META, CZYLI BIEG – Skończony przed bojem.

Pytanie (1908)Czy Pismo Święte uczy, że członkowie Kościoła muszą dokonać swego biegu, zanim zaczną bojować jako żołnierze, czy też mamy prowadzić walkę podczas biegu do mety, abyśmy zakończyli ten bieg z radością?

Odpowiedź – Są rozmaite wersety, które zdają się przedstawiać różne myśli. Zagadnienie to ma wiele aspektów. Podobnie, gdybyśmy chcieli zrobić zdjęcie tego budynku. Moglibyśmy zapytać, jak wygląda audytorium w Nashville. Jedno zdjęcie będzie stąd, a więc ukaże Galerię Konfederacyjną, inne stamtąd, a jeszcze inne z przeciwnej strony. Każda fotografia będzie inna, a jednak będą to zdjęcia audytorium. Wychodząc na zewnątrz, można sfotografować jego front, następnie widok z boku albo też zrobić zdjęcie od tyłu i pokazać tylną część budynku. W podobny sposób nasz Pan i Jego apostołowie – Bóg przez ducha świętego, przez te różne czynniki – podali nam różne obrazy Prawdy i naszych doświadczeń w życiu. Jeden obraz przedstawia nas biegnących w zawodach [Hebr. 12:1]. Trzeba mieć do czego biec. Nikt nie może biec i biec, a potem umrzeć akurat w chwili, gdy dobiegnie do mety. Chociaż Pismo Święte w niektórych miejscach wykazuje, że musimy biec i nasz bieg chrześcijański w pewnym względzie jest podobny do wyścigów – w tym, że nie możemy ustawać w czynieniu dobrze – to jednak jest też inny aspekt tego obrazu, który jest właściwy i pokazuje, że biegniemy do mety. Przypuśćmy, że tamten stół jest metą. Co należy rozumieć przez metę? Jest to coś, do czego musimy dobiec. Ja biegnę do tej mety. W tym biegu zatrzymuję się w połowie drogi do stołu i przypuśćmy, że nigdy nie postąpię dalej; ma się więc rozumieć, że nigdy nie dobiegnę do mety. Myślę, że jest wielu ludzi, którzy nigdy do mety nie dobiegną. Jest ważne, żebyśmy wiedzieli, czym jest ta meta, aby, gdy rozpoczniemy bieg, biegli rozumnie, a nie na próżno. Nie chodzi o to, ile włożysz w to wysiłku, lecz chciej to zrobić z zamiarem osiągnięcia czegoś, ponieważ jest coś do zdobycia, do uchwycenia.

Kto biegnie bezcelowo, podobny jest do tego, co biega w koło. „Gdzie biegniesz?” „Nie wiem.” Ktoś taki nie może biec daleko i z zapałem; lecz jeżeli biegacz wie, że ma wyznaczoną trasę do określonego punktu, skąd ma wrócić do miejsca rozpoczęcia biegu i stwierdzić, ile minut mu to zajęło, to ma on przed sobą określony cel, ma pewną pobudkę i może biec lepiej. W podobny sposób Pan Bóg wystawia przed nami pewien cel, a my dążymy do tego celu. Gdy już dobiegliśmy do mety, to co mamy czynić? Wszystko wykonawszy, stójcie – stójcie u mety, nie odstępujcie od niej. Czy będzie ciężko wytrwać przy tym celu? Tak. Będą podejmowane niezliczone próby, aby cię z tego miejsca usunąć. Przeciwnik bardziej będzie się starał przegonić cię z tej mety, niż powstrzymywać cię przed dotarciem do niej. Prawdziwa walka zacznie się dopiero, gdy dotrzesz do tego punktu. Gdy ktoś biegnie do celu, znajduje pewną ochronę, lecz dobiegłszy, wystawiony jest na najsroższe próby.

Mamy jeszcze inny obraz i radę: „Dlatego weźcie całą zbroję Bożą” [Efezj. 6:13 NB]. Skąd ją wziąć? Ze Słowa Bożego. Zakładając na siebie tę zbroję, weź zupełną zbroję Bożą, abyś był zdolny ostać się. Podczas gdy ja przywdziewam na siebie tę zbroję, Pan udziela mi pewnej łaski i ochrony, żebym nie został napadnięty, zanim tę zbroję na siebie włożę. Daje mi odpowiedni czas potrzebny do włożenia jej na siebie. Pan nie pozwoli, abym został zaatakowany, nie będąc zdolnym odeprzeć ataku, dlatego dany mi jest potrzebny czas do przywdziania zbroi. Mając na sobie zbroję, cóż mam czynić? Teraz prowadź bój.

Ktoś może powie: Co jest tą metą, do której mam biec? Drodzy przyjaciele, jest pewien stopień charakteru, którego Bóg wymaga i nic mniej od tego przyjąć nie może, a jeżeli ktoś nie posiada tego stopnia charakteru, nigdy do Królestwa się nie dostanie. Bóg nie przyjmuje do Królestwa byle czego. On wystawił pewien wzór tak dla ciebie, jak i dla mnie i umożliwił jego doścignięcie. Obiecał przyjść z wszelką pomocą, lecz oczekuje od nas, że okażemy w tym nasze zainteresowanie, staranie o dojście i wysiłek w dochodzeniu do tego standardu. Jaki wzór jest nam wystawiony? Ile wystarczy? To nie o to chodzi. Powinniśmy mieć pragnienie czynić wszystko, na co nas stać, i starać się o więcej. Nie powinniśmy być zupełnie zadowoleni z tego, do czego doszliśmy. Łatwo można zauważyć, że jest jeden wzorzec, który musimy doścignąć, bo bez tego nie dostaniemy się do Królestwa, gdyż Bóg tak postanowił. Pamiętacie oświadczenie apostoła Pawła w ósmym rozdziale Listu do Rzymian, że Bóg „przeznaczył” – to mocne słowo. Co Bóg przeznaczył? Aby ci wszyscy, co należą do Malutkiego Stadka, „stali się podobni do obrazu Syna jego” [Rzym. 8:29 NB]; jeżeli nie są „kopiami” Jego Syna, nie mogą wejść do Królestwa. Zatem owym wzorcem jest obraz drogiego Syna Bożego. Pan Bóg postanowił, że jeżeli ktoś nie dojdzie do tej właśnie mety, czyli nie stanie się obrazem drogiego Syna Bożego, nie będzie pośród wybranych, a jeżeli dojdziesz do tego stanu i pozostaniesz w nim, możesz być jednym z nich. Zatem ta meta jest rzeczą bardzo ważną, czyż nie?

Niegdyś przy czytaniu Pisma Świętego, gdy oczy nasze były zamglone, nie mogliśmy dopatrzyć się tego celu ani czegoś podobnego i postępowaliśmy po omacku. Nie wiedzieliśmy, co Bóg powiedział, ani nie zwracaliśmy na to zbytnio uwagi. Czytaliśmy katechizmy i wszystko nam się mieszało. Teraz żyjemy w takim czasie, że rozumiemy, co Bóg mówi w swoim Słowie, dając nam Chrystusa za wzór do naśladowania. Czy wszyscy musimy być tacy jak Chrystus? Tak. Wszyscy musimy być podobni do Chrystusa. Lecz Chrystus był doskonały; czy i my musimy być doskonali? Ja nie powiedziałem, drogi bracie, że mamy być podobni do Chrystusa według ciała; nie mówiłem, w jaki sposób mamy być podobni, lecz sposób ten jest następujący: Nasz Pan Jezus był doskonały, a my jesteśmy niedoskonali, nigdy nie będziemy w ciele tacy jak Chrystus; ale to nie jest sposób, przez który jesteśmy próbowani. Pan mówi: „Wy nie jesteście w ciele, ale w duchu, jeżeli duch Boży mieszka w was” [Rzym. 8:9 NB]. Pan nie sądzi nas według ciała, lecz według ducha. A co z naszym ciałem? Ciało nasze jest poczytane za usprawiedliwione, zasługi Chrystusa zostały mu przypisane, przykrywając wszystkie wady i niedoskonałości. Możemy więc zauważyć, że nasze ciała poczytane są za doskonałe, choć w rzeczywistości są niedoskonałe. Przyczyną, dla której Bóg uważa nas za doskonałych, jest to, żebyśmy mogli złożyć nasze ciała żywą ofiarą. Według Boskiego rozporządzenia żadna ofiara nie może być przyjęta na Pański ołtarz, jeśliby miała wadę lub zmazę. Nasz Pan był Barankiem Bożym bez wady i bez zmazy, więc był przyjemnym Bogu. My zaś, według ciała, mamy wady i Pan mówi, że w takim stanie nie można przystąpić do ołtarza. Co więc należy uczynić? Trzeba się ich pozbyć. W jaki sposób? Muszą być przykryte. Co je przykryje? Zasługa ofiary Chrystusa, przypisana przez wiarę. Ona przykrywa wszystkie wady.

Ależ bracie Russell, czy rzeczywiście jesteśmy potem godni przed Bogiem, by przystąpić do ołtarza? To jest właśnie ten punkt, drodzy bracia. To jest to, co mówi Apostoł: „Proszę was tedy, bracia! przez litości Boże [ponieważ Bóg darował wam grzechy i przygotował dla was przykrycie], abyście stawiali ciała wasze ofiarą żywą, świętą, przyjemną Bogu, to jest rozumną służbę waszą” [Rzym. 12:1]. Świętą? Tak, świętą. Co takiego uczyniliśmy, co uczyniło nas świętymi? Chrystus to sprawił, że staliśmy się świętymi. Wyraz „święty” znaczy „cały, czyli zupełny”. Sprawiedliwość Chrystusowa, będąc nam przypisaną, sprawia, że jesteśmy poczytani za całych, wolnych od grzechów i od wad. Dlatego Apostoł mówi, że odtąd „nie jesteście w ciele, ale w duchu” [Rzym. 8:9]. Jeżeli zatem złożyłeś w ofierze swe człowieczeństwo jako rozumną służbę Panu, to odtąd uważaj się za Nowe Stworzenie spłodzone z ducha świętego. To nowo spłodzone Nowe Stworzenie w Chrystusie Jezusie, członek Ciała Chrystusowego jest inną osobą i różni się od starej, dlatego z tego punktu widzenia Apostoł mógł mówić w swoim przypadku o starym „ja” i nowym „ja”. Mówi „ja”, a jednak, mówi, „nie ja”. Tu jest to stare i nowe stworzenie. Tu jest nowy Paweł i stary Paweł. Stary Paweł, według ciała, liczy się za umarłego; zaś nowy Paweł, według ducha, liczy się jako żywy. To zatem jest owo chwalebne stanowisko, że jako Nowe Stworzenie możemy złożyć naszą ofiarę i jako Nowe Stworzenie jesteśmy przyjemni Panu oraz możemy bojować dobry bój wiary i odnieść zwycięstwo, a Pan nam pomaga przez cały czas. Jako Nowe Stworzenie musimy dojść do tego miejsca, nie możemy ustawać. Jako Nowym Stworzeniom Bóg mówi nam, że jest wystawiony cel, to jest podobieństwo do drogiego Syna Bożego.

Czy doszedłeś do tej mety? Ktoś może odpowie, że nie spodziewa się dojść do tej mety aż do chwili śmierci. Dlaczego tak sądzisz? Czy myślisz, że w chwili śmierci będziesz bliżej mety niż dzień wcześniej? Nie ma w tym sensu. Tą metą jest stopień rozwoju charakteru i zarówno ty, jak i ja powinniśmy dojść do tego stopnia charakteru. Jak to zrozumieć? W ten sposób: Jaki był charakter Chrystusa? W jaki sposób On złożył ofiarę? W ten sposób: „Oto idę; w księgach napisano o mnie; abym czynił wolę twoją, Boże mój” [Psalm 40:8-9]. Twój Zakon jest w moim sercu. To było Jego stanowisko – pełne poświęcenie się woli Ojca, nie mniej niż to. Czy i my musimy dojść do tego? Tak. A zatem, co jest wolą Ojca? Wolą Ojca jest, żebyśmy się dostosowali, niekoniecznie według ciała, jednak najlepiej jak potraficie według ciała – żebyście dostosowali się według serca do przestrzegania Jego woli, a Jego wolą jest, abyście miłowali Boga z całego serca, z całej duszy, z całej myśli i z całej siły [Łuk. 10:27 NB].

Czy możemy dojść do tego? Myślę, że możemy. Pan tak mówi. Możemy to uczynić w naszym umyśle. „Ja sam umysłem służę zakonowi Bożemu – mówi Apostoł – lecz ciałem zakonowi grzechu” [Rzym. 7:25], lecz ciało liczy się jako umarłe i Pan nie sądzi nas według ciała. Jeżeli posiadamy zmysł Chrystusowy, to będziemy czynili wszystko, na ile nas stać, ażeby utrzymać ciało w zgodzie z wolą Bożą. Nie jesteśmy jednak sądzeni według ciała, lecz według ducha, według naszego umysłu, jako Nowe Stworzenie. Tu więc mamy odpowiedź, drodzy przyjaciele – umysłem waszym służycie prawu Bożemu całym sercem, w każdej myśli, z całej duszy, ze wszystkich sił. Jeżeli tak się rzecz ma, to znajdziecie się u celu. Czy miłujecie bliźnich jak samych siebie? Mówicie, że tak. Miłuję każdego i jestem rad, gdy mogę uczynić mu coś dobrego. A czy miłujesz braci? Tak. Także miłujesz Boga? Tak. A miłujesz także wszystkich ludzi? Tak. Nie masz zamiaru nikomu uczynić krzywdy? Nie. Nie chcesz im czynić nic złego ani dopatrywać się złego? Miłujesz ich i rad jesteś, gdy wiedzie im się dobrze? Tak. Jeżeli tak, to mnie się zdaje, że jesteś u mety. Bo to jest właśnie to, co Pan wystawił jako metę. To jest tym, co Chrystus uczynił. On umiłował świat i wydał samego siebie zań. On miłował Ojca i dlatego położył swoje życie na ofiarę, aby wykonać wolę Bożą. Miłował uczniów, umiłował swoich aż do końca. Takie musi być i nasze usposobienie i jak tylko to osiągniesz, czyli to, że będziesz miłować wszystkich, także nieprzyjaciół – jesteś u mety. Miłować nieprzyjaciół jest rzeczą trudną, ale musimy to czynić, bo nasz Pan powiedział: „Czyńcie dobrze tym, którzy was mają w nienawiści” [Łuk. 6:27]. Jeżeli nie doszedłeś jeszcze do tego punktu, ażeby miłować swoich nieprzyjaciół, to jeszcze nie jesteś u mety nagrody, ponieważ nikt nie może należeć do klasy wybranych, jeżeli nie doszedł do tego standardu. Wszyscy z tej klasy muszą się stać „kopiami” drogiego Syna Bożego, bo On jest tym wzorem i to jest nasza meta. Jeżeli ktoś do tego nie doszedł, to niech się spieszy jak tylko może, aby dojść. Porzuć w życiu wszystko inne, byle to zdobyć.

Ktoś może powiedzieć: Jest tylko jedna osoba, której nie mogę miłować; jest ona moim nieprzyjacielem i rozgłasza takie a takie rzeczy. Mniejsza o to, co ta osoba mówi lub robi; czy żyjesz tylko dla siebie? Żyjesz dla Pana, a Pan mówi: Odrzuć od siebie wszystko, co jest złe, zazdrość i wszystko inne, co jest złe w twoim sercu, a staraj się je przyprowadzić do tego stanu, abyś mógł miłować tę osobę i czynić jej dobrze. Dojście do tego punktu jest dojściem do mety.

A co masz czynić po dojściu do tego punktu? Wtedy stój. Cóż, można powiedzieć, to nic wielkiego tam stać, to dość proste. Lecz tylko chwilkę postój, a zobaczysz. Przekonasz się, że Przeciwnik zaraz cię zaatakuje z różnych stron, a Pan pozwoli mu atakować cię w różny sposób. Będzie on próbował wywierać na ciebie taki wpływ, żebyś tylko nie miłował swoich nieprzyjaciół, Boga, braci i świata. Będzie się wysilał, by odwrócić twój umysł od tej chwalebnej zasady Chrystusowej. Będziesz atakowany na tysiąc sposobów, więcej razy niż wtedy, gdy zmierzałeś do mety, ponieważ na drodze do mety Pan cię chronił i mówił: Nie pozwolę, żebyś miał być doświadczany więcej, niż jesteś w stanie znieść, ale gdy doszedłeś do mety, powinieneś być zdolny stać. Zatem pozwolę, żebyś był kuszony na tyle, ile jesteś w stanie wytrzymać. On wie, ile możesz znieść i chce cię wypróbować, na ile jesteś zdolny, ponieważ wszyscy, co mają należeć do wybranych, muszą być zupełnie wypróbowani i sprawdzeni i musi się okazać, czy są wierni względem Boga i braci i czy posiadają miłość w każdym z jej ważnych i szlachetnych aspektów. [455,2]