Wielki niedostatek
w życiu codziennym

„Ocućcież się ku sprawiedliwości, a nie grzeszcie; albowiem niektórzy nie mają znajomości Bożej; ku zawstydzeniu waszemu mówię” – 1 Kor. 15:34.

J

ak wszystkie inne słowa apostołów, tak i to napomnienie odnosi się nie do świata, lecz do chrześcijan. Gdybyśmy mogli przełożyć ten tekst nieco inaczej, oddałby on lepiej myśl Apostoła. Na przykład: „Ocućcie się do właściwej oceny sprawiedliwości. Nie grzeszcie przeciwko sprawiedliwości w waszym życiu; niektórzy bowiem nie mają znajomości Boga odnośnie sprawiedliwości i jej zasad, i to jest ku waszemu zawstydzeniu”.

My, którzy znajdujemy się w szkole Chrystusowej, wiemy, że Pan nas uczy i przygotowuje do przyszłego, wielkiego dzieła. Według Biblii praca Kościoła w nadchodzącym Wieku ma polegać na tym, że jego członkowie będą królami, kapłanami i sędziami jako przedstawiciele Boga w Mesjańskim Królestwie. Jako kapłani, sprawować będą dzieło leczenia, pouczania i współczuwania ze światem. Jako sędziowie, będą przez tysiąc lat panowania Mesjasza wymierzać sprawiedliwość, wyznaczać ludziom kary lub nagrody. Oczywiste jest zatem, że ci, co mają nadzieję stać się tymi królami, kapłanami i sędziami, muszą teraz zdobyć odpowiednie kwalifikacje serca i umysłu, które by ich uczyniły sposobnymi do tej pracy. Możemy być pewni, że Bóg nie mianuje nikogo, kto nie zdobędzie stosownych kwalifikacji.

To jest przyczyna, dla której Bóg przez ostatnie dziewiętnaście stuleci powołuje ze świata swój Kościół i daje nam wspaniałe nauki naszego Pana Jezusa, Apostołów oraz Prawa i Proroków. Wszystko to służy wyrobieniu w nas tych cech serca i umysłu, które uczynią nas zdolnymi do wielkiej służby, do jakiej Bóg nas powołał.

Bóg nie sprawdza swoich dzieci na podstawie ich niedoskonałych ciał; wie On bowiem, że nie jesteśmy w stanie tak postępować, jak byśmy chcieli. Bierze pod uwagę naszego ducha, nasz umysł. Przez przekształcający wpływ swego Słowa daje nam On nowy umysł i to na podstawie tego nowego umysłu przyjmuje nas do swojej rodziny. Ktoś taki staje się Nowym Stworzeniem (Rzym. 12:1‑2; 2 Kor. 5:17). Przyjmujemy nową wolę, wolę Bożą, zamiast naszej własnej woli oraz Boskie zamiary w miejsce naszych własnych planów i celów. I tak, Bóg traktuje nas jako swoje dzieci na mocy tego nowego związku, w jakim znaleźliśmy się przez wiarę i posłuszeństwo; dzięki Chrystusowi, naszemu Panu, jesteśmy uznawani przez Boga za doskonałych.

Znajomość woli Bożej

Ale jak możemy być doskonali pod względem woli, skoro nasze ciała są niedoskonałe? Odpowiadamy tak jak Apostoł: „Albowiem chęć jest we mnie, ale wykonać to, co jest dobrego, nie znajduję” (Rzym. 7:18). Nie zawsze udawało mu się podporządkować jego wolę sprawiedliwości. Podobnie dzieje się z każdym, kto pragnie postępować śladami Jezusa. Wszyscy wiemy, jak pragnąć tego, co jest dobre, ale mamy problem z tym, jak dobrze postępować.

Stopniowo uczymy się, że Bóg nie będzie nas sądził według niedoskonałości naszego ciała, bo dopóki pozostajemy wierni, wady te są przykrywane szatą przypisanej sprawiedliwości Chrystusa. Stąd też czynimy co w naszej mocy, aby pokazać naszemu Niebieskiemu Ojcu, że z całej siły staramy się postępować dobrze w każdym uczynku, słowie i myśli. A ponieważ Bóg oczekuje od każdego członka swej rodziny, by miał doskonałą wolę, stąd też każdy osobiście staje przed pytaniem, jaka jest wola Boża względem nas. Dlatego pilnie się staramy dowiedzieć, „która jest wola Boża dobra, przyjemna i doskonała” (Rzym. 12:1‑2).

Doświadczanie, co jest Bożą wolą, oznacza jej poznawanie i demonstrowanie jej na sobie. Jeśli jesteśmy wierni, będziemy w tym czynić z dnia na dzień coraz większy postęp. Najpierw mieliśmy niewielką wiedzę i stosowaliśmy ją w praktyce. Wzrastając w łasce i znajomości, zapoznawaliśmy się coraz lepiej z wolą Bożą i naszą powinnością było okazanie tego przyrostu wiedzy również w praktyce. Tę znajomość woli Bożej uzyskaliśmy nie jakąś nadnaturalną drogą, lecz poprzez badanie Biblii (2 Tym. 2:15).

Ktokolwiek został przyjęty do rodziny Bożej, musiał wyrzec się swojej woli, a na jej miejsce przyjąć wolę Bożą. Kto zaś nie poddał swojej woli Panu, nie może być dzieckiem. Jak oznajmia Apostoł: „Jeśli kto Ducha Chrystusowego nie ma, ten nie jest jego” – Rzym. 8:9. Duch Chrystusa był duchem całkowitego poddania się woli Ojca. Gdy my osiągamy ten stan, również pozbywamy się naszej woli, a w zamian przyjmujemy wolę Bożą. Czynimy tak, ponieważ jest to właściwy kierunek dla wszystkich, którzy pragną iść śladami naszego Odkupiciela i ponieważ nasza własna wola okazała się niesatysfakcjonująca dla nas samych. Nasze umysły i ciała są tak niedoskonałe, że stale mieliśmy trudności, realizując własną wolę. Dlatego cieszymy się, że znamy i czynimy wolę Bożą, szczególnie odkąd się przekonaliśmy, jak jest ona wspaniała.

Najpierw sprawiedliwość, następnie miłość

W ciągu obecnego czasu wolą Bożą jest to, by Jego dzieci przechodziły próby, trudności i polerowanie, mające rozwinąć w nas podobieństwo Bożego charakteru i wykrystalizować go, co uzdatni nas do użycia przez Boga w wielkiej pracy, do jakiej naznaczył On Pana Jezusa, a my możemy się w ten sposób stać współdziedzicami z Jezusem Chrystusem, naszym Panem, w owym Królestwie Niebieskim, zaplanowanym przez Ojca dla błogosławienia wszystkich narodów ziemi.

Czasami chrześcijanie dostrzegają w Biblii naukę o miłości, a zapominają, że jest lekcja, która ją poprzedza. Na tę pierwszorzędną naukę chcemy dzisiaj zwrócić waszą uwagę. Jest to lekcja sprawiedliwości, prawości. Nasz tekst tak naprawdę znaczy: „Ocućcie się ku sprawiedliwości”. Musimy się wszyscy nauczyć odróżniać to, co słuszne, od tego, co złe, i czynić to, co jest sprawiedliwe, słuszne. Sprawiedliwość to prawość.

Zakon Boży był dany Izraelitom na górze Synaj po to, by im pokazać, co znaczy sprawiedliwość. Nie żądano od nich niczego więcej ponad sprawiedliwość. „Nie zabijaj”, stwierdza Zakon, gdyż odebranie komuś życia jest złe, chyba że to samo Boże prawo tego wymaga. „Nie kradnij” – kradzież jest bowiem czynem złym i niesprawiedliwym. „Nie mów fałszywego świadectwa”, bo jest to niesprawiedliwe (2 Mojż. 20:2‑17).

Widzimy, że Prawo Boże dane dzieciom Izraela sprowadza się do tego: „Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca, duszy, myśli i siły, a bliźniego twego jak samego siebie”. Czynienie sprawiedliwości bliźniemu tak, jak byśmy chcieli, żeby bliźni postępował sprawiedliwie względem nas, jest kwintesencją Bożego Zakonu danego Żydom po to, by kierowali się nim w postępowaniu z innymi (Mat. 7:12).

Praktyczne zastosowanie sprawiedliwości

Czy Bóg dał takie samo prawo Kościołowi? Tak, jeśli weźmiemy pod uwagę ducha Zakonu. Boskie prawo jest nad wszystkimi Jego stworzeniami. Ale w czasie dyspensacji Zakonu było specjalne Przymierze Zakonu, jakie Bóg zawarł z cielesnym Izraelem. Nikt inny nie znajdował się nigdy pod Przymierzem Zakonu. Żyd, który zachowałby Zakon w sposób doskonały, mógłby żyć wiecznie, a mając do dyspozycji życie wieczne, mógłby mieć możliwość stania się częścią owego wielkiego pozaobrazowego duchowego Izraela, który miał błogosławić wszystkie narody ziemi. Dokonał tego nasz Pan Jezus. Co więcej, odnosząc Boski Zakon do duchowego Izraela, „okazał wielkość i wspaniałość Prawa” [Izaj. 42:21 BT], ukazując, jak rozległe i pełne są jego wymagania.

Żaden rozsądny człowiek nie zaprzeczy, że należy sprawiedliwie postępować ze wszystkimi na tym świecie. Przedmiot ten ma liczne odniesienia do wszystkich spraw naszego codziennego życia. Zasada sprawiedliwości pożądana jest przy każdej transakcji, nawet najzwyklejszej. Stosuje się nie tylko do naszego postępowania ogólnie ze światem, ale też z każdym członkiem naszej własnej rodziny. Zasada sprawiedliwości musi być uznawana w stosunku do nas samych, jak i wobec innych. Gdyby wszyscy mogli solidnie utrwalić tę myśl o Złotej Regule w swoich umysłach, gdyby każdy ocucił się ku prawości, ku sprawiedliwości, zrewolucjonizowałoby to cały świat.

Gdyby zasada sprawiedliwości była uznawana i przestrzegana, to ludzie nie strzelaliby dziś do siebie w Europie. Przeciwnie, jedni drugim staraliby się czynić dobrze, tak jak chcieliby, żeby im inni czynili. Lecz ludzie nie wznoszą się do tych standardów prawości, sprawiedliwości. Są one całkowicie lekceważone zarówno przez rządy, jak i przez jednostki. Oto, jak powszechnie usprawiedliwia się gwałcenie Złotej Reguły: Nigdy nie uda się zagwarantować innym tego, czego my sami oczekiwalibyśmy od nich; inni bowiem nas wykorzystają, nie postąpią jak należy, nie odpłacą wzajemnością. Brytyjczycy powiedzą: Stosowanie Złotej Reguły wobec Niemców nie miałoby dla nas żadnego sensu, bo nie wiedzielibyśmy, jak oni się zachowają. Niemcy użyją tego samego argumentu.

Takie postępowanie wskazuje nie na bojaźń Bożą, lecz raczej na strach przed człowiekiem; jest to lekceważenie bojaźni Bożej. Bóg mówi, że jeśli jako chrześcijanie boimy się ludzi i narodów oraz tego, co oni mogą uczynić, to jesteśmy cieleśni, postępujemy według ciała, podobnie jak niewierzący świat. Jak w takich okolicznościach powinniśmy postępować my, którzy mamy społeczność z Bogiem przez Jezusa Chrystusa, którzy oddaliśmy Mu swoje życie? Czy możemy powiedzieć, że obawiamy się zawierzyć zasadzie sprawiedliwości w naszym życiu, że nie mamy śmiałości, aby stosować się do niej w każdym słowie, myśli i uczynku? Czy obawiamy się ufać Bogu i być Mu posłusznymi?

Bóg nie powiedział, że mamy przestrzegać Złotej Reguły wtedy, gdy inni zachowują ją względem nas, a pomijać ją, gdy inni jej nie stosują wobec nas. Przeciwnie, mamy jej przestrzegać w każdym przypadku, bez względu na to, co czynią inni. Powinniśmy bowiem wiedzieć, że wszystkie rzeczy będą działać dla naszego dobra, gdy postępować będziemy w zgodzie z Bogiem i Jego postanowieniami. Bóg ma moc nadzorować wszystkie sprawy naszego życia. Oddawanie sprawiedliwości jeden drugiemu to niezbędne minimum, ale takie postępowanie będzie oznaczać wielkie błogosławieństwo dla naszych charakterów.

Ktokolwiek gwałci zasadę sprawiedliwości, Złotą Regułę – w domu albo w Kościele Chrystusowym, w pracy lub w relacjach społecznych, to jeśli jest chrześcijaninem, powinien gruntownie i z modlitwą zbadać swój stan – „ocucić się ku sprawiedliwości i nie grzeszyć”. Każde pogwałcenie sprawiedliwości jest grzechem i o ile wiemy, grzech ten jest wszędzie powszechny. Wielu nie posiada właściwej oceny tego faktu. Nie widzą, że sprawiedliwość jest podstawą i gruntem charakteru oraz prawego życia. Sprawiedliwość jest gruntem stolicy Boga (Psalm 89:15). Na próżno ktoś okazuje miłość swym bliźnim, a nawet do Boga, jeśli równocześnie gwałci zasadę sprawiedliwości względem nich. Jedynie wtedy, gdy uczyniliśmy zadość sprawiedliwości, wolno nam okazywać miłość względem innych. Wtedy możemy okazywać miłość na ile tylko nas stać. Najpierw sprawiedliwość, potem miłość – taką zasadą powinniśmy się rządzić we wszelkim postępowaniu z innymi.

Odpowiedzialność ludu Bożego

Ci, którzy są dziećmi Bożymi, spodziewają się, że wkrótce zostaną ustanowieni sędziami świata, jak pisze Apostoł: „Azaż nie wiecie, iż święci będą sądzili świat?” – 1 Kor. 6:2‑3. Co więcej, Bóg stara się rozwinąć w naszych sercach, w naszym życiu i w charakterach takie zasady, jakich pragnie. Zatem jeśli nie jesteśmy sprawiedliwi w głębi serca, jeżeli nie oceniamy owej zasady sprawiedliwości tak, by z radością ją praktykować, to znaczy, że nie jesteśmy gotowi do Królestwa. Nawet wobec zwierząt nie możemy być niesprawiedliwi. Każde stworzenie ma swoje prawa. Każdemu stworzeniu powinniśmy oddawać przynależne mu prawa. Rezultaty należą do Boga. Tak czyniąc, będziemy przygotowywać nasze umysły i serca do chwalebnego stanu, jaki Pan przygotował dla swoich wiernych dzieci.

Nie powinniśmy myśleć, że Królestwo Boże będzie dane na podstawie miłosierdzia czy łaski. Przy udzielaniu niebiańskiej nagrody Bóg bynajmniej nie kieruje się łaską ani miłosierdziem. Bóg okazuje miłosierdzie względem naszych grzechów i słabości, przeciw którym toczymy walkę, lecz nie dozwoli, by w Królestwie znalazła się choćby jedna osoba bez odpowiedniego charakteru. Ci, których Bóg uzna za współdziedziców i władców z naszym Panem Jezusem, muszą być przedstawicielami zasad sprawiedliwości i już teraz wiedzieć, jak stosować te zasady. Kto nie skłania się ku sprawiedliwości do tego stopnia, by wolał raczej ponieść szkodę, niż popełnić niesprawiedliwość, ten nie będzie mieć udziału w Królestwie.

Biblia wszędzie przedstawia Boga jako wielkiego Przedstawi­cie­la sprawiedliwości. Jeśli otrzymamy miejsce w Królestwie, to będzie nam ono przyznane w oparciu o uczynki, o nasz wzrost w łasce, w znajomości, w podobieństwie charakteru do naszego Pana Jezusa. Jeśli zostaliśmy usprawiedliwieni przez wiarę w krew Jezusa i gdy następnie zawarliśmy przymierze z Bogiem oraz zostaliśmy spłodzeni z ducha świętego, to Bóg chce, abyśmy zmierzali do doskonałości jako Nowe Stworzenia. Nie wolno nam myśleć, że nasz Ojciec Niebieski się nami nie interesuje i że chłodno i obojętnie nas osądzi. Przeciwnie, powinniśmy pamiętać na zapewnienie naszego Pana, gdy powiedział: „Albowiem sam Ojciec miłuje was” [Jan 16:27].

Podsumowując, pamiętajmy, że jeśli jesteśmy prawdziwymi, lojalnymi dziećmi Bożymi, to wszystkie nasze niedoskonałości przykryte są szatą sprawiedliwości Chrystusowej, a jeśli z całej naszej siły staramy się czynić wszystko dla tej wielkiej sprawy sprawiedliwości, postępując ze wszystkimi według Złotej Reguły, wtedy pokazujemy Ojcu, że oceniamy ją jako podstawę Jego rządu. Na tym solidnym gruncie może powstać nadbudowa miłości, a tym sposobem będziemy przygotowani do Królestwa. ¦