ZWYCIĘZCY – Więcej niż zwycięzcy.

Pytanie (1916)Proszę wyjaśnić ten tekst: „Przezwyciężamy [„jesteśmy więcej niż zwycięzcami” – KJV] przez tego, który nas umiłował” [Rzym. 8:37].

Odpowiedź – Zwycięzcą jest ten, kto ostatecznie triumfuje. Klasa Wielkiego Grona składać się będzie z samych zwycięzców, a w Tysiącleciu cała ludzkość także będzie stanowić zwycięzców, z wyjątkiem tych, którzy umrą wtórą śmiercią. Nikt nie otrzyma od Pana błogosławieństwa wiecznego żywota, jeżeli nie stanie się zwycięzcą, jeśli nie przezwycięży. Być więcej niż zwycięzcą [BT „odnieść pełne zwycięstwo”] znaczy dokonać coś więcej, czegoś większego, aniżeli tylko o włos uniknąć śmierci. Ten, kto przezwycięża, dokonuje czegoś szczególnego. Na przykład Pan Jezus nie tylko zachował Zakon, ale ponadto ofiarniczo oddał swoje życie. Zatem był On czymś więcej niż tylko zwycięzcą. Takimi też będą wszyscy, którzy staną się naśladowcami Pana Jezusa. Jeżeli będziemy wierni aż do śmierci w znaczeniu poświęcenia praw obecnego czasu, wyrzekając się naszych ludzkich upodobań i temu podobnych rzeczy, to również, na podobieństwo naszego Mistrza, będziemy pełnymi zwycięzcami. Ta droga samozaparcia i samoofiary, za przykładem Mistrza, jest czymś o wiele więcej niż tylko wystrzeganiem się grzesznych rzeczy. Wszyscy tacy dzielić będą z Panem Jego chwałę jako członkowie Jego Ciała.

„Gdzie się grzech rozmnożył, tam łaska tym więcej obfitowała” (Rzym. 5:20). Czy tą łaską Bożą jest zasługa naszego Pana Jezusa przypisywana proporcjonalnie, czy też jest nią cierpliwość Boża, przebaczenie, pouczanie, próbowanie i ćwiczenie? Czy do tymczasowego usprawiedliwienia jakiejkolwiek osoby przystępującej do Boga przez Jezusa potrzebna jest cała Jego zasługa, czy tylko proporcjonalna część?

Często komplikujemy sprawy w naszym umyśle przez zbytnie roztrząsanie. Im prostszy będzie nasz sposób myślenia, tym lepiej. Grzech obfituje wszędzie, w pewnym znaczeniu tego słowa, w całej ludzkości. Jednak apostoł zdaje się mówić, że chociaż grzech obfituje w każdym członku rodzaju ludzkiego, to jednak w jednych obfituje on bardziej niż w drugich. Gdyby przypisując usprawiedliwiającą zasługę Kościołowi, Bóg obdarzał każdą osobę jednakową proporcją łaski, to niektórzy dostaliby więcej, niż im potrzeba, a innym by brakowało. Stąd mamy oświadczenie: „Gdzie grzech się rozmnożył, tam łaska tym więcej obfitowała”, co ma znaczyć, że Bóg udziela swej łaski w Chrystusie każdemu pokutującemu w proporcji do jego potrzeb.

Gdzie więcej było grzechu, tam większa także łaska Boża; gdzie było więcej nieprawości, tam potrzeba było więcej okrywającej łaski. Innymi słowy, łaska Boża przez Chrystusa nie jest równomiernie udzielana w tym znaczeniu, że każdy otrzymuje jednakową miarę, ale przypisywana bywa jednostkom według ich potrzeb.

A teraz drugie pytanie: Czy potrzeba całej, czy tylko proporcjonalnej części zasługi Chrystusa, aby usprawiedliwić tymczasowo osobę przystępującą do Boga przez naszego Pana Jezusa?

Zasługa Chrystusowa nie dokonuje żadnego tymczasowego usprawiedliwienia. To, co nazywamy usprawiedliwieniem tymczasowym, jest tą miarą łaski Bożej, która z zarządzenia Boga przychodzi na człowieka, zanim jeszcze w ogóle zetknie się on z łaską Pana Jezusa. Gdy człowiek zaczyna widzieć, że jest grzesznikiem, gdy odwraca się od grzechu celem szukania Boga i sprawiedliwości, wówczas wchodzi na drogę tymczasowego usprawiedliwienia. Zbliża się do stanu, jaki Bóg zarządził dla jego dobra, lecz stanu tego jeszcze nie osiągnął.

Człowiek taki nie dostąpił jeszcze żadnych błogosławieństw poza tymi, które mogą mu być dane za to, że wszedł na właściwą drogę, mającą uznanie u Boga. Staje się przyjemniejszym Bogu w tym znaczeniu, że zmierza ku sprawiedliwości. Wierząc w Boga i starając się Jemu przypodobać, zyskuje on pewien pokój. Ale nie wszedł on jeszcze do Bożej rodziny i jego grzechy nie są przebaczone. Błogosławieństwa, jakimi się cieszy, wypływają z tego, że mniej lub bardziej wstąpił na drogę wiary i posłuszeństwa wobec zakonu sprawiedliwości.

Zostało to zobrazowane w Przybytku. Osoba przychodząca na dziedziniec nie jest usprawiedliwiona, ale zbliża się do stanu usprawiedliwienia. Widzi ołtarz i dostępuje błogosławieństwa przez zrozumienie, że Chrystus umarł za nasze grzechy. Nie jest jeszcze osobą usprawiedliwioną, ale widzi Boskie zarządzenie w tym względzie. Mówi: „Wierzę w to” i otrzymuje stosowne błogosławieństwo. Następnym krokiem jest oczyszczenie się przez obmycie w umywalni. Oznacza to odrzucenie brudów cielesnych lub staranie się o to. Nie znaczy to, że człowiek taki został już usprawiedliwiony. Jeżeli dana osoba prowadziła niemoralne życie i stara się porzucić te grzechy oraz żyć we właściwy sposób, przybliża się przez to do Boga i zyskuje większy spokój umysłu. Jeżeli ma odpowiednie usposobienie, będzie w dalszym ciągu tak postępować, a jeżeli nie, to powróci do dawnego sposobu życia. O ile pójdzie dalej, dojdzie do drzwi Przybytku. Dalej nie może iść o własnych siłach. Ktoś taki jest tutaj wyobrażony przez kozła Pańskiego, przywiązanego przy drzwiach Przybytku. Przybliżał się jako wierzący, oczyścił się od grzechów zewnętrznych, a widząc teraz przywilej ofiary, przywiązuje się sam do drzwi. Znaczy to, że oddał się, czyli ofiarował, Panu. Wyrzeka się swojej własnej woli, ale wciąż jeszcze nie jest usprawiedliwiony, jedynie szuka usprawiedliwienia. Jednak wstąpił na właściwą drogę, którą nazywamy „tymczasowym usprawiedliwieniem”, gdyż będąc na tej drodze, zdobywa więcej doświadczeń potrzebnych do doprowadzenia go do usprawiedliwienia rzeczywistego. Sam siebie nie może usprawiedliwić. Może tylko przywiązać się do drzwi. Co go usprawiedliwia? Tu przyjmuje go Arcykapłan, ale nawet to go nie usprawiedliwia. „Bóg jest, który usprawiedliwia” [Rzym. 8:33]. Przychodzi Arcykapłan i przypisuje swoją zasługę, a wtedy przyjęcie przez Boga pokazane jest przez spłodzenie z ducha świętego. Arcykapłan przyjmuje go w celu dokonania ofiary, na jaką kozioł zgodził się przez przywiązanie się do drzwi, czyli przez wyrzeczenie się obecnego życia w zamian za wyższe – duchowe.

Kiedy w figurze arcykapłan zabił kozła, oznaczało to przyjęcie ofiary. Oznaczało, że arcykapłan przypisał swoją zasługę kozłowi i że wskutek tego jest on usprawiedliwiony, uświęcony i w zupełności przyjęty przez Boga.

A teraz ostania część pytania: Czy trzeba całej, czy tylko proporcjonalnej części zasługi Chrystusowej, aby usprawiedliwić? Potrzeba całej zasługi Chrystusowej, aby usprawiedliwić jedną istotę ludzką. Jezus nie mógłby podzielić swego życia pośród dwudziestu miliardów ludzi i dać po cząstce swojej usprawiedliwiającej zasługi każdej osobie. Należy rozumieć, że Jezus ma wystarczająco dużo ofiarniczej zasługi, żeby usprawiedliwić jednego człowieka, który zgrzeszył, Adama, a ponieważ cały rodzaj ludzki stał się grzeszny przez tego jednego człowieka, oddanie życia przez Pana Jezusa zapewniło wystarczającą ilość zasługi dla usprawiedliwienia pierwotnego grzesznika oraz wszystkich zrodzonych w grzechu i potępieniu przez nieposłuszeństwo Adama. Wszystko to jest jedną transakcją. Ta transakcja jeszcze nie została dokończona, ale stanie się to przy końcu tego wieku. Skoro tylko to nastąpi, cały świat zostanie przekazany Jezusowi i stanie się On Panem panów. Dotąd oddał On jedynie swoje życie, poruczył je w ręce swego Ojca. Niczego więcej nie potrzeba. Wystarczy to dla jednego grzesznika i całego jego rodu, który umiera za jego grzech. Zasługa ta, będąca już w rękach sprawiedliwości, nie została jeszcze zastosowana w prawny sposób. Zostanie ona legalnie zastosowana w zapieczętowaniu Nowego Przymierza z całym jego zarządzeniem, na mocy którego wszyscy ludzie mogą być wybawieni z grzechu Adamowego i ze śmierci.

Co rozumiemy przez przypisanie zasługi Chrystusowej? Kościół nie potrzebuje restytucji, ponieważ przystępując do Boga, wyrzekliśmy się naszych ziemskich praw, abyśmy mogli dzielić z Jezusem duchowe błogosławieństwa, jakie Bóg umożliwił nam przez swego Syna. Jeżeli mamy Jego ducha, jeżeli poświęcamy się pełnieniu woli Ojca, nawet kosztem własnego życia, tak jak On poświęcił swoje, wówczas Ojciec z radością da nam boską naturę, tak jak dał Jezusowi (2 Piotra 1:4).

Ponieważ z natury jesteśmy grzesznikami, nie możemy być przyjęci, chociaż pragniemy iść w ślady naszego Odkupiciela i poświęcić nasze ziemskie dobra, aby pełnić wolę Ojca. Tylko ten, kto jest doskonały, może przystąpić do Bożego ołtarza. Według zasad sprawiedliwości Ojciec nie mógłby tak postępować z nami, jak postąpił z Jezusem, ponieważ jesteśmy grzesznikami skazanymi na śmierć. Jakie więc zarządzenie uczynił Bóg dla nas? Każdy z nas ma mniej lub więcej siły fizycznej, mniej lub więcej talentów czy zdolności, mniej lub więcej pieniędzy czy innych dóbr. To wszystko jest nasze – wszystko, co możemy poświęcić, czyli ofiarować Panu. Nie mamy prawa do życia wiecznego – mamy jedynie trochę dogasającego życia, otrzymanego od Ojca Adama. Oddajemy Bogu tę naszą cząstkę życia oraz zdolności, ponieważ dowiedzieliśmy się, że Bóg zarządził, iż możemy być przyjęci przez ofiarę Jezusa. Jezus Chrystus sprawiedliwy oferuje się nam jako orędownik. On był tym, który miał prawo do życia, ale złożył je w ofierze za ludzkość. Przez swoją ofiarę upoważniony został do dania ludzkości wiecznego życia w przyszłym czasie. Ale jeżeli wyrzekniemy się swego działu w restytucji zarządzonej dla świata, to co On dla nas uczyni? Umożliwi nam złożenie naszych ciał jako ofiary żywej, świętej i przyjemnej Ojcu (Rzym. 12:1).

Bez względu na to, czy to rozumiemy, czy nie, musimy uznać ten fakt. Mamy teraz przywilej rozumieć lepiej filozofię tej sprawy, niż mogli ją rozumieć nasi przodkowie, ponieważ nastał odpowiedni Boży czas, że „mądrzy zrozumieją” [Dan. 12:10].

Biblia mówi nam, że przez zgodzenie się, aby nasze ciała były poświęcone na śmierć, dajemy jedynie przyzwolenie, żeby to, co posiadamy, zostało ofiarowane. Jezus, który dałby nam życie w przyszłym wieku, jak całemu światu, mówi: „Jeżeli gotowi jesteście oddać to, co macie, przypiszę wam to, co dałbym wam w czasach restytucji i przez to uczynię waszą ofiarę przyjemną Ojcu”. Jezus przypisuje nam teraz to, co dałby nam w przyszłości.

Nie przypisuje tej samej miary sprawiedliwości każdemu, ponieważ jedni potrzebują więcej, inni mniej. Ile nam brak do doskonałości, tyle nam teraz przypisze, zamiast dać nam to w przyszłości w czasie restytucji. Nie jest to przypisanie, na jakie wskazuje pytanie – trochę dziś, trochę jutro i tak dalej. Przypisanie zostało uczynione raz, zanim mogliśmy być przyjęci przez Ojca.

Niektórzy pytają: Czy nie powinniśmy potrzebować coraz mniej przypisywanej zasługi Zbawiciela w miarę codziennego wzrastania w łasce? Nie! Takie pytanie wykazuje niewłaściwe pojęcie tej sprawy. Nie ma już przypisywania po pierwotnym przypisaniu, które czyni z nas przyjemną ofiarę. Nowe Stworzenie nie potrzebuje żadnego przypisania zasługi, ponieważ Nowe Stworzenie jest bez grzechu. Stare stworzenie potrzebowało przypisania, aby Bóg mógł przyjąć ofiarę i spłodzić nas jako Nowe Stworzenia. Z chwilą gdy staliśmy się Nowymi Stworzeniami, stare rzeczy przeminęły, wszystko stało się nowe. Od tamtej chwili stare stworzenie zostało uznane za umarłe i nie ma być przez nas uznawane, bo i Ojciec go nie uznaje. Nie istniejemy jako stare stworzenia. Nowe Stworzenie nie potrzebuje usprawiedliwienia, ponieważ nie grzeszy.

Czy Nowe Stworzenie jest doskonałe w czasie spłodzenia z ducha? Nie! Nie będzie ono uczynione doskonałym, aż dopiero po swej „przemianie” w zmartwychwstaniu. Lecz chociaż niedoskonałe, jest ono święte. Grzeszyć znaczy uczynić coś złego świadomie, rozmyślnie. Nieznajomość nie jest grzechem. Słabość naszego ofiarowanego ciała nie jest grzechem ze strony Nowego Stworzenia. „Wszelki, co się narodził z Boga, grzechu nie czyni” [1 Jana 3:9]. Nowe Stworzenie jest młode i nierozwinięte, ale będąc spłodzone z ducha świętego, będzie chciało wzrastać w łasce i znajomości oraz we wszystkich owocach ducha świętego. Będzie chciało iść za naukami i przykładem swego wielkiego Pana i Głowy i stawać się coraz bardziej na podobieństwo Ojca Niebieskiego. Bóg zarządził, aby wszystkie rzeczy dopomagały ku dobremu tym, których On spładza jako Nowe Stworzenia. Bóg pobłogosławi wszystkie ich próby i doświadczenia. Nawet potknięcia, jakie mogą im się przydarzyć w zaślepieniu lub słabości swego ofiarowanego ciała, lub też nie, Bóg gotów jest błogosławić, tak by mogli z tego wyciągnąć lekcje i stawać się przez to silniejsi.

Gdy Nowe Stworzenie wpadnie w pułapkę lub zostanie usidlone słabościami ciała, powinno natychmiast udać się do tronu łaski niebiańskiej i pojednać się z Bogiem. W ten sposób udowodni, że miłuje sprawiedliwość i że nie kocha grzechu. Starać się będzie skorzystać z tego doświadczenia i trzymać się jak najdalej od podobnych słabości; nic poniżej tego standardu nie byłoby zgodne z uczynionym przymierzem.

Czy Pan przebacza temu, kto żałuje za wykroczenie lub grzech i na jakiej podstawie?

Odpowiadamy, że o ile grzech będzie jedynie ze słabości ciała albo jeżeli będzie to jakaś sprawa, w której Nowe Stworzenie było bezsilne, w takim przypadku Bóg uważać to będzie za wynik cielesnej słabości i nie poczyta tego żałującemu Nowemu Stworzeniu. Będzie oczekiwał, że wyciągniesz z tego pewną lekcję, lecz grzechu tego ci nie przypisze. Będziesz musiał udać się do Ojca i do Pana Jezusa i prosić o przebaczenie za słabość twojego ciała. Należy też prosić o łaskę, aby uniknąć powtórnego przestępstwa. Przebaczenie będzie udzielone na podstawie pierwotnego przypisania. Pokrywa ono twoje grzechy, dopóki jesteś w ciele. Niemniej jednak twoje ciało może doznawać pewnych „razów” w celu nawrócenia go ku sprawiedliwości.

A jeśli grzeszymy do pewnego stopnia dobrowolnie? Na ile z przestępstwem naszym łączy się nasza wola, na tyle też będzie ono grzeszne. Nawet jeśli skłaniać się będziemy do grzechu w niewielkim stopniu – w takim samym stopniu będziemy w zgodzie z nieprzyjacielem. Stanęliśmy po stronie Pana i jeśli wykazujemy jakąś sympatię dla niesprawiedliwości lub grzechu, oznacza to, że znajdujemy siłę w złym stanie. Takie Nowe Stworzenie obraża Pana.

Czy ono zgrzeszyło? Nie, nie w biblijnym znaczeniu popełnienia zupełnego, rozmyślnego grzechu – ale jednak przewiniło. Jeśli grzeszylibyśmy umyślnie, oznaczałoby to śmierć nowego umysłu – Nowe Stworzenie przestałoby istnieć. Stare stworzenie wróciłoby do życia i podlegałoby wtórej śmierci. Jeżeli Nowe Stworzenie wykaże przed Panem, że nie sympatyzuje z grzechem, to dostąpi przebaczenia. Pan przyjmie jego intencje i nie odbierze mu swego ducha świętego. Mimo to zostanie jednak ukarane cieleśnie.

Czy zasługa Jezusa będzie zastosowana w tym przebaczeniu przewinienia Nowego Stworzenia? Nie! Jezus nie ma nic do czynienia z pojednaniem za grzech ze strony Nowego Stworzenia. Jego ofiara pojednania była za grzech Adama i jego rodu, a nie za grzechy Nowego Stworzenia. Jeżeli Nowe Stworzenie nie zdoła być wierne Panu, musi otrzymać pewną karę w ciele, co będzie pomocne w prostowaniu ścieżek dla jego stóp. Nie ma pojednania za Nowe Stworzenia. [138,1]