Morza w garści Bożej
„Kto
zmierzył wody garścią swoją” –
Izaj. 40:12.
W |
spaniałego
znaczenia i potęgi myśli zawartej w naszym tekście nie mogą ocenić
ci, którzy nigdy nie byli nad wielkim oceanem. Kiedy podróżujemy po wodzie
z prędkością pociągu i rozglądamy się we wszystkich kierunkach,
bardzo rzadko dostrzegając jakiś statek, wielki czy mały, i tak dzień po
dniu, zaczynamy nabierać nieco pojęcia o świecie, w którym żyjemy.
Jest on o wiele większy, niż przedtem mogliśmy sobie nawet wyobrazić.
A jednak przy pomocy teleskopów i obliczeń matematycznych
dostrzegamy, że nasza Ziemia i jej morza są maleńkie w porównaniu do
innych światów. Zauważamy, że nasz system słoneczny (nasze Słońce
i krążące wokół niego planety) stanowią zaledwie maleńką cząstkę wielkiego
Bożego stworzenia. Astronomowie powiedzą nam, że przy pomocy czułych płyt
fotograficznych są oni w stanie naliczyć około sto dwadzieścia pięć
milionów słońc, wokół których krążą planety, jak nasza Ziemia krąży dookoła
naszego Słońca. Szacują też, że prawdopodobnie tylko cząstka tych słońc jest
widzialna gołym okiem – tak bardzo są one oddalone. Astronomowie oceniają, iż
są miliony jeszcze innych słońc, lecz tak dalekich, że ich światło nie może
nawet zostać fotograficznie uchwycone.
Stoimy zdumieni ogromem przestrzeni oraz
prawami i porządkiem, jaki wszędzie panuje. Szczerze przystajemy na to, co
stwierdza prorok Dawid: „Dzień dniowi podaje słowo, a noc nocy pokazuje
umiejętność; nie masz języka ani mowy, gdzie by głosu ich słychać nie było”
[Psalm 19:3‑4]. Człowiek, który patrzy na ten cudowny dowód nadludzkiej
mocy i może wierzyć, że światy te same się stworzyły, demonstruje zdaniem
większości z nas, że nawet jeśli posiada rozum, to znajduje się on
w stanie żałosnego nieładu i braku równowagi. Człowiek, który po
rozsądnym zastanowieniu się dochodzi do wniosku, że nie ma Boga, że wszystko
stało się tym, czym jest, wskutek przypadku lub działania jakiej ślepej siły –
ktoś taki opisany jest w Piśmie Świętym w następujących słowach:
„Głupi rzekł w sercu swoim: Nie masz Boga!” – Psalm 14:1.
„Połowa nigdy nie została powiedziana” [HD 249]
Po pierwszym przeczytaniu naszego tekstu
niektórzy z nas mogliby chcieć powiedzieć: Ach, piękna poetycka przesada!
Ale tak nie jest, drodzy przyjaciele! Gdy naukowe przyrządy wykazują nam ogrom
wszechświata, dochodzimy do wniosku, że prorok użył bardzo powściągliwego
języka w swoim opisie majestatycznej mocy i wielkości Stwórcy,
przedstawiając Go jako ważącego na swojej wadze góry i trzymającego morza
w swojej garści; z Jego punktu widzenia tysiąc lat jest jako straż
nocna. Jakże nieznacząco mali czujemy się my wszyscy w obliczu naszego
Boga! Nie dziw, że niektórzy wielcy ludzie skłonni są mówić, że z Boskiego
punktu zapatrywania ludzkość zbyt mało znaczy, by być godną najmniejszych
względów, a cóż dopiero – być przedmiotem Boskiej troski
i opatrzności! Pismo Święte zachęca nas do rozważania tego, co nieznane z pomocą
tego, co znane. Stwierdza ono, że jakkolwiek Bóg jest tak wielki, tak mądry,
tak potężny, to jest On także sprawiedliwy i miłujący. A im więcej
się nad tą sprawą zastanawiamy, tym bardziej racjonalny wydaje nam się ten
biblijny opis Wszechmogącego. Widzimy demonstrację Jego mocy. W mądrość
Kogoś tak wielkiego nie można wątpić. Następnie przechodzimy do rozważania
kwestii: Czy Ktoś tak mądry i potężny mógłby nie być sprawiedliwy
i wspaniałomyślny? Serca nasze odpowiadają: Nie! Nikt nie jest
rzeczywiście wielki, kto pozbawiony jest sprawiedliwości i miłości. Jeśli
naszym Bogiem jest JHWH, to musi On posiadać te przymioty. Musi On być
ośrodkiem mądrości, sprawiedliwości, miłości i mocy – Jego czterech
głównych przymiotów.
Gdy weszliśmy w styczność z Biblią,
a zwłaszcza odkąd poznaliśmy część z jej nauk i pozbyliśmy się
mylnych pojęć, jakie się wokół niej nagromadziły w ciągu „ciemnych wieków”
– zaczęliśmy ją uznawać za poselstwo Boga dla Jego stworzeń. Poinformowała nas
ona, że wielki Stwórca wszechświata jest nie tylko wszechmocny i wszechwiedzący,
ale też miłujący i dobrotliwy, a sprawiedliwość stanowi sam fundament
Jego panowania. Z Biblii nauczyliśmy się także, że naszemu Stwórcy
upodobało się uczynić nas na swoje własne wyobrażenie, na swoje własne moralne
podobieństwo, z tym zamiarem, żebyśmy mogli cieszyć się Nim i owocami
Jego sprawiedliwości przez całą wieczność. W oparciu o takie
stanowisko zaczęliśmy zdawać sobie sprawę, że najwznioślejsze uczucia ludzkiego
umysłu i serca stanowią jedynie odzwierciedlenie Stwórcy. Wchodząc tym
sposobem w pełną zrozumienia zgodność z naszym Stworzycielem, możemy
pojąć zasady Jego charakteru – co znaczy sprawiedliwość, miłosierdzie
i dobrotliwość, czym jest mądrość jako przeciwieństwo głupoty. Takie
stanowisko umożliwia nam dostrzeżenie wspaniałej doskonałości charakteru
i przymiotów naszego Stwórcy, które usprawiedliwiają miano, jakie On sobie
obrał, gdy oświadczył przez swojego ambasadora: „Bóg jest miłością”. Gdy sobie
to coraz lepiej uświadamiamy, pojmujemy Nieskończonego; przychodzimy bliżej do
serca owego wspaniałego Wiekuistego, który waży góry jakby na szalach
i mierzy morza garścią swojej ręki.
„Jako i Ojciec wasz”
Podobieństwo do Boga to podobieństwo do
miłości. Pismo Święte oświadcza: „Wypełnieniem zakonu [Bożego] jest miłość” –
Rzym. 13:10. A jako taki, nasz wielki Stwórca, jedyny żywy
i prawdziwy Bóg, stanowi kontrast dla wszystkich pogańskich bóstw, które
są bezlitosne, niemiłosierne, mściwe, diabelskie. Z Biblii dowiadujemy
się, że JHWH, prawdziwy Bóg, znajduje rozkosz w czynieniu dobrze – w stosowaniu
swojej wszechmocnej siły i mądrości do stwarzania istot, w których
wiecznym istnieniu i nieustającej radości znajduje On przyjemność. Przy
takich wspaniałych zamysłach Jego twórcze dzieło rozpoczęło się od istot
niebieskich, które wciąż cieszą się Jego łaską. W podobnej dobrotliwości
stworzył On człowieka, nieco niższej natury niż aniołowie, koronując go chwałą
i czcią jako króla wszystkich stworzeń, na zwierzęcym, na ludzkim
poziomie, jako podobieństwo jego Stwórcy, który jest duchem. Wczytując się
w wyjaśnienia Boskich zamysłów, udzielone przez apostołów i proroków,
otrzymujemy zapewnienie, że we wszystkich przykrych doświadczeniach minionych
sześciu tysięcy lat nie przytrafiło się ludzkości nic takiego, czego by był
nasz Stwórca nie przewidział. Ponadto mamy zapewnienie, iż Boska mądrość
ostatecznie zamierza, że łzy i smutki, płacz i umieranie – kara za
grzech pierworodny, jaką człowiek cierpiał przez wszystkie te stulecia – nie
przyniosą rzeczywistej szkody Jego stworzeniom. Zamiast tego koniec Boskiego
programu potwierdzi lepiej, niżby mogło to zrobić cokolwiek innego, różne
zalety Boskiego charakteru. Święci aniołowie, którzy nie zaznali grzechu, będą
przez całą wieczność odczytywali w dziejach ludzkości cenne lekcje
nadmiernej grzeszności grzechu oraz mądrości i szczęścia wynikających ze
sprawiedliwości.
I nawet ludzkość, chociaż obecnie znosi
poważne cierpienia pod ciężarem Boskiej niełaski i skazania na śmierć,
będzie ostatecznie tak błogosławiona, a rozmiar tego błogosławieństwa tak
przeważy smutki przekleństwa, iż każde stworzenie skłoni swe kolano,
a każdy język będzie wyznawał Bożą sprawiedliwość, mądrość, miłość
i moc związane z Boskim postępowaniem względem ludzkości.
„Z poranku wesele”
Noc płaczu trwająca sześć tysięcy lat
i obejmująca cierpienia i smutki dwudziestu miliardów ludzi wydaje
się być czymś strasznym. Ale obraz ten przedstawia się nieco odmiennie, gdy się
pamięta, że większość dzieci Adamowych umiera w wieku niemowlęcym
i że ci, co przeżywają swoje kilkadziesiąt lat w pracy i smutku,
przechodzą przyjemne i szczęśliwe doświadczenia, choć także przelewają
łzy. A kiedy czytamy, że nawet i łzy tych niewielu lat są częścią
ćwiczenia, wychowywania i doświadczeń, zamierzonych przez Boga jako cenne
lekcje w procesie przygotowywania do chwalebnej i radosnej wieczności
– to cała sprawa zaczyna ukazywać się naszym umysłom w nowym świetle.
Jeśli lekkie uciążliwości obecnego czasu wypracują dla nas wieczne
błogosławieństwa, to możemy się z nich cieszyć, zarówno ze względu na
samych siebie, jak i na naszych bliźnich oraz całą ludzkość. Taka jest
Boża propozycja. Nie żeby Bóg kiedykolwiek zamyślał wieczne życie dla choćby
jednej buntowniczej duszy, ale że przygotował On błogosławieństwo dla
wszystkich z rodu Adamowego, którzy dojdą do pełnej harmonii z Nim.
Obecnie udziela On wielkich ogólnych lekcji całej ludzkości poprzez nadmierną
grzeszność grzechu. Byłoby źle, gdyby po nauczeniu się tych lekcji ludzie nie
mieli sposobności skorzystania z nich. Ale będzie sposobność skorzystania
i to jest owo wielkie poselstwo, które Bóg zesłał ludzkości i które
w Biblii nazywane jest Ewangelią, „zwiastowaniem wielkiej radości, która
będzie wszystkiemu ludowi” [Łuk. 2:10] – przez Chrystusa.
Po nocy płaczu trwającej sześć tysięcy lat ma
właśnie nadejść poranek radości. Nowy dzień, w którym ciemność
i grzech zostaną usunięte i w którym „słońce sprawiedliwości”
będzie błogosławić i uzdrawiać świat ludzkości, to tysiącletni dzień
błogosławienia i podnoszenia naszego rodu (2 Piotra 3:8). Biblia
opisuje ten dzień w nadzwyczaj płomiennych wyrażeniach. Jest to dzień
Mesjasza, dzień, w którym ma przyjść Królestwo Boga, a Jego wola
dziać się będzie na ziemi, jak i w niebie; dzień, w którym
biedni i potrzebujący będą podźwignięci z gnojowiska przesądów
i deprawacji; dzień, w którym znajomość chwały Bożej napełni całą
ziemię.
I nie będzie już więcej strachu. Ten
dzień się nie skończy tak jak kończą się inne. Nie przyjdzie po nim noc, ale
wprowadzi nas on w chwalebną wieczność, zamierzoną dla wszystkich Bożych
stworzeń, które doceniają Boską dobroć i wykorzystując przez Boga
zrządzone możliwości, powrócą do pełnej harmonii ze swoim Stwórcą. On zaś uzna
ich za swoich synów i po Jego prawicy łaski zażywać będą przyjemności po
wszystkie czasy.
Objawienie naszego Boga
Słusznie stwierdził jeden z dawnych
pisarzy: „Tyś jest Bóg skryty” – Izaj. 45:15. Zaiste, to prawda! W związku
z tym, kierując się mądrością, świat nie dochodzi do poznania Boga.
W swojej mądrości i miłości jest On blisko, a jednak może być
poznany tylko przez tych, których oczy wyrozumienia zostały otwarte. Lecz
cieszymy się, że nadchodzi czas, gdy wszystkie ślepe oczy ujrzą wyraźnie. „Lecz
– na moje życie – [mówi Pan] napełni się chwałą Pana cała ziemia” [4 Mojż.
14:21 BT]. „Ziemia będzie napełniona znajomością chwały Pańskiej, jako morze
wody napełniają” – Abak. 2:14. Wtedy wszyscy zobaczą, co Bóg zdziałał,
a nasza chwilowa ślepota jedynie uwydatni chwalebny blask Jego mądrości,
sprawiedliwości, miłości i mocy.
Ślepa niewiara z pewnością zbłądzi,
Daremnie ważąc dzieła Boże.
Bóg tylko może swe czyny osądzić
I plan wykonać On tylko może.
W końcu uwidoczni się, że Boskie
dozwolenie na panowanie grzechu i śmierci na ziemi, zamiast stanowić skazę
na Bożym charakterze i demonstrację Boskiego braku mądrości
i niekompetencji, objawi wielkiego Stwórcę Jego podwładnym, Jego dzieciom,
jak nic innego nie mogło tego uczynić. Poza tym, doświadczenia ludzkości
w ciągu siedmiu tysięcy lat od stworzenia Adama do końca Mesjaszowego,
pośredniczącego Królestwa uwidocznią cechy Boskiego charakteru, które inaczej
nie mogłyby być zamanifestowane aniołom czy ludziom.
Na przykład bez dozwolenia na panowanie
grzechu przymiot Boskiej sprawiedliwości i niezmiennego sprzeciwu Boga
względem wszelkiego grzechu nigdy nie byłby znany Jego stworzeniom. Jego wyrok
wobec ojca Adama i jego rodu oraz dozwolenie na panowanie śmierci
i grzechu przez wszystkie te stulecia ujawniły fakt, że Boskiej
sprawiedliwości nie wolno lekceważyć. Z kolei owo panowanie grzechu
i siła Boskiego sprzeciwu względem grzechu oraz wyrok na grzeszników
dawały sposobność do okazania Bożego miłosierdzia, współczucia, sympatii,
miłości. Bez wątpienia miłość Boga już wcześniej znana była zastępom anielskim,
ale nie do tego stopnia. Jego postępowanie z ludzkością dowiedzie głębokości
Jego sympatii względem aniołów i względem ludzi. „Lecz zaleca Bóg miłość
swoją ku nam, że gdyśmy jeszcze byli grzesznymi, Chrystus za nas umarł” – Rzym.
5:8. Zaiste, jak napisał poeta, mamy w tym dowód, że Bóg jest „w swej
miłości niepojęty” [PBT 165].
Może niektórzy z nas byli czasem skłonni
do krytykowania naszego Stwórcy i do twierdzenia, że nie miał On prawa
odkupywania nas kosztem Kalwarii; że złą rzeczą było anulować grzechy jednego,
a wymagać zapłacenia za nie przez kogoś drugiego. Ale myliliśmy się. Nie
tak to było. Rozumując poprawnie, owo postępowanie Ojca z Synem przydaje
jeszcze więcej do Jego chwały – potęguje jeszcze bardziej Jego mądrość,
sprawiedliwość, miłość i moc. Przy całej swojej mocy i autorytecie
Wszechmogący nie żądałby śmierci swego Syna. Aby stać się Odkupicielem
człowieka, Jezus dobrowolnie złożył z siebie ofiarę. A jak my to
rozumiemy – gotowość Odkupiciela do stania się ceną okupu za człowieka?
Odpowiadając na to, Pismo Święte stwierdza, że stało się tak z racji Jego
wielkiej miłości do Ojca, Jego wielkiej w Nim ufności i Jego chęci
podporządkowania się we wszystkim Bożej woli, zamysłom i zrządzeniom.
Niemniej jednak Ojciec, bez względu na gotowość Odkupiciela, nie pozwoliłby Mu
podjąć się tego wielkiego zadania, które miało Go tak wiele kosztować, bez
wyznaczenia odpowiedniej nagrody. Stąd też czytamy o Jezusie, że „dla
wystawionej sobie radości podjął krzyż, wzgardziwszy sromotę” [Hebr. 12:2].
„Nie! To jest cały On!”
Gdy Boski plan przedstawiono pewnej starej,
ciemnoskórej kobiecie i zapytano ją, czy nie wydaje się jej dziwnym, że
Bóg czyni dla nas tak wielkie rzeczy, odrzekła ona: „Nie, panie! To jest cały
On!”
Tak i my mówimy o naszym wielkim
Bogu, który uczynił niebiosa i ziemię, słońce i gwiazdy. Nic
w tym dziwnego, że ma On wspaniały plan dla wszystkich swoich stworzeń –
plan, który w pełni uwydatni Jego charakter – Jego sprawiedliwość,
mądrość, miłość i moc.
A wśród tych wspaniałych elementów
Boskiego zamierzenia żaden nie jest tak cudowny jak ten, który dotyczy klasy
Kościoła, „wybranych”, pociągniętych, powołanych i spłodzonych
z ducha świętego w ciągu obecnego Wieku Ewangelii. Owi usprawiedliwieni
przez wiarę w jednej chwili, stanowią klasę oddzieloną od świata, który
będzie usprawiedliwiony, udoskonalony na skutek działalności chwalebnego
Królestwa Mesjasza. Zarządzenie odnośnie ich usprawiedliwienia z wiary
poprzez zasługę Odkupiciela przed usprawiedliwieniem świata ma na celu
dozwolenie tym, którzy z natury są „dziećmi gniewu jako i drudzy”
[Efezj. 2:3], by stali się synami Bożymi na poziomie duchowym, „uczestnikami
boskiej natury”.
Kierując się zasadą bezstronności, Bóg oferuje
tym członkom rodu Adamowego, „maluczkiemu stadku” ogółem, że jeśli złączą się
ze swym Odkupicielem w ofierze i będą kroczyć Jego śladami, to Jego
zasługa okryje ich ułomności i będą się mogli stać na całą wieczność Jego
wspaniałą Oblubienicą i współdziedzicami z Nim w Jego
Królestwie; będą mogli siedzieć z Nim na Jego tronie i uczestniczyć
w wielkiej pracy naprawy ludzkości.
Jak wspaniały jest nasz Bóg, niedościgniony we
wszystkich swoich przymiotach! „Bo któż poznał myśl Pana? Albo któż był doradcą
jego?” – Rzym. 11:34. Jak mogłyby się wykonać wszystkie te cudowne rzeczy,
o których napisano w Jego Księdze, jeśli nie za Jego wiedzą? Pokłońmy
się przed Nim i uwielbiajmy Go oraz wiernie kroczmy śladami Jezusa aż do
końca biegu – aż do otrzymania korony życia – chwały, czci
i nieśmiertelności. ¦