KOŚCIÓŁ – Właściwa podstawa do wywyższenia w Kościele.

Pytanie (1915-Z)W Mat. 20:27 czytamy: „Ktobykolwiek między wami chciał być pierwszym, niech będzie sługą waszym”. Czy właściwe jest pożądanie pierwszeństwa miedzy ludem Bożym i czy mamy rozumieć, że stanowisko w Królestwie Niebieskim będzie zależeć wyłącznie od ilości pracy wykonanej w służbie Pańskiej?

Odpowiedź – Pan zwrócił uwagę swych uczniów na pewną ich słabość: pragnienie bycia największymi – powszechne pomiędzy ludźmi pragnienie przejawiające ducha ambicji. Kontekst wypowiedzi wskazuje, że pomiędzy poganami są tacy, którzy sprawują pewną władzę i którym inni służą, ale że tak nie powinno się dziać pomiędzy uczniami Jezusa. Oni powinni rządzić się zupełnie innym duchem. Naśladowcy Chrystusa nie powinni mieć ducha wyniosłości, by rządzić innymi, lecz ducha miłości, który stara się służyć innym, czynić coś dla innych, ducha, który gotów jest poświęcać osobiste korzyści w służbie dla innych.

Na tej podstawie rozważymy dalsze słowa tego tekstu. Będą tacy pomiędzy ludem Pańskim, którzy będą przodowali. Musi tak być w każdym zgromadzeniu, zborze czy stowarzyszeniu, gdzie ludzie nie są sobie równi pod względem talentów – gdzie jedni rodzą się z większą, a inni mniejszą ich ilością. Ktoś musi przodować. Całkowita równość nie jest możliwa.

Jest także wskazane, by pomiędzy świętymi Bożymi byli tacy, którzy prowadzą Kościół. Według jakiego standardu zatem powinno się decydować, kto może prowadzić zbór? Czy powinien być to ktoś, kto zastrasza innych? Nie, nie taki jest standard. Czy ma to być ten, kto będzie wywierał władczy wpływ na innych i miał dla nich przyjemne słowa, kto będzie dominował wyłącznie z powodu jakiegoś talentu czy wyższego wykształcenia bądź bogactwa – czegoś w tym rodzaju? Nie, to nie powinno być miarą. Co zatem ma być normą, według której można by kogoś uznać za osobę wiodącą w zgromadzeniu?

Brak dążenia do osobistej chwały

Odpowiadamy, że powinniśmy szukać takich, którzy posiadają najwięcej ducha służby. Takiego, który najwięcej służy i sprowadza na zbór największe duchowe błogosławieństwo – takiego, który najbardziej próbuje prawdziwie służyć – tego uważajcie za przywódcę. Chociaż słowa Jezusa były skierowane do wszystkich apostołów, a nie do jednego z nich, to jednak można je stosować także do jednostek. Myśl ta powinna zadomowić się w naszych sercach i jeżeli ktokolwiek z nas pragnie służyć w jakiś szczególny sposób, nie powinniśmy postępować jak ludzie światowi. Powinniśmy przyjąć odmienny kierunek i porzucić zupełnie wszelkie ludzkie zaszczyty. Powinniśmy tę sprawę pozostawić Bogu, aby On postąpił, jak uważa najlepiej, a sami powinniśmy radować się, że jesteśmy sługami braci. Niech Pan zobaczy, jak chętny jesteś służyć w dowolny sposób. Człowiek bez żadnych ambicji nigdy do niczego nie dojdzie. Musimy mieć ambicję – czy siejemy, czy orzemy, czy cokolwiek innego robimy – potrzebujemy ambicji, by pobudzała nas do tego, abyśmy to, co robimy, robili w zadowalający sposób. Jeżeli więc nadarza się sposobność do służenia Prawdzie, powinniśmy starać się to czynić, jak najlepiej potrafimy. Inaczej nie będziemy zdolnymi sługami Bożymi.

Lecz powinniśmy odrzucić jakiekolwiek pragnienia rządzenia i jeśli chodziłoby nam o osobistą chwałę. Musimy szukać sposobności służenia Panu, jak tylko umiemy najlepiej. Jeżeli potrafisz służyć Panu lepiej ode mnie w jakiejś dziedzinie, a ja mogę nauczyć się czegoś od ciebie, to bardzo dobrze. A jeżeli potem ty możesz się nauczyć czegoś ode mnie, niech tak będzie. Powinniśmy się wzorować na tym, co jest szczególnie chwalebne i czynić wszystko, co możemy, dla sprawy Pańskiej. Pobudką do tego rodzaju służby powinna być miłość. Służba nie pobudzana miłością nie jest przyjemna w Pańskich oczach.

Pokora podstawowym wymogiem

Apostoł Paweł oświadcza, że „kto biskupstwa żąda, dobrej pracy żąda” [1 Tym. 3:1]. Jest to szlachetna praca. Urząd biskupi za czasów apostolskich nie był bynajmniej takim wysokim stanowiskiem, za jakie jest uważany w systemach nominalnego kościoła obecnie. Biskup w owych czasach był pokornym sługą Kościoła, nieposiadającym tytułu, dbającym o dobro owiec. Każdy sługa Kościoła powinien się starać być efektywny, powinien pragnąć być, na ile jest zdolny, dozorcą trzody Pańskiej. Między tymi braćmi starszymi, pastorami zgromadzenia, będą ludzie o różnych wrodzonych zdolnościach. Każdy powinien starać się używać swoich zdolności i korzystać ze sposobności do służenia Panu, braciom i Prawdzie.

Wielka szkoda, że niektórzy z Pańskiego ludu zapominają o regule, którą Mistrz w tym względzie ustanowił. Wydaje im się, że urząd starszego im się należy, a powinni sobie zdawać sprawę, że naznaczenie na ten urząd dzieje się przez głosy zgromadzenia, Pańskiego ludu, i ma być głosem Kościoła. Wierzymy, że postawą każdego powinna być bezwarunkowa chęć zaakceptowania głosu zboru, Kościoła. Jeżeli stał się członkiem zgromadzenia przez związanie się z innymi na dobre i na złe, stał się w ten sposób poddany zasadom reprezentowanym przez rządzącą większość, bez względu na to, czy jest to większość o jeden, czy o więcej procent. Uczyniwszy to, powinien usiłować utrzymać taką postawę bez względu na to, czy on jest wybrany na starszego, czy wybrany jest ktoś inny.

Często się zdarza, że zgromadzenie popełnia błąd, wybierając na starszego takiego brata, który nie ma odpowiednich kwalifikacji. Z tego powodu często powstaje niezadowolenie niektórych w zgromadzeniu, co prowadzi do rozerwania i zawiązywania nowego zgromadzenia. Uważamy, że nie jest to mądre postępowanie. Wierzymy, że jeżeli zgromadzenie popełniło błąd, to Pan Bóg zdolny jest sprawić, aby pomyłka posłużyła ku dobremu; z tego powodu ci, co się odłączają, tracą pewne doświadczenia, które mogłyby się dla nich okazać wartościowe.

Jednak nie zawsze mamy pewność, że zgromadzenie popełniło błąd. Skąd wiadomo, czy przez to Pan nie ma na uwadze pewnej lekcji? Jeżeli prosiliśmy Boga o błogosławieństwo bez względu na to, na kogo padnie wybór, to powinniśmy ten wybór uszanować. Jeżeli pewien brat nie został wybrany na starszego, a ma zdolności do przedstawiania Prawdy i zna miejsca, gdzie może okazać się użytecznym, to zdaje się nam, iż taki brat powinien korzystać ze sposobności, jakie się nastręczają. Nie musi jednak opuszczać zgromadzenia, lecz powinien wykonywać pracę, jaka się nadarza. Być może mógłby zużytkować swój czas i zdolności w pracy powiększania zboru i nie powinien czuć się ograniczony w tym względzie dlatego, że nie został obrany starszym. Może sobie wyszukiwać sposobności służenia. Taka zmiana w liczbie starszych może oznaczać dla brata niewybranego lub nieobranego ponownie, że Pan wskazuje mu inny obszar, na którym może być użyteczny.

Nie powinno mieć na nas wpływu to, co ludzie światowi o nas powiedzą lub pomyślą. Nieistotne jest nawet i to, co kościół będzie myślał. Powinniśmy się starać, by podobać się Bogu. Nie powinniśmy myśleć o sobie zbyt wysoko, lecz raczej zgodzić się na ocenę innych. Stanowiska w Królestwie Niebieskim, jak rozumiemy, będą przyznawane stosownie do stopnia rozwoju owoców ducha świętego, a to oznacza miłość, która powinna prowadzić do gorliwości w służbie Pańskiej. [119,2]