PRZYMIERZA – Abrahamowe, Sary, Ofiary.

Pytanie (1910) – Jaka jest różnica między Przymierzem Abrahamowym, Przymierzem Sary i Przymierzem Ofiary?

Odpowiedź – Odpowiadam, że Przymierze Abrahamowe jest terminem obszerniejszym niż dwa pozostałe. Przymierze Abrahama, jak pamiętacie, głosi, że wszystkie narody ziemi będą błogosławione, ale też, że będą one błogosławione przez nasienie Abrahama. Są tu dwa elementy. Zawiera to w sobie pojęcie tego, który będzie błogosławił, czyli nasienia Abrahamowego, a także błogosławieństwa przez to nasienie dla wszystkich narodów ziemi. Tak więc obietnica Abrahamowa w rzeczywistości obejmuje wszystko, co Bóg zamierza kiedykolwiek uczynić, tak dla Nowego Stworzenia na duchowym poziomie, jak i dla ludzkiej rodziny na ziemskim poziomie. Lecz krocząc za wskazówkami apostoła w tej sprawie, jak ją wyłożył w Liście do Galatów, widzimy, że ta obietnica dana Abrahamowi miała różne cechy, czyli obejmowała różne elementy. Była dana najpierw Izraelowi na zasadzie Przymierza Abrahamowego, jako Przymierze Zakonu, jak wyjaśnia apostoł. Było to przymierze Abrahama, gdyż to Abraham spłodził Ismaela; on także spłodził Izaaka, widzicie więc, że Przymierze Abrahama jest tym, które wyprowadza owe dwie klasy; najpierw naród żydowski, pod żydowskim Zakonem, reprezentowany przez żonę Hagarę, matkę tego nasienia, Ismaela, stanowiącego po części nasienie Abrahama, lecz nie będącego tym nasieniem Abrahama, ponieważ było powiedziane: „W Izaaku nazwane będzie nasienie” [1 Mojż. 21:12]. Ową szczególną postacią, przez którą błogosławieństwo miało dotrzeć do wszystkich narodów ziemi, nie miał być Ismael, lecz Izaak.

Matką Izaaka była Sara i apostoł w Liście do Galatów wykazuje, że Sara była figurą naszego przymierza, przez które Bóg obiecał wyprowadzić klasę Izaaka, i wtedy powiada: „My tedy, bracia! Tak jako Izaak, jesteśmy dziatkami obietnicy” [Gal. 4:28]. My zajmujemy miejsce Izaaka. Kim zatem jesteśmy? Otóż mamy uczestniczyć z Panem Jezusem, który jest Głową dla Kościoła, będącego Jego Ciałem, i cały Kościół stanowi tak rozumianego Izaaka, nasienie Abrahamowe, przez które wszystkie narody ziemi będą błogosławione. Najpierw cielesne nasienie, a następnie wszystkie inne narody.

A teraz, jak się ma do tego Przymierze Ofiary? Odpowiadam, że Przymierze Ofiary jest tym samym co Przymierze Sary. Jak pamiętacie, to Izaak był ofiarowany na ołtarzu. W figurze został „przyjęty od umarłych” [Hebr. 11:19], tak też dzieje się z całym pozaobrazowym Izaakiem (Jezusem jako Głową i Kościołem jako Jego Ciałem), którzy są ofiarami na ołtarzu i zostaną ponownie „przyjęci od umarłych” w pierwszym zmartwychwstaniu, a wtedy będą stanowić duchowe nasienie Abrahama, przez które błogosławieństwa spłyną na cielesny Izrael i na świat. Dlaczego jest to Przymierzem Ofiary? Bowiem nie jest możliwe w Boskim zarządzeniu, aby mogło być to dokonane w jakikolwiek inny sposób. Rozumiecie? Nasz Pan Jezus był według ciała nasieniem Abrahama i według ciała urodził się pod Zakonem, był posłuszny Zakonowi we wszystkim, co mógł czynić jako człowiek, ale nie mógłby wypełnić tych rzeczy, o których Bóg oświadczył, że będą wypełnione przez nasienie Abrahama.

Przypuśćmy, że Jezus pozostałby człowiekiem, świętym, niepokalanym, w każdym znaczeniu tego słowa doskonałym, w zupełności wiernym sprawiedliwości i Bogu; przypuśćmy, że pozostałby w tym stanie bez ofiarowania swojej ludzkiej natury i umarłby sprawiedliwy za niesprawiedliwych, posiadając przywilej życia, gdyż Boskie prawo obiecywało, że „człowiek, który by je czynił, żyć będzie przez nie” [Gal. 3:12; 3 Mojż. 18:5]. Zatem Jezus, będąc posłuszny Boskiemu Zakonowi, miałby prawo do wiecznego życia, dopóki pozostawałby w tym posłuszeństwie i byłby największym ze wszystkich ludzi, największym na całej ziemi. Możliwe, że byłby wielkim królem, daleko wspanialszym niż Salomon, bo posiadałby mądrość i władzę ponad tę, jaką posiadał Salomon, oraz prawo do wszystkiego, co Adam posiadał i utracił. „A ty, wieżo trzody (...) do ciebie przyjdzie; przyjdzie mówię, pierwsze państwo” [Mich. 4:8], to jest królestwo, które Adam posiadał i utracił. Ono przyszło do tego, który zachował Zakon i miał prawo do wszystkich błogosławieństw, jakie Bóg pierwotnie dał ludzkości. Lecz co mógłby On uczynić dla całej ludzkości? Oczywiście, mógłby powiedzieć, jaki pokarm mają jeść, żeby uważali, jak śpią, jak robić to czy tamto, mógłby dawać bardzo mądre rady, mądrzejsze niż wszystkie, które otrzymujemy od naszych lekarzy i chirurgów; także mądre wskazówki odnośnie rządu itp. Mógłby mieć moc, by ustanowić pewne prawa i wprowadzić te prawa w czyn, lecz cóżby to dało? W najlepszym razie ludzkość mogłaby się nieco poprawić, ale nigdy nie mogłaby mieć życia wiecznego, albowiem wszyscy byli skazani na śmierć – „śmiercią umrzesz” [1 Mojż. 2:17]. Wyrok ten musi być usunięty, zanim ludzkość może być uwolniona. Gdyby więc człowiek Jezus przyjął moc królowania nad ziemią, to nie dokonałby rzeczy, które Bóg przepowiedział, że będą dokonane przez nasienie Abrahama. Nie byłby nasieniem Abrahama i nie mógłby wypełnić tej obietnicy. Co wtedy? Bóg kierował tą sprawą tak, że wystawił przed Nim wielką, chwalebną nagrodę wysokiego powołania, że może nie tylko być królem ziemi, ale także królem na wyższym poziomie; nie tylko kapłanem i królem wśród ludzi, ale także uwielbionym kapłanem na duchowym poziomie, łączącym urząd króla i kapłana, według porządku Melchisedeka, pokazanym w typie. Taka była obietnica wystawiona przed Nim, że będzie miał nie tylko obietnice błogosławienia ludzkości, ale w końcu, połączony z Ojcem przez całą wieczność, może stać się uczestnikiem boskiej natury.

Jezus przyjął tę propozycję i nie wiedząc wówczas, ile Go to będzie kosztowało, rzekł: „Abym czynił wolę twoją, Boże mój, pragnę” [Psalm 40:9]. Przyszedłem, aby czynić wolę Twoją, wszystko, co jest napisane w zwoju księgi. Jakiej księgi? O, w księdze Boskiej woli, księdze, która jest ukazana w Objawieniu jako zwój zapisany wewnątrz i zewnątrz, zapieczętowany siedmioma pieczęciami. Przyszedł, aby czynić wolę Ojca, a wola Ojca była już postanowiona przed założeniem świata i Jezus przyszedł, aby czynić wolę Ojca – wszystko, co napisane w tej księdze, cokolwiek by to nie było.

Była tam i druga księga, w której te rzeczy były napisane, księgi Starego Testamentu, wszystkie owe różne księgi: Mojżeszowe, Prorocy, Psalmy itd. Wszystkie były częściami wielkiej księgi, którą Bóg podyktował prorokom piszącym pod kierownictwem ducha świętego i nikt z ludzi nie rozumiał znaczenia tych rzeczy; a jak stwierdza apostoł Piotr, nawet aniołowie pragnęli wejrzeć w te rzeczy, ale nie mogli zrozumieć tychże proroctw i nasz Pan Jezus, kiedy przyszedł w ciele, także nie znał ich znaczenia. Dlaczego? Ponieważ, jak wyjaśnia święty Paweł, jest niemożliwe, aby ktoś znał te rzeczy, z wyjątkiem tych, co są szczególnie oświeceni przez ducha świętego. Nawet Pan Jezus, jako człowiek doskonały, który opuścił niebieską chwałę i stał się człowiekiem, aby stać się naszą ceną okupową, nie mógł znać tych rzeczy, bowiem święty Paweł mówi: „Cielesny człowiek [nawet doskonały] nie pojmuje tych rzeczy, które są Ducha Bożego, (...) i nie może ich poznać, przeto iż duchowo bywają rozsądzone” [1 Kor. 2:14]. Zatem nasz Pan Jezus, gdy mając trzydzieści lat, udał się do Jordanu i złożył swoje życie, mówiąc: „Pragnę czynić wolę twoją, Boże mój” [Psalm 40:9 NB], wszystko, co jest napisane w księdze, mówił o rzeczach, których nie znał, bowiem nie znał ich znaczenia. Nie znał celu ofiary za grzech, kozła Azazela, znaczenia typów kozła Pańskiego, baranka, jedzenia tego baranka, pokropienia jego krwią, chlebów pokładnych i wszystkich tych cudownych figur. Nie rozumiał i nie mógł znać tych rzeczy, bowiem wszystkie one były zapieczętowane i znajdowały się w Ojcowskich rękach. Nie miały być dla Niego, zanim nie okaże swego absolutnego zaufania wielkiemu Stworzycielowi, Ojcu Niebieskiemu, przez złożenie wszystkiego, co posiadał, aby czynić Jego wolę, wszystko, co napisane w księdze. Pamiętacie, że Jezus przyszedł do Jana nad Jordan i uczynił symbol swego poświęcenia wszystkiego, co posiadał, i został zanurzony w wodzie, przez co pokazał zupełne poddanie swego człowieczeństwa aż do śmierci, aby czynić wolę Ojca. Potem był symbolicznie podniesiony z wody, by przez to pokazać podniesienie do nowej natury, której miał dostąpić. Co dalej? Pamiętacie, że gdy wyszedł z wody, otworzyły się niebiosa, dokonało się wielkie oświecenie wszystkich wyższych rzeczy. Słowo „niebiosa” w języku greckim, jak i w hebrajskim oznacza „wyższe rzeczy”. W tym wypadku wyższymi rzeczami były duchowe prawdy, wyższe rzeczy, których nie widział On przedtem, rzeczy, których ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało i co na serce ludzkie nie wstąpiło [1 Kor. 2:9] itd. Były to rzeczy, jakie Bóg zapisał w księdze przed wiekami wieków, a On zgodził się je wykonać. Teraz otworzyły się przed Nim. Jaki był rezultat? Cudowne oświecenie!

W tym samym porządku, w jakim wy otrzymaliście oświecenie, o czym mówi Paweł: „Wspomnijcie na dni pierwsze, w których będąc oświeceni, znosiliście wielki bój utrapienia” [Hebr. 10:32] itd. Jakiego rodzaju były to utrapienia i kiedy miały miejsce? Odpowiadamy, że przyszły jako wynik waszego poświęcenia. Podobne oświecenie przyszło na naszego drogiego Odkupiciela. Pismo Święte stwierdza, że Bóg daje swojego ducha pod miarą i wam, i mnie, gdy otrzymujemy ducha świętego podczas „przysposobienia za synów” [Efezj. 1:5]. Mamy tylko pewną zdolność i możemy otrzymać ducha tylko według naszej zdolności, a na ile uwalniamy się od ducha tego świata, na tyle możemy być napełnieni duchem świętym. Stąd też nasza zdolność się pomnaża, lecz nasz Zbawiciel był doskonały i posiadał zupełną zdolność, nie było niczego takiego, co by Mu przeszkadzało w otrzymaniu ducha bez miary. Pamiętacie, że Jezus był następnie skierowany przez ducha na pustynię. Jaki duch Nim kierował? Czy jeden ze złych duchów? Nie! Jeden z duchów świętych? Też nie! To był Jego własny duch, własny zmysł, który zaprowadził Go na pustynię. Przy poświęceniu oświadczył On, że będzie czynił wszystko, co było napisane w księdze i teraz, gdy otrzymał oświecenie, zaczął rozumieć te rzeczy, wszystko zaczęło być dla Niego jasne – zabicie baranka, pokropienie krwią, jedzenie baranka, ofiara za grzech, krew cielca i kozła Pańskiego, kozioł Azazela itd. – wszystkie te rzeczy spłynęły na Niego, wszystkie rzeczy odnoszące się do Jego śmierci i zmartwychwstania. Te same rzeczy, o których powiedział uczniom, mówiąc: „O głupi, a leniwego serca ku wierzeniu temu wszystkiemu, co powiedzieli prorocy!” [Łuk. 24:25]. Wszystko zaczęło na Niego spływać, gdy Jego umysł został oświecony i gdy udał się na pustynię, aby tam mieć sposobność ujrzeć plan Boży od 1 Księgi Mojżeszowej aż do Księgi Malachiasza. Jako dziecko, słyszał czytanie Zakonu w synagogach od sabatu do sabatu i swoim doskonałym rozumem mógł zapamiętać każde słowo. Bez wątpienia umiał zacytować Stary Testament od 1 Księgi Mojżeszowej do Malachiasza, ale zrozumienie to zupełnie inna sprawa. Będąc teraz pod wpływem tego oświecenia, mógł wszystko zrozumieć i chciał to dobrze pojąć, zanim rozpocznie swoje dzieło. Ojciec pokazywał Mu, co ma czynić; dowiadywał się więc, co było napisane w księdze – to była próba dla Niego. Czy będzie wierny, czy upadnie? Czy Bóg uczynił Jego ścieżkę zbyt wąską i trudną i czy podoła jako Zbawiciel? Pamiętacie, jak bardzo Mistrz się tym interesował. Przez czterdzieści dni i nocy był na pustyni i tak starannie rozważał te cudowne rzeczy, które zauważył dzięki oświeceniu duchem świętym, że nie jadł i nie pił, a nawet nie pomyślał o pokarmie, albowiem czytamy: „A gdy pościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, potem łaknął” [Mat. 4:2]. Mieliśmy błędne pojęcie, że Szatan był z Nim i kusił Go przez czterdzieści dni, lecz nie, Szatan przyszedł, gdy minęło czterdzieści dni. Gdy Jezus był najbardziej osłabiony, kiedy zobaczył, co Jego ofiara oznaczała, czego ona wymaga od Niego, gdy ujrzał cały ogrom swojego doświadczenia, wtedy Szatanowi dozwolono, by przyszedł i kusił Go – gdy Jezus był osłabiony przez post i umysłowo wyczerpany. Wierność Pańskiego serca została okazana w Jego odpowiedzi: „Idź precz, szatanie!” [Mat. 4:10], żaden z twoich planów nie jest wart porównania z Boskim planem. I ty chcesz mi powiedzieć, że masz lepszy plan. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Poświęciłem swoje życie Bogu, aby czynić Jego wolę i Jemu służyć. To jest godne naszej uwagi, drodzy przyjaciele. On nie powiedział: Możemy porozmawiać o tym i nieco podyskutować. Nie, to byłoby niebezpieczne. „Dajcie odpór diabłu, a uciecze od was” [Jak. 4:7]. Jezus dał tak stanowczy odpór, że nie zauważyliśmy, aby Szatan kiedykolwiek pomyślał, iż warto by było powrócić. [181,1]