WIELKIE GRONO – Spłodzeni z ducha, Lewici, dziedziniec.

Pytanie (1912) – Proszę wytłumaczyć określenia odnoszone do Wielkiego Grona: „spłodzeni z ducha” – pozafiguralni Lewici, podczas gdy dziedziniec oznacza stan usprawiedliwienia.

Odpowiedź – W Przybytku dziedziniec przedstawiał stan, który w obecnym czasie nie jest jeszcze kompletny, czyli doskonały. Pozwólcie mi zilustrować tę sprawę w odniesieniu do naszych doświadczeń duchowych. Przypuśćmy, że należymy do obozu, a nieco dalej znajduje się Przybytek, z jego zasłonami i wszystkimi sprzętami, których nie muszę opisywać zborowi Badaczy Biblii. Wkrótce stwierdzamy, że chcielibyśmy tam wejść i dowiedzielibyśmy się, że są tam szczególni słudzy. Zapragnęlibyśmy stać się takimi sługami Boga w Przybytku. Zdawalibyśmy sobie jednak sprawę, że jesteśmy grzesznikami, a więc jesteśmy niedoskonali, mimo to jednak zwróciliśmy się ku Bogu i idziemy w kierunku Przybytku. Możemy powiedzieć, że usprawiedliwienie nasze rozpoczęło się od chwili, gdy zwróciliśmy się w stronę Przybytku. Jesteśmy zachęcani, aby czynić, „co jest prawego i dobrego” [5 Mojż. 6:18], a prawe i dobre jest to, żeby mieć ową skłonność ku Bogu, dlatego obieramy tę drogę, czyli drogę usprawiedliwienia. Jest na świecie wielu ludzi, którzy mówią, że Bóg nie jest od nikogo z nas daleko, lecz natchniony autor napisał, że wielu jest takich, co „szukali Pana, owaby go snać namacali i znaleźli” [Dzieje Ap. 17:27]. Ci, co wychodzą z obozu i wchodzą na dziedziniec, szukają Boga w pragnieniu, aby Go znaleźć. Gdy przybliżą się do ogrodzenia, poza którym mieści się Przybytek, odkrywają, że jest tam tylko jedno wejście (wiara w Pana naszego Jezusa Chrystusa) i że przez to jedyne wejście można postąpić dalej w kierunku Przybytku. Wchodzą więc tym wejściem i zanim pójdą dalej, muszą przejść obok miedzianego ołtarza do palenia ofiar. Kto to widzi, zauważa więcej niż kiedykolwiek przedtem, lecz nie znajduje się jeszcze przy Przybytku.

Ci, co doszli tak daleko, muszą pamiętać, że mają iść jeszcze nieco dalej. Przy ołtarzu zrozumieli fakt, że Bóg przygotował sposób wybrnięcia z grzechu. Zrozumiawszy to, mogą przystanąć tam na dłuższą lub krótszą chwilę. Niebezpieczeństwo polega na tym, że niektórym tak się tu podoba, iż chętnie poprzestaliby na tym, zadowoleni z tego, co osiągnęli. Dobrze jest radować się i dziękować Bogu za uczynione przez Niego zarządzenie dla naszego zbawienia, lecz trzeba iść jeszcze dalej. Cóż więc następuje po zauważeniu ołtarza i jego znaczenia? Kolejny krok zmierza ku umywalni i do tej umywalni trzeba następnie podejść. Co tam się znajduje? Woda! To naturalnie oznacza oczyszczenie. Trzeba odrzucić brudy cielesne i pojednać się – lub raczej dać się pojednać – z Bogiem! Czy w życiu swym skrzywdziłem kogokolwiek? Takie i tym podobne pytania musimy sobie postawić i sami musimy na nie odpowiedzieć. Taka jest postawa tych, co doszli do umywalni ku oczyszczeniu. Możemy oczyścić się przy umywalni, lecz nie przystąpiliśmy jeszcze w zupełności do Boga. Czy nie mógłbym teraz uczynić czegoś ze swej strony? To jest kolejne pytanie, które budzi się w umysłach tych, co doszli do umywalni. Tu możemy powiedzieć, że dopóki idziemy naprzód tą drogą, dopóty pozostajemy w stanie usprawiedliwienia i z każdym krokiem do przodu stajemy się coraz bardziej pojednani z Bogiem i z każdym krokiem, że się tak wyrażę, coraz bardziej usprawiedliwieni.

Następnie dochodzimy do drzwi Przybytku i stawiamy samych siebie jako ofiarę, jak to było pokazane w koźle. „Abyście stawiali ciała wasze” [Rzym. 12:1] – to jest zaleceniem, jakie tutaj do nas dociera. Gdy to uczynimy, dokonamy wszystkiego, co było w naszej mocy. Po stawieniu swego ciała ofiarą nie pozostaje już nic, co moglibyśmy uczynić ponadto. Lecz przez ten akt nie jesteśmy usprawiedliwieni. Nic z naszej strony nas nie usprawiedliwi, ponieważ nasze usprawiedliwienie nie jest z uczynków. „Bóg jest, który usprawiedliwia” [Rzym. 8:33] i jest ku temu tylko jedna droga, to jest przez TEGO, który jest DROGĄ, PRAWDĄ i ŻYCIEM [Jan 14:6]. On musi stać się naszym Orędownikiem. Gdy przy drzwiach Przybytku stawiamy samych siebie ofiarą i mówimy: „Panie, oto oddaję samego siebie”, to wtedy Bóg rozpoczyna działanie chwalebnych zarządzeń, jakie już wcześniej poczynił; tam i wtedy Najwyższy Kapłan staje się naszym Orędownikiem. Gdy tylko przypisze nam On swoją zasługę, ofiara nasza zostaje przyjęta. W jednej chwili jesteśmy usprawiedliwieni, a potem, w konsekwencji, Ojciec Niebieski przyjmuje nas przez ducha świętego i spładza z ducha świętego jako Nowe Stworzenia. Odtąd to Nowe Stworzenie znajduje się w Przybytku, przeszło poza pierwszą zasłonę, ma korzystać ze światła złotego świecznika, z chlebów pokładnych i ze złotego ołtarza, a przy końcu życia ma przejść poza wtóra zasłonę i mocą zmartwychwstania znaleźć się bezpiecznie po drugiej stronie zasłony. To wszystko jest w obecnym życiu.

Ktokolwiek przystępuje do Boga z wiarą w dzieło Jezusowe i pokłada ufność w Jego drogocennej ofierze, ten jest w stanie tymczasowego, warunkowego usprawiedliwienia, lecz zupełnie usprawiedliwiony staje się dopiero wtedy, gdy ofiaruje się Panu. Przedtem usprawiedliwiony jest do przywileju dalszego zbliżenia się do Boga, lecz nie ma przywilejów kapłańskich i nie dochodzi do zupełnej łaski Boga bez podjęcia dalszych kroków. Przypuśćmy, że ktoś doszedłby do umywalni i tam stwierdziłby, że idzie za prędko, stanąłby i rozmyślał, że powinien powstrzymać ten gwałtowny rozwój przez wolniejsze traktowanie tych spraw oraz zatrzymanie się na jakiś czas, zanim pójdzie dalej, do kapłaństwa. Nie otrzymałby on zupełnego usprawiedliwienia, ponieważ nie uczynił ostatniego kroku, po którym usprawiedliwienie bywa wprowadzone w życiu. Krokiem tym jest ZUPEŁNE POŚWIĘCENIE. Niektórzy po pewnym okresie błąkania się tu i ówdzie bez żadnych oznak, że chcą dalej kroczyć tą drogą, stają się oziębli, schodzą z drogi, a może nawet opuszczają dziedziniec. Tak wygląda korzystanie z dziedzińca w obecnym czasie. Gdy koniec tego wieku nadejdzie, a wraz z nim doskonałość świętych, ci, co przystępowali do Boga szczerze w tym wieku i którzy przeszli aż do końca tej drogi, zostaną przyjęci. Pozostali nie będą więcej usprawiedliwieni w ten sposób, ale znajdą się w tym samym stanie co reszta świata, w oczekiwaniu błogosławieństw przyszłego wieku. Dziedziniec zostanie, że tak powiemy, opróżniony, a ci, co weszli do Miejsca Najświętszego, zostaną już na zawsze członkami Ciała Chrystusowego. Przy końcu tego czasu zostanie uczyniona różnica pomiędzy tymi, co okazali się godnymi, a tym, co nie okazali się takimi. Ci, co będą godni, wejdą do Świątnicy Najświętszej, aby tam być na zawsze z Panem, lecz ci, co nie będą znalezieni godnymi, zostaną z tego wyłączeni i zaliczeni do innej klasy. Wciąż będą mieli usprawiedliwienie, które otrzymali w chwili, gdy przeszli pierwszą zasłonę poświęcenia – w chwili, gdy Chrystus stał się ich rękojmią. Nie będą jednak wybrani do klasy kapłanów; będą Lewitami. Te stanowiska przedstawiają nastawienie obu tych klas. Cała klasa Lewitów przedstawia stan dziedzińca, a cała klasa kapłańska – stan wybranych. [310,1]