Obalenie imperium Szatana
„I uchwycił
smoka, węża onego starego, który jest diabeł i szatan, i związał go
na tysiąc lat, (...) aby nie zwodził więcej narodów” – Obj. 20:2‑3.
P |
rzez długie lata opowiadano światu bajkę, że
Szatan jest w jakimś odległym i nieznanym miejscu, zwanym piekłem,
podsycając ogień i przyprawiając o niewymowne męki miliony ludzi. Ale
Biblia nie opowiada nam takiej bajki. Przedstawia ona Szatana jako wielką
i potężną istotę duchową – „księcia tego świata” (Jan 14:30). Gdzie
indziej znów nazywa go władcą, czyli „bogiem świata tego” [2 Kor. 4:4],
„który teraz jest skuteczny w synach niedowiarstwa” (Efezj. 2:2). Posiada
on wielkie, duchowe imperium pośród ludzi, które przy pomocy ciemnoty, przesądu
i strachu włada olbrzymią większością ludzkiej rodziny. Biblia mówi
o nim jako o wielkim ekspercie w zwodzeniu ludzi –
przedstawiającym ciemność za światłość, fałsz za prawdę, a prawdę jako
fałsz. Biblia mówi, że Bóg dozwolił Szatanowi na takie panowanie, jako książę,
ale nigdy go do tego nie upoważnił – jego władza jest jawną uzurpacją, opartą
na oszustwach. Biblia mówi, dlaczego Bóg mu na to pozwolił i do jakiego
celu posłuży ostatecznie dopuszczenie zła oraz w jaki sposób Szatan będzie
poskromiony, czyli związany, w ciągu tysiąca lat wspaniałego Królestwa
Mesjasza i jak ostatecznie zostanie kompletnie zniszczony – unicestwiony
(Obj. 20:7,9).
Początkowo Szatan był zacnym aniołem
Biblijna historia mówi, że Szatan został
stworzony jako doskonały anioł, bardzo wysokiej rangi, zwany Lucyferem, co
znaczy: bystry, znakomity, inteligentny. On był pierwszym Bożym stworzeniem,
które się zbuntowało przeciwko Boskim postanowieniom. Pycha i ambicja
zaćmiły jego mądrość. Zapragnął stać się królem, autokratą w jakiejś
sferze swoich własnych działań, gdzie jak mu się widocznie zdawało, mógłby
rządzić mądrzej niż Pan Bóg. Dostrzegłszy stworzonych właśnie ludzi – Adama i Ewę,
obdarzonych zdolnością rozmnażania się i upoważnieniem od Boga do
napełniania ziemi wspaniałymi, doskonałymi istotami ludzkimi, Szatan doszedł do
wniosku, że nigdy mu się nie nadarzy lepsza okazja niż ta, ażeby ustanowić
siebie jako wielkiego króla. Gdyby tylko mógł poróżnić człowieka ze Stwórcą, to
niebawem miałby swoje własne imperium. Udało mu się skusić Adama do
nielojalności – nieposłuszeństwa względem Boga – i odgrodzić go przez to
od Bożej łaski. Lecz później przekonał się, że oświadczenie Boga: „Zapłatą za
grzech jest śmierć” (Rzym. 6:23) nie było próżną pogróżką i że wszyscy
z jego poddanych umierali. Zaraza grzechu opanowała jego królestwo,
a jedynym sposobem podtrzymywania go w dalszym ciągu było ustawiczne
zwodzenie.
Następnym jego
posunięciem było ustanowienie nowej rasy, napełnionej świeżą krwią. Fakt, że
Bóg nie ukarał niewierności Szatana, był bez wątpienia wielkim zaskoczeniem dla
wszystkich świętych aniołów. Wyglądało to tak, jakby Szatan był za potężny, aby
Bóg mógł go ukarać. Stąd też, gdy Szatan przedstawił swoją propozycję, żeby
aniołowie materializowali się jako ludzie i płodzili ludzkie dzieci
z matek człowieczego rodu, znaczna liczba się ugięła i przystała na
tę propozycję. Jak stwierdza Biblia: „Opuścili mieszkanie swoje” [Judy 1:6],
czyli swój stan. Biblia mówi nam, że rezultatem tego nieprawego związku była
nowa rasa – fizycznych olbrzymów, „mężów sławnych” [1 Mojż. 6:4], mocnych
intelektualnie, ale moralnie zdeprawowanych. Dalsza relacja podaje, że ta nowa
rasa napełniła ziemię gwałtem, narzucając swoją wolę ludzkości, czyniąc
z niej niewolników i źle ją traktując.
Czego dokonał potop
Ludzkość stała się tak zdeprawowana wskutek
tych złych wpływów, że tolerowanie tych stosunków nie mogło być już dłużej
pożyteczne. Bóg przewidział taki stan i zgotował potop. Cały ród,
z wyjątkiem rodziny Noego, składającej się z ośmiu osób, zatonął
w potopie. Biblia nie mówi ani słowa, jakoby ludzie żyjący przed potopem
poszli na wieczne męki, ale wszystko w niej wskazuje, że umarli – utracili
zupełnie życie. A ponieważ Bóg zamyślił ich ostatecznie wybawić od śmierci
w ciągu tysiącletniego panowania Chrystusa, dlatego Biblia uczy, że
zasnęli oni w śmierci i nie będą obudzeni aż do brzasku Tysiąclecia
i ustanowienia sprawiedliwości na ziemi, kiedy to wyjdą z grobu,
zmartwychwstaną – nie wszyscy na raz, „ale każdy w swoim rzędzie”
[1 Kor. 15:23].
Św. Piotr (2 Piotra 2:4) i św. Juda
(Judy 1:6) informują nas, że od czasu potopu Szatan i inni aniołowie
niższego rzędu, którzy zostali przez niego zwiedzeni do nadużycia swej mocy,
zostali związani łańcuchami ciemności aż do „sądu dnia wielkiego”, który
obecnie jest już blisko. To oznacza, że zostali poskromieni i powstrzymani
od materializowania się. Od tego czasu ich obcowanie z ludzkością nie było
jawne jak poprzednio, ale było w ciemności, w oszustwie itp. Szatan
zwany jest księciem ciemności, zła, grzechu, błędu. Jezus nazywa go „ojcem
kłamstwa”, a ponieważ przez jego to fałszerstwa Adam i rodzaj ludzki
znaleźli się pod Boskim wyrokiem śmierci, dlatego Jezus nazywa Szatana
„mężobójcą od początku” (Jan 8:44; 2 Kor. 4:4).
Przez około cztery tysiące lat ten potężny,
bezbożny, duchowy książę był nie tylko księciem demonów, „aniołów, którzy
zgrzeszyli” [2 Piotra 2:4], ale także, poprzez oszustwo, stał się bogiem,
czyli władcą, ludzkości. Jego panowanie ciemności nie było jawne, ponieważ
ludzkość by mu się sprzeciwiła, ale było to i jest królowanie za pomocą
oszustwa i bezbożności ludzi – „synów niedowiarstwa” (Efezj. 2:2).
Działalność
Szatana i jego zastępów demonów widoczna jest wśród ludów pogańskich. Św.
Paweł mówi, iż są one tak zwiedzione, że w rzeczywistości nieświadomie
czczą demony zamiast Boga (Dzieje Ap. 17:23). Demonologia, przy pomocy której
zostali zwiedzeni, działa przez sny, wizje i media spirytystyczne.
Chrześcijaństwo triumfem Szatana
Gdy Bóg zawarł przymierze z Izraelitami
na górze Synaj, Jego prawo zabroniło im mieć cokolwiek wspólnego z tymi
złymi duchami, które komunikowały się z ludzkością poprzez
czarnoksiężników, wróżbitów itp. Boskie przykazanie głosiło, że żaden pośrednik
„onego złego” [Mat. 13:38] nie może mieć przyzwolenia, aby żyć w kraju
Izraela. Lecz przez postawienie ciemności w miejsce światłości Szatan
objął wielu Izraelitów wpływem swoich błędów, stąd też w czasie gdy Jezus
był na ziemi, jednym z Jego najznamienitszych dzieł było wypędzanie
demonów z tych, którzy weszli w tak ścisłą styczność ze złymi
duchami, że byli opętani przez demony. Tak samo było w przypadku
apostołów, którzy także wypędzali demony. Szczególny tego przykład mamy
w służebnicy, która przynosiła wiele korzyści swym panom, przepowiadając
losy. Św. Paweł nakazał złemu duchowi, żeby z niej wyszedł,
i natychmiast jej moc przepowiadania wydarzeń itp. ustała (Dzieje Ap.
16:18).
Nauki Jezusa
i apostołów sprowadziły na świat wielkie światło i ustanowiły nowe
standardy, proporcjonalnie do tego, jak nauki te były przyjmowane. Biblia mówi
nam, że jak ciemność nienawidzi światłości, tak ci, co są pod wpływem
szatańskich fałszerstw, nienawidzą prawdziwego poselstwa Bożego, głoszonego
przez Jezusa i Jego wyznawców. Wielką część prześladowania dzieci
światłości trzeba przypisać Szatanowi i jego zastępom. Jak czytamy: „Oto
wrzuci diabeł niektórych z was do więzienia” – Obj. 2:10. W ciągu
osiemnastu stuleci bieżącego Wieku Ewangelii toczyła się ustawiczna walka
pomiędzy światłością i ciemnością, pomiędzy fałszywymi naukami Szatana,
podstępnie wpajanymi w umysły ludzi, a naukami Pana i Jego ludu,
który je przyjął do swoich dobrych i uczciwych serc. Pycha i ambicja
były podsycane w Kościele i ci, którzy powinni byli być pokornymi
naśladowcami Jezusa, zostali zwiedzeni i stali się nadęci, mając kształt
pobożności, ale zapierając się jej skutku (2 Tym. 3:1‑5).
Około roku 325 n.e. biskupi Kościoła,
wprowadzeni w błąd przez Szatana, ogłosili się apostolskimi następcami pod
względem władzy i Boskiego autorytetu. Tymczasem Biblia stwierdza, że było
tylko „dwunastu apostołów Baranka” (Obj. 21:14). Widzimy jasno, że Kościół ma
dzisiaj swoje świadectwo w Biblii w takiej pełni, jak zawsze je miał
przedtem; a jak św. Paweł, który zajął miejsce Judasza, oświadcza, Słowo
Boże jest dostateczne, aby człowiek Boży był ku wszelkiej sprawie wyćwiczony
(2 Tym. 3:17). Zbałamuceni biskupi, powołując się na Boski autorytet,
poczynili wiele zmian w stosunku do tego, czego naucza Biblia, utrzymując,
że każdy z nich indywidualnie ma takie samo natchnienie jak apostołowie.
W dodatku wzmocnili oni swoją pozycję przez odbywanie soborów apostolskich
i ustanawianie na nich wyznań wiary, które na przeszło dwanaście stuleci
całkowicie zajęły miejsce Biblii.
Pierwsze z tych wyznań wiary miało niby
być uproszczeniem historii biblijnej, czyniąc zbytecznym studiowanie Biblii.
Nicejskie Wyznanie Wiary sporządzone zostało w roku 325 n.e. podczas
soboru w Nicei, w którym wzięło udział trzystu osiemdziesięciu
czterech biskupów przybyłych na zaproszenie cesarza Konstantyna, który opłacił
ich wydatki. Stosownie do swej obietnicy poparł on to wyznanie wiary, którego
sporządzenie było jego pomysłem i które było zgodne z jego zapewnieniami.
Setki tysięcy pogan pospieszyły natychmiast do kościołów chrześcijańskich bez
żadnej praktycznie znajomości Boga czy Biblii. Uważając za rzecz niemożliwą
ochrzczenie tych tłumów, biskupi kropili ich tylko, utrzymując, że mają pełne
upoważnienie do takiego działania, a mówi się, że poganie, idąc za
przykładem cesarza, byli chrzczeni przez zanurzanie gałęzi i konarów drzew
w wodzie i zbiorowe ich pokrapianie!
Przez ponad dwanaście stuleci każdy,
u kogo znaleziono Biblię albo kogo zastano przy jej studiowaniu,
podejrzewany był o herezję i narażony na prześladowania; bo po co
mieliby badać Biblię, skoro cesarz i tak zwani apostolscy biskupi
oświadczyli, że Kredo Nicejskie jest streszczeniem Biblii i obejmuje
wszystko, w co trzeba wierzyć? W ciągu tych dwunastu stuleci, kiedy
to zdeklarowani wyznawcy Jezusa byli bez przewodnictwa Biblii, tak zwani
biskupi apostolscy zbierali się od czasu do czasu i ustanawiali nowe
wyznania wiary, zawierające nowe błędy – te właśnie błędy, które od tamtego
czasu ustawicznie sprawiały światu kłopot, a i teraz jeszcze trapią
nas i powodują zamieszanie.
Mówiąc o wpływie tych fałszywych doktryn
cywilizowanego świata, Biblia oświadcza, że „wszystkie narody upiły się winem”
fałszywych doktryn (Obj. 17:2). Stopniowo dochodzimy do siebie z tego
pijackiego zamroczenia błędami, które tak zaciemniło nasze umysłowe władze, że
kazały nam one myśleć o naszym Wszechmogącym Przyjacielu i Stwórcy –
Bogu wszelkich łask, Ojcu wszelkiego miłosierdzia, od którego przyszedł każdy
dobry i doskonały dar – jako o wielkim diable, który od początku
świadomie i inteligentnie uknuł stworzenie rodu ludzkiego, z którego
prawie wszyscy mieli wieść życie w wiecznych mękach.
Szatan przeszkadzał w reformacji
Każdy, kto jest zaznajomiony z historią,
zdaje sobie sprawę, że zarówno katolicy, jak i protestanci są
prawdziwszymi i szlachetniejszymi ludźmi i nauczycielami od czasu
reformacji, aniżeli było to poprzednio. Nie winimy ludzi za królowanie
ciemności. Przypisujemy to naszemu wielkiemu wrogowi, Szatanowi, jak czyni to
również Biblia. Zawsze było jego zwyczajem pozować na anioła światłości,
przywódcę broniącego prawdy i krzewiącego wiedzę, podczas gdy
w rzeczywistości był on zawsze i uporczywie nieprzyjacielem
i przeciwnikiem Boga, starającym się wypaczyć każdy szczegół Boskiego
planu. Niewątpliwie wielokrotnie uważał, że mu się powiodło, nie pojąwszy ducha
Boskiego programu ani nie zdawszy sobie sprawy z tego, że Bóg zdolny jest
wszelkie jego machinacje obrócić ostatecznie w dobro.
Kiedy w szesnastym stuleciu zaczęło
przyświecać światło reformacji, ludzie zaczęli pomijać biskupów
i dowiadywać się, co mówili Jezus i apostołowie. Chcieli Biblii, lecz
przez jakiś czas biskupi stali na drodze. W roku 1526, dokładnie
w dwanaście stuleci po sporządzeniu pierwszego wyznania wiary, profesor
Tyndale, człowiek pobożny i uczony, przetłumaczył Nowy Testament na język
angielski i starał się go udostępnić Brytyjczykom. Chociaż druk
i papier były już wynalezione, nie mógł on wydrukować swojego dzieła
w Wielkiej Brytanii, gdyż władza biskupów była za silna. Żaden drukarz nie
śmiał się im sprzeciwić.
W końcu profesorowi Tyndale udało się
wydrukować dzieło na niemieckich prasach drukarskich w Hamburgu,
a następnie sprowadzić te Nowe Testamenty do Londynu. Pojawiły się one
w oknach wystawowych księgarń i ludzie się cieszyli. Szerokie rzesze
ludzi nie umiały jednak czytać, bo wykształcenie posiadała tylko nieliczna
garstka uprzywilejowanych. Dlatego ludzie zaczęli organizować czytanie Biblii –
najmowali osoby wykształcone, by im czytały. Ale biskupi, dowiedziawszy się
o tym, wykupili cały nakład Nowego Testamentu
Tyndale’a i publicznie spalili książki przed katedrą św. Pawła
w Londynie – protestanccy biskupi Kościoła anglikańskiego! Rozumowali oni,
że jeśli ludzie udadzą się z powrotem do Biblii, to zlekceważą wyznania
wiary i tych, którzy je stworzyli, i tak przepadłyby wszystkie ich
zaszczyty i wpływy. Przewidywali oni także, że wszystkie wierzenia
zostałyby podane w wątpliwość wobec autorytetu Biblii i że ich
apostolskie roszczenia zostałyby zakwestionowane przez słowa Jezusa, który
oświadczył, że ci, co się mienią być apostołami, „są kłamcami” (Obj. 2:2).
Nadszedł jednak Pański czas, by Biblia
stopniowo powróciła na swe właściwe miejsce. Biskupi przekonali się, że lud
szemrze przeciwko ich postępowaniu; w ciągu czterdziestu lat szemranie to
tak się nasiliło, że biskupi uznali, iż mądrzej będzie postarać się
o przetłumaczenie Biblii. Nazwali ją Biblią Biskupią, a to w tym
celu, ażeby zaskarbić sobie z powrotem względy ludzi i przez to wynagrodzić
uprzednie spalenie Biblii. Przestrzegli jednak lud, że czytając Biblię, powinni
ją interpretować z pomocą wyznań wiary, które biskupi sporządzili
w poprzednich dwunastu stuleciach, gdyż w przeciwnym razie będą jako
heretycy cierpieć wieczne męki.
Udało się im to doskonale. Następnie katolicy
powiedzieli sobie: Dlaczego i my nie mielibyśmy w podobny sposób dać
Biblii ludowi, a jednocześnie trzymać go przy starych wierzeniach
i objaśnieniach? I tak przygotowali w Douay College, we Francji,
„Biblię Douay” i dali ją katolikom, również przestrzegając, że jej
czytanie wiąże się z wielkim niebezpieczeństwem i że ktokolwiek by ją
objaśniał inaczej niż tak, jak podają wyznania wiary, będzie heretykiem
i nie pomoże mu nawet czyściec, lecz pójdzie do piekła na wieczne męki.
Musimy też pamiętać, że oprócz tych ograniczeń
wszyscy reformatorzy, którzy rzeczywiście cenili Biblię, mieli ponadto umysły
wypaczone i wykrzywione w rezultacie dwunastu stuleci błędnego
przedstawiania przez ludzi Boskiego charakteru i planu – pod złośliwym
wpływem „księcia tego świata”. Stąd też, jakkolwiek tłumaczenia Biblii były na
ogół dobre, to tu i ówdzie pojawiają się w nich intelektualne
zabarwienia nadane im przez tłumaczy. Nie możemy się temu dziwić. Dwanaście
wieków fałszu i ciemności musiało wielce zaćmić umysły i potrzeba
było czasu, aby te błędy usunąć.
W poszukiwaniu światła powstawała sekta za
sektą
Z drugiej strony Szatan starał się
zagrodzić drogę postępu chrześcijańskiego, wiodącą z ciemności do światła,
przez zachęcanie do sekciarstwa. Niemniej jednak każda sekta zabiegała
o większą ilość światła, a Szatanowi, jako księciu ciemności,
powiodło się w poprowadzeniu jednych tą drogą, drugich inną
i w podtrzymaniu oraz do pewnego stopnia zwiększeniu gmatwaniny
doktryn, aż doszło do tego, że dzisiaj ogromna większość nawet tych, co wyznają
pełne poświęcenie się Bogu, jest w rozterce, w niepewności. Ogień
„wyższego krytycyzmu” i teorii ewolucji, emanujący z uczelni,
doprowadza wielu do fałszywej wiary, jak to przepowiedział św. Paweł, że stanie
się tak z tymi, co budują swoją wiarę z drew, siana i słomy
ludzkiej tradycji i którzy nie postarali się jak należy i nie
zbudowali jej ze złota, srebra i drogich kamieni Prawdy Bożej (1 Kor.
3:12).
Wybitny kardynał Newman wyraził przekonanie
wszystkich szczerych chrześcijan w swoim hymnie, który wszędzie spotkał
się z bardzo życzliwym przyjęciem. Powiada on mniej więcej tak:
„Wyprowadź mnie, Światłości, z tego mroku
Wyprowadź mnie.
Noc ciemna, jam od domu tak daleko,
Wyprowadź mnie”. [Lead, Kindly Light]
Podobnie jak kardynał, tak wszyscy
chrześcijanie uświadamiają sobie, że znajdowali się w otaczającym ich
mroku i że w ten czy inny sposób błąd, fałszywa doktryna były
przyczyną tego mroku. Wszyscy chrześcijanie, podobnie jak kardynał, zdają sobie
sprawę, że lud Boży potrzebuje prowadzenia przez Bożą światłość. Mają
świadomość, że wciąż jeszcze pozostają w nocnej ciemności i że nie
zaświecił jeszcze dla ludzi na świecie poranek Boskiego błogosławieństwa.
Jednakże dzięki niech będą Bogu, że już zaczyna świtać! Znajdujemy się teraz
w brzasku chwalebnego Królestwa Tysiąclecia.
Niebawem wzejdzie
Słońce Sprawiedliwości z uzdrowieniem na swoich skrzydłach (Mal. 3:20 NB).
Wkrótce Szatan zostanie związany na tysiąc lat, aby nie zwodził więcej
ludzkości (Obj. 20:2). A potem, nieco później, według Słowa Pańskiego
Szatan i wszyscy ci, co będą świadomie sympatyzowali z jego błędnym
postępowaniem i którzy odmówią posłuszeństwa Bogu pod błogosławionym
wpływem Królestwa Mesjasza, zostaną zniszczeni w ogniu, czyli
w sądzie, jaki przyjdzie z nieba – we wtórej śmierci, od której nie
ma odkupienia, nie ma wybawienia (Obj. 20:9). Co do nich św. Piotr oświadcza,
że zginą jak zwykłe zwierzęta, a św. Paweł nam mówi, że zostaną ukarani
wiecznym zniszczeniem.
Chociaż katolicy, prezbiterianie, metodyści,
baptyści, luteranie – wszyscy przyznają, podobnie jak kardynał, że są zewsząd
otoczeni mrokiem i ciemnością nocy, niemniej jednak każdy z nich
pociesza się myślą, że dla niego nie jest ciemniej czy mroczniej niż dla tych,
co są w innych sektach. I jak widać jest to prawdą. Ale cały kłopot
w tym, że jakkolwiek jest tak wiele sekt, stronnictw i odłamów wśród
ludu Bożego, to Biblia nie przypisuje żadnej z sekt jakiejś wyjątkowej
pozycji względem innych. Jedynym Kościołem Biblii jest „kościół pierworodnych”,
których imiona „są zapisane w niebiosach” – w Barankowej księdze
żywota (Hebr. 12:23 BT; Obj. 21:27).
Postępowanie ludu Bożego powinno było polegać
na tym, by trzymać się z dala od wszelkich więzów sekciarskich,
a kroczyć w dalszym ciągu w świetle Prawdy, zamiast krępować się
ludzkimi wierzeniami i opierać swoje poglądy na naukach Lutra, Kalwina,
Wesley’a i innych. Nie jest jeszcze za późno, by wyzwolić się
z wszelkich ludzkich więzów i usłuchać nakazu Pańskiego Słowa, które
powiada, że powinniśmy kroczyć w światłości, a nie siedzieć
w sekciarskiej ciemności. Biblia nam mówi, że „ścieżka sprawiedliwych jako
światłość jasna, która im dalej, tym bardziej świeci, aż do dnia doskonałego” –
Przyp. 4:18. Jesteśmy teraz na początku tego dnia doskonałego i wszyscy,
którzy kroczą w światłości i wolni są od więzów, otrzymują
błogosławieństwo od Pana, bo nastał „właściwy czas” (1 Tym. 2:6 NB).
Śmiało można powiedzieć, że duchowni
odpowiedzialni za nauczanie we wszystkich tak zwanych prawowiernych sektach nie
wierzą w kredo swej własnej denominacji ani też nawet przez chwilę by nie
pomyśleli o tym, by bronić go publicznie. Gdy pewien duchowny
z Baltimore został niedawno zaatakowany przez kogoś ze swojej kongregacji
co do prawdziwości wierzeń dotyczących wiecznych mąk dla wszystkich
z wyjątkiem świętobliwych wyznawców Chrystusa, powiedział: „George,
George, ja nie wierzę w te rzeczy ani odrobinę bardziej niż ty! Ale jestem
zobowiązany je głosić. Nie mogę nic na to poradzić!”
Biedny człowiek, jakże straszne jest jego
niewolnictwo! Cóż to za potężna siła mogła go zobowiązać do oczerniania swego
Stwórcy? Bogactwa całego świata nie byłyby godne najmniejszej uwagi, jeśliby
się je miało dostać za taką cenę. Sprzedawanie imienia Wszechmogącego i Jego
charakteru wydaje się nam rzeczą gorszą niż postępek Judasza Iszkarjoty, który
sprzedał Jezusa za trzydzieści srebrników. A w takim razie, jaka
powinna być cena za to, żeby poważany człowiek oszukiwał kongregację, która mu
ufała i dawała utrzymanie jemu samemu i jego rodzinie? Ile trzeba by
zapłacić, żeby uczciwy człowiek utrzymywał ufające mu stadko
w nieświadomości co do swoich rzeczywistych zapatrywań i nauczania
Biblii?
Niestety, ileż to obłudy zdaje się kryć
w świecie pod płaszczem religii! Dzisiejsi duchowni złożyli ślubowanie, że
będą głosić wyznania wiary, w które sami nie wierzą,
i z największym spokojem akceptują te wierzenia oraz dozwalają swym
kongregacjom myśleć, że w nie wierzą, podczas gdy prywatnie opowiadają do
swych bliskich i do wielu spośród swych zgromadzeń, że nie dają
najmniejszej wiary tym naukom. Jaka kazalnica, taka i kościelna ława! Iluż
to bankierów, doktorów, adwokatów, nazbyt inteligentnych, ażeby wierzyć
w podobne okropności, popiera jednak przy pomocy swych osobistych wpływów
i swych pieniędzy te właśnie wierzenia, które uwłaczają Bogu i które
odpędzają setki tysięcy rozsądnych ludzi od wszystkich ugrupowań! Czy ci sami
ludzie byliby równie nieuczciwi w odniesieniu do swych ślubów złożonych
u Masonów czy Odd Fellows lub też w jakiejś innej ziemskiej
organizacji? Czy podtrzymywaliby coś, w co nie wierzą? Nie sądzimy.
Jedynym wyjaśnieniem, jakie znajdujemy dla tak
strasznie obłudnego postępowania, jest to, że ci dobrzy ludzie nie zdają sobie
sprawy z tego, co czynią i uważają się za usprawiedliwionych
w wyznawaniu kłamstwa, ponieważ i inni to czynią. Zaprawdę godzina
przebudzenia i rozstrzygnięcia jest blisko. Jeśli poprawnie rozumuję, to
Królestwo Mesjasza jest już u drzwi i rzeczywiście nastał najwyższy
czas na wytrzeźwienie z fałszywych doktryn, na skruchę z powodu ich
wyznawania, na odstąpienie od wszelkich błędnych wyobrażeń i przejście do
wolności, którą Chrystus uczynił swój lud wolnym (Gal. 5:1). Nastał czas na
wyznanie Prawdy oraz na trzymanie się jej, i tylko jej. ¦