Przymierze zatwierdzone przysięgą
„Dlatego
też Bóg, chcąc dostatecznie okazać dziedzicom obietnicy nieodmienność rady
swojej, uczynił na to przysięgę”
– Hebr. 6:17.
T |
ylko ci, którzy mają silną żywą wiarę we
Wszechmogącego Boga i Jego Syna Jezusa mogą się bardzo zainteresować
słowami przytoczonego tekstu. Dla ewolucjonisty będą one miały niewielkie
znaczenie, gdyż wygląda on raczej naturalnego rozwoju niż jakiejś dodatkowej
mocy Bożej przy sprowadzeniu błogosławieństwa, którego świat tak bardzo
potrzebuje. Dla tzw. „wyższego krytyka” apostolskie nawiązanie do postępowania
Boga z Abrahamem jest niedorzecznością, bo wierzy on i jest
przekonany, że stwierdzenia 1 Księgi Mojżeszowej są głupstwem napisanym setki
lat po śmierci Mojżesza.
Jednakże niektóre
z prawdziwych dzieci Bożych, których oczy zrozumienia nie zostały jeszcze
otwarte na jasne pojmowanie Boskiego Planu Wieków, mogą być skłonne pytać
o pożytek, jaki możemy mieć z interesowania się Bożą przysięgą daną
Abrahamowi przeszło trzy tysiące lat temu. Skłonni są oni mówić: To wydarzenie
było pomocne dla Abrahama, ale nie ma żadnego związku z nami lub
z naszymi czasami. Lecz my mamy nadzieję, że zbadanie tego przymierza,
które Bóg zatwierdził swoją przysięgą, jak stwierdza nasz tekst, może być
dzisiaj pomocne dla wielu spośród ludu Bożego, umożliwiając im zobaczenie, że
za dni Abrahama Bóg miał plan, że wciąż jeszcze działa On według tego planu
i że jego dokończenie będzie chwalebne – będzie błogosławieństwem dla Jego
stworzeń, a Jemu samemu przyniesie cześć.
Kontekst pokazuje wyraźnie, że apostołowie
i wczesny Kościół czerpali pociechę z tego przysięgą zatwierdzonego
przymierza oraz daje jasno do zrozumienia, że ta sama pociecha przynależy
każdemu prawdziwemu chrześcijaninowi aż do końca obecnego Wieku, przynależy
każdemu członkowi Ciała Chrystusowego. Słowa Apostoła wskazują, że obietnica
Boża i przysięga przeznaczone były bardziej dla nas niż dla Abrahama –
bardziej dla naszej niż dla jego pociechy.
Bez wątpienia Abraham i cały jego ród,
Izrael według ciała, zaczerpnęli z tego przymierza, czyli obietnicy, pewną
dozę błogosławieństwa i zachęty, a przysięga Wszechmogącego, która
podwójnie je przypieczętowała, stanowiła podwójne zapewnienie co do pewności
jego spełnienia. Ale w zacytowanych słowach Apostoł daje do zrozumienia,
że specjalnym zamiarem Bożym w daniu tego przymierza
i w zatwierdzeniu go solennie przysięgą było dodanie otuchy duchowemu
Izraelowi – dostarczenie nam solidnego fundamentu dla wiary. Bóg dobrze
wiedział, że jakkolwiek z Jego punktu widzenia trzy tysiące lat byłyby
bardzo krótkim okresem, „jako straż nocna”, to jednak nam czas ten wydawać się
będzie bardzo długim, a wiara poddana będzie poważnej próbie; stąd
stanowcze oświadczenie i jeszcze bardziej zdeklarowana przysięga, która je
zatwierdza. Możemy jedynie podziwiać taką łaskawość ze strony wielkiego
Stwórcy, że zniżył się do swoich stworzeń, a nade wszystko, że raczył dać
w tej kwestii swoją przysięgę. Rzetelny człowiek uważa, iż jego słowo
powinno być wystarczające w każdej sprawie i dlatego wahałby się,
z wyjątkiem specjalnych okoliczności, potwierdzić swoje słowo przysięgą.
O ileż bardziej Ojciec Niebieski mógłby się tak zapatrywać na tę sprawę!
Ale nasz tekst wyjaśnia przyczynę takiego uniżenia się. Bóg chciał
„dostatecznie okazać (...) nieodmienność rady swojej” [Hebr. 6:17].
Nie miał On
zamiaru okazywać swego planu każdemu – światu w ogólności – ani też tego
nie uczynił. Przez swoją mądrość świat nie pozna Boga, nie pojmie Jego wielkich
i łaskawych działań, które się przez tysiące lat stopniowo rozwijały
i które teraz bliskie są ukończenia. Bóg pragnął pokazać naturalnemu
nasieniu Abrahama część swojego planu i dlatego dał im powierzchowny jego
przebłysk; lecz Apostoł zaznacza, że jasne okazanie sprawy było przeznaczone
specjalnie dla „dziedziców obietnicy”.
Współdziedzice z Jezusem
Nasz Pan Jezus był wielkim dziedzicem
Abrahamowej obietnicy, a wierni spośród Jego poświęconego ludu
z obecnego Wieku Ewangelii mają być Jego współdziedzicami w tej
obietnicy, która nie jest jeszcze spełniona. Jej spełnienia wyczekuje nie tylko
Kościół, jako Oblubienica, czyli współczłonkowie Ciała Chrystusowego, aby być
uczestnikami z Panem w chwale, zawartej w obietnicy, ale ponadto
całe stworzenie (cała rodzina ludzka) wzdycha i boleje, czekając na
wielkie spełnienie się tej przysięgą zatwierdzonej obietnicy, czyli przymierza.
Ci, co rozumieją
argumentację Apostoła i zdają sobie sprawę, że my, jako chrześcijanie,
wciąż czekamy na spełnienie tej obietnicy, pragną wiedzieć, jakie są warunki
tego przymierza, które jest nadzieją świata, nadzieją Kościoła
i przedmiotem takiej troskliwości i pieczy ze strony Boga, że dał
obietnicę, a następnie poparł swe słowo przysięgą. Odpowiadamy, że każdy
chrześcijanin powinien wiedzieć, czym jest ta obietnica, ponieważ jest ona
podstawą każdej chrześcijańskiej nadziei. Chrześcijaninowi, który nie może ze
zrozumieniem uzmysłowić sobie tego przysięgą zatwierdzonego przymierza, czyli
obietnicy, najwidoczniej brakuje informacji niezwykle potrzebnej do jego
duchowego wzrostu.
Jakże nadzieja ta ma być kotwicą dla naszych
dusz we wszystkich burzach, przejściach i trudnościach życia, wobec
wszelkiej opozycji świata, ciała i Przeciwnika, jeśli nie wiemy, czym ta
nadzieja jest, jeśli nawet nie rozpoznaliśmy obietnicy, na której ta nadzieja
jest oparta?
Przebudźmy się na czas, drodzy przyjaciele,
zanim zatrute strzały niewiary w nas uderzą, zranią nas i zatrują
nasze umysły oraz zaślepią nasze oczy na wspaniałe rzeczy Bożego Słowa. Czyż
muszę zacytować tę obietnicę – tę tak ustawicznie powtarzaną w pismach
apostolskich, tę, co stanowi fundament i kotwicę dla naszych dusz? Dana
ona była Abrahamowi i brzmi następująco: „W nasieniu twoim
błogosławione będą wszystkie narody ziemi”. Była to obietnica na przyszłość,
nie na czasy Abrahama. Świat nie był błogosławiony w dniach Abrahama ani
też Abraham nie miał dziecka wtedy gdy obietnica była mu dana [po raz
pierwszy]. Izaak nie spełnił tej obietnicy; był on jedynie figurą większego
nasienia Abrahamowego, które miało ją spełnić w odpowiednim czasie. Jakub
i jego dwanaście pokoleń, cielesny Izrael, nie spełnił obietnicy, ale
wciąż wyglądał większego Mesjasza, żeby ją spełnił, żeby ich błogosławił,
a przez nich wszystkie narody ziemi. Apostoł Paweł odwołuje się do tej
właśnie obietnicy, oświadczając, że wspomnianym w niej nasieniem Abrahama
jest Chrystus. Wszyscy chrześcijanie zgadzają się z tym, choć nie złączyli
oni tego wyraźnie i właściwie z oświadczeniem obietnicy. Lecz Apostoł
nam wyjaśnia, że mówiąc, iż Chrystus jest nasieniem Abrahama, ma na myśli nie
tylko Pana Jezusa jako Głowę Ciała, Głowę [całego] Chrystusa, lecz także
zwycięskich świętych z obecnego Wieku Ewangelii jako Ciało Chrystusowe.
Wyraźnie to stwierdza w wielu miejscach: na przykład w Gal. 3:16,29.
Tu przedstawia sprawę wyraźnie, mówiąc: „A jeśliście wy Chrystusowi,
tedyście nasieniem Abrahamowym, a według obietnicy dziedzicami”.
Nasienie niekompletne
Nasieniem Abrahama jest Kościół Wieku
Ewangelii ze swą Głową, Panem Jezusem, jak Apostoł stwierdza dalej, mówiąc: „My
tedy, bracia, tak jako Izaak [zobrazowani w Izaaku], jesteśmy dziatkami
obietnicy” – Gal. 4:28. Wynika z tego, że nasienie Abrahama, wspomniane
w obietnicy, nie jest jeszcze kompletne, bo Kościół Wieku Ewangelii nie
jest jeszcze kompletny i nie będzie, aż się w pełni zakończy obecny
Wiek Ewangelii, czas żniwa, w którym – jak wierzymy – obecnie się
znajdujemy. Lecz co za cudowna myśl kryje się w tej prostej interpretacji
Bożego Słowa. Jest tam wielka nadzieja dla duchowego Izraela, duchowego
nasienia, a i nie mniejszym wydaje się błogosławieństwo dla
naturalnego nasienia, cielesnego Izraela, oraz ostatecznie – błogosławieństwa
Tysiąclecia dla wszystkich narodów ziemi. Rozpatrzmy te trzy nadzieje –
nadzieje dla tych trzech klas skupiają się w tym zatwierdzonym przysięgą
przymierzu. Czerpmy zeń to, co zgodnie ze słowami Apostoła było zamiarem
Pańskim wobec nas, a mianowicie silną pociechę i silną zachętę.
Poprzez wszystkie proroctwa przewija się
Pańska zapowiedź cierpień Chrystusowych i chwał, jakie po nich przyjdą;
niemniej jednak chwałom, jakie przyjdą, poświęcono daleko więcej miejsca
w Boskim Objawieniu aniżeli cierpieniom obecnego czasu. Apostoł daje nam
do zrozumienia, że gdy chwały przyszłości będą urzeczywistnione, przejścia,
cierpienia i mozoły obecnego czasu okażą się niewartymi żadnego
porównania. Lecz chwały te i błogosławieństwa były zasłonięte przed naszym
umysłowym wzrokiem, a zamiast tego umysły wielu z ludu Pańskiego
zasnuwa wielki obłok wiszący nad przyszłością. U jednych jest to tylko
mgła powątpiewania i niepewności; u drugich jest to dym zamieszania,
czerni i rozpaczy, gdy myślą o swych własnych przyjaciołach
w związku z wiecznością męki i prawdopodobieństwem, że ogromna
większość tych, których miłują, spędzi wieczność na przejmujących grozą
torturach – z „ciemnych wieków”.
Do nas należy najlepsza część obietnicy
Jaką zatem nadzieję i korzyść ma Kościół
Chrystusowy w związku z tą obietnicą uczynioną Abrahamowi? Dla nas
przypada sama „śmietanka” obietnicy – bogactwa Bożej łaski. Obietnica obejmuje
wspaniałość nasienia Abrahamowego – nasieniem tym jest Chrystus
i zwycięski Kościół. Ta wspaniałość jest tak cudowna, że niemal przerasta
ludzką zdolność pojmowania. Zwycięzcy z tego Wieku Ewangelii, którzy
czynią swoje powołanie i wybranie mocnym w Chrystusie, mają być
współdziedzicami z Nim we wspaniałym Królestwie Tysiąclecia, które ma być
Bożym przedstawicielstwem, czyli kanałem dla udzielania obiecanych
błogosławieństw – błogosławieństw dla wszystkich narodów ziemi. Jakże jest to
wspaniałe, jak cudowne – wywyższenie Kościoła przewyższy ludzkie pojęcie. Jak
oświadcza Apostoł: „Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i na
serce ludzkie [naturalnego człowieka] nie wstąpiło, co nagotował Bóg tym,
którzy go miłują” [1 Kor. 2:9] – którzy miłują Go bardziej niż swe domy
i pola, rodziców lub dzieci albo inne stworzenia, bardziej niż samych
siebie oraz którzy pokazują to, krocząc wąską drogą śladami swego Odkupiciela.
Także apostoł Jan mówi o wielkości
błogosławieństw przychodzących na Kościół jako na nasienie Abrahamowe: „Jeszcze
się nie objawiło, czym będziemy [jak wielkimi będziemy uczynieni w naszej
przemianie], lecz wiemy, iż gdy się on objawi, podobni mu będziemy” –
1 Jana 3:2. Apostoł Piotr również wypowiada się w sprawie tej
wielkości, jaka stanie się udziałem Kościoła, duchowego nasienia Abrahama,
stwierdzając: „Wielkie i kosztowne obietnice są nam darowane, abyśmy się
przez nie stali uczestnikami Boskiego przyrodzenia” – 2 Piotra 1:4.
O ile tylko możemy pojąć znaczenie tych cudownych obietnic, mówią nam one
o błogosławieństwach, łaskach, „daleko obficiej, niżeli prosimy albo
myślimy” (Efezj. 3:20).
Obietnica dla Żydów
Druga klasa, jaka
ma być błogosławiona pod tym Przymierzem Abrahamowym, to cielesny Izrael. Nie
zapominamy o tym, że Żydzi byli ludem buntowniczym i twardego karku,
że zabijali proroków i kamienowali sługi Pańskie oraz spowodowali
ukrzyżowanie naszego Odkupiciela. Tym niemniej Pismo Święte jasno stwierdza, że
po przejściu przez nich okresu chłosty, której podlegają jako naród od
ukrzyżowania Pana i po uwielbieniu duchowego Izraela w Królestwie
błogosławieństwo od Pana spłynie na naturalny Izrael. Mają być oni wybawieni,
uzdrowieni ze swojej ślepoty i jak oświadcza prorok, „patrzyć będą na mię,
którego przebodli; i płakać będą nad nim”, bo oczy ich wyrozumienia
zostaną otwarte. Cieszymy się również z tego, że obietnica jest jasna
i wyraźna, iż Pan zleje na nich „ducha łaski i modlitw” (Zach.
12:10).
Apostoł Paweł
omawia szerzej ten temat. W Rzym. 10‑11 wykazuje, jak Izrael nie
zdołał pozyskać specjalnego błogosławieństwa owego Abrahamowego Przymierza,
odrzuciwszy Chrystusa – jak jedynie resztki otrzymały wielkie błogosławieństwo,
a rzesze pozostały ślepe. W rozdziale 11. wyjaśnia następnie, że ich
ślepota nie ma być ustawiczna, ale jedynie do czasu, gdy Kościół będzie
zgromadzony, a wtedy Pańskie błogosławieństwo spłynie na cielesny Izrael,
wybawiając go od ślepoty i obdarzając miłosierdziem za pośrednictwem
uwielbionego duchowego Izraela. Mam nadzieję, że każdy słuchacz na tyle się
zainteresuje tym szczegółem Boskiego planu, by starannie przestudiować Rzym.
11:25‑33. Dla naturalnego nasienia Pan uczyni to nie dlatego, że okażą
się oni godni, ale ze względu na Jego obietnicę daną ojcom: „A toć będzie
przymierze moje z nimi, gdy odejmę grzechy ich”.
Lecz jeżeli Bóg ma okazać miłosierdzie
naturalnym Izraelitom, o których mówi, że są twardego karku,
zatwardziałego serca i buntowniczego usposobienia, to czyż zdziwiłoby nas,
gdyby Boskim zamysłem było dobroczynne błogosławienie innych oprócz Żydów –
innych, którzy w przeszłości nie mieli przywilejów i łask, jakimi
obdarzony był ten uprzywilejowany naród, i którzy w rezultacie byli
mniej przeciwni światłu? Nie powinno nas to dziwić, i tak w owym
wielkim przymierzu zatwierdzonym przysięgą znajdujemy błogosławieństwo dla
wszystkich narodów, dla wszystkich ludzi. Spójrzmy jeszcze raz na obietnicę,
pamiętając, że nasz Ojciec Niebieski dał ją umyślnie, a następnie
zobowiązał się względem niej przysięgą, żebyśmy mogli być nie tylko pewni, iż
nie złamie On danego przez siebie słowa, ale pewni podwójnie, że nie może
złamać swej przysięgi i że w związku z tym bez najmniejszej wątpliwości
obietnica ta się spełni. Napisane jest: „Błogosławione będą w nasieniu
twoim wszystkie narody ziemi” – 1 Mojż. 12:3, 22:17‑18.
Czym jest to błogosławieństwo tak wielce
potrzebne całej ludzkości? Jest to to samo błogosławieństwo, jakie przyszedł
dać Jezus, mówiąc: „Jam przyszedł, aby żywot miały, i obficie miały” [Jan
10:10]. Ach, tak! Życie! Życie! Życie! To właśnie życie, które potrzebne jest
całemu światu, a nasz Pan Jezus ogłasza samego siebie owym wielkim
Życiodawcą. Istotnie, w języku aramejskim, w którym prawdopodobnie
nasz Pan wykładał, słowo „życiodawca” jest równoznaczne z naszym słowem
„zbawiciel”. Jezus przyszedł zbawić człowieka od grzechu i od kary za
grzech, czyli śmierci. A ludzki to już wymysł z „ciemnych wieków”, że
dołączyli do niej wieczne męki jako karę za grzech. Natomiast w myśl
Boskiego zarządzenia, z grzechem wiąże się rozsądna i sprawiedliwa,
choć straszna kara – śmierć! To dlatego, że jesteśmy grzesznikami, jesteśmy
wszyscy umierającymi stworzeniami, a to, że Pan da żywot, oznacza, iż
usunie On grzech i wszelką konieczność tej kary. Dlatego „Chrystus umarł
za grzechy nasze”.
Milenijna obietnica
Wielkie błogosławieństwo odpuszczenia grzechów
przeszłości, a nawet błogosławieństwo przebudzenia ze snu śmierci
niewielką przyniosłoby korzyść ludzkości, gdyby zarządzenia tego przyszłego
czasu – Wieku Tysiąclecia – nie były zaplanowane na taką skalę, żeby dozwolić
na całkowite uzdrowienie z obecnych umysłowych, moralnych
i fizycznych słabości. Stąd też przepełnia nas radość, gdy się
dowiadujemy, że w owym czasie Szatan będzie związany, każdy zły wpływ
i każda niepomyślna okoliczność zostaną ograniczone, a łaska Boża,
dzięki poznaniu Boga, będzie łatwo dostępna między ludźmi – „ziemia będzie
napełniona znajomością Pańską, tak jako morze wodami napełnione jest”.
Błogosławieństwo! Ach, łaska za łaską, błogosławieństwo za błogosławieństwem –
oto Pańskie zrządzenie i postanowienie. Wszyscy Go poznają, od
najmniejszego do największego i nikt nie będzie musiał mówić bliźniemu czy
bratu: „Poznajcie Pana” – Izaj. 11:9; Jer. 31:34.
Lecz tak przywykliśmy wszyscy mierzyć Boski
plan swymi ciasnymi umysłami, że nie wątpię, iż znajdą się niektórzy gotowi
powiedzieć: – Wierzę, bracie Russell, że w dobroci twego serca cieszyłbyś
się, gdybyś mógł w ten sposób dobrze uczynić całemu światu, i my
także; ale drogi Boże nie są tak wielkie, jakimi mogą być nasze idee. – Czekaj,
mój drogi bracie! Patrzysz na sprawę z błędnego stanowiska. Pamiętaj, że
nasz Bóg jest wszechwiedzący, wszechsprawiedliwy, wszechmiłujący, wszechpotężny
i że to Jego własne Słowo stwierdza, iż jak niebiosa są wyższe niż ziemia,
tak Jego plany są wyższe niż nasze plany, a Jego metody są wyższe niż
nasze metody (Izaj. 55:8‑9). Jak wyraził to poeta:
„Patrząc na miłość Bożą zbyt wąsko
przez pryzmat własnych swych, błędnych norm”.
Czas, abyśmy się przebudzili i sobie
uzmysłowili, że nie jesteśmy lepsi niż nasz Bóg, ale że jesteśmy biednymi,
niedoskonałymi stworzeniami z prochu, upadłymi z przyrodzenia,
i czas zaprzestać błędnego objaśniania Boskiego charakteru i planu,
jakoby były one przeciwne względem Jego stworzeń, a posłuchać Pańskiego
własnego słowa, gdy oświadcza On: „Bojaźni, którą się mnie boją,
z przykazań ludzkich nauczyli się” [Izaj. 29:13]. Czas, żebyśmy się
modlili za siebie i jeden za drugiego, jak Apostoł modlił się za
niektórych, mówiąc: „Modlę się do Boga, ażeby oświecił oczy myśli waszej,
abyście mogli doścignąć ze wszystkimi świętymi, która jest szerokość
i długość, i głębokość, i wysokość i poznać miłość
Chrystusową, przewyższającą wszelką znajomość” – Efezj. 1:18, 3:18‑19.
Nie zrozumcie nas źle. Nie uczymy, jakoby
poganie, ludzie upośledzeni umysłowo czy ogólnie nieodrodzeni mieli być wzięci
do nieba, gdzie byliby w najzupełniejszej dysharmonii z otoczeniem
i gdzie trzeba by ich dopiero nawracać i uczyć. Taki nielogiczny
pogląd zostawiamy tym, co teraz utrzymują, że i potem klasy te zostaną
zbawione w swej ignorancji. My obstajemy przy Słowie Bożym, że nie ma
obecnie zbawienia bez wiary w Chrystusa Jezusa i że dlatego poganie
oraz upośledzeni umysłowo nie będą mieli udziału ani cząstki w zbawieniu
obecnego czasu. Obstajemy przy Piśmie Świętym, które mówi, że każdy, kto ma być
zbawiony w obecnym czasie, musi iść wąską drogą, co do której nasz drogi
Odkupiciel stwierdza, że mało jest tych, co ją znajdują. Obstajemy przy Piśmie
Świętym, które mówi, że zbawienie w obecnym czasie jest jedynie dla
„maluczkiego stadka”, które po wielu utrapieniach wejdzie do Królestwa.
Obstajemy przy Piśmie Świętym, które mówi, że ta klasa Królestwa, która obecnie
się rozwija, jest nasieniem Abrahama, a Pan jest jej Głową, starszym
Bratem, Oblubieńcem. Obstajemy przy Piśmie Świętym, które mówi, że przez tegoż
Chrystusa, gdy będzie skompletowany, błogosławieństwa rozszerzą się na każdego
członka rodu Adamowego – błogosławieństwa sposobności poznania Pana,
zrozumienia korzyści ze sprawiedliwości, możliwości obrania posłuszeństwa,
a przez posłuszeństwo – osiągnięcia życia wiecznego.
Sposobność dnia sądu
Błogosławieństwa
przyszłości będą tego rodzaju, że każdy człowiek, który nie miał w pełni swej
sposobności w obecnym życiu, będzie ją miał wówczas – nie będzie to
sposobność stania się członkiem „maluczkiego stadka”, członkiem nasienia
Abrahamowego, udziału w wielkiej przemianie z natury ludzkiej do
boskiej i zasiadania z Panem na Jego tronie, lecz sposobność
osiągnięcia tego, co zostało utracone – ludzkiej doskonałości, wiecznego życia
ludzkiego w ziemskich, rajskich warunkach; będzie to sposobność dojścia
ponownie do Bożego podobieństwa, prawie zatartego w ludzkiej rodzinie
przez sześć tysięcy lat upadku.
Gdy serca nasze biją ze współczuciem ku
wzdychającemu stworzeniu w krajach pogańskich i w naszych
krajach ojczystych oraz gdy znajdujemy przyjemność w sprawowaniu choćby
najmniejszej usługi, jaka jest dla nas obecnie dostępna, cóż za radość nas
ogarnia, gdy pomyślimy o tej przyszłej, chwalebnej sposobności, jaką
będziemy mieć, i o wspaniałych rezultatach, jakie jej będą
towarzyszyć! Niewątpliwie serca ludu Pańskiego są pobudzane, gdy rozważamy
znaczenie tego wielkiego przymierza, zatwierdzonego przysięgą! Niewątpliwie,
tak jak oznajmił Apostoł, było to Bożym zamysłem, żebyśmy mieli wielką pociechę
w naszych niepomyślnych staraniach o przywiedzenie już teraz
większości ludzi do ocenienia Bożego miłosierdzia i miłości. Daje nam to pociechę
także w odniesieniu do naszych bliźnich, przyjaciół i członków
naszych własnych rodzin, którzy nie są świętymi, którzy wciąż są ślepi na łaskę
Bożą, tak jak my ją widzimy, łaskę, która wprowadziła zbawienie do naszych serc
w obecnym czasie i która ostatecznie ma w zmartwychwstaniu
sprowadzić zbawienie na wszystkich pozostałych.
Następnie zachęca
nas to, jak wykazuje Apostoł, do uchwycenia wystawionej przed nami nadziei – do
solidniejszego zrozumienia Boskiego charakteru i planu. Przydaje to naszym
duszom zachęty ponad wszelką miarę, gdy widzimy, jak łaskawy jest charakter naszego
Niebieskiego Ojca, jak cudowny jest plan, który On obmyślił, i to, jak go
przeprowadzał krok po kroku aż do obecnej chwili. Uzmysławiamy sobie, że to
z Jego łaski jesteśmy tym, czym jesteśmy, i że zostaliśmy wezwani do
współdziedzictwa z naszym Odkupicielem jako członkowie nasienia
Abrahamowego. Rozumiemy, że jeśli Pan nas tak umiłował, gdy jeszcze byliśmy
grzesznikami, to daleko więcej miłuje nas obecnie, gdy przyjęliśmy Chrystusa
i jesteśmy okryci szatą Jego sprawiedliwości, starając się czynić wszystko
w harmonii z Bożą wolą. ¦