OKUP – Cierpienia Jezusa.

Pytanie (1910-Z)Czy fizyczne cierpienia naszego Pana Jezusa były konieczne dla odkupienia ludzkości?

Odpowiedź – Okup, czyli równoznaczna cena, jaką Pan nasz Jezus złożył, polegała na tym, że był On doskonałym człowiekiem, posiadającym wszystkie prawa, jakie miał Adam i że takowe dobrowolnie oddał przy śmierci. Czy ta śmierć byłaby lekka czy bolesna, nie stanowiło różnicy, o ile to dotyczy samego okupu. Pismo Święte mówi: „Ale to Panu upodobało się utrapić go cierpieniem” [Izaj. 53:10 NB], co jednak nie znaczy, że Ojciec Niebieski miał upodobanie w cierpieniach swego Syna, ale że było to Jego upodobaniem, jeżeli chodzi o Jego plan zbawienia itp. On dopuścił surowe próby na Tego, który miał być Odkupicielem ludzkości, nie tylko po to, by rozwinąć Go jako początek Nowego Stworzenia (Hebr. 2:10) i doświadczyć Jego charakter, ale także, by okazać nam, aniołom i wszelkiemu stworzeniu owo zadziwiające posłuszeństwo Pana naszego Jezusa i to, że był godny dostąpienia nader wysokiego wywyższenia do boskiej natury i do wszystkich chwalebnych stanowisk, jakie będą Mu dane. Toteż Ojciec zarządził, że ma On być „jako baranek na zabicie wiedziony” [Izaj. 53:10] i ponadto zarządził, że najwyższym przekleństwem Zakonu miała być kara śmierci na drzewie – „Przeklęty każdy, który wisi na drzewie” [Gal. 3:13].

Rozumiemy, że zarządzenie to nie wynikało z konieczności, ale z Bożej mądrości i celowości. Było potrzebne, by Chrystus cierpiał, aby mógł wejść do swej chwały, zanim mógł się stać stosownym Najwyższym Kapłanem i ostatecznie dokonać dzieła pośredniczenia między Bogiem a ludzkością tego świata; stąd też cierpienia te były dozwolone w celu wypróbowania i doświadczenia Go. Podobnie jest z cierpieniami przychodzącymi na Kościół, Ciało Chrystusowe. One są dla naszego rozwoju. Ojciec obchodzi się z nami jak z synami. Miłościwie ćwiczy nas i karci, aby przez to przygotować nas i zademonstrować, że jesteśmy godni chwalebnej nagrody, jaką przygotował dla nas z Panem i za Jego pośrednictwem.

Wydaje nam się, że właściwy pogląd na tę sprawę otrzymujemy, dostrzegając, że śmierć Jezusa nie była jeszcze okupem, czyli nie dokonała odkupienia, a tylko dostarczyła ceny okupowej oraz że odkupywanie tą ceną jest dokonywane w Świątnicy Najświętszej, czyli w niebie. Aby to wyjaśnić, dodajemy: On wstąpił na wysokość, posiadając cenę, czyli wartość wystarczającą dla odkupienia całego świata, lecz nic z niej nie zostało jeszcze wówczas zastosowane. Następnie zastosował zasługę ceny okupowej za Kościół, przypisując im tę zasługę podczas Wieku Ewangelii, aby przykryć ich grzech Adamowy i dopełnić niedoskonałości ich śmiertelnych ciał, umożliwiając im w ten sposób stawienie ofiar, jakie Bóg mógłby przyjąć i przyjmie przez zasługę ich Orędownika.

Jednak co się tyczy świata, to cena okupowa jest wciąż jeszcze zachowana i będzie zastosowana za nich – jak było to pokazane w kropieniu krwią przy końcu Dnia Pojednania – już niedługo, na początku Tysiąclecia, aby zapieczętować Nowe Przymierze i wprowadzić w życie wszystkie te chwalebne zarządzenia, jakie Bóg uczynił dla świata.

Wierzymy, że jest to bardzo ważną rzeczą, aby umieć rozróżniać pomiędzy dziełem, którego Jezus dokonał, a jego wartością w oczach Bożych; tym, co jest zapisane na Jego rachunku w niebie, a tym, co On teraz przypisuje nam, a w przyszłości da ludzkości na zawsze jako ich cenę okupową. [559,1]