ROZERWANIA – Nieposłuszni i będący w zamieszaniu.

Pytanie (1910) – W Rzym. 16:17 mamy powiedziane, żeby upatrywać tych, co czynią rozerwania i chronić się ich. Jaka reguła umożliwia nam odróżnianie ich od tych, którzy się po prostu pogubili lub nie mogą wystarczająco prędko zrozumieć pewnych prawd? Jak należy postępować wobec tych drugich, szczególnie, gdy wypowiadają się bardzo szczerze o swoich różnicach?

Odpowiedź – Powiedziałbym, iż byłoby to kwestią rozsądku, że powinniście posługiwać się własną oceną, prosząc Pana o kierownictwo, abyście mogli obchodzić się mądrze ze wszystkimi braćmi, zawsze uprzejmie i miłościwie.

Uważam, że pisząc o upatrywaniu tych, co czynią rozerwania, apostoł nie miał na myśli, że jeśli ktoś mówi coś innego niż my, to mamy go wyrzucić lub nie mieć z nim nic do czynienia. Byłaby to bardzo niedojrzała interpretacja. Apostoł ma na myśli, że jeśli znajdą się tacy, co są kłótliwego usposobienia i po wypowiedzeniu swego poglądu nadal się odzywają, chcąc uczynić rozerwanie, to należy ich unikać. Gdy mówi, żeby ich unikać, to nie pojmuję tego tak, że powinniśmy ich unikać jak dzikich zwierząt ani jako tych, co na pewno są w opozycji, lecz jako takich, z którymi nie życzymy sobie tak szczerze i swobodnie rozmawiać, jak czynimy to z tymi, co są z nami w bliższej społeczności. Na przykład, nie wolno nam unikać bliźniego lub nie uznawać go za brata jedynie dlatego, że ma nieco odmienny pogląd na temat niektórych fragmentów Pisma Świętego. Jeden jest tylko sposób pozbawienia kogoś naszej społeczności, o ile taka osoba była uznawana za członka w Ciele Chrystusowym; jest tylko jedna metoda, a mianowicie: idź do niego sam. Jeżeli nie możesz dojść do właściwego załatwienia danej sprawy, zabierz ze sobą dwóch albo trzech innych. Jeżeli wciąż jeszcze nie można dojść do zgody itd., wolną tę sprawę przedstawić zborowi za pośrednictwem odpowiednich przedstawicieli. Zabierając ze sobą dwóch lub trzech, byłoby mądrze wziąć starszych zborowych, gdyż byliby oni do tego właściwymi osobami. Gdyby ów brat nie zechciał ich usłuchać, wtedy sprawę można przedstawić zborowi i tylko w ten sposób, przez głosy całego zebranego grona ludu Bożego ktoś może być pozbawiony społeczności jako brat. Spośród tych, których uznajecie za braci, z niektórymi macie bardziej zażyłą społeczność niż z innymi, bardziej ich poważacie, nie z powodu ich wykształcenia, stanowiska lub bogactwa, lecz z powodu ich bliższej społeczności z Panem. Jeśli zauważycie, że ktoś dąży do podziałów, nie miejcie z nim tak bliskiej społeczności; odnoście się do niego nieco chłodniej, niż odnosilibyście się, gdyby miał pełną społeczność i nie czynił rozerwania. Apostoł nie mówi, żeby nie mieć z kimś takim w ogóle do czynienia i żeby go napiętnować jako heretyka. Nie pomagajcie takiej osobie w dążeniu do jakiejś funkcji ani też w niczym, co by go w tym szczególnie wspierało, o ile widzicie, że znajduje się on w niebezpiecznym stanie. Nie odpychajcie go, ale bądźcie gotowi mu pomóc i nie krzywdźcie go – taka jest moim zdaniem myśl apostoła. [226,3]