Żywy i prawdziwy Bóg
„Bóg jest
duchem, a ci, którzy mu cześć oddają, winni mu ją oddawać w duchu
i w prawdzie” – Jan
4:24 NB.
W |
strukturze
mózgu fragment odpowiedzialny za oddawanie czci umieszczony jest na samej
górze, co dobrze odpowiada oświadczeniu katechizmu, że „najwyższym celem
człowieka jest wielbienie Boga i rozkoszowanie się Nim na zawsze”. Choć
wielkie jest zepsucie ludzkości w ciemnych zakątkach ziemi, ten element
czci, instynktownego uznania dla Boga i poczucia odpowiedzialności
względem Niego, stanowi podstawę, na której należy budować, odtwarzać,
reformować zepsute elementy charakteru. Bez tego punktu zawieszenia misjonarze
i filantropi mogliby łatwo utracić całe zamiłowanie i całą nadzieję
odnośnie moralnego i społecznego dźwigania mas i klas. Ktokolwiek
zatem jest w rozumny sposób przyjacielem swego ludzkiego rodu, musi
uczynić wszystko, co w jego mocy, aby zachowywać owo centrum umysłowej
równowagi i wykorzystywać jako zasadniczą cechę w Boskim ułożeniu
spraw dla ludzkiego dobra. Ktokolwiek w jakiś sposób lub w jakimś
stopniu podważa ten element umysłu, wykonuje z pewnością szkodliwą pracę,
zamiast działać dla pożytku, bez względu na to, czy zdaje sobie z tego
sprawę, czy nie.
Lecz, niestety,
musimy powiedzieć, że niektórzy z najinteligentniejszych ludzi naszych
wysoce intelektualnych czasów są gwałtownie unoszeni z prądem oddalającym
ich od fundamentalnej prawdy, że istnieje żywy i prawdziwy Bóg!
Intelektualiści owi przyjmują myśl o Bogu nieosobowym. Z naszego
punktu widzenia jest to równoznaczne ze stwierdzeniem: Nie ma żywego
i prawdziwego Boga. Stanowisko takie reprezentują nie tylko teozofowie
i wyznawcy Chrześcijańskiej Nauki, ale także wielu uczonych
i myślicieli. Rzadko podejmowana jest próba zdefiniowania owego
nieosobowego Boga. Raczej termin „Bóg” jest używany jedynie jako ustępstwo na
rzecz upodobania ludu i „nieświadomości prostaczków”. Ci, którzy utrzymują
ten pogląd, często używają pojęcia „natura” jako synonimu Boga. Ich rzeczywista
opinia zakłada, że nie ma inteligentnego Stwórcy wszechświata, że nasze Słońce,
gwiazdy i planety rządzone są przez coś, co zwą „prawami natury”, a ludzkość
prosperuje i rozwija się jedynie dzięki temu, czego się nauczy przez
doświadczenie w obchodzeniu się z tymi prawami oraz na ile stara się
współdziałać i unikać konfliktów z nimi.
Chrześcijańska
Nauka, zajmując się mniej nauką, a bardziej zwyczajnymi przyczynami,
próbuje wyjaśniać, że słowo „Bóg” oznacza po prostu Dobro. A następnie,
posługując się czymś w rodzaju gry na słowach [ang. God – Bóg, good –
dobry, przyp. tłum.], powodującej zamieszanie w zdolnościach rozumowania
niewytrenowanego umysłu, mówi nam ona, że cokolwiek jest pożyteczne, jest też
dobre i dlatego jest Bogiem. Objaśniając dalej, oświadcza, że każde drzewo
czy skała mają w sobie coś dobrego i pożytecznego,
a w związku z tym mają w sobie Boga. Wchodząc bardziej w szczegóły,
twierdzi ona, że Bóg jest w powietrzu, skoro ma ono takie życiodajne
działanie; że jest On w kwiatach, skoro są one takie dobre
i użyteczne, ze względu na piękno i zapach; że Bóg jest
w imbryku herbacianym, bo jest on użyteczny; jest także w stole,
w podłodze, w suficie – we wszystkim. Kto przyjmuje takie poglądy,
proporcjonalnie do tego rujnuje swoją wiarę w osobowego Boga, „Boga żywego
i prawdziwego” oraz w Biblię jako Jego objawienie.
Jak mógłby nieosobowy Bóg mieć cel, wolę, plan
czy program? Jak mógłby dać objawienie tego celu czy programu w Biblii lub
w inny sposób? „Ten, co przystępuje do Boga, wierzyć musi, że jest Bóg,
a że nagrodę daje tym, którzy go szukają” [Hebr. 11:6] i zostanie On
przez nich znaleziony. „Kto szuka, znajduje.”
Ale nasi
przyjaciele z Chrześcijańskiej Nauki odpierają nasze zarzuty, twierdząc,
że buddyści i teozofowie prezentują taki sam pogląd i że stanowią oni
znaczną część ludzkiej rodziny. Co więcej, utrzymują oni, że taka sama myśl
o nieosobowym Bogu nauczana jest we wszystkich głównych kredach
chrześcijaństwa, gdyż głoszą one wiarę w Boga wszechobecnego. Niestety!
Musimy przyznać, że ów zarzut ma mocne podstawy oraz że ziarno błędu w tej
kwestii zostało zasiane w naszych umysłach i wyznaniach wiary dawno
temu. Trzeba jednak zauważyć, że zarzutu niespójności nie można postawić
Biblii, bo choć nasze wyznania wiary były pozornie utworzone w zgodzie
z Pismem Świętym, to prawda jest taka, że ani jedno słowo z Biblii od
1 Księgi Mojżeszowej do Objawienia nie głosi Boskiej wszechobecności, ale każda
wypowiedź w tym względzie potwierdza osobowość Ojca i to, że nasz Pan
Jezus jest „wyrażeniem istności jego” (Hebr. 1:3).
Biblijny Bóg jest osobowy
„Bóg jest duchem”, ale jest On istotą, osobą.
Pismo Święte mówi nam wyraźnie, że duch nie ma ciała ani krwi, jak my, ale
informuje też dobitnie o Boskiej osobowości i posługuje się nazwami
części i cech ludzkiego ciała, aby przedstawić Stworzyciela przy użyciu
zrozumiałych dla nas pojęć. Ręka Pana (Jego Boska moc) i oko Pana (jego
Boska mądrość) pojawiają się na każdym miejscu. Ucho Pańskie nachyla się, by
usłyszeć wzdychanie więźniów. Zaś serce Wiekuistego jest najwspanialsze
i najłaskawsze. Niebiosa są jego tronem, a ziemia Jego podnóżkiem. To
prawda, że są to wyrażenia obrazowe, figuralne; tym niemniej nie ukazują one
Stwórcy nieosobowego, lecz takiego, który jest osobą, który czuje, który myśli,
który używa swej mocy, który nie ma upodobania w tych, co grzeszą, ale
kocha tych, co starają się czynić Jego wolę i chodzić
w sprawiedliwości.
Kto pielęgnuje tę
myśl o sprawiedliwym, osobowym Bogu, zabiega o ukształtowanie swego
serca stosownie do wytycznych odpowiedniego charakteru. Stara się o lepsze
poznanie takiego Stwórcy, o Jego współczucie i ochraniającą opiekę oraz
uczy się kochać Go tak, jak nigdy nie mógłby docenić i pokochać natury czy
jakiejkolwiek bezładnej koncepcji rozciągającego się w przestrzeni
niebytu. Ci, których umysł i serce uchwyciły biblijną osobowość
Niebieskiego Ojca, pojmują znaczenie słów Zbawiciela: „Izali dwóch wróbelków za
pieniążek nie sprzedają, a wżdy jeden z nich nie upadnie na ziemię
oprócz woli Ojca waszego. Nawet i włosy wszystkie na głowie waszej
policzone są. Nie bójcie się tedy; nad wiele wróbelków wy zacniejszymi
jesteście” – Mat. 10:29‑31.
Tacy mogą oddawać cześć w duchu
i w prawdzie, stosownie do swojego poznania Owego Nieskończonego, do
którego zgodnie z poleceniem zwracają się: „Ojcze nasz, któryś jest
w niebiesiech”. Myślenie o Wszechmogącym jako o obecnym wszędzie
jest całkowicie niezadowalające dla naszego sposobu pojmowania, który
podpowiada nam, że istnieje Bóg, którego tron jest w niebie. Taki również
pogląd wyraził nasz Zbawiciel w rozmowie z kobietą, która spotkała Go
po zmartwychwstaniu. Rzekł do niej: „Jeszcze nie wstąpiłem do Ojca. (...) Wstępuję
do Ojca mego i Ojca waszego, do Boga mego i Boga waszego” [Jan 20:17
NB]. W ten sposób ogólna wymowa świadectwa biblijnego potwierdza myśl,
jaką otrzymaliśmy z natury oraz uwypukla ją i uwydatnia przez
umiejscowienie oraz przypisanie przymiotów serca, umysłu i mocy. Nie
bacząc na fakt istnienia dwóch teorii, prezentacja Biblii jest z pewnością
bardziej pomocna dla ludzkości. Brak osobowego Boga musiałby dla rozsądnego
rozumu oznaczać brak prawodawcy, brak sędziego, brak sprawiedliwości, brak
miłości czy miłosierdzia oraz brak osobistych relacji, takich jak między ojcem
a dzieckiem. Byłoby to utratą podstawowego podłoża chrześcijańskiej wiary
i doktryny.
Nieskończenie lepszy od naszych
najwyższych ideałów
Biblijne
przedstawienie Wszechmogącego jest więc najbardziej spójne dla naszego rozumu
i najbardziej dla nas przydatne, a mianowicie, że jest On wielkim
Bogiem, bezgranicznym w swej mądrości, sprawiedliwości, miłości
i mocy. Jego osoba ma niebiosa za mieszkanie, ale Jego wpływ i władze
przenikają wszechświat. Możemy sobie tylko w sposób niedoskonały wyobrazić
różnorodne kanały przepływu Jego informacji i niezliczone
przedstawicielstwa, poprzez które może On oddziaływać wszechmocną siłą. Ale
w świetle wynalazków obecnego czasu mamy przynajmniej podpowiedź, jak może
się to odbywać; bo czyż człowiek nie może porozumiewać się przy pomocy
radio-telegrafu na przestrzeni setek mil? A nie tylko to, bo czyż nie
używa fal Hertza do przesyłania energii? A czyż z pomocą teleskopu
nie może on znacznie powiększać obrazu, zaś przez mikroskop oglądać rzeczy
inaczej niewidzialnych?
Jeśli więc słaby
człowiek, niedoskonały i upadły, poczęty w nieprawości, zrodzony
w grzechu, który „dni krótkich jest i pełen kłopotów” [Psalm 51:7;
Ijoba 14:1], może tym sposobem zwiększać swe naturalne siły, to czyż byłoby to
słuszne i mądre, gdyby nakładał on jakieś ograniczenia na inteligencję
i zdolności swego Stwórcy? „Czy Ten, który uczynił ucho, nie słyszy? Czy
nie widzi Ten, kto ukształtował oko?” [Psalm 94:9 NB] Czy Tego, który obdarzył
ludzkie istoty poczuciem sprawiedliwości, nie powinniśmy słusznie uważać za
najwyższe ucieleśnienie sprawiedliwości? Czy Tego, który dał nam zdolność do
sympatii, współczucia i miłości oraz jest Twórcą naszych władz
i możliwości, nie powinniśmy postrzegać jako nieskończenie lepszego od
naszych najwyższych ideałów?
Z punktu widzenia naszego obecnego celu –
by dla potrzeby naszych umysłów choć po części wyrazić chwalebny charakter
i przymioty naszego Stworzyciela, nie jest nawet konieczne to, żebyśmy
wierzyli w Biblię. To fakt, że poprawne spojrzenie na nauczanie Pisma
Świętego wesprze nas z pewnością w naszych koncepcjach, ale zwracamy
się tutaj nie tylko do wierzących w Pismo Święte, lecz również do
niewierzących. Kładziemy zatem nacisk na to, że racjonalne myślenie związane z tym
tematem skłania nas do przekonania, że człowiek jest najwyższym przykładem
ziemskiej inteligencji, a to nas uczy, że musi istnieć inteligentny
Stwórca, tak bardzo nas przewyższający jak my pełzającego robaka. A nawet
więcej niż to – Tego, który dał nam inteligentny byt, musi oddzielać od nas
jeszcze większa przepaść niż ta, jaka dzieli nas od robaka. A zatem samo
logiczne rozumowanie doprowadza nas do stwierdzenia, że najszlachetniejsze
z naszych talentów i zdolności są jedynie bladym odblaskiem tych samych
cech, jakie posiada nasz Stworzyciel.
Patrząc z tego punktu widzenia – jak
wielki jest Bóg, którego ukazuje nam nasz własny, inteligentny umysł! Jakże
godzien jest On naszej czci, naszego oddania, naszej miłości i naszej
służby! Pismo Święte wspiera nas w tym, wykazując, że wady, jakie
znajdujemy w sobie i w innych, są rezultatem nieposłuszeństwa
wobec Bożych nakazów.
Niegodziwe koncepcje „ciemnych wieków”
Przepełnieni tak
szlachetną wizją Bóstwa, w naturalny sposób śpieszylibyśmy, by Je wielbić
i Mu się kłaniać, ale powstrzymują nas głosy z „ciemnych wieków”,
które fałszywie przedstawiają Wszechmogącego, wskazując, że nie jest On
ucieleśnieniem sprawiedliwości, mądrości, miłości i mocy. Głosy te
zapewniają nas, że choć nakazał nam On kochać nieprzyjaciół i wyświadczać
dobro tym, którzy nas nienawidzą, prześladują i mówią fałszywie wszelkie
zło przeciwko nam, to jednak Wszechmogący, który dał nam te przykazania, nie
kocha swoich wrogów i im nie przebacza, lecz zaplanował możliwość
wiecznego ich torturowania.
Występuje jakaś
ogromna niespójność między tymi głosami z przeszłości a głosem
naszego rozsądku. Utrzymuje się, że Biblia potwierdza te głosy z „ciemnych
wieków”, wyznania wiary. My jednak twierdzimy, że jest to błąd, który częściowo
przypisać należy nieudolnemu przekładowi, a częściowo złemu zrozumieniu
przypowieści. Myślący umysł z pewnością będzie się sprzeciwiał teorii,
która panowała w „ciemnych wiekach” i doprowadziła do Inkwizycji
i stosów. Będzie się też cieszył, że został oczyszczony od tak rażącego
zniesławienia „Ojca światłości”. Wyważony i napełniony czcią intelekt
z radością odkrywa i uznaje Boga, który nie tylko nie jest pozbawiony
sprawiedliwości, mądrości, miłości i mocy i nie znajduje się na
poziomie niższym od naszego, ale jest nieograniczony w tych przymiotach
oraz godny czci i uwielbienia.
Zgadzamy się z tym, że Słowo Boże,
Biblia, było w przeszłości w znacznym stopniu źle rozumiane przez nas
wszystkich i zasługuje na ponowne rozważenie. Skoro nasi ojcowie czytali
Biblię przy dymiących lampach i nieostrym widzeniu, a mimo to
otrzymywali pewne błogosławieństwo, jakąż to jest siłą od Boga dla nas, jeśli
w świetle elektrycznym możemy postrzegać Biblię jako skarbnicę Bożej łaski
i prawdy, doskonale integrującą i przewyższającą nasze najwyższe
ideały! ¦