WYBORY – Zamknięcie nominacji.

Pytanie (1913) – Gdy się wybiera starszego do prowadzenia pewnego badania w zborze, czy byłoby właściwym podać wniosek o zamknięcie nominacji, gdy jeden kandydat jest nominowany i w ten sposób nie dopuścić do dalszych nominacji? Dotyczy to oczywiście zboru, w którym jest trzech lub więcej starszych.

Odpowiedź – Są tak zwane zasady parlamentarne, czyli, innymi słowy, zasady określające działanie takich ciał jak parlament. Reguły te są przestrzegane przez Kongres, jak również przez mniejsze lub większe zebrania. Są to bardzo dobre reguły, którym na ogół nietrudno byłoby coś zarzucić. Są one na ogół bardzo mądre i dążące do bezstronności. Lecz lud Pański ma postępować daleko wyżej, aniżeli wymaga zwykła sprawiedliwość, ma postępować według prawa miłości. Ma pamiętać, że miłość jest wypełnieniem Zakonu, a to więcej niż jedynie to, co jest słuszne i sprawiedliwe. Czy to przy wyborach, czy na innych zebraniach, nie powinniśmy trzymać się tak sztywno litery prawa, co jest zwykle praktykowane na innych publicznych spotkaniach. Nasze życzliwe więzi miłości powinny pragnąć zadowolić wszystkich. Przypuśćmy, że to jest zebranie i mamy wybrać starszych. Załóżmy, iż wiem, że wielu wysoce poważa brata A, inni brata B, niektórzy brata C, a jeszcze inni brata D. Spośród tych wszystkich ja wolałbym braci A i C i nie poważałbym tak bardzo braci B i D. Mógłbym powiedzieć: „Nominuję braci A i C i postawię wniosek, żeby nominacje zamknąć”. Inni, którzy nie są tak odważni, nie mieliby sposobności zagłosować. Czy okazałbym w tym miłość? Nie. Miłość jest naszą regułą i wyprzedza wszystkie światowe zasady parlamentarne. Miłość mówi, aby tamten brat i tamta siostra, aby wszyscy bracia i wszystkie siostry mieli sposobność wypowiedzenia się w tej sprawie. Ja nie chciałbym pozbawić ich tego, co z Pańskiego rozporządzenia im się słusznie należy. Może mam więcej doświadczenia, szybciej działam i mógłbym zrobić tak, aby wyszło na moje, lecz nie okazałbym się odpowiednim starszym, gdybym tak manipulował młodszymi braćmi, aby nie było tak, jak oni chcą, ale aby głosowali za czymś, czego nie rozumieli, a później byli niezadowoleni i mówili, że gdyby byli należycie zrozumieli daną sprawę, to postąpiliby inaczej. Takie wybory nie byłyby zadowalające.

Na wyborach wszystko ma się dziać otwarcie i uczciwie, prawa wszystkich powinny być uszanowane, by wszyscy czuli się szczęśliwi i zadowoleni z rezultatów. Wszyscy powinni mieć takie poczucie, że mieli sposobność wypowiedzenia się, a jeżeli coś nie poszło po ich myśli, to jednak postąpiono właściwie – każdy mógł sprawiedliwie uczestniczyć, bracia nie usiłowali porozrywać się na kawałki. Jeżeli brata nie znasz, a żaden z braci, których znasz, nie głosuje za tym bratem, to lepiej nie głosować wcale. Jeżeli któryś z braci, do których masz zaufanie, wydałby dobre świadectwo i nominowałby go, to możesz powiedzieć: „Fakt, że br. Russell nominował brata „W”, oznacza, że go zna, bo w przeciwnym razie by tego nie uczynił. Nie znam brata „W”, ale ponieważ nominował go brat Russell, a brat Hirsh go poparł, to wiem, że brat ten jest godny tego stanowiska”. Do pewnego stopnia możemy polegać na takiej pośredniej znajomości. Może sami osobiście nie znamy wystarczająco brata „W” i dlatego nie możemy na niego głosować, chyba że mielibyśmy jakąś wskazówkę. Jeżeli jednak ktoś ręczy za niego, to byłoby to tak samo jak w banku. Gdybyś poszedł do banku i miał na nazwisko Smith, a oni powiedzieliby: „Panie Smith, my pana nie znamy, nie wypłacamy czeków, jeżeli nie jest nam pan znany. Czy zna pan pana Hirsha?”

„Tak, on może za mnie poręczyć.”

„Panie Hirsh, czy ręczy pan za pana Smitha?”

„O tak, to jest pan Smith. Ręczę za niego i gwarantuję, że wszystko się zgadza.”

Wtedy bank odpowiada: „W porządku, panie Smith, pan Hirsh mówi, że pana zna, więc bank został z panem zapoznany”.

Tak samo w zborze – ktoś ręczy za brata Smitha, a wtedy mówisz: „Znam tę osobę, która ręczy za niego”. Oznacza to, że nie powinno się nominować kogoś, kogo się nie zna; nie nominuj tylko dlatego, że ktoś powiedział Smith. Nie bądź głupi i nie mów: Smith albo Brown tylko dlatego, że ktoś tak powiedział. Powinieneś wiedzieć, co robisz, albo wcale tego nie rób.

Jeszcze inna rzecz: Gdy mamy wybory starszych, przypuśćmy, że powiedziałbym: „Ja wolę braci A i C, mnie się zdaje, że ci bracia są dużo lepsi niż pozostali i naprawdę uważam, że zbór miałby lepszą obsługę, gdybyśmy mieli tylko tych braci i nie wybierali braci B i D”.

Przypuśćmy dalej, że starałbym się to przeforsować – przedstawiłbym rzeczy tak, ażeby ci bracia nie otrzymali dość głosów. To nie byłoby właściwe. Raczej powinienem powiedzieć: „Wiem, że sporo osób bardzo lubi brata B, a inni bardzo lubią brata D. Wiem, że żaden z nich nie posiada tak dobrych kwalifikacji jak bracia A i C, lecz innym się oni podobają i inni twierdzą, że korzystają z ich usługi. Nie znam żadnych wad ich charakteru, a ponieważ inni otrzymują błogosławieństwo z ich usługi, i ja będę z niej zadowolony”. Z przyjemnością bym ich nominował oraz wszystkich innych, o których wiedziałbym, że są dobrymi ludźmi, odznaczającymi się godnym szacunku charakterem. Nie oznaczałoby to, że uważam ich za lepszych, raczej nominowałbym tych, których wolę, ale gdyby inni byli nominowani i brakowałoby kogoś do poparcia nominacji, to powiedziałbym: „Chciałbym poprzeć także braci B i D”. Dlaczego? Przecież ich nie wolałem. Tak, ale wiem, że niektórzy bracia ich wolą, a ja chcę, żeby cały zbór był obsługiwany. Nie chciałbym, aby zbór miał tylko tych, których ja uważam za lepszych, ale także tych, których wolą inni. Powinienem miłować wszystkich braci i starać się, żeby wszyscy byli zadowoleni, nie tylko ja sam. Taki duch powinien panować w każdym zgromadzeniu i przy każdych wyborach; myślę, że wtedy byłoby mniej zamieszania.

Przypuśćmy, że znaleźli się tacy, którzy chcieliby kogoś zupełnie innego. Przypuśćmy, że byliby nominowani tacy, których uważałbym za niezbyt odpowiednich. Obawiając się, że ktoś mógłby na nich głosować, powiedziałbym: „Bracia, br. „W” jest nominowany, nie chcę mówić nic przeciwko niemu ani nie jestem jego nieprzyjacielem, lecz sądzę, że będzie lepiej, gdy brat ten nie będzie starszym. Oznajmiam, że nie będę głosował na niego po to, aby sprawę tę rozważono, zanim nastąpi głosowanie. Bracie „W”, nie jestem ci przeciwny pod żadnym względem, oprócz tego, że uważam, iż nie powinieneś być starszym”. Byłbym wobec niego szczery, ale nie mówiłbym: „Sprzeciwiam mu się dlatego, że naciągnął wiele ludzi, że w całym mieście go znają i że przynosi wstyd zgromadzeniu”. Nie musiałbym w ogóle mówić o bracie „W”. Powiedziałbym tylko, że nie mogę głosować na niego i nie chciałbym, żeby on był starszym, bo wierzę, iż lepiej się to przysłuży sprawie Pańskiej. Nie ubliżalibyśmy sobie wzajemnie. To, że brat „W” naciągnął wiele ludzi może, ale nie musi być prawdą; gdybyśmy się go zapytali, to może byłby w stanie się wytłumaczyć. [250,1]