WYBORY – Odnośnie decydującej większości.

Pytanie (1916) – W pewnym numerze „The Watch Tower” (daty nie pamiętam) podałeś sugestię, ażeby wszyscy kandydaci, którzy otrzymali przynajmniej 50 procent głosów przy nominacjach, zostali wybrani jednogłośnie. Czy w zborze, gdzie są pewne trudności i tarcia, byłoby lepiej przyjąć tę metodę, czy raczej obstawać, ażeby przynajmniej 75 procent decydowało o wyborze starszego?

Odpowiedź – Przede wszystkim powinniśmy pamiętać, że Biblia nie mówi nam, jak w takiej sprawie mamy postąpić. Z tego też powodu jest to tak naprawdę kwestią naszego osądu, co byłoby najkorzystniejsze. Mój sposób może nie być tak dobry jak twój. Gdy podaję jakieś sugestie w „The Watch Tower” na taki temat jak ten, to jest to wyłącznie moja opinia. Brat Russell nie chce dawać rozkazów czy być dyktatorem w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa. Stara się on jedynie podać opinię w sprawach, o których Biblia jasno nie mówi. Jeżeli zbór zna jakiś lepszy sposób niż mój, to będę z tego zadowolony.

Wola Boża powinna być wyrażona przez zbór, kto więc sprzeciwia się woli zboru, popełnia błąd i nie zostanie uznany przez Pana. Są tacy, co chcą wprowadzić pewnego rodzaju protekcje. Z pewnością nie jest to dobre. Nie powinniśmy odstępować od tego, co Bóg zarządził. On nie byłby z tego zadowolony. Musimy być szczerzy wobec Boga i braci i pomagać im w osiągnięciu właściwej myśli, która mogłaby być następująca: „To nie moja sprawa, czy zostanę wybrany na starszego, czy nie. Niech zbór uczyni, co uważa za najlepsze. Jeżeli zostanę wybrany, będę się starał pełnić swe obowiązki najlepiej jak potrafię. Jeżeli nie zostanę wybrany, to i tak będę starał się służyć na ile potrafię”. Jeżeli będziemy mieli takiego ducha, to zbór na pewno to z czasem dostrzeże. Pan to widzi zawsze, więc jeśli będziesz w łasce u Boga, to nie ma znaczenia, jaką masz pozycję u innych.

Odnośnie tego, czy starszych obierać na podstawie 80, 75 procent czy jakiejś jeszcze innej większości, Biblia nic nie mówi. Naszym pragnieniem powinno być, ażeby wszyscy w zborze byli zadowoleni. Jeśli to możliwe, należy przeprowadzić wybory ku zadowoleniu wszystkich braterstwa, a nie tylko siedemdziesięciu pięciu lub osiemdziesięciu procent. Powinniśmy odpowiednio poważać każdego członka w zborze, a przy tym każdy powinien starać się czynić to, co byłoby słuszne. Gdyby z góry było wiadomo, że nie wszyscy będą całkowicie zadowoleni, a mimo to większość miałaby postąpić według własnego uznania, bez względu na mniejszość, to nie byłoby to właściwe. Gdybyś ty uważał, że jakiś brat powinien być starszym, a ja nie widziałbym nic złego w tym bracie, to sam fakt, że ty chcesz, aby ten brat był starszym, byłby dla mnie wystarczającym powodem, żeby na niego głosować, chyba że wiedziałbym coś złego na temat jego charakteru, co by go dyskwalifikowało. W takim wypadku nie głosowałbym na niego, bo uważałbym to za przeciwne woli Bożej. (Wyrażam jedynie swoją opinię w głosowaniu.) Chociaż pragnąłbym, ażeby nasze wybory wypadły jednomyślnie, to jednak na podstawie ważnej przyczyny nie mógłbym na niego głosować. On też powinien być uprzejmy i powiedzieć: „Podziwiam twoją rzetelność i bezstronność. Będę starał się podciągnąć”. To byłby właściwy sposób myślenia – postępować właściwie i mieć nadzieję, że zadowoli to cały zbór, ale też postępować właściwie bez względu na to, czy im się to podoba, czy nie, jednak nie w duchu niezależności, lecz w duchu życzliwości, zważając na uczucia każdego z osobna i wszystkich.

Wiem o wypadkach, gdzie przeprowadzono wybory na podstawie 85 procent, a jednak wola zboru nie była wykonana. Jak to? Jeżeli osiągnięto 85 procent głosujących, w jaki sposób nie było to według woli zboru? Dlatego, że owe 15 procent mogło postanowić trwać przy swoim i nie dopuścić, żeby stało się według życzenia 85 procent. Mniejszość chciała rządzić większością i nie poddawała się. Powinniśmy rozumieć, że większość ma prawo decydować w zborze; 51 procent stanowi większość. Jeśli przyjęto 85 procent, to większość uczyniła ustępstwo na korzyść mniejszości. Pięćdziesiąt jeden procent może powiedzieć, że zrobi, jak będzie chciało, lecz byłoby to ignorowaniem drugich i mogłoby spowodować rozerwanie, co nie byłoby ani rozumne, ani uprzejme. Większość powinna myśleć o mniejszości i starać się osiągnąć, o ile możliwe, 100 procent. Lecz większość nie mogłaby ulec mniejszości do tego stopnia, aby dozwolić mniejszości utrudniać pracę zborową, stawiać przeszkody i czynić wszystko, co w ich mocy, aby utrudniać. To byłoby wyraźnym bojkotowaniem stosowanym w polityce, by zablokować cele tych, którzy mają przewagę. Taki sposób postępowania jest całkowicie zły. Starajmy się osiągnąć właściwy pogląd na te sprawy. W Brooklynie i Nowym Jorku wybory przebiegają prawie zawsze jednogłośnie, dlatego że zgodziliśmy się, by uczynić wszystko, co w naszej mocy, żeby wspierać pracę. Jeżeli ktoś chce jakiegoś brata na starszego albo diakona, sprawia nam radość, gdy możemy go zadowolić. Myślę, że taki duch panuje wszędzie po zborach, tylko czasem się gubimy.

Gdyby mniejszość się zawzięła i nie pozwoliła przeprowadzić wyborów inaczej niż tylko na podstawie 85 procent, to byłbym za tym, żeby zmienić na 51 procent i niech te 51 procent będzie tak uprzejme dla drugich, jak to tylko możliwe. Niech jednak ci drudzy wiedzą, że nie dozwala się na wprowadzanie metod, które utrudniają pracę Pańską. Bóg zamierzył, ażeby większość decydowała i ustanawiała porządek w zborze. On również chce, żeby większość była życzliwa względem mniejszości, lecz byłoby o wiele lepiej, gdyby wszyscy byli jednomyślni. [256,2]