Wyznania wiary
jako bożki chrześcijaństwa
„Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej
pociechy” – 2 Kor. 1:3.
B |
ędąc rok temu
w Indiach, Chinach i Japonii, mocno mnie uderzyła inteligencja wielu
ludzi z tych narodów. Zwiedzałem ich bałwochwalcze świątynie, żeby
stwierdzić, jaki stopień czci ukazują i jaki jest stan wyznawców,
i byłem pod wrażeniem. Wielu wydawało się szczerymi, zupełnie
niezważającymi na jakąkolwiek inną sprawę niż na ich własny kult. Zasięgnąłem
informacji odnośnie tego, co tak ważnego wiąże się z bóstwem. Czy jest ono
uważane za boga, czy służy jedynie przypominaniu o nim? Zapewniano mnie,
że wiadomo, iż bóstwo jest z metalu, kamienia lub drewna i że jest
używane tylko jako przypomnienie o ich bogu, w dużym stopniu tak
samo, jak katolicy używają krucyfiksu – nie żeby wielbić obraz czy wizerunek,
lecz żeby mieć to przed oczyma jako pomoc w okazywaniu pobożności i ducha
uwielbienia.
Bożki naszych wyznań są gorsze
Najpierw czułem
potrzebę skarcenia pogan za okropne rysy, jakie nadają oni swoim postaciom
bóstw. Mówiłem sobie: Dlaczego nie zrobią przyjemnych, pięknych figur zamiast
tych okropnych? Jednak po krótkim namyśle zawstydziłem się i czułem
zmieszanie. Powiedziałem sobie: Popatrz na kreda, bóstwa i wizerunki Boga
właściwe chrześcijaństwu. Nie usiłowaliśmy zobrazować naszego Bóstwa
w drewnie, kamieniu czy minerałach, ale sporządziliśmy opis Jego
charakteru – nasze chrześcijańskie wyznania wiary.
Owe kreda ujawniają oczom naszych umysłów
dokładnie tak samo odrażające cechy, jakie posiadają rzeczywiste bóstwa
oglądane naturalnymi oczami pogan. Każde wyznanie wiary z osobna ukazuje
odrobinę inny obraz Boga, ale wszystkie one są straszne. Wszystkie przedstawiają
Boga jako najbardziej ohydną postać, znacznie bardziej odrażającą niż
jakiekolwiek z pogańskich bóstw (Kazn. 7:29; Treny 5:7).
Jak mógłby ktokolwiek wyrzeźbić, odlać albo
stworzyć niemy obraz czy bożka, który by mówił tak okropne rzeczy, jakie
w formie opisu prezentują wszystkie nasze kreda? Gdzie znaleźć artystę,
który by zobrazował Boga rozmyślającego nad stworzeniem ludzkiej rodziny
i przed rozpoczęciem swojej pracy planującego i obmyślającego wielkie
miejsce zwane piekłem (niektórzy mówią o innym – o czyśćcu) oraz
stwarzającego ognioodporne diabły, żeby się nim zajmowały, dokładając do ognia,
aby płonął przez całą wieczność, a następnie wyposażającego ludzkość
w zdolność prokreacji pomimo uprzedniej wiedzy, że miliardy spędzą
wieczność w tym przerażającym miejscu!
Kto mógłby stworzyć i zaprojektować obraz
przedstawiający Boga, który po przygotowaniu takiego miejsca, zaszczepia nowe
życie i siłę witalną w tych biednych cierpiętnikach, aby chronić ich
przed umieraniem – aby mieć pewność, że będą musieli żyć wiecznie w tych
okropnych warunkach! Żaden poganin nie był nigdy zdolny do takiej wyobraźni;
stąd też żaden nie był nigdy w stanie zobrazować takiego Boga ani
w glinie, ani w kamieniu, ani w metalu, ani w drewnie, ani
piórem. To zostało dla najbardziej kulturalnych i cywilizowanych ludzi na
tym świecie, którzy cieszyli się największymi łaskami Boga, błogosławieństwami
i oświeceniem, aby Go w najwyższym stopniu błędnie zrozumieć, jak
najgorzej Go fałszywie przedstawić i nieść te fałszerstwa do pogan
w imieniu Boga miłości.
Poganie też to wiedzą
Misjonarze
dotarli do nielicznych ludzi i przywiedli ich w jakiejś mierze pod
chrześcijańskie wpływy, ale ich liczba jest niewielka, jak i ich
inteligencja. Podobnie jak w przypadku niektórych tutejszych prawdziwych chrześcijan,
także ich cześć dla Boga jest niestety poważnie obarczona błędem. Grupy
bardziej inteligentne są agnostykami. Tak zwane chrześcijaństwo doprowadziło do
tego, że wątpią oni we własną religię, ale nie dało im nic w zamian.
Gdy niektórzy z wyższej kasty rdzennych
mieszkańców przekonali się, że to, co ja głoszę, różni się od tego, co
wygłaszają misjonarze i przedstawia Boga miłości oraz ostateczną szansę
dojścia do harmonii z Nim dla całej ludzkości, zwróciło to ich powszechną
uwagę. Zostały posłane do mnie komitety z zapytaniem, czy nie mógłbym
zostać dłużej, zapewniające mnie, że słuchaczami będą przedstawiciele rodzimych
najwyższych sfer. Wyjaśniali, że choć bardzo cenią inteligencję białego
człowieka i jego chrześcijańską religię, to nie mogliby jej przyjąć,
ponieważ przedstawia ona Boga tak strasznego i tak niesprawiedliwego, że
jest On odrażający dla ich umysłów.
„Dlaczego, mówią,
nasza religia i nasi bogowie uczą nas być miłymi nawet dla niemych
stworzeń i nie sprawiać im niepotrzebnego bólu. Jak zatem moglibyśmy czcić
Boga misjonarzy? Oni nam mówią, że skazał On naszych przodków od
najodleglejszego pokolenia na wieczne męki, ponieważ nie wierzyli oni
w Jezusa, w imieniu którego jedynie można być zbawionym. My nie
możemy wierzyć w tak niesprawiedliwego Boga. Nawet najbardziej znikomy
stopień sprawiedliwości nakazywałby Mu posłać naszym przodkom poselstwo, które
nie byłoby tak niejednoznaczne.”
Poczułem się w obowiązku przeprosić nie
tylko za siebie, ale i za całe chrześcijaństwo. Powiedziałem: My
chrześcijanie myliliśmy się. Zlekceważyliśmy naszą Biblię i to sprowadziło
„wieki ciemne”. Od tamtej pory próbowaliśmy się z upływem dni zbliżyć do
światła i niektórzy z nas uczynili większy postęp niż inni. Ja głoszę
biblijnego Boga, „Boga wszelkiej pociechy i Ojca miłosierdzia”, którego
imieniem jest Miłość i który jest doskonały we wszystkich swoich drogach.
Pewne przypowieści i symboliczne wyrażenia zostały źle zrozumiane,
niewłaściwie zastosowane, błędnie przetłumaczone i w ten sposób, choć
mieliśmy najlepsze intencje, wielki Przeciwnik, Szatan, w znacznym stopniu
trzymał chrześcijaństwo w ciemności oraz doprowadził do tego, że
w naszych wyznaniach wiary pojawił się Bóg, który jest srogi,
niesprawiedliwy, bez miłosierdzia i mądrości i który wykorzystuje
swoją moc wbrew wszelkim zasadom sprawiedliwości. Teraz świta nad nami poranek
Nowego Wieku. Niedługo rozpocznie się Tysiąclecie królowania Chrystusa. Bóg
przygotowuje nas do niego, posyłając rozmaite błogosławieństwa.
Nawet więcej,
widzimy, że znajdujemy się w dniu Pańskiego przygotowania i Jego
wierny lud odkrywa jaśniejsze światło oświecające Biblię oraz stopniowo zyskuje
coraz lepsze jej zrozumienie. Uchwyćcie się Biblii! Staramy się o to,
żebyście wy sami i wszyscy łaknący Boga prawości, sprawiedliwości,
mądrości i miłości mogli się dowiedzieć, czego naprawdę uczy Biblia (Izaj.
40:8).
Misjonarze sprzeciwiają się Prawdzie
Przykro mi
stwierdzić, że chociaż misjonarze przyznają, iż nawrócenie świata jest
absurdalną propozycją, to nie są oni gotowi na przyjęcie nauki biblijnej na ten
temat. Choć wiedzą, że dzisiaj jest dwa razy więcej pogan niż sto lat temu, są
oni ograniczeni, skrępowani przez ich kreda. To prawda, że szukają
zjednoczenia, współpracy, ale współpraca obejmuje tylko tych, którzy pomagają
zmusić pogan do odrzucenia ich rytych i odlewanych obrazów,
a przyjęcia w zamian bożków zapisanych wyznań wiary, co jest jeszcze
gorsze. Oczywiście jakaś część spośród misjonarzy jest przekonana co do tych
bóstw w formie wyznań wiary, ale zostali oni posłani do obcych krajów, aby
narzucić te kajdany biednym poganom i nie mają wolności, by postąpić
inaczej, niż zostali pouczeni.
Można by pomyśleć, że w takim razie
powinni być zadowoleni, gdy ktoś inny głosi wieść o Bogu miłości oraz
jedną szansę zbawienia dla każdego członka rodu Adamowego. Ale nie; na każdym
kroku są oni przeciwni naszemu nauczaniu. Nie umiemy jednak czytać w ich
sercach; musimy zatem zakładać, że niektórzy z nich są ciągle spętani
niewiedzą i zabobonem „ciemnych wieków” i absolutnie sumiennie
usiłują nałożyć te więzy na innych, myśląc przy tym, że wykonują służbę Bożą.
Musimy przyjąć, że inni czują odpowiedzialność
ze względu na raport, jaki muszą złożyć rodzimym komitetom zarządzającym
misjami zagranicznymi. W przeszłości ich raporty były przerysowane aż do
granic możliwości, po to, aby wykazać postęp i zdobyć datki na rzecz
funduszy misyjnych. Jedna myśl budzi teraz ich przerażenie – że któryś
z ich wyznawców otrzyma więcej światła, więcej poznania Boga, a przez
to przestanie być zaliczany do grona czcicieli w sanktuarium odrażających
bałwanów wyznań wiary różnych denominacji.
Znamienne dla ostatnich kilku lat jest to, że
działalność misyjna polega głównie na zajmowaniu się dziećmi rdzennych
mieszkańców. Ewidentnie przekazywanych jest niewiele treści religijnych. Gdyby
tylko misjonarze czytali ludziom Biblię, o wiele więcej pogan
dowiedziałoby się o Królestwie Mesjasza i doceniło znaczenie
modlitwy: „Przyjdź królestwo twoje”; bądź wola twoja na ziemi, jako jest
w niebie.
Radosna nowina dla każdego narodu
Moja wizyta w obcych krajach nie była
przyjemnościową wycieczką, lecz miała wyłącznie na celu zatroszczenie się
o dobro prawdziwej Ewangelii, którą aniołowie śpiewając zwiastowali jako
„radość wielką, która będzie udziałem wszystkiego ludu” [Łuk. 2:10 NB].
Słyszałem doniesienia, które każą mi wierzyć, że są pośród pogan szczerzy
ludzie, którzy byliby wrażliwi na prawdziwego Boga, gdyby mieli szczęście Go
znaleźć. Wierzę, że Bóg życzy sobie, abyśmy nieśli do nich poselstwo. Znacznie
bardziej mnie oni interesują, zarówno w kraju, jak i za granicą, niż
ogromna większość ludzi, którzy są całkowicie beztroscy, zupełnie obojętni,
całkiem niewierzący i którzy nie pragną poznać Boga. Chrystusowe Królestwo
Tysiąclecia będzie się takimi zajmować i otwierać ich oczy zrozumienia
oraz poprzez kary sprowadzać pokój Boży dla wszystkich, którzy zechcą. Obecny
Wiek jest przeznaczony na wybór jedynie tych, którzy łakną i pragną
sprawiedliwości. Żeby ich odnaleźć pomiędzy poganami, ja, jako przewodniczący
Międzynarodowego Stowarzyszenia Badaczy Biblii, niezwłocznie powziąłem
odpowiednie kroki w celu rozesłania Ewangelii o Bogu miłości,
sprawiedliwości, mądrości i mocy wszędzie, po całym świecie pogańskim.
Nasze Stowarzyszenie miało kazania
przetłumaczone na języki Japonii i Korei, na główne języki Chin i na
sześć podstawowych języków Indii; miliony kopii są w rękach ludzi. Zostało
rozbudzone stosunkowo żywe zainteresowanie chrześcijaństwem. Ludzie w tych
krajach, którzy zaczęli wątpić we wszystko co religijne, nabierają ochoty, by
się zastanawiać i badać Biblię. O, gdyby misjonarze mogli przejąć
tego samego ducha, jakaż to byłaby dla nich błogosławiona możliwość! Niestety,
niewielu z nich jest tak usposobionych. Ogólnie zdają się być oni
zgorzkniali, nieprzyjaźni, oszczerczy, czyniąc co w ich mocy, aby się
sprzeciwiać światłu, właśnie tak, jak zapowiadał Jezus, że ciemność zawsze
nienawidzi światłości, ponieważ światło wywodzi na jaw i obnaża ciemność
(Jan 3:19‑21).
Jak poznać Boga
Jezus powiedział: „A toć jest żywot wieczny,
aby cię poznali, samego prawdziwego Boga, i któregoś posłał, Jezusa
Chrystusa” [Jan 17:3]. On wiedział, że my nie możemy mieć osobistej styczności
z Wszechmogącym. Wiedział, że możemy się o Nim uczyć tylko
z Biblii, jak rzekł: „Poświęć je w prawdzie twojej; słowo twoje jest
prawdą” [Jan 17:17]. Jest różnica między wiedzą o Bogu a znaniem
Boga. Początkiem wiary jest uwierzenie, że istnieje wielki Najwyższy
Stworzyciel. Innym krokiem jest poznanie Jego mądrości i mocy, jakie
przejawiają się we wspaniałym wszechświecie, który On uczynił, jak
i w naszym ludzkim porządku z jego cudownymi możliwościami
myślenia i działania. Zaprawdę:
„Istnieje Bóg –
głosi cała natura!”
Na początku mogłoby się komuś wydawać, że
poznanie Boga oznacza po prostu uzyskanie świadomości, że jest Bóg i że On
zapewnił Zbawiciela, Syna swego jednorodzonego, naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Jednak poznanie Boga znaczy coś o wiele więcej. Dla zaawansowanych
i rozwiniętych chrześcijan oznacza ono bliską znajomość z Ojcem
i z Synem – poznanie „zmysłu Chrystusowego”, będącego pełnym
i przejrzystym przedstawieniem zmysłu Ojca (1 Kor. 2:16).
Wzrastamy w tym poznaniu poprzez
studiowanie Słowa Bożego, przez zauważanie z pomocą tego Słowa zasad
kierujących Boskim postępowaniem – jak działa Boska mądrość, sprawiedliwość,
miłość i moc. Jest to badanie postępujące. Czegoś można się z tej
dziedziny nauczyć już pierwszego dnia naszego chrześcijańskiego doświadczenia,
ale pod koniec pierwszego roku powinno się wykazać znaczny postęp
w poznaniu Boskiego zmysłu, tak samo też przy końcu chrześcijańskiego
biegu.
Tylko wtedy, gdy
uświadomimy sobie wielkość i doskonałość Boskiego charakteru, będziemy
w stanie należycie ocenić naszą własną znikomość i niedoskonałość.
Dopiero gdy dostrzeżemy piękno Jego łaskawego charakteru, możemy blisko
zapoznać się z Bogiem, z Jego łaskami i cnotami – z Jego
chwalebnymi przymiotami.
Wtedy przechodzimy do rozpatrywania bardziej
subtelnych cech Boskiej Istoty, Jego sprawiedliwości i miłości. Czy ktoś
mógłby sobie wyobrazić prawdziwego Boga pozbawionego sprawiedliwości,
pozbawionego miłości? Tak jak pewne jest, że żadna ludzka istota nie może być
naprawdę wielka bez przymiotów sprawiedliwości i miłości, tak pewne jest,
że nie może istnieć prawdziwy i wielki Bóg bez tych samych cech. Mądrość
i moc bez sprawiedliwości i miłości obrazowałyby nam demona,
a nie Boga – nie Boga i Ojca naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Ale co możemy
wiedzieć o Bożej sprawiedliwości i miłości? Odpowiadamy, że są dwie
drogi upewnienia się: pierwsza to czekać i patrzeć, jak ostatecznie
zostaną przeprowadzone Jego plany i zamierzenia. Jeśli prawdą jest
w odniesieniu do ludzi, że „po owocach poznacie ich”, to musi być to
również prawdą w odniesieniu do Wszechmogącego – po Jego owocach, dziełach,
do końca przeprowadzonych, można rozpoznać, czy jest On dobry, czy zły,
sprawiedliwy czy niesprawiedliwy, miłujący czy złośliwy (Mat. 7:16).
Inna droga
poznania Boskiego charakteru, przed zakończeniem Bożego dzieła, polegałaby na
wierze, a wiara, aby była rozumna, musi mieć pewną bazę czy fundament.
Biblia jest Bożym przesłaniem do tych, co mają uszy ku słuchaniu i oczy
wiary. W niej zapowiada nam On z wyprzedzeniem, co zamierza uczynić,
i z tego, co w ten sposób usłyszymy, musimy określić, czy jest
On sprawiedliwy, miłujący i dobry, czy też gorszy niż my sami.
Jeśli bożki wyznań wiary, które czcimy,
rzeczywiście reprezentują Boga, wtedy spełnienie Jego planu będzie krańcowo
przerażające – tak bardzo, że wzdrygać się będzie całe stworzenie. Oznaczałoby
to, że miliardy ludzi znajdą się na wiecznych mękach, bez najmniejszej nadziei
na jakieś chwalebne przyjście do Boga albo na jakiekolwiek dobre rozwiązanie
dla cierpiących czy dla kogokolwiek innego. Jedynym celem, jakiemu służyłyby
tortury, byłoby usatysfakcjonowanie demonicznego usposobienia, jakie chętnie
przypatruje się męczarniom innych. Czy bożek naszego wyznania wiary, czczony
przez nas, jest prawdziwym obrazem biblijnego Boga? Wiemy, że nie.
Przeciwnie, Bóg z Biblii oznajmia, że
dozwolił On na panowanie grzechu i śmierci, co jest całkowicie
sprawiedliwe. Mówi nam, że spomiędzy grzeszników chce najpierw wybrać garstkę
świętych, aby połączyli się ze swym Zbawicielem i uczestniczyli z Nim
jako członkowie Jego rządu czy królestwa w zarządzaniu sprawami świata tak,
by podnieść ludzkość z grzechu, degradacji i śmierci z powrotem
do ludzkiej doskonałości i ostatecznie zniszczyć wszystkich tych, co
wybiorą grzech, po tym, jak zostaną doprowadzeni do pełnej jego oceny.
Wynik tego Boskiego planu przedstawionego
w Biblii ukazuje nam nawróconą ludzkość w ogólnoświatowym Edenie,
ubłogosławioną poznaniem Boga i posiadającą doświadczenie, które uczyni ją
szczęśliwą na całą wieczność. Nasz Pan mówi nam, że wtedy wola Boża będzie się
działa na ziemi, tak jak obecnie dzieje się w niebie i że nie będzie
więcej na ziemi wzdychania, płaczu i śmierci, tak jak nie ma
w niebie, oraz że każde stworzenie w niebie i na ziemi będzie
wiecznie chwalić Stwórcę i Odkupiciela. Alleluja, cóż za Zbawca! Alleluja,
cóż za Bóg! ¦