NOMINALNE KOŚCIOŁY – Odnośnie uczęszczania do nich.

Pytanie (1910)Wobec faktu, że kilkoro drogich braterstwa przychodzi do Prawdy, czy myśl wyrażona w niedawnym numerze „The Watch Tower” [R-2766 ostatnie pytanie; zob. też R-4653] odnośnie odwiedzania nominalnych kościołów odnosi się do zgromadzeń „świętych ekstatyków” [ang. „Holy Rollers”] itp.? Czy popierasz uczęszczanie na takie zebrania w jakichkolwiek okolicznościach?

Odpowiedź – Sugerowaliśmy w „The Watch Tower”, że odwiedzanie niektórych kościołów nominalnych nie powinno być uważane za grzech. Znam niektórych drogich braci i pewne siostry, którzy myślą, że gdyby tylko weszli do jakiegoś kościoła nominalnego, to zgrzeszyliby. Myślę, że się mylą i że błąd ten ujawniłby się prawdopodobnie w ich doświadczeniach z innymi i byłby szkodliwy dla sprawy oraz dla nich samych. Dlatego odpowiedzieliśmy w „The Watch Tower”, że gdyby nie było innych zebrań, na które moglibyśmy uczęszczać i gdyby żadna inna służba nie została zaniedbana przez uczęszczanie do tychże kościołów, mogłoby to nam nie zaszkodzić, jeśli czasem poszlibyśmy do jakiegoś nominalnego kościoła i wzięli udział na przykład w zebraniu świadectw, wykorzystując sposobność albo na danie świadectwa, albo na zaproponowanie modlitwy czy przyłączenie się do śpiewu. Mógłbym pójść do prawie każdego metodystycznego lub prezbiteriańskiego kościoła i jestem przekonany, że dobrze spędziłbym z nimi czas. Wierzę, że wielu z nich ma dobro na celu. Fakt, że nie są tak zaawansowani w badaniu Biblii jak my oraz że nie widzą planu Bożego tak wyraźnie, nie musi uniemożliwiać nam dobrej społeczności z nimi, w miarę ich zrozumienia. Jeżeli miłują Boga, jeżeli czczą imię Pana Jezusa Chrystusa, jeżeli starają się postępować szczerze, trzeźwo i przyzwoicie, możemy chętnie dać im uznanie w tej mierze. Nie chcę jednak, żeby ktoś zrozumiał, iż doradzam lekceważyć zebrania, gdzie można więcej duchowo skorzystać. Apostoł mówi: „Nie opuszczając społecznego zgromadzenia naszego” [Hebr. 10:25]. Jest o wiele lepiej zgromadzać się z tymi, którzy są zaawansowani w Prawdzie i którzy byliby większą pomocą oraz dla których również i wy moglibyście być szczególną pomocą. Taki ma być oczywiście wasz kierunek i tak z pewnością powinniście postąpić.

Jednak co do zebrań Adwentystów Dnia Siódmego, Holy Rollers, Stowarzy­szenia Chrześcijańskiej Nauki i spirytualistów – nie wiem, do ilu braci odnosi się to pytanie, ale radziłbym trzymać się jak najdalej od takich ludzi; nie dlatego, że są oni jacyś inni, lecz naszym zdaniem są w poważnym stopniu oddaleni od właściwej drogi. Nie mogę sobie, na przykład, wyobrazić, aby była jakaś korzyść dla nas z brania udziału w zebraniach Stowarzyszenia Chrześcijańskiej Nauki. Jestem pewny, że czyniłbym źle, gdybym tam uczęszczał, i że wspierałbym sprawę złą, szkodliwą. Inaczej czułbym się pomiędzy metodystami, prezbiterianami, baptystami i episkopalnymi – czułbym, że nie wyrządzam jakiejś poważnej szkody, a możliwe, że miałbym sposobność uczynić coś dobrego.

Co do spirytualistów, nie schodziłbym się z nimi pod żadnym warunkiem, nawet gdyby ktoś ofiarował mi tysiąc dolarów za seans. Dlaczego? Ponieważ jestem głęboko przekonany, że jest to od Przeciwnika i uważałbym, że wstępuję na drogę złego, a przez to najprawdopodobniej szkodziłbym sobie, nie wiedząc o tym. Gdybym tego tak dobrze nie rozumiał, to sprawa przedstawiałaby się inaczej, lecz skoro wiem o tym, jestem odpowiedzialny za to, co wiem i tak samo jest również z tymi, którzy nie znają Stowarzyszenia Chrześcijańskiej Nauki. Niewątpliwie znajdują się pomiędzy nimi szlachetni ludzie i inni szlachetni z nimi obcują; lecz w moim zrozumieniu zarówno spirytualiści, jak i Stowarzyszenie Chrześcijańskiej Nauki negują fundamentalne zasady chrześcijaństwa.

Co do „świętych ekstatyków”, to nie mam wątpliwości, że niektórzy z nich chcą dobrze, lecz są zwiedzeni przez Przeciwnika i ubolewam nad nimi. Nie znaczy to jednak, że mam w jakikolwiek sposób ich zachęcać lub mieć z nimi coś wspólnego. Sumienie nie pozwoliłoby mi na to. Czułbym, że znieważam Pana i że wyrządzam im szkodę przez przebywanie z nimi i dawanie im podstawy do opinii, że poniekąd ich popieram. Wszystkie te sprawy zależą od sumienia każdej jednostki, więc jeśli ktoś myśli inaczej, niech Bóg mu błogosławi i niech postępuje według własnego sumienia. [510,1]