W przyszłości

„Śmierci więcej nie będzie, ani smutku, ani krzyku,
ani boleści nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły”
– Obj. 21:4.

L

udzkość instynktownie wierzy w przyszłe życie, gdyż pogląd, jakoby śmierć miała być końcem wszystkiego, dla większości umysłów wydaje się nielogiczny. Z taką samą pewnością, z jaką wierzymy, że nasz Stwórca jest wszechwiedzący, musimy też przyjąć, że miał On jakieś zamierzenie odnośnie ludzkości – jeszcze nie osiągnięte – które wykracza poza możliwości obecnego życia w dzisiejszych warunkach. Tak więc nawet bez Bożego objawienia mielibyśmy uzasadnione powody, by oczekiwać jakiegoś życia poza grobem. Jednak nie jesteśmy zdani na spekulacje w tak ważnym i tak żywotnie nas interesującym temacie. Jesteśmy szczęśliwi, że nasz Stwórca udzielił nam w Biblii jasnych wskazówek co do swych zamiarów odnośnie przyszłości rodzaju ludzkiego. Zamierzenia te były jednak trzymane w tajemnicy, nieobjawiane aż do pierwszego przyjścia naszego Odkupiciela. I tak, Apostoł oświadcza, że Chrystus „żywot na jaśnię wywiódł i nieśmiertelność przez Ewangelię” [2 Tym. 1:10]. Przyszłe życie było przedtem niewidoczne, niewywiedzione „na jaśnię”, a jego warunki nie mogły być jasno zrozumiane.

Bez Bożego objawienia widać z każdej strony dość powodów do zdumienia oraz do pełnego niepokoju wołania o wyjaśnienia. Widać świat ludzkości – słaby, zdeprawowany, wzdychający, płaczący i umierający. Przemijanie jest wpisane we wszystko, co ludzkie. Pismo Święte zapewnia, że obecnie żyjemy pod panowaniem grzechu i śmierci [Rzym. 5:21] oraz że to panowanie trwa od przeszło sześciu tysięcy lat. Dlaczego tak jest? Czy nie jest prawdą, że istnieje tylko jeden Bóg? Czyż Jego stworzenia na poziomie duchowym nie są doskonałe, tak że w niebiosach nie ma ani wzdychania, ani płaczu, ani śmierci? Tam nie ma panowania grzechu i śmierci, nie ma szpitali, przytułków, więzień i zakładów karnych. Wszystko jest harmonią, doskonałością, czystością, w zupełnej zgodzie z Wszechmogącym. Dlaczego na naszej ziemi jest całkiem inaczej?

Ponieważ jeden człowiek był nieposłuszny

Jedynie Biblia dostarcza nam wyjaśnienia tej sytuacji. Mówi ona, że Bóg stworzył nas, ludzi, tak samo czystymi, doskonałymi, świętymi i szczęśliwymi jak aniołowie i że umieścił naszych pierwszych rodziców w Edenie, w otoczeniu wszystkiego, co piękne i upragnione. Biblia wyjaśnia, że nasz upadek, utrata doskonałości i pogrążenie się w umysłowej, moralnej i fizycznej ruinie nastąpiło w rezultacie nieposłuszeństwa względem Boga. Tłumaczy ona, że „zapłatą za grzech jest śmierć” [Rzym. 6:23], że „dusza, która grzeszy, ta umrze” [Ezech. 18:20], że wszystkie dusze zrodzone z ojca Adama i matki Ewy są duszami umierającymi na skutek dziedziczenia grzechu. Jakże jest to nieprzyjemne, jak smutne. Jednak dzięki temu nasze serca wołają do żywego Boga o Jego miłosierdzie i współczucie, by wybawił nas od śmierci i zniszczenia. Boża sprawiedliwość odpowiada, że jesteśmy niezdatni do życia, że było łaską ze strony Stwórcy, iż grzesznicy nie są nieśmiertelni. Jednak przysłuchując się, słyszymy poselstwo zapewniające nas, że Bóg spojrzał na ziemię ze współczuciem i usłyszał wzdychania więźniów. Przewidział On naszą bezsilność pod panowaniem grzechu i śmierci i w swoim planie zawczasu przygotował rozwiązanie naszej sytuacji – „przed założeniem świata” (Efezj. 1:3‑6).

Po czterech tysiącach lat panowania grzechu i śmierci, gdy Boża sprawiedliwość okazywana była bez miłosierdzia, nasz Stwórca objawił wspaniały element swego zamierzenia. Posłał swego Syna, „aby z łaski Bożej za wszystkich śmierci skosztował” [Hebr. 2:9] – nie tylko za wybrany Kościół, ale za wszystkie narody ziemi. Dlatego też jest napisane, że Jezus „dał samego siebie na okup za wszystkich” oraz że „jest ubłaganiem [zadośćuczynieniem] za grzechy nasze [Kościoła]; a nie tylko za nasze, ale też za grzechy wszystkiego świata” (1 Tym. 2:5‑6; 1 Jana 2:2).

Tak więc przeciwko nam, ludziom, został ogłoszony wyrok śmierci, który pod względem życia wiecznego pogrążyłby Adama i jego potomstwo w beznadziejnym stanie, na podobieństwo zwierząt, gdyby nie to, że Bóg już wcześniej zamierzył anulować wyrok przez ofiarę Chrystusa. Tym niemniej dozwolił, by grzech i śmierć królowały od Adama do Mojżesza, od Mojżesza do Chrystusa oraz od Kalwarii do dnia dzisiejszego. Zadowolił się założeniem fundamentu na rzecz ogólnoświatowego błogosławieństwa – w śmierci Odkupiciela. Zamierzył On w końcu, jak zapewnia nas Biblia, zaoferować Adamowi i wszystkim jego dzieciom całkowite wybawienie z grzechu i śmierci. Rozporządzenie to brzmiało: „Ponieważ przez człowieka śmierć, przez człowieka też powstanie umarłych. Albowiem jako w Adamie wszyscy umierają, tak i w Chrystusie wszyscy ożywieni będą; ale każdy w swoim rzędzie” – 1 Kor. 15:21‑23.

Nauki demonów

Prawda na ten temat jest wystarczająco surowa. Ukazuje ona Bożą sprawiedliwość, przeplatającą się z Bożym miłosierdziem i miłością. Przyznajemy, że jesteśmy niegodni życia wiecznego i odczuwamy wdzięczność za ofertę pomocy przez Chrystusa. Jednak nasz wielki Przeciwnik, działając w oparciu o niewiedzę, przesądy i strach, szuka okazji, by nas zwieść i przedstawić naszego Stwórcę w fałszywym świetle przez wprowadzenie tego, co apostoł Paweł określił „naukami demonów” (1 Tym. 4:1 BT). Były one głoszone nie tylko wśród ludów pogańskich, ale także między cywilizowanymi narodami. Owe fałszywe nauki zmierzały do tego, by odstręczyć serca i umysły ludzi od Boga i Jego objawienia. Utworzyły one barierę między Bogiem a ludzkością.

Te „nauki demonów” prezentowane bywają w różnych formach, są jednak pod jednym względem do siebie podobne, a mianowicie: wszystkie głoszą, że Bóg oszukał pierwszych rodziców, mówiąc im, że „zapłatą za grzech jest śmierć”. Owe „nauki demonów” zapewniają o czymś całkowicie przeciwnym – że człowiek nie może umrzeć, lecz musi gdzieś żyć przez całą wieczność. I tak, bazując na ludzkim strachu, ich nauka głosząca, że Bóg narzucił nieśmiertelność swoim stworzeniom, prowadzi do teorii tak przerażających, że budzą one wstręt i zatrważają każdy rozsądny i zdrowy umysł. Owe „nauki demonów” są głoszone daleko i blisko, w różnych odcieniach, ale sedno jest zawsze to samo. Pochodzą one z „ciemnych wieków” i są obecne we wszystkich naszych wyznaniach wiary – katolickich i protestanckich.

Nasi katoliccy przyjaciele doprowadzili ten rodzaj myślenia do absolutnej finezji. Mówią nam, że spośród tych, co umierają, jedynie garstka nadaje się do nieba, gdzie też udają się natychmiast. Twierdzą następnie, że ci, którzy najbardziej zasługują na karę, heretycy odrzucający Boską prawdę, zostaną wysłani do piekła na wieczne męki, gdzie nigdy nie umrą. Zapewniają nas jednak, że liczba tych, którzy otrzymają tę najwyższą karę, będzie niewielka w porównaniu do całej ludzkości. Mówią, że większość ludzi, czy to katolików, czy protestantów, cywilizowanych czy pogan, w chwili śmierci nie nadaje się do nieba, jednak również nie zasługuje na wieczne męki. Dlatego ogromne masy ludzi, dziewięciu z dziesięciu, w momencie śmierci udadzą się do czyśćca, gdzie będą cierpieć przez setki czy tysiące lat w celu odpokutowania grzechów oraz oczyszczenia swych dusz, tak by ostatecznie nadawali się do nieba i zapewnionych w nim błogosławieństw. Nasze serca oburzają się na taką wizję przyszłości. Choć oddajemy szacunek naszym katolickim przyjaciołom, a także naszym własnym ojcom, którzy byli katolikami, za to, że byli tak samo szczerzy jak my, to jednak stwierdzamy, że światło naszych dni oraz nasza zdolność rozumowania nie pozwalają nam wierzyć w takie jak te poglądy na przyszłość ani się nimi cieszyć. Mówimy sobie: Z pewnością wspaniały Bóg przygotował coś znacznie szlachetniejszego dla swego stworzenia.

Poglądy protestanckie jeszcze gorsze

Cóż zaś możemy powiedzieć o wizji przyszłości z punktu widzenia protestanckich wyznań wiary? Jak można je porównać z przedstawionymi powyżej poglądami katolickimi? Czyż nie są one jeszcze gorsze? Gdy nasi ojcowie odkryli błędy w naukach papiestwa, gdy stwierdzili, że czyśćca nie da się znaleźć w Biblii, bohatersko postanowili z całą determinacją usunąć go ze swoich wyznań wiary.

Niestety, porzucając tę naukę, nie zauważyli, że sprawiają, iż rzecz zła staje się jeszcze gorsza. Nadal trzymali się „nauki demonów” głoszącej, że Bóg stworzył człowieka tak, by nie mógł umrzeć i nie mógł być zniszczony, dalej więc zgodnie z tym interpretowali różne zagadnienia. Zdając sobie sprawę z biblijnego uzasadnienia wniosku, że tylko świętobliwi nadają się do nieba i odrzucając teorię czyśćca, konsekwentnie skazali wszystkich z wyjątkiem świętobliwych na wieczne męki. O jakże jest to niespójne! Jakie to dziwne, że w ogóle mogliśmy kiedyś pomyśleć, iż Bóg w swej umiejętności przewidywania, mądrości, sprawiedliwości, miłosierdziu, miłości i mocy miałby stworzyć miliardy ludzi przy uprzedniej wiedzy i zamiarze oraz pragnieniu, by cierpieli wieczne tortury!

Rozstaje dróg

I tak, drodzy słuchacze, zarówno wy, jak i ja oraz inni myślący ludzie tego świata znaleźliśmy się dzisiaj na wielkim sprawdzianie. Nasze serca odrzuciły naukę o wiecznych mękach jako niechrześcijańską i niegodną nawet diabła. Nie możemy wierzyć ani w czyściec na stulecia, ani w wieczne męki jako konsekwencję czy też karę za nieposłuszeństwo Adama, czyli zjedzenie zakazanego owocu, albo jako karę dla Bożych dzieci za nieumiejętność prowadzenia doskonałego życia, skoro jesteśmy „poczęci w grzechu i zrodzeni w nieprawości” [Psalm 51:7] oraz tak skłonni do grzechu, „jako iskry z węgla latają w górę” [Ijoba 5:7]. Nasze serca wołają do Boga żywego i oczekują prawdziwego światła Jego dzieł.

W czasach budzącego się rozumu tysiące szlachetnych mężczyzn i kobiet porzucają Bożą Księgę, opuszczają kościoły i udają się za teozofią, „chrześcijańską nauką” [Christian Science] oraz szczególnie za ewolucjonizmem, wraz z towarzyszącym im nauczaniem „wyższego krytycyzmu”, który głosi, że Biblia jest całkowicie niegodna zaufania. Żyjemy w czasach wielkiego upadku wiary, gdy tylko garstka myślących ludzi zachowała jeszcze wiarę w Biblię. Nasze uczelnie i uniwersytety – a także, o czym aż przykro mówić, seminaria teologiczne – zajmują się wypuszczaniem niedowiarków – niewierzących. Ludzie ci nie są niegodziwi czy niemoralni w swojej niewierze. Mają oni takie same dobre intencje jak ludzie dawniej, ale zgubili drogę. Odrzucili Biblię, ponieważ wydało im się, że to ona stanowi podstawę rozmaitych niezgodności w ich wyznaniach wiary. Potykają się z powodu braku wiedzy. Nie mogą uwierzyć, że przyszłość człowieka to albo wieki cierpienia, albo cierpienia wieczne.

Poszukiwanie starych ścieżek

Przez proroka Jeremiasza Pan nakazał swemu ludowi, by pytali o „stare ścieżki” [Jer. 6:16]; jest to stosowna lekcja dla nas wszystkich. Koniecznie trzeba nam porzucić wierzenia przeszłości. Nie dlatego, że nie zawierają ani odrobiny prawdy, ale ponieważ jest w nich tak wielka domieszka błędu, że prawda jest całkowicie wypaczona. Musimy zrezygnować z wyznaniowych widowisk, przy pomocy których poznawaliśmy wcześniej Boże Słowo, i podejść do Biblii na świeżo, by posłuchać jej poselstwa. Podchodząc w ten sposób, wielu z nas zostało zaskoczonych, gdy znaleźliśmy w niej czystość, spójność i wewnętrzną zgodność. Przedstawiliśmy już biblijne spojrzenie na wyrok śmierci dla człowieka, biblijny pogląd o śmierci Chrystusa dla naszego odkupienia, a Biblia zapewnia, że na skutek tego w „słusznym czasie” „ziemia będzie napełniona znajomością chwały Pańskiej” [Abak. 2:14]. Mamy również biblijne zapewnienie, że nie tylko żyjący skorzystają z rozporządzenia Bożej łaski, ale że „wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos jego” [Jan 5:28] i wyjdą, by skorzystać z błogosławionych i łaskawych warunków, jakie Bóg zaprowadzi.

Biblia oświadcza, że kara za grzech jest udziałem ludzkości w obecnym czasie – kara śmierci – oraz że cena odkupienia w śmierci Chrystusa jest wystarczająca za grzech całego świata. Oznajmia ona, że dzięki owemu odkupieniu nastąpi w końcu powstanie z martwych – „Wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos jego” i wyjdą. Ponieważ Bożym zamiarem jest, że będzie zmartwychwstanie umarłych, to Biblia wszędzie – zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie – mówi o tych, którzy umarli, o dobrych i o złych, jako o „śpiących”, a obiecane jest, że ci, „którzy śpią w prochu ziemi, ocucą się” – Dan. 12:2; Jan 5:28‑29.

Umarli nie powstaną do takich samych smutnych warunków, jakie obecnie nas wszystkich otaczają. Wręcz przeciwnie, „pierwsze zmartwychwstanie” obejmie świętych, świętobliwych. Zostaną oni dołączeni do Odkupiciela jako swego Oblubieńca i Małżonka, by współpracować z Nim przy oswobadzaniu i odnowie ludzkości. Następnie powstaną niedoskonali, którzy nie przeszli zupełnej próby – całe rzesze ludzkości – aby mogli uczyć się dróg sprawiedliwości, poznawać Boga i Jezusa Chrystusa, a przez to mogli w słusznym czasie zostać podniesieni ze stanu grzechu i śmierci. I wtedy nadejdzie ów przyszły czas wspomniany w naszym tytułowym wersecie, owa przyszłość świata. Jakże radosna jest ta wieść: „Śmierci więcej nie będzie ani smutku, ani krzyku, ani boleści nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły!” [Obj. 21:4] Jakże odmienne jest Boże zamierzenie powszechnego podźwignięcia ludzi, którzy okażą się tego godni, i pomocy im w powrocie do doskonałości – do tego wszystkiego, co zostało utracone w Adamie! Jakże różni się to od „nauki demonów”, która wprawiała nas w takie zakłopotanie, która podzieliła Kościół Chrystusowy na liczne sekty i stronnictwa i która nieomal odprowadziła nas od Chrystusa i od Biblii!

Życie, a nie nieśmiertelność

W ten sposób zauważamy, że Bożym zamierzeniem w Chry­stusie dla ludzkości jest, by każdy człowiek mógł, jeśli zechce, otrzymać życie wieczne przez zasługę ofiary Chrystusa i w ramach działania Jego Królestwa. Każdy może osiągnąć to wszystko, co zostało utracone w Adamie i odkupione na Kalwarii, a mianowicie ludzką doskonałość oraz błogosławiony stan Edenu. Dodatkowo jednak zauważamy błogosławieństwo, które Bóg zapewnił Kościołowi, duchowe błogosławieństwo – przemianę natury. Jego członkowie są obecnie powoływani spośród ludzi, „żeby byli niejakimi pierwiastkami stworzenia jego” (Jak. 1:18). Mają oni być Królewskim Kapłaństwem, obecnie zaś złączeni są z Chrystusem w kapłańskim dziele ofiarowania, stawiania swych ciał ofiarą żywą, świętą, przyjemną Bogu, którą jest ich rozumna służba [Rzym. 12:1]. A gdy ofiara zostanie dokonana, dołączą do Chrystusa w chwale Jego Królestwa i wraz z Nim wezmą udział w pracy błogosławienia ludzkości. To oni są owymi wybranymi, którzy zgodnie z Bożą opatrznością będą w przyszłości wspomagać i błogosławić niewybranych. To im została obiecana „chwała, cześć i nieśmiertelność” [Rzym. 2:7 BT]. Nasz Odkupiciel zapewnił życie wieczne dla świata oraz nieśmiertelność dla Kościoła.

Cieszmy się więc i radujmy ową przyszłością, którą Bóg zapewnił. Rozważajmy Jego Słowo pilniej i uważniej niż dawniej, byśmy mogli rozpoznać to, co Bóg chce nam podarować. W ten sposób będziemy mogli skorzystać z obecnych przywilejów i możliwości, a kiedyś usłyszeć słowa Mistrza: „Dobrze, (...) wejdź do radości pana swego” [Mat. 25:21 NB]. ¦