POŚWIĘCENIE – Właściwe wykorzystywanie czasu.

Pytanie (1913)Czy chrześcijanie powinni spędzać swój czas na czytaniu światowych gazet i czasopism?

Odpowiedź – Brat chciałby wiedzieć, jak postąpić w związku z tym, że jego umysł zajęty jest czytaniem światowych czasopism i gazet; ma do dyspozycji około ośmiu takich świeckich magazynów i gazet. Mówi, że jego umysł skłania się ku tym rzeczom. Im więcej karmimy nasz umysł w danym kierunku, tym więcej będzie on się ku niemu skłaniał. Dlatego powinniśmy karmić nasz umysł dobrym duchowym pokarmem, a będzie się skłaniał we właściwym kierunku.

Swego czasu mieliśmy krowę, której dawaliśmy najlepszą trawę w stajni, jak również najlepsze miejsce na łące, ale jej się zawsze zdawało, że trawa z drugiej strony płotu jest lepsza i nieraz zrywała sznur, żeby się tam dostać. Podobnie rzecz się ma z naszymi skłonnościami. Najbardziej pożądamy tego, co jest od nas oddalone.

Chcemy tak odgrodzić się od świata, żeby nie pragnąć tych rzeczy, które są na świecie, ale, jak mówi apostoł, „o tym, co jest w górze, myślcie, nie o tym, co jest na ziemi” [Kol. 3:2]. Słowo „myślcie” wskazuje na ustawiczny proces. Zacznijcie myśleć, myślcie dzisiaj, myślcie jutro z samego rana, a jeżeli spostrzeżecie, że myśli zaczynają błądzić, zmieńcie kierunek i skierujcie się ponownie ku rzeczom duchowym, a z czasem będziecie zbyt zajęci, by mieć czas na błądzenie. Jest to najlepsza rada, jaką mogę dać. Można przeciążyć się sprawami życiowymi przez trywialne rzeczy, rzeczy niewarte naszej uwagi. Głupotą jest zajmować swój umysł czymś, co ktoś inny sobie wyobraził, a potem opisał. Powiem wam, co myślę: W Biblii mamy najpiękniejszą historię, najcudowniejszy dramat, jaki był kiedykolwiek znany. Ja o teatrach czy powieściach wiem niewiele, lecz mogę sobie wyobrazić, jak to wygląda – wiem, że mają fabułę, plan itd. Myślę, że gdybym spróbował, potrafiłbym napisać powieść, ale chcę podkreślić, że Biblia posiada najwspanialszą fabułę. Przenieśmy się myślą daleko wstecz, widzimy Eden w całym jego pięknie i okazałości; następnie przyjście zwodziciela i kuszenie naszych pierwszych rodziców, matka Ewa jest zwiedziona, a ojciec Adam, będąc w niepewności, oddaje dobrowolnie życie za swą towarzyszkę, myśląc, że bez niej nie mógłby żyć i rozmyślnie grzeszy przeciw Boskiemu przykazaniu. Czyż to nie wystarczy? Myślę, że tak. A teraz przypatrzmy się skutkom grzechu. Czy mógłby być bardziej skomplikowany spisek nad ten, jaki uknuł Szatan wraz z upadłymi aniołami, starając się zaślepiać i zwodzić ludzi w ciągu całego tamtego okresu? Pomyślmy teraz o tej wielkiej miłości, jaką Bóg okazał względem nas: ów wielki Stworzyciel – spoglądając ze swej świętej stolicy, widząc nasz stan grzechu i degradacji – usłyszał wołania i wzdychania więźniów. Jakich więźniów? Więźniów grzechu, mających związane ręce i nogi. Jedni są skrępowani mocniej niż drudzy, a niektórzy w dodatku mają kulę i łańcuch przy swoich kajdanach. Wszyscy są związani, wszyscy są więźniami grzechu; wszyscy idą do więzienia śmierci. Czy moglibyśmy żądać bardziej przejmującego dramatu niż ten?

Dalej widzimy, że nie było nikogo, kto mógłby uwolnić człowieka, pomóc mu w niedoli. Gdy drzwi tego więzienia raz zamkną się za człowiekiem – żadne rygle, czy to żelazne, czy metalowe, nie są tak mocne jak rygle śmierci – gdy tylko zamkną się za człowiekiem, jedynie Boska moc, i żadna inna, może je otworzyć, by wypuścić niewolników. Dramat rozwijający się dalej pokazuje, że Bóg, patrząc na położenie człowieka, widział, iż tylko On może pomóc. Chciał, żebyśmy zobaczyli ten stan, a potem użaliło się Jego własne oko i wybawienie sprawiło Mu ramię Jego [Izaj. 63:5]. Zbawienie jeszcze nie nastąpiło; na razie wyciągnął On tylko swe ramię. Widzieliśmy ramię Pańskie. Co przez nie rozumiemy? Jezus był tym ramieniem objawionym przez Pana. A czy wyzwolił już więźniów? Nie, ale już ich odkupił, umierając sprawiedliwy za niesprawiedliwych i uczynił zadość sprawiedliwości, aby gdy nadejdzie właściwy czas, ludzie mogli wydostać się spod przekleństwa, czyli kary śmierci.

Lecz na tym nie kończy się nasza powieść, chcemy więcej. Co będzie teraz? Ojciec Niebieski chciałby mieć oblubienicę dla swego Syna. Jaka ma ona być i jak ma się nazywać? Ma tylko nędzne łachmany niedoskonałości i grzechu; jedyne, co ją wyróżnia, to jej pragnienie bycia w harmonii z Bogiem. Ten, który ma być jej Oblubieńcem przygotowuje ją, oczyszcza i usprawiedliwia, dając jej szatę weselną. Czyż to nie wspaniała fabuła? Co wówczas ma ona uczynić? Ma przyjąć tę szatę sprawiedliwości Chrystusowej, która stanie się jej szatą ślubną. Ma się odbyć wesele, a Oblubienica ma naszykować szatę, którą otrzymała od Oblubieńca. Co ma zatem z nią zrobić? Ma ją haftować. Dostając szatę darmo, dostała także wzór. Jaki wzór? Chrystus jest tym wzorem, a ona musi haftować sama. Z bojaźnią i drżeniem ma sprawować swoje zbawienie, uważając, aby każdy ścieg na szacie odpowiadał w zupełności wzorowi, który dał jej Pan. Co to haftowanie przedstawia? Przedstawia ono owoce ducha, a my wiemy, że jeżeli ich nie będziemy posiadali, to nigdy nie zostaniemy uznani za godnych współdziedziczenia w Królestwie. A czym są te owoce ducha? Owocami ducha są: wesele, pokój, dobroć, wiara, wstrzemięźliwość, cichość i miłość. A jak długo trwa ich haftowanie? Niektórym zajmie to więcej czasu, innym mniej. Niektórym tak utkwi w sercu ten wzór i tak go będą cenić, że największym ich dążeniem będzie uprawianie w sobie tych owoców ducha. Gdy udają się do Pana, wstając rano, mówią najpierw: Panie, dopomóż mi dzisiaj w uprawianiu owoców Twojego ducha. Dlaczego? Ponieważ chcę się przypodobać Oblubieńcowi i być w gotowości, żebym gdy przyjdzie On zabrać swą Oblubienicę, mógł być uznany za godnego otrzymania miejsca jako członek w tej klasie.

A teraz pomyślmy o tych różnych próbach i doświadczeniach, o których Oblubieniec wiedział, że Oblubienica będzie musiała je przejść. Dozwolił, abyśmy byli doświadczeni we wszystkich sprawach, w których On był doświadczany. Dlaczego? Bo chce mieć taką klasę Oblubienicy, która potrafi znieść wszelkie pokusy, wszelkie zło, która okaże wierność, która dowiedzie, że jej członkowie nie są chrześcijanami tylko z imienia, lecz prawdziwymi zwycięzcami, którzy starają się poznać i czynić wolę Bożą oraz posiadają miłość dla sprawiedliwości i Prawdy, która wiedzie ich raczej do pokładania życia w służbie dla Prawdy i sprawiedliwości niż ku temu, by otrzymać krótkotrwałe rozkosze grzechu. Widzimy, że na ten cel przeznaczył ponad tysiąc osiemset lat. Wiedział, że nie będzie wielu takich, którzy miłowaliby Chrystusa i byli gotowi położyć życie swe dla sprawiedliwości, jeżeli mieliby korzyść z czynienia złego. Nie chciałbym przez to powiedzieć, że Bóg chce innym wyrządzić krzywdę czy że będzie ich wiecznie smażył. Nikt nie chciałby tego uczynić. Nie taka jest myśl. Lecz Chrystus, wybierając Oblubienicę, którą Bóg mógłby uznać, chce być pewny, że wybiera właściwych ludzi. Każdy musi być zaakceptowany przez Ojca. Przedstawi ich Ojcu bez nagany i niepokalanymi w miłości, gdy tylko przejdą przez wszystkie te próby. A co potem będą czynić? Pamiętajmy, ten dramat rozpoczął się od upadku całego ludzkiego rodzaju i trwa aż do zaręczyn Chrystusa. A czy Kościół nie jest jeszcze poślubiony? Nie, bracie, nie wiesz, czy będziesz należał do klasy poślubionych, czy nie. Teraz jesteśmy jedynie zaręczeni, a wszystko zależeć będzie od rozwoju naszego charakteru, noszenia tej szaty oraz okazywania naszej miłości i gorliwości w wyszywaniu szaty owocami ducha, które są przyjemne Panu. A co potem? Potem nastąpi wesele Barankowe, gdy Oblubienica się przyszykuje. Co będzie tymi zaślubinami? Będzie to połączenie z Panem. Jak się to stanie? Przez przemienienie z niedoskonałej ludzkiej natury do boskiej – „wszyscy przemienieni będziemy, bardzo prędko, w okamgnieniu” [1 Kor. 15:51]; „a tak zawsze z Panem będziemy” [1 Tes. 4:17]. A czy będzie tam jakaś wieczerza lub coś w tym rodzaju? Tak, możemy to nawet nazwać śniadaniem, jeśli chcecie, ponieważ będzie to o poranku. Określenie „wieczerza” wzięło się od ogólnego pojęcia „popijać” [ang. to sup – supper]. Popijać można rano, w południe albo wieczorem. Znaczy to również „jeść”. Wieczerza owa będzie zatem pierwszą wielką ucztą, która odbędzie się poza wtórą zasłoną. Kto mógłby pomyśleć, że taki dramat znajduje się w Biblii? Jest to cudowne.

A co potem? Zanim uczta się rozpocznie, będą musieli poczekać małą chwilę. Na co? Na druhny! Kim one są? O, ma tam być jeszcze druga klasa. Swego czasu byli oni częścią Kościoła, ofiarowani i spłodzeni z ducha, tak samo jak klasa Oblubienicy, lecz nie dopełnili swego powołania do tak wysokiego stanowiska, do którego zostali zaproszeni. Nie byli wystarczająco gorliwi i wierni. Lecz czy okazali się niewiernymi? O, nie! Niewierni nic nie otrzymają z ręki Boga. Wkrótce przejdą przez wielki ucisk i omyją swoje szaty oraz wybielą je we krwi Barankowej i znajdą się przed tronem zamiast na tronie. Otrzymają palmy zwycięstwa zamiast korony chwały. Czytamy w psalmie, że gdy Jezus, Król, przedstawi swą małżonkę Ojcu, wówczas panny, jej towarzyszki, które szły za nią, również zostaną przyprowadzone przed oblicze Króla. O, w Biblii pokazany jest wspaniały dramat.

A czy jest jeszcze coś więcej? Tak. Król i Królowa będą królować tysiąc lat i będą błogosławić wszystkie narody ziemi. W tym Królestwie nikt nie będzie usiłował odebrać ludziom ich praw. Wręcz przeciwnie. Król będzie mieć przyjemność w podnoszeniu ludzi z upadku, ożywianiu i przywracaniu do doskonałości, a przy końcu tysiąca lat, gdy niepoprawni zostaną wytraceni spomiędzy ludzi, wszystkie te wspaniałe istoty będą wielbić Boga.

Czy jest coś jeszcze? Astronomowie mówią nam, że wszystkie gwiazdy są słońcami podobnymi do naszego Słońca i że wokół nich krążą planety, tak samo jak planety krążą dookoła naszego Słońca. Czy te światy mają być jeszcze zamieszkane? Jeżeli Bóg nie stworzył naszej ziemi na darmo, lecz sprawił, aby była zamieszkana, to czy nie myślicie, że i te inne światy nie zostały stworzone na darmo, ale że będą zamieszkane? My tak myślimy. Kto wówczas przeprowadzi tę wielką pracę? Bóg mówi, że Chrystus będzie pierwszy we wszystkim, a więc będzie miał pierwszeństwo w tej pracy. Kto będzie następny w Boskim planie? Pan mówi, że Kościół będzie następny. A więc mamy Chrystusa, Kościół i wielką pracę dla nich na całą wieczność w zaludnianiu tych planet. Czy jest ich wiele? Astronomowie twierdzą, że jest ich około tysiąc milionów.

Jeśli ktoś może napisać większy dramat od tego, to chciałbym go zobaczyć. Moje serce raduje się i przejęte jest wdzięcznością ku Bogu za obecny przywilej sposobności stania się dziedzicem Bożym i współdziedzicem z Jezusem Chrystusem, naszym Zbawicielem. Wszyscy powołani jesteśmy w jednej nadziei powołania naszego. Czy nie jest to wystarczająco wspaniałe dla was? Czy znacie jakiś inny interes, w którym moglibyście stać się aż tak bogaci? Mówię wam, Pismo Święte naprawdę ma rację, gdy mówi o głębokości bogactw łaski Bożej i gdy Jezus mówi nam o perle tak kosztownej, że gdy człowiek raz na nią spojrzy i doceni wartość tego Królestwa, pójdzie, sprzeda wszystko, co ma, by zdobyć tę nagrodę. Podobnie czyńmy i my, drodzy przyjaciele. [158,1]