WOLA – Śmierć woli pokazana w Przybytku.

Pytanie (1910) – Proszę podać ilustrację wydania własnej woli na śmierć tylko przez poddaństwo, jak to wspomniane jest w „Cieniach Przybytku” na str. 71?

Odpowiedź – Nie pamiętam tej kwestii w „Cieniach Przybytku” i nie do końca rozumiem pytanie. Własna wolna to ta, którą mieliśmy na początku, gdy zbliżyliśmy się do Boga, i której wyrzekliśmy się, gdy stawiliśmy ciała nasze ofiarą żywą. Gdybyśmy nie wyrzekli się swej woli, to Bóg wcale by nas nie przyjął. Ktokolwiek nie poddał swej woli, nie dał niczego, ponieważ z wolą idzie wszystko, a Bóg nie przyjmuje mniej niż wszystkiego. Przypuśćmy teraz, że oddaliśmy naszą wolę, gdy ofiarowaliśmy się Bogu i przypuśćmy, że postępowaliśmy tą ścieżką życia przez pewien czas, aż spadły na nas próby i trudności i w związku z tym nie utrzymaliśmy swej woli w poddaństwie, czyli że wola ciała okazała się tak mocna, iż wola Nowego Stworzenia nie zdołała jej pokonać – co wtedy? W takim razie nie postępujemy właściwie według ducha. Apostoł powiedział, że „jeślibyście według ciała żyli, pomrzecie; ale jeślibyście Duchem sprawy ciała umartwili, żyć będziecie” [Rzym. 8:13]. Zatem każdy, kto chce być zwycięzcą, musi umartwiać wolę i uczynki ciała, przywodząc je do poddaństwa. Czy możliwe jest przezwyciężenie swego ciała? W naszym umyśle jest to możliwe i to jest właśnie to, o czym Bóg mówi. On mówi do naszych umysłów i do naszych serc. Nie powinniśmy przyzwalać na grzech, nie wolno nam być sługami grzechu. Nowe Stworzenie nie może przyjmować rozkazów od starego stworzenia. Nowe Stworzenie musi być zwycięzcą. Niekiedy dochodzi może do ciężkiej walki pomiędzy nimi, lecz jeśli ktoś wiernie walczy przeciwko ciału jak potrafi najlepiej, to choćby i niezupełnie mu się powiodło, Bóg jednak uzna, że był on wierny, na ile go było stać i da mu swoje błogosławieństwo, co może wzmocnić go na następny raz, gdy przypomni sobie swoją słabą stronę i powie: To jest właśnie ów punkt, w którym się potknąłem. Każdy z was z pewnością zapamiętałby miejsce, gdzie pośliznął się na lodzie, czyż nie? Idąc tą drogą drugi raz, powiedziałbyś sobie: To jest miejsce, gdzie raz upadłem, muszę być ostrożny, aby znowu nie upaść. Każdy pamięta miejsce, gdzie pośliznął się na lodzie przyprószonym śniegiem i upadł. Mi zdarzyło się to kilka razy. W duchowych sprawach jest tak samo. Być może, iż niekiedy pośliznąłeś się i upadłeś, a Boska opatrzność może uczynić cię przez to silniejszym, ponieważ kiedykolwiek zbliżasz się do tego konkretnego punktu, mówisz sobie: Tutaj uważaj! To wzmocni twój charakter pod tym właśnie względem. W taki to sposób poprzez różne doświadczenia Pan ćwiczy nas w tej szkole Chrystusowej. I nie zapominajmy, że tym, na co On patrzy, jest serce; zatem gdy serce twoje zwycięży, to nawet jeśli w niektórych trudnościach nie powiedzie ci się w danym momencie, to jak tylko podniesiesz się z danej trudności, idziesz do Pana w imieniu wspaniałego Orędownika, przepraszasz Go, mówisz, jak bardzo jest ci przykro i jak w przyszłości będziesz się starał czynić lepiej – wówczas wiesz, że odniosłeś zwycięstwo i otrzymałeś przebaczenie. Nie nazwałbyś tego zwycięstwem wtedy, gdy upadłeś, lecz uznałeś je za takowe później, gdy charakter twój został wzmocniony tym, że idąc za wskazówkami Pańskiego Słowa, z odwagą przystąpiłeś do tronu niebiańskiej łaski, aby dostąpić miłosierdzia i znaleźć „łaskę ku pomocy w stosownej porze” [Hebr. 4:16 NB]. [735,1]