NIESPRAWIEDLIWOŚĆ – Trzymanie prawdy w niesprawiedliwości.

Pytanie (1905)Co znaczy „zatrzymywać prawdę w niesprawiedliwości” [Rzym. 1:18]?

Odpowiedź – Traktowałbym to wyrażenie jako bardzo obszerne i oznaczające posiadanie prawdy, do której się nie stosujemy. Każdy jest odpowiedzialny za taki stopień prawdy, jaki posiada. Pewien stopień prawdy posiadaliśmy nawet wtedy, gdy byliśmy w kościele nominalnym; przynajmniej wiedzieliśmy, że Chrystus umarł za nasze grzechy, chociaż nie rozumieliśmy filozofii odkupienia. Jeśli nie żyliśmy według tej prawdy, to zatrzymywaliśmy ją w niesprawiedliwości.

Z czasem lepiej rozpoznaliśmy ofiarę naszego Pana, a tym samym zwiększyła się nasza odpowiedzialność i tak każdy dodatkowy zarys prawdy zwiększa naszą odpowiedzialność. Z mego punktu widzenia wszyscy znajdujący się tutaj i zaszczyceni światłem „teraźniejszej prawdy” mają spośród wszystkich ludzi na świecie największą odpowiedzialność, a zatem życie nasze powinno być według najwyższego wzoru sprawiedliwości. To NIE znaczy, że z powodu Prawdy mamy doskonalsze ciała, tak że możemy żyć bliżej doskonałości aniżeli inni ludzie tego świata. Są niektórzy ludzie zacni z natury, chociaż nie posiadają tak wysokiego stopnia Prawdy i tacy mogą być z natury sprawiedliwsi od niejednego będącego w Prawdzie. Często ludzie tacy jak Robert Ingersoll są z natury zacnymi ludźmi. Osobiście go nie znałem, lecz słyszałem, że był to człowiek zacnego rodu, pod wielu względami przewyższający innych. Pomiędzy ludem Pańskim znajdują się niektórzy z natury bardzo pośledni. Swego czasu opublikowaliśmy w „The Watch Tower” (1898, str. 179 [R-2319, Straż 6/1936]) artykuł pt. „Bezecni chrześcijanie a zacni niewierni”. Jak Pan na to patrzy? On patrzy na myśli i intencje serca. Ludzie raczej oceniają po zewnętrznych pozorach, ale Bóg sądzi według serca. U Boga pełna waga to sto punktów charakteru, czyli człowiek doskonały. Nikt nie ma stu punktów (zob. Rzym. 3:10,23). Niektórzy mogą mieć aż 50 punktów, inni 40, 38, 35, 30, 25, 20 punktów, a może zaledwie 10 punktów charakteru. Sądząc ich według ciała, wszystkim by niedostawało. Jak Bóg ich sądzi? On wcale ich nie sądzi, dopóki nie znajdą się w Chrystusie. Świat nie ma żadnej pozycji przed Bogiem w obecnym czasie. Bóg przygotował cenę okupową i świat dowie się o tym „we właściwym czasie” [1 Tym. 2:6 NB]. Aż do tego czasu ludzie spośród świata nie mają w tej sprawie działu ani cząstki i wcale nie są brani pod uwagę. Choćby Ingersoll był najzacniejszym człowiekiem na ziemi, Bóg nie ma z nim nic do czynienia. Rozum gotów byłby mówić, że tylko ludzie lepsi, zacniejsi mogą stać się ludem Pańskim, lecz Pismo Święte mówi: „Niewiele mądrych według ciała, niewiele możnych, niewiele zacnego rodu, ale co (...) podłego rodu u świata” [1 Kor. 1:26-28]. Bóg wybrał przede wszystkim to, co jest niskiego rodu w oczach świata. Bóg uczynił plan i zarządzenia i sądzi tylko tych, co osiągają zgodność z tymi zarządzeniami, a głównie ludzie niskiego rodu osiągają harmonię z Nim. Czemu tak jest? Ponieważ ci z zacnego rodu, mający wysokie ideały itd., widząc tych poślednich i godnych pogardy, spychają ich na niższy poziom i niejako mówią: Ci ludzie niskiego rodu potrzebują Zbawiciela, lecz mnie potrzebuje Bóg; jest tylko niewielu takich jak ja, co mogą być ozdobą Jego miejsca. Jednak Ojciec nie pozwala, aby ktoś przystępował do Niego inaczej jak tylko przez Jezusa; to znaczy przez krzyż, przez uznanie siebie za grzesznego i potrzebującego ofiary krzyżowej ku zapłaceniu kary za grzech. Wyniośli, zarozumiali ludzie nie chcą brać niczego za darmo. Najlepszy człowiek na świecie nie jest godzien obiecanego żywota wiecznego. Jest tylko jedna ku temu droga i tą drogą pójść musi zarówno ten najzacniejszy, jak i ten najgorszy. Według powyższej ilustracji o stupunktowej skali, jaka może być nasza nadzieja, jeżeli wymaganych jest sto punktów? Brat mający tylko 10 punktów gotów jest pomyśleć, że ten, co ma 50 punktów, ma lepszą od niego szansę; lecz mający 50 punktów, gdy patrzy na sprawę właściwie, zobaczy, że sam też nie jest w stanie osiągnąć docelowych 100 punktów, że musi ubiegać się o zasługę Chrystusową. Boski plan jest wystarczająco elastyczny, aby pasował do każdego z nich. Ten, co ma 50 punktów, mógłby zapytać: Czy temu, co ma 10 punktów, Bóg da więcej niż mnie? Tak, im pośledniejszy jest człowiek, tym więcej Pan mu dodaje w celu uzupełnienia jego braków. On zadbał o tych najpodlejszych tak samo jak o innych. „Gdzie się grzech rozmnożył, tam łaska tym więcej obfitowała” [Rzym. 5:20]. Jak Pan tego dokonuje? Czy nam tylko powierza tę sprawę? Nie do końca. Sto punktów, czyli sprawiedliwość Zakonu wypełniona jest w nas, którzy nie według ciała chodzimy, ale według ducha. Nie możemy dojść do pełnej miary, lecz możemy dążyć w tym kierunku najlepiej jak nas stać. To nie dotyczy ludzi tego świata, ponieważ oni postępują według ciała. Bóg liczy nam te punkty według naszych intencji, a śmierć Chrystusowa, czyli Jego zasługa, dopełnia to, czego nam brak. [726,1]