Wielki, biały tron

[8 listopada 1914]

„I widziałem wielki, biały tron i tego, który na nim siedzi, przed którego obliczem pierzchła ziemia i niebo, i miejsca dla nich nie było” – Obj. 20:11 NB.

P

oruszenie opisane w Hebr. 12:27 i znoszenie rzeczy chwiejących się znajduje się obecnie w toku i będzie trwać, aż usunięte zostaną wszystkie rzeczy, które nie są w harmonii z Boskimi prawami. A rezultatem tego poruszenia będzie „czas uciśnienia, jakiego nie było, jako narody poczęły być” [Dan. 12:1].

Wszystko co fałszywe, podrobione, niesprawiedliwe będzie wstrząśnięte. W języku finansów będzie to równoznaczne z powiedzeniem, że „woda” zostanie wyciśnięta ze wszystkich akcji i obligacji. Według metod swego czasu uznawanych, ale obecnie wszędzie ganionych, akcje i obligacje wydawane są na sumy o wiele większe od rzeczywistej wartości posiadłości. Za te obligacje i akcje obecni ich właściciele płacili różne sumy, od wielkich począwszy, a na bardzo maleńkich skończywszy; ale ich realna wartość wyznaczana jest przez cenę posiadłości plus niewielkie oprocentowanie za prawo pierwszeństwa i „dobrej woli” biznesu. W normalnych czasach miały one wartość rynkową opartą na nadziei przyszłego powodzenia w interesach. Teraz jednakże ogół zainteresowanych zdaje sobie sprawę z realnej sytuacji i boi się nabywać za jakąkolwiek cenę akcje i obligacje przedsiębiorstw o nadmiernym kapitale, a te najrzetelniejsze i najlepiej stojące również dotyka powszechna nieufność. Teraz, w początkach nowej dyspensacji, gdy wszystko jest „potrząsane”, spodziewamy się, że wszystkie takie obligacje i akcje będą potrząśnięte w swej wartości, aż wszystko, co jest w nich nieuczciwe i niesprawiedliwe, zostanie z nich wytrząśnięte.

Czterdzieści lat temu najwięksi bankierzy i finansiści świata doszli do przekonania, że najlepsze dla ich interesów byłoby zdemonetyzowanie srebra i ustanowienie jedynie waluty opartej na złocie. Ostatecznie doprowadzono właśnie do tego, co było przewidziane i zamierzone: ograniczono światową podaż pieniądza i umożliwiono bankierom lepsze kontrolowanie sytuacji na całym świecie. Rozwinięty system bankowy (wartościowy pod pewnymi względami) sprawił, że każdy złoty dolar ścigał sam siebie i wykonywał pracę pięciu, a nawet dziesięciu dolarów przy pomocy czeków i przelewów bankowych. W ten sposób duże banki ogromnie zwiększyły swoje zyski dzięki wyższym rabatom i odsetkom, bogacąc się publicznym kosztem.

Społeczeństwo, naturalnie, pogodziło się z prawem pozbawiającym srebro wartości monetarnej, a czyniącym złoto jedyną podstawą systemu walutowego. Wynikało to jednak z niezrozumienia właściwego stanu rzeczy, bo uwierzono opowieściom bankierów, że była to najlepsza rzecz dla ludzi, a nie jedynie zysk bankiera osiągnięty kosztem ludu. Chcąc jednak być sprawiedliwym, trzeba powiedzieć, że prawdopodobnie ani połowa bankierów nie pojmowała filozofii takiego rozwiązania; ci inni byli prowadzeni przez zamożniejszych i sprytniejszych, którzy dobrze wiedzieli, co robią.

Rezultatem tego były wielkie zyski bankierów, i wielka potęga; bo bez nich nie można było z powodzeniem spieniężyć żadnych obligacji ani akcji kolejowych. Bankierzy podejmowali się spieniężenia wielkich edycji obligacji kolejowych przy pomocy tak zwanej „akcji zapisowej”. Byli oni zdolnymi sprzedawcami obligacji za dobrym procentowym wynagrodzeniem, dawali zaliczki na obligacje i trzymali je na sprzedaż dla ludzi.

Dzień obrachunku

Teraz widzimy wypełnienie oświadczenia Pisma Świętego: „Który chwyta mądrych w chytrości ich” – Ijoba 5:13. Jak to? – zapytacie. Odpowiadam, że wielkie banki mają swoje skrytki dobrze napchane obligacjami i akcjami, na których spodziewały się osiągnąć wielkie zyski, a których teraz, wbrew swym oczekiwaniom, nie mogą sprzedać za żadną cenę. Te akcje i obligacje, policzone jako część zasobów bankowych, wykazują ich majątek z wielkimi nadwyżkami; ale teraz „woda” ma być wybrana z tych akcji i obligacji. To spowoduje ogromne skurczenie się zasobów tych banków. Staną się nagle biedne, bez utracenia faktycznie nawet jednego centa, a to z powodu spadku rynkowej wartości tych papierów wartościowych.

Fakt ten jest rozumiany przez wszystkie banki. Bankierzy uświadamiają sobie, że gdyby przyszedł dzień rozrachunku, a ich aktywa, zabezpieczenia zostałyby policzone według rzeczywistej wartości, to zamiast wykazania się wielkimi zasobami i nadwyżkami, niektóre nawet największe banki okazałyby się niewypłacalne i zostałyby wezwane przez rząd do zamknięcia swych podwoi albo do uzupełnienia swych niedoborów. I na tym właśnie polegać będzie ich kłopot; bogacze światowi mają bowiem swój kapitał ulokowany w taki sam sposób, a reakcja ta niepomyślnie odbije się na wszystkich wielkich przedsiębiorstwach handlowych świata. Jak wszystko szło dobrze, zdumiewająco dobrze, dla bankierów i bogaczy z powodu demonetyzacji srebra, tak gdy w pełni zajaśnieje dzień rozrachunku, sprawy przybiorą dla tych samych ludzi nadzwyczaj niekorzystny obrót. A chociaż zastopowanie i odnowa obejmą cały świat, zarówno biednych, jak bogatych, jednakże pod wieloma względami bogaci ucierpią najwięcej.

Procesy likwidacyjne rozpoczęły się jeszcze przed wybuchem obecnej wojny europejskiej. Kolej Hartford i New Haven, kolej Chicago i Rock Island oraz inne pozwane zostały do obrachunku. Zagrożono im „wodę wyciskającymi” procesami prawa, a to niewątpliwie dokona ich zupełnego potrząśnięcia. Ale tymczasem wojna, nie czekając na powolniejsze procedury prawne i zwykłe drogi biznesowe, doprowadziła świat finansowy do kryzysu. Narody europejskie są potrząsane. Wypadki wojenne pochłonęły już miliony istot ludzkich, a wydatki poszły w setki milionów dolarów. A to dopiero początek. Wartości finansowe zostały mocno nadwyrężone, jak też i kredyty narodowe. Rzeczą najbardziej pożądaną jest złoto, a jak to bywa w czasie każdej wojny, ten cenny kruszec praktycznie zniknął gdzieś wśród walczących narodów. Swych krajowych obligacji nie będą one mogły sprzedać za gotówkę i powszechnie czynione będą zabiegi o spieniężenie amerykańskich papierów wartościowych – amerykańskich akcji, obligacji itd. Ale kto je kupi? Ameryka będzie stanowiła praktycznie jedyny rynek zbytu dla nich, a jak się już przekonaliśmy, amerykańskie banki i bankierzy są bardzo obciążeni.

Gdy zdamy sobie sprawę z tego, jak ogromna ilość tych amerykańskich akcji i obligacji jest w rękach Europejczyków, to nie będziemy się dziwić temu, że bankierzy amerykańscy bledną na myśl rzucenia ich wszystkich na amerykański rynek. Wiarygodne czynniki finansowe głoszą, że Europa ma około pięć miliardów dolarów ulokowanych w amerykańskich papierach wartościowych. Jeśliby tylko piąta część tej kwoty miała zostać zrealizowana w złocie, to pociągnęłoby to za sobą powódź – potop finansowy. Banki amerykańskie, przeładowane już tymi papierami „wartościowymi”, nie mogą wszystkich zakupić, dlatego ceny spadną i dojdzie do bankructw.

Skutek demonetyzacji srebra

Wobec takiego stanu rzeczy, czyż dziwne jest, że bankierzy amerykańscy obawiają się otwarcia ruchu na giełdach? Gdyby giełdy nie zostały zamknięte wtedy, kiedy je w samą porę zamknięto, to mielibyśmy największą panikę finansową, jaką widział świat. Przez zamknięcie giełd ta straszna panika została chwilowo odwleczona. Przez ich zamknięcie właściciele akcji i obligacji nie mogli ich spieniężyć. W ten sposób ocalono nominalną wartość tych akcji i obligacji, a przez to dozwolono bankom i bankierom na wliczanie ich do swego majątku w dalszym ciągu po fikcyjnych cenach, jakich by dzisiaj nikt za nie nie dał.

Gdyby srebro nie zostało usunięte z podstawy systemu monetarnego, wówczas bankierom nie byłoby tak łatwo opanować rynków finansowych przez pobieranie wysokich odsetek i premii; ale też nie byliby w takim przykrym położeniu w obecnym czasie, bo świat miałby dwa razy tyle pieniędzy i przy ich pomocy mógłby prowadzić interesy. Gdy pomyślimy, że złota moneta w świecie nie jest dostateczna nawet na opłacenie odsetek od długów, widzimy, jak instytucje bankowe trzymały ludzi, obrazowo mówiąc, za gardło, a teraz same się duszą swymi własnymi pomysłami.

Odsetki od długów nie mogą być płacone w złocie, ponieważ nie ma go na tyle, by je zapłacić. Stąd jedyne, co można zrobić, to wypuścić więcej obligacji, również płatnych w złocie, od których odsetki są płatne w złocie. A jak nikt nie kupi obligacji, to co należy zrobić? Odsetki od obcych udziałów w amerykańskich papierach wartościowych, w wysokości jedynie czterech procent rocznie, oznaczają ściąganie każdego roku dwustu milionów dolarów w złocie, potrzebnych na zapłacenie tych odsetek. Obecnie, zdaje się, dochodzimy do martwego punktu w tej wojnie, a koła finansowe, które kiedyś działały tak korzystnie na rzecz bankierów, obracają się w przeciwną stronę i zadają im finansową ranę.

Wygląda na to, że nasz finansowy „domek z kart” trzęsie się i niedługo upadnie. Rządy i najzdolniejsi finansiści świata wypróbowują różne sposoby. Można się spodziewać, że ich spryt doprowadzi do pożądanego przez nich celu i ocali obecne instytucje finansowe od „roztrzęsienia” na kawałki. Ale jeżeli trafne jest nasze rozumienie Pisma Świętego, jeśli nadszedł dzień rozrachunku, w którym wszystkie chwiejące się rzeczy mają być wstrząśnięte, a nic nie ma pozostać na miejscu prócz tego, co nie może być poruszone, to możemy być pewni, że wszystkie zabiegi ludzkie spełzną na niczym i że przyjdzie największy ze wszystkich krachów finansowych, jaki się kiedykolwiek wydarzył.

Zauważcie, że nie mówię nic nowego – że to, co właśnie powiedziałem, w części przynajmniej powiedziało już wielu innych i pisano o tym w gazetach. My tylko sumujemy wszystkie te opinie i wykazujemy ich związek ze świadectwem Biblii, że żyjemy obecnie w wielkim dniu „potrząsania”. Niektórym może się to wydawać fanatycznym pesymizmem, ponieważ ogromna większość ludzi nie posiada wcale zaufania do Biblii. Niemniej jednak, gdy wszystko to zacznie się dziać w bardzo niedalekiej przyszłości, niektórym pomoże to pojąć właściwy stan rzeczy – uznać fakt, że „potrząsanie” narodami – finansowe, społeczne, polityczne i religijne – jest od Pana, a nie przypadkowe.

W normalnych stosunkach biznes amerykański powinien prosperować jak nigdy przedtem, ponieważ jego handlowi konkurenci są na wojnie i nie mają możności odpowiedniego zajmowania się swoimi interesami handlowymi. Amerykańskie papiery wartościowe również powinny się dobrze sprzedawać, bo wszystkie papiery wartościowe krajów zagranicznych straciły na wartości wskutek wojny. Ale przy złotej walucie i niedostatku złota gospodarka całego świata popadła w zastój. Potrzeby świata są tak wielkie jak zawsze, ale nie ma on pod dostatkiem złota na swoje zakupy. O demonetyzacji srebra zdaje się mówić prorok (Ezech. 7:19), gdy stwierdza: „Srebro swoje po ulicach rozrzucą” – traktować je będą jako towar, a nie jako pieniądz. Prorok opowiada dalej, że złoto stanie się rzadkim towarem i w końcu zupełnie zostanie wycofane przez ludzi, którzy je ukrywają jakby jakąś nieczystą rzecz, jak to hebrajski tekst daje do zrozumienia – „ich złoto pójdzie na śmiecie”. W ten sposób ani srebro, ani złoto nie będą osiągalne.

Magnaci kolejowi i bankierzy, którzy trzymają swoje papiery wartościowe, pojmują, że skoro trudno jest zebrać pieniądze na opłacenie odsetek od obligacji, to daleko trudniej będzie wypuścić nowe obligacje dla zastąpienia tych, które stają się płatne, bez względu na to, jak rozsądnie i dobrze kolej będzie zarządzana. Czyż więc jest coś dziwnego w tym, że strach finansowych i politycznych książąt ziemi jest wielki, gdy patrzą w przyszłość?! Ich uzasadnione obawy zostały przepowiedziane przez naszego Zbawiciela jako jeden ze znaków obecnego czasu: „Ludzie drętwieć będą przed strachem i oczekiwaniem tych rzeczy, jakie przyjdą na wszystek świat” – porządek społeczny – z powodu poruszenia się niebios, systemów kościelnych (Łuk. 21:26).

Strach nieszczęściem ludzkości

Grzech sprawił, że ludzie stali się moralnymi tchórzami. Od wczesnego dzieciństwa przejmuje nas strach i obawa, zwłaszcza odnośnie rzeczy przyszłych. Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy niedoskonali, że nasz Bóg jest doskonały, że doskonałość jest jedyną miarą, jaką On może zatwierdzić, i że należy się spodziewać jakiejś kary za grzech. Przeciwnik, wykorzystując położenie naszych przodków, błędnie przedstawił Wszechmogącego i użył naszych obaw w celu odstręczenia nas od Niego oraz spaczenia i przekręcenia Jego posłannictwa do nas podanego w Piśmie Świętym. Św. Paweł zapewnia nas, że jest to zwykły sposób działania Szatana – że przedstawia on światłość za ciemność, a ciemność za światłość. Stąd bierze się to, że nasz tekst, który – jeśli się go właściwie zrozumie – jest w rzeczywistości jednym z najpiękniejszych i zawiera najwięcej pociechy w całym Piśmie Świętym, staje się dla wielu biczem w ręku ich obaw (2 Kor. 4:4).

Tekst nasz jest jednym z symboli owej księgi przepełnionej symbolami. Lud Boży, prowadzony przez Jego świętego ducha, w odpowiednim czasie oceni właściwie te symbole. Dla wielu z nich nadszedł już ten odpowiedni czas. Tron należy do Mesjasza; reprezentuje on Jego pośredniczące panowanie na ziemi przez tysiąc lat. Jego białość symbolizuje czystość, sprawiedliwość Jego królestwa sprawiedliwości pod wszystkim niebem.

Niebo i ziemia, które pierzchną przed obliczem wielkiego Emmanuela, to nie niebo tronu Bożego, ani też nie ziemia, którą On dał synom ludzkim. Niebo i ziemia, które uciekną i dla których nie będzie miejsca, są oczywiście symboliczne.

W symbolice biblijnej ziemia przedstawia ustaloną cywilizację; morze – niespokojne, niezadowolone masy ludzkości; góry – ludzkie rządy, królestwa, które stanowią podporę obecnych instytucji społecznych. Symboliczne niebo przedstawia duchowe władze – klerykalizm, kościelnictwo. Jeśli tak objaśnimy nasz tekst, dowiemy się z niego, że skutkiem objęcia przez Mesjasza kontroli nad światem będzie usunięcie dzisiejszego systemu społecznego, jak również obecnego kościelnictwa – nie będzie dla nich miejsca.

Szatan jest obecnie księciem

Ktoś może zapytać: Bez względu na to, co powie się o czterech tysiącach lat przed przyjściem Chrystusa, to czy nie można stwierdzić, że króluje On od chwili swego wstąpienia na miejsce po prawicy Bożej? Odpowiadamy: Jeśli Odkupiciel ludzi panował jako król ziemi przez ubiegłych dziewiętnaście stuleci, to Biblia powinna coś o tym mówić.

Tymczasem własne słowa Mistrza mówią nam, że Szatan jest księciem tego Wieku; że Królestwo Chrystusowe nie jest z tego świata (Wieku); że przyjdzie On ponownie i przyjmie do siebie swych naśladowców, że odszedł do dalekiej krainy, aby otrzymać prawo do swego królestwa i powrócić, aby je objąć w posiadanie; i że przy tym wtórym swoim przyjściu będzie On wielkim królem chwały (Jan 14:16,30, 18:36; Mat. 21:33, 25:14,31).

Kiedy przeglądamy karty historii minionych osiemnastu stuleci, przekonujemy się, że Mesjasz nie był królem. Uważanie Go za takiego, obdarzonego wszechmocną potęgą, jaką my Mu przypisujemy, byłoby równoznaczne z obciążaniem Go odpowiedzialnością za krwawe i okrutne prześladowania, za wojny, głody i epidemie. A przecież nikt obdarzony zdrowym rozsądkiem, po dojrzałym zastanowieniu się nie zgodzi się na teorię, jakobyśmy już mieli wspaniałe królowanie Mesjasza w sprawiedliwości, mające na celu błogosławienie całego świata i podniesienie ludzkości.

Nikt też chyba nie pomyśli, że królowanie wielkiego Pośred­nika należy już do przeszłości. Musimy się zgodzić z naszym tekstem, że ma ono dopiero nastać i że gdy będzie ustanowione, jego wpływ na obecne instytucje – polityczne, społeczne, finansowe, religijne – będzie taki, że pierzchną i nie będzie dla nich miejsca. Jedynie w tym jest nadzieja dla świata.

Żyjemy dzisiaj u szczytu cywilizacji. A jednak jaśniej niż kiedykolwiek widzimy, że wszelkie jej dobrodziejstwa skażone są przez głęboko zakorzenione samolubstwo. Samolubstwo można znaleźć wszędzie. Choć wymaga się pozorów sprawiedliwości, a ci, którzy odstępują od jej standardów, zwani są kryminalistami, to jednak wydaje się to niemożliwe, by przy pomocy prawa można było zaprowadzić słuszność i sprawiedliwość. Przebiegłe umysły ludzkie wynajdują możliwości obejścia prawa i popełnienia kradzieży, morderstwa itp. bez narażania się na karę.

Sąd z wielkiego, białego tronu

Ani Pan Bóg, ani też Jego przedstawiciel, Mesjasz, nie może w żadnym sensie czy stopniu mieć udziału w niesprawiedliwości czy niesłuszności. Fakt, że dozwalano na niesprawiedliwość, że przez stulecia sankcjonowano nierówność, należy przypisywać temu, że przez cały ten czas świat pozostawał pod panowaniem grzechu i śmierci, pod panowaniem Szatana, „księcia tego świata”, oraz pod panowaniem ciemności, samolubstwa i zła – wszystkiego, co reprezentuje jego imię; że świat nie był pod panowaniem Mesjasza, przedstawiciela Boga oraz Jego sprawiedliwości i miłości.

Nowa dyspensacja, którą wprowadzi Królestwo Mesjasza, zobrazowana jest w naszym tekście. Będzie to ogólnoświatowe panowanie czystości, świętości, sprawiedliwości, prawości, prawdy – wielki, biały tron. Nic dziwnego, że czytamy, iż symboliczne niebo i ziemia, przedstawiające stary porządek rzeczy – społeczny, kościelny – przeminie!

Niech nikt jednak ani przez chwilę nie sądzi, że książęta kościelni, finansowi i polityczni dobrowolnie uznają, iż przyszła godzina pełnego poddania się Mesjaszowi i wszystkim zasadom Jego absolutnej sprawiedliwości. Przeciwnie, ci uprzywilejowani członkowie naszego rodu łączyć się będą coraz ściślej dla wzajemnej ochrony – dla zachowania specjalnych przywilejów, które dostały się w ich posiadanie. Nawet i teraz widzimy już spełnianie się proroctwa z Psalmu drugiego. Żyjemy akurat w tym czasie, w którym Pan, przez proroka Dawida, wzywa wielkich tej ziemi, by zrozumieli rzeczywisty stan rzeczy naszego cudownego dnia – że dzień Mesjasza nadszedł i że powinien On zostać uznany, a Jego zasady sprawiedliwości powinny znaleźć posłuch.

Ale nie! Proroctwo oświadcza, że żyjemy w dniu, kiedy ludzie, masy, snuć będą bezrozumne wyobrażenia – gdy będą myśleć, że własną swoją siłą zdolni są zapoczątkować panowanie sprawiedliwości przy pomocy socjalizmu albo poprzez anarchię. Ludzie muszą się nauczyć, że pomóc może im tylko Pan, a nie ich własne, słabe ramię. Powinni poznać znaczenie słów: „Błogosławieni wszyscy, którzy w nim ufają” [Psalm 2:12].

„Nauczcie się, sędziowie”

Z drugiej strony, finansowi królowie, ziemscy władcy i kościelni książęta radzą nad zachowaniem obecnego braku równości na świecie, z którego czerpią oni swe korzyści. Pan oświadcza, że przez to łączą się z sobą przeciwko Niemu i Jego nowo mianowanemu królowi, Mesjaszowi. Przez przeszło sto lat wolność ludzka czyniła postępy wbrew wszelkim zabiegom o jej powstrzymanie. Ziemscy potentaci widzą podnoszącą się falę ludzkiej inteligencji i żądań równych praw. Pojmują, że jeśli nie uczynią czegoś, by przeciwdziałać temu ogólnemu ruchowi, specjalne przywileje klas uprzywilejowanych znikną. Nawet i teraz naradzają się razem, jak zerwać pęta, jakie lud na nich nałożył i jak przywrócić panowanie takiej autokracji, jaka dominowała przed stu laty, tylko że na wyższym poziomie, bo kontrolowanej przez światlejsze umysły w celu powstrzymywania inteligentniejszych mas.

Czy nie mogliby kulturalni i wpływowi książęta ziemscy osiągnąć właściwego poglądu na sytuację i zdać sobie sprawy z daremności swych narad, z niemożliwości odwrócenia wielkich zmian, jakie przychodzą na nas z powodu nadejścia dla Mesjasza czasu przejęcia wielkiej mocy i królowania? Gdyby mądrzy tej ziemi zdali sobie sprawę ze stanu rzeczy i w pełni podporządkowali się Boskim wymogom absolutnej sprawiedliwości i prawdy, cóż by to było za błogosławieństwo dla świata! Gdyby ci książęta odwrócili swoją uwagę od zagarniania władzy i pieniędzy ku oświeceniu i podnoszeniu ludu, to staliby się sługami nowej dyspensacji, która zostałaby wprowadzona w radości. Ale Pan nas informuje, że tak nie będzie i że w związku z tym Królestwo Mesjasza zostanie zaprowadzone przez „czas uciśnienia, jakiego nie było, jako narody poczęły być” (Dan. 12:1).

Bóg nie ma względu na osoby. Dlatego też przed Jego sędziowskim tronem kary będą wymierzone i małym, i wielkim, jeżeli okaże się, że są przestępcami zasad sprawiedliwości. Jakże bym chciał uświadomić to wielu ludziom spośród niższych klas, którzy wołają przeciw niesprawiedliwości tych, co są na wysokich stanowiskach, podczas gdy sami czynią podobną niesprawiedliwość. Pamiętajmy, że wielki, biały tron ogłasza błogosławieństwa jedynie dla tych, co miłują sprawiedliwość, a nienawidzą nieprawości.

Mistrz powiedział: „Słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym” [Jan 12:48 BT]. Księgi, jakie zostaną wtedy otwarte, będą słowami Jezusa, Jego apostołów i dawnych proroków. Wtedy wszyscy ujrzą jedność Boskiego posłannictwa sprawiedliwości, a każdy, kto zechce mieć żywot wieczny, będzie musiał przystosować swoje życie i swoje myślenie do zasad tam zawartych. Pod koniec królowania Mesjasza ci, których imiona zapisane będą w nowej „księdze żywota”, zostaną uznani za godnych życia wiecznego, a ci, których imiona nie będą tam wpisane, zostaną wytraceni we wtórej śmierci (Obj. 20:11‑15). ¦