BOJAŹŃ – Czy strach przed śmiercią jest czymś niewłaściwym?

Pytanie (1915)Czy obawianie się śmierci jest dowodem braku wiary lub znajdowania się w stanie, który nie jest przyjemny Bogu?

Odpowiedź – Powinniśmy mieć na względzie, że nasz stan fizyczny i usposobienie mogą mieć wielki wpływ na nasze uczucia i że ktoś może być tak rozdrażniony, że nawet najmniejszy hałas go denerwuje. Sami byliście zapewne kiedyś w takim stanie, że najmniejszy drobiazg działał wam na nerwy i bardzo wam przeszkadzał. Z tej przyczyny niektórzy mogą odczuwać wielką bojaźń. Taki przeczulony stan nerwowy nie jest jeszcze dowodem, że osoby takie nie są dziećmi Bożymi. Dlatego nie mogę powiedzieć, że to zło lub grzech, jeżeli ktoś się boi śmierci. Niektórzy ludzie z natury posiadają większy strach przed śmiercią niż inni. Pragnienie życia jest u niektórych znacznie silniejsze niż u pozostałych.

Niektórzy ludzie, nawet z tych, co wychowali się w doktrynie o wiecznych mękach, zdają się nie okazywać zbyt wielkiego lęku przed śmiercią. Czytamy czasem o żołnierzach podczas wojny, schodzących do okopów, skąd ponad połowa z nich nie wróci żywa, a jednak idą oni tam z ogromną odwagą i najwyraźniej bez strachu przed śmiercią. Niezupełnie to pojmuję. Sądzę, że dla człowieka lęk przed śmiercią jest rzeczą naturalną. Możemy zauważyć, że nasz Pan Jezus także obawiał się śmierci, aż do chwili, dopóki nie otrzymał zapewnienia od Boga, że był Mu przyjemny i że otrzyma zmartwychwstanie.

Gdy nastała Jego ostatnia noc na ziemi – noc, której został zdradzony i pojmany – pamiętacie, że będąc w Ogrodzie Getsemane, bardzo się smucił. W wielkim smutku i z ciężkim sercem rozważał, co Go czeka: „Jutro mam być ukrzyżowany. Wygląda na to, że mam cierpieć jako złoczyńca. Cieszyłbym się, gdyby nie musiało tak być. Umierać jest rzeczą straszną, ale umierać jako bluźnierca Boga, podczas gdy wiodło się sprawiedliwe życie, jest rzeczą okropną! O, gdyby to było możliwe, żeby mnie to ominęło!”. Potem pojawiła się inna myśl: „Możliwe, że zasłużyłem na to doświadczenie; może popełniłem jakiś grzech. Nie wiem o niczym, co uczyniłem źle, ale może w jakiś sposób przekroczyłem prawo. Jeżeli tak, to nie otrzymam przyszłego żywota!”. Myśl ta była straszna dla kogoś, kto poznał doskonałość życia, zanim jeszcze przyszedł na świat i miał pełną świadomość możliwości przyszłej chwały, czci i nieśmiertelności.

O Jezusie czytamy: „Za dni ciała swego modlitwy i uniżone prośby do tego, który go mógł zachować od śmierci, z wołaniem wielkim i ze łzami ofiarował, i wysłuchany jest dla uczciwości” (Hebr. 5:7). Jezus nie modlił się, żeby mógł być zachowany od śmierci, ponieważ poświęcił swoje życie aż na śmierć; ale modlił się o wybawienie ze śmierci przez zmartwychwstanie i został wysłuchany. Ojciec posłał Mu wiadomość czy zapewnienie, które Go wzmocniło i przekonało, że został w pełni przyjęty. Fragment mówiący o tym, że naszemu Panu pokazał się anioł [Łuk. 22:43], nie znajduje się w najstarszych greckich manuskryptach, lecz słowa zacytowane z Listu do Hebrajczyków wskazują, że Ojciec w jakiś sposób wysłuchał Jego prośbę. Gdy tylko obawa unicestwienia została usunięta, Mistrz stał się najspokojniejszy i najodważniejszy ze wszystkich. Skoro tylko otrzymał zapewnienie, że podobał się Ojcu, pokój Jego ducha powrócił.

Wierzę, że kiedy odczuwamy strach przed śmiercią, powinniśmy udać się do Ojca w modlitwie, aby otrzymać od Niego zapewnienie o Ojcowskim dla nas uznaniu. Biblia umożliwia nam poznanie, czy Bóg nas akceptuje jako swoje dzieci. Jako chrześcijanie, powinniśmy starać się pozbywać lęku poprzez zwracanie pilnej uwagi na Słowo Boże, mając na myśli drogie i kosztowne obietnice dotyczące Pańskiej miłości, opieki i pomocy w razie potrzeby. Wierzę, że czyniąc tak, osiągniemy w naszych sercach więcej wierności i gotowości do każdej ofiary, by postępować śladami Jezusa aż do końca. Możemy więc powiedzieć sobie: „Nie będę się bał, bo Bóg obiecał, że wszystkie rzeczy dopomagają mi ku dobremu”. Dlaczego mam się obawiać i czego lub kogo mam się bać? Nie będę się bać niczego, bo „laska twoja i kij twój, te mię cieszą” (Rzym. 8:28; Psalm 23:4). [271,1]