Prawdziwa światłość
„Tenci był
tą prawdziwą światłością, która oświeca każdego człowieka, przychodzącego na
świat” – Jan 1:9.
W |
szędzie
w Piśmie Świętym światło jest używane do przedstawienia Boga, Jego prawdy,
Jego sprawiedliwości, Jego sług i ich poselstwa, i na odwrót –
ciemność jest synonimem Szatana, „księcia ciemności” i wszystkich jego
zwiedzionych naśladowców, synów ciemności, oraz bezbożności, z którą jest
on utożsamiany, czyli uczynków ciemności. Określenia te są tak przekonywujące,
że ich znaczenie jest natychmiast odczytywane nie tylko przez osoby biegle
posługujące się Pismem Świętym, ale również przez świat. Głos natchnienia
w Biblii oznajmia, że „cały świat tkwi w złem” (1 Jana 5:19 NB)
– znajduje się pod wpływem Szatana i sił ciemności. Oświadczenie to
pochodzi nie z okresu przed potopem ani nie z okresu poprzedzającego
danie Zakonu Izraelowi, ani też nie z Wieku Zakonu, lecz z Wieku
Ewangelii. Co więcej, odkąd Jezus przyszedł i oddał swoje życie na okup
i odkąd Jego naśladowcy otrzymali pomazanie duchem świętym, czyli od
Pięćdziesiątnicy, świat wciąż tkwi w złem, jak znów Pismo mówi: „Bo oto
ciemności okryją ziemię, a zaćmienie narody” – Izaj. 60:2. Pismo Święte
oświadcza również, że Jezus jest światłością świata – prawdziwym światłem,
które oświeca każdego człowieka przychodzącego na świat, jak oznajmia nasz
tekst. Jak i w jakim sensie jest to prawdą? Odpowiadamy, że jeszcze
nie jest to prawdą, jest to bowiem stwierdzenie prorocze odnośnie tego, co
dopiero ma się stać.
Nasz Pan oznajmia tę wielką prawdę, gdy
stwierdza: „Ja światłość przyszedłem na świat, aby żaden, kto wierzy
w mię, w ciemnościach nie został”, ale „ludzie bardziej umiłowali
ciemność, bo ich uczynki były złe” (Jan 12:46, 3:19‑21). Innymi słowy,
nasz Pan zaznacza tutaj, że ludzie stali się zepsuci, tak sympatyzujący
z grzechem, tak dalecy od zgodności z absolutną prawdą,
sprawiedliwością i prawością, że wszystko to stało się dla nich
niepociągające albo raczej mniej pociągające niż błąd. Pan oświadcza, że to
była tajemnica ich nienawiści, jaką wywoływała Jego obecność i która
doprowadziła do Jego ukrzyżowania. „Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi
światłości i nie idzie na światłość, aby nie były zganione uczynki jego”
[Jan 3:20]; taka jest bowiem natura światła, że rozprasza ciemność.
Brzmi to dziwnie, ale ciemność nie ogranicza
się tylko do ludzi nieświadomych – tak było wtedy, i tak jest dzisiaj. Nie
ma ona odniesienia do zajmowanej pozycji. Najbardziej zdeklarowanymi sługami
ciemności byli najwyżsi kapłani, uczeni w Zakonie i wiodący
faryzeusze, i to oni najbardziej przeciwstawiali się światłu prawdy, jakie
jaśniało z życia i nauk naszego Odkupiciela. „A wielkie mnóstwo
ludu chętnie go słuchało” – Mar. 12:37 NB. W istocie, twierdzimy, że moce
ciemności są większe w ludziach bardziej wpływowych i lepiej
wykształconych. Sam Szatan, „książę ciemności”, nie jest nim z powodu swej
niewiedzy i prostoty, ale z powodu pychy i grzesznej ambicji, co
sprowadziło go na drogę sprzeciwu wobec Boskiego planu.
„Wy jesteście światłością świata”
Nasz Pan informuje nas nie tylko o tym,
że możliwości przyświecania światła od Niego były ograniczone przez
rozpościerające się wokół ciemności szatańskiego wpływu oraz ludzkiego
zdeprawowania i złych ambicji, ale też że to samo stanie się wymierną
prawdą w stosunku do Jego naśladowców, że – dalecy od bycia jasnymi
światłami, mocnymi słońcami na firmamencie ziemskich spraw, rozpraszającymi
jego ciemności – stanowić będą zaledwie nikłe światełka czy świece. Przestrzega
nas On jednak, żebyśmy nie byli z tego powodu zniechęceni, wstydząc się
Go, wstydząc się światła, ale żebyśmy wystawiali nasze świece na świecznik tak,
by mogły dawać światło wszystkim, którzy są w domu – w Domu Wiary,
gdyż tam mają świecić nasze światła. Mamy budować jeden drugiego w najświętszej
wierze.
Tak,
w istocie okna nasze mają być otwarte, tak by ci, którzy są na zewnątrz,
mogli widzieć światło wewnątrz Domu Wiary i mogli przyjść do światła,
i wszystkich takich należy przyjąć. Nie mamy jednak sądzić, że świat
będzie miłował nasze światło ani też, że jeśli weźmiemy je do nich, będą
skłonni nas chwalić, wysławiać czy szanować. Przeciwnie, dopóki „książę
ciemności” włada światem i działa poprzez świecką ambicję
i uprzedzenie, mocno zakorzenione złudzenia i fałszywe doktryny,
dopóty aktualne są słowa Pana: „Nie dziwcie się, bracia, jeżeli was świat
nienawidzi”; „wiedzcie, że mnie wpierw niż was znienawidził” – Jan 15:18 NB;
[1 Jana 3:13 NB]. „Nie rzucajcie pereł swoich przed wieprze, by ich snadź
nie podeptały nogami swymi i obróciwszy się, nie rozszarpały was” – Mat.
7:6 NB. Głębia waszego poselstwa nie jest przeznaczona dla świata, który czci
mamonę, lecz jedynie dla wybranych – dla klasy, którą Bóg wybiera spośród
świata w specjalnym celu – „lud dla imienia swego” [Dzieje Ap. 15:14 NB].
Tylko im samym dane jest znać tajemnice Królestwa Niebios,
w rzeczywistości tylko dla nich przeznaczone jest obecnie światło Prawdy –
„ilu ich Pan, Bóg nasz, powoła” [Dzieje Ap. 2:39] (Mat. 13:11; Kol. 1:13).
Reszta świata to synowie ciemności, którymi Pańska opatrzność zajmie się
w stosownym czasie.
Podobnie też Pismo
Święte mówi o ścieżce sprawiedliwości, która wiedzie poprzez obecny Wiek
Ewangelii. Ono nie wskazuje, że ścieżka Kościoła jest świetlista, lecz wręcz
przeciwnie, że jest ona wąska, ciasna, usiana próbami i trudnościami oraz
otoczona ciemnością, a oświecona jedynie lampą Boskiej Prawdy. Co więcej,
obraz tej drogi i wędrującego po niej Kościoła, ukazany w Piśmie
Świętym, uwypukla ten aspekt: pokazuje wędrowca z lampą skierowaną ku
czubkom jego sandałów, udzielającą światła tylko na każdy kolejny krok na
drodze, tak jak jest napisane: „Słowo twe jest pochodnią nogom moim,
a światłością ścieżce mojej” – Psalm 119:105. Apostoł Piotr wyraża tę samą
myśl, stwierdzając: „Mamy więc słowo prorockie jeszcze bardziej potwierdzone,
a wy dobrze czynicie, trzymając się go niby pochodni świecącej
w ciemnym miejscu, dopóki dzień nie zaświta” – 2 Piotra 1:19.
Podkreślone są tutaj cztery kwestie: (1) że istnieje nowy, zaplanowany przez
Boga dzień, który zaświta w odpowiednim czasie; (2) że teraz znajdujemy
się w okresie nocy poprzedzającej tę nową epokę; (3) że Słowo Pana jest
jedynym światłem i przewodnikiem dla Jego ludu w tym czasie nocy; (4)
że ci, którzy nie są Jego ludem i którzy nie mają tego światła, chodzą
w ciemności, jakkolwiek są mądrzy świecką mądrością i uważają się za
rozsądnych lub są za takich przez innych uważani.
Jakże cieszymy się z danego nam przez
Boga zapewnienia, że nadchodzi lepszy dzień, chwalebny dzień, „kiedy cienie,
przykre cienie, z tego świata znikną wnet” [HD 318, polska strofa: „Kiedy
Króla powitamy wśród radosnych chwały pień”]. Wskazuje to na zwycięstwo
światłości nad ciemnością, o czym Pismo Święte zapewnia nas w wielu
miejscach, z których wynika, że we właściwym czasie wspaniały Odkupiciel Chrystus
ujmie swoją wielką moc i rozpocznie swoje panowanie – panowanie
sprawiedliwości, panowanie Królestwa Bożego. Dalsze zapewnienie jest takie, że
już na początku tego królowania Szatan zostanie związany na tysiąc lat,
a tym samym jego zwodniczy wpływ na ludzi zostanie powstrzymany. Mówiąc
o tym w jednej ze swych przypowieści, nasz Pan nazywa Szatana
mocarzem tego Wieku i zapowiada, że go zwiąże i „sprzęt mu zagrabi”
[Mat. 12:29 NB] – zniszczy dzieła zła, grzechu, przesądu, nieświadomości itp.
O, jakiż to będzie dla świata wspaniały dzień!
„Zetrze szatana pod nogi wasze”
Tutaj Apostoł przypomina nam, iż Boski plan
dotyczący przyszłego Królestwa Bożego jest taki, że wybrany Kościół obecnego
czasu złączy się w nim ze swym Panem, swym Oblubieńcem. To złączenie
Kościoła z Chrystusem jest tak ścisłe, że czasem dzieło powstrzymywania
Szatana i mocy zła na rozpoczęcie Wieku Tysiąclecia przypisywane jest
Kościołowi pod jego Głową i Panem, jak wtedy gdy Apostoł oświadcza:
„A Bóg pokoju rychło zetrze szatana pod stopami waszymi” – Rzym. 16:20 NB.
Podobnie też nasz Pan wspomina Kościół jako zjednoczony z Nim
w przyszłej pracy pouczania; ponieważ – choć nasz tekst odnosi się do
Chrystusa jako prawdziwego, wielkiego światła, które w końcu oświeci każdego
człowieka przychodzącego na świat – Biblia pokazuje, że Kościół, teraz
pouczany, teraz chodzący wąską drogą Jego śladami, teraz wystawiany na
szczególne próby i trudności w celu rozwinięcia i sprawdzenia
zwycięzców, ma być także częścią wielkiego Słońca Sprawiedliwości, które
zgodnie z obietnicą Pisma Świętego wzejdzie z uzdrowieniem na swoich
skrzydłach (Mal. 4:2 NB).
Ten udział Kościoła wraz z Panem – jako
część chwalebnego Słońca Sprawiedliwości – ukazuje On w przypowieści
o pszenicy i kąkolu. Podsumowując tę przypowieść, Pan wskazuje na
zgromadzenie wybranych przy końcu tego Wieku poprzez przemianę
w zmartwychwstaniu, a następnie oświadcza: „Tedy sprawiedliwi lśnić
się będą jako słońce
w królestwie Ojca swego. Kto ma uszy ku słuchaniu, niechaj słucha” – Mat.
13:43.
Gęsty mrok okrywa narody
Przechodząc od
chwalebnego obrazu poranka Tysiąclecia do faktów takich, jakie mamy dzisiaj,
dostrzegamy absolutną rację obrazów Pisma Świętego, które ukazują świat
znajdujący się w ciemności i pogaństwie, w gęstym mroku,
i Kościół, który jako jedyny posiada lampę Boskiego objawienia. Znajduje
się ona blisko ścieżki, udzielając światła jednorazowo tylko na jeden krok.
Wszystko w tych obrazach potwierdzają inne stwierdzenia Słowa, jak również
nasze własne doświadczenie – że nic, co Kościół robi w obecnym czasie, nie
może rozproszyć mocy ciemności. Nasze niewielkie świece powinny się znajdować
na swoich świecznikach, nasze lampy powinny być oczyszczone i płonące, aby
wydawać tak wiele światła, jak to jest tylko możliwe, dla nas samych i dla
innych, ale w żaden sposób nie jesteśmy zachęcani, by uważać, że jakąś
własną mocą staniemy się Słońcem Sprawiedliwości i rozproszymy ciemność na
ziemi. To będzie wymagało wielkiej przemiany przy „pierwszym zmartwychwstaniu”,
co wyposaży nas i przygotuje do pracy oświecania świata. Wprost
przeciwnie, mimo wysiłków Bożego ludu w ciągu osiemnastu stuleci od
śmierci Jezusa liczba pogan ciągle rośnie. Według statystyk dzisiaj jest dwa
razy więcej pogan na świecie, niż było ich sto lat temu – 1,2 mld obecnie, 600
mln wówczas.
Niestety, chociaż zewnętrzny obraz
i splendor cywilizacji zwanej chrześcijaństwem jest pod wieloma względami
imponujący, to prawdziwy jest proroczy obraz sytuacji, przekazany przez naszego
Pana: „Lud ten czci mnie wargami, ale serce ich daleko jest ode mnie” – Mat.
15:8 NB. Dzisiaj, tak jak zawsze, tylko nieliczni są w zgodzie
z Panem, napełnieni duchem i prowadzeni Jego lampą Prawdy. Większość
chrześcijan, wszędzie, we wszystkich denominacjach, „upada”, tak jak opisuje to
Pan przez proroka, mówiąc do prawdziwego Kościoła Chrystusowego: „Padnie po
boku twym tysiąc, a dziesięć tysięcy po prawej stronie twojej, ale się do
ciebie nie przybliży” – Psalm 91:7.
Te tysiące, owszem dziesiątki tysięcy,
obejmują w naszych dniach wielu spośród wysoko wykształconych, dokładnie
tak samo, jak podczas pierwszej obecności naszego Pana upadającymi byli znawcy
Zakonu, najwyżsi kapłani i członkowie sanhedrynu. Upadkiem, o jaki tutaj
chodzi, nie jest zepsucie moralne czy popadnięcie w pospolity grzech, lecz
odpadnięcie od „wiary raz świętym podanej” – uleganie teoriom ewolucyjnym,
„wyższemu krytycyzmowi”, bezbożności, teozofii, Nowej Myśli, Nowej Teologii,
Chrześcijańskiej Nauce itp. – daleko od nauczania Bożego Słowa odnośnie
popadnięcia ludzkości w grzech i pod Boski wyrok, odnośnie odkupienia
Adama i całego jego potomstwa kosztowną krwią Jezusa, odnośnie wybawienia
Kościoła, a ostatecznie wszystkich, którzy przyjmą Bożą łaskę z rąk
tego, który nas umiłował i kupił swoją drogocenną krwią (Judy 1:3;
1 Piotra 1:18‑19).
Skoro Pan oświadczył, że ma moc, aby pokonać
grzech i Szatana oraz wyzwolić biedny świat z ciemności, niewiedzy
i zabobonu, to dlaczego dozwala na taką długą zwłokę? Dlaczego trwało to
aż cztery tysiące lat, zanim posłał Odkupiciela i dlaczego mija blisko
dziewiętnaście stuleci, od chwili, gdy Zbawiciel umarł za cały świat, do Jego
przyjścia w mocy i wielkiej chwale po to, by uwolnić ludzkość spod
jarzma grzechu i śmierci – żeby wyzwolić wzdychające stworzenie od więzów
zepsucia do chwalebnej wolności synów Bożych? Dlaczego? O, istnieje
przyczyna, ale nie wszystkim jest ona obecnie wiadoma. Nawet jeśli o niej
powiemy, to nie wszyscy mogą to usłyszeć. Słusznie nasz Mistrz powiedział do
wiernego Małego Stadka tych, co idą Jego śladami: „Wam dano wiedzieć tajemnicę
królestwa Bożego, ale innym w podobieństwach, aby widząc nie widzieli,
a słysząc nie rozumieli” – Łuk. 8:10. Dlatego też nie potrzebujemy się
obawiać przekazywania dalej Pańskich tajemnic odnośnie tej sprawy, którą
Apostoł określa jako „tajemnicę onę, która była zakryta od wieków i od
rodzajów, ale teraz objawiona jest świętym jego” (Kol. 1:26). Jest właściwe,
żeby święci znali tę tajemnicę, gdyż siła, jaką czerpią z tej wiedzy,
będzie przedstawiać dla nich szczególną wartość w ich boju ze specjalnymi
próbami i trudnościami, jakie są tuż przed nimi. Oto treść owej tajemnicy:
Boskim celem od początku było, że wielkim Wybawicielem, Mesjaszem będzie nie
tylko Pan Jezus, Odkupiciel, ale ma go stanowić również wybrane Małe Stadko
obecnego Wieku Ewangelii – dojrzałe ziarna zebrane w okresie żniwa
izraelskiego, jak też zebrane w ciągu Wieku Ewangelii z każdego
narodu, ludu, rodzaju i języka. Pan określa ich swymi „klejnotami”: „Cić
mi będą, mówi Pan zastępów, w dzień, który Ja uczynię, własnością” [KJV „klejnotami”]
– Mal. 3:17. „Klejnoty” te nie będą gotowe, nie zostaną uwielbione, dopóki
pełna liczba wybranych nie zostanie znaleziona, wyszlifowana
i przygotowana. Wtedy ci wybrani, sprawiedliwi, lśnić będą jak słońce
w Królestwie swego Ojca – ku błogosławieniu całej ludzkości. Oni, wraz ze
swym Panem, Oblubieńcem, jako pozaobrazowe Nasienie Abrahama wypełnią Boską
obietnicę: „Błogosławione będą w nasieniu twoim wszystkie narody ziemi” –
1 Mojż. 12:3 [1 Mojż. 22:18].
Dlaczego lud Boży się cieszy
I tak, tajemnica ukryta od wieków stała
się jasna dla tych, których oczy zostały pomazane duchem świętym i którzy
spoglądają we wskazanym przez Pana kierunku. Widzą, że teraz „światłości
nasiano sprawiedliwemu, a radości tym, którzy są uprzejmego serca” [Psalm
97:11], i to ich cieszy, po pierwsze jako manifestacja Bożej łaski,
a po drugie, ponieważ ich to porusza i zachęca do prawości serca, aby
mogli trwać w miłości Bożej i iść po wąskiej drodze od jednej łaski
do drugiej, od znajomości do znajomości, prowadzeni Słowem jak pochodnią dla
swych nóg. Cieszą się oni, ponieważ teraz rozumieją cel Boskiej mądrości
w dozwoleniu na specjalne próby i problemy Bożego ludu – że mają one
rzeczywiście wypracować w nich nader zacną wagę wiecznej chwały
[2 Kor. 4:17], do której „według postanowienia Bożego powołani są” [Rzym.
8:28].
Nie są oni zazdrośni lub zawistni
w stosunku do świata i jego „gościńca świętobliwości”, po którym
będzie on mieć przywilej wznosić się ku restytucyjnej doskonałości w ciągu
Tysiąclecia. Zdają sobie oni sprawę z tego, że choć będą to wielkie
błogosławieństwa, „Bóg o nas coś lepszego przejrzał” (Hebr. 11:40). Są oni
zadowoleni, o tak, są w stanie cieszyć się w czasie ognistych
prób dzięki tej świadomości, że to Bóg tak postanowił, iż mają być w ten
sposób przygotowani, doświadczeni i wypróbowani, czy godni są miejsca
w chwalebnym Królestwie, jakie wkrótce zostanie ustanowione w celu
błogosławienia świata. Owi posiadający wielkie i dobroduszne serca święci,
pełni miłości dla Boga i każdego stworzenia, cieszą się także ze
znajomości Boskiego planu, z tego, że całe stworzenie znajduje się pod
Boską opieką, jakkolwiek święci – pod Jego szczególną opieką. Cieszą się ze
zgłębiania Boskiego planu, który ukazuje coraz jaśniej, że Bóg zapewnił
możliwość wiecznego zbawienia przez Chrystusa dla wszystkich, którzy będą Mu
posłuszni, oraz że świadomość tego, możliwość i wsparcie niezbędne do
takiego posłuszeństwa staną się udziałem ludzkości podczas Tysiąclecia.
„Radość wielka wszystkiemu ludowi”
Czy dziwi zatem, że wiadomość o Bożej
łasce, tak jak została ona obwieszczona w dzień narodzenia Chrystusa, była
zwiastowaniem pokoju i dobrych rzeczy dla ludzi – dla wszystkich ludzi?
Czy patrząc na to, co widzimy w rozwoju Boskiego planu, dziwi nas, że aniołowie
ogłosili pasterzom: „Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie wszystkiemu
ludowi, iż się wam dziś narodził zbawiciel, który jest Chrystus Pan,
w mieście Dawidowym” [Łuk. 2:10‑11]? Nie! Poselstwo to zgadza się
w zupełności ze wszystkim, co wiemy ze Słowa Bożego i ze wszystkim,
czego rozsądny, inteligentny umysł mógłby się spodziewać ze strony
wszechmądrego, sprawiedliwego, wszechmocnego i wszystkich miłującego
Stworzyciela. Dlaczego nie miałby się On radować błogosławieniem każdego
z Adamowego rodzaju? Dlaczego miałby zaplanować zbawienie jedynie garstki
wybranych i przeznaczyć innych na wieczne męczarnie z rąk
ogniotrwałych demonów? Takie niebiblijne teorie pochodziły oczywiście od samego
wielkiego „księcia ciemności”, który z zadowoleniem odwróciłby nasze serca
od Boga mądrości, sprawiedliwości, miłości i mocy i chętnie by
chciał, żebyśmy myśleli o naszym Bogu jako o prawdziwym
nieprzyjacielu ludzkości, rozkoszującym się jej cierpieniem (Łuk. 10:11).
Jak szeroka, jak
wspaniale ogólna jest wymowa naszego tekstu, który zapowiada, że Jezus ma być
prawdziwą światłością świata – każdego człowieka przychodzącego na świat! Jakże
nas to przekonuje, że Odkupiciel świata był wielkim darem Boga dla Adama i całego
jego potomstwa – darem, którego wartość wzrasta w opinii wszystkich Pańskich
świętych obecnego czasu, gdy dzień po dniu, punkt po punkcie dochodzą do
znajomości Chrystusa Bożego, którego ocena wzrośnie u świata, gdy
w ciągu Wieku Tysiąclecia korzystać będzie z dostarczanych mu wtedy
wspaniałych możliwości i dochodzić do szczerej harmonii z Panem
i Jego sprawiedliwością, i która to ocena wzrastać w nich będzie
przez całą wieczność, gdy coraz wyraźniejsza stanie się długość, szerokość,
wysokość i głębokość Bożej miłości.
Drogi Boże wyższe niż drogi ludzkie
Nie pozwólmy, by nieopatrznie małość naszego
własnego umysłu przeszkodziła nam w ocenie prawdziwego znaczenia naszego
tekstu. Pamiętajmy słowa naszego Pana: „Bo zaiste myśli moje nie są jako myśli
wasze ani drogi wasze jako drogi moje, mówi Pan, ale jako wyższe są niebiosa
niż ziemia, tak przewyższają drogi moje drogi wasze, a myśli moje myśli
wasze” – Izaj. 55:8‑9. Wielki plan Boży, który do tej pory objął tylko
Kościół, ilu ich tylko Pan, nasz Bóg, powołał, zaczyna teraz obejmować nie
tylko ludzkość żyjącą w czasie, gdy dokańczane jest kompletowanie
wybranych Kościoła i gdy Oblubienica Chrystusa ma być wprowadzona do
niebiańskiej chwały, ale również wszystkich tych, którzy poszli do ogromnego
więzienia śmierci – do grobu, szeolu, hadesu (Izaj. 40:5).
Oczywiście wiemy, że ogromna ich większość
nigdy nie została oświecona przez Pana Jezusa i Jego poselstwo Ewangelii.
Nie było takiego światła, zanim nasz Odkupiciel przyszedł na świat, chociaż
minęły cztery tysiące lat i miliardy ludzi poszły do więzienia śmierci.
Świadectwo Pisma Świętego na ten temat jest jak najbardziej wyraźne,
a mianowicie: „Chrystus (...) żywot na jaśnię wywiódł
i nieśmiertelność przez Ewangelię” – 2 Tym. 1:10. Ani
nieśmiertelność, jaka jest Bożym darem dla Kościoła, nie była dostrzegana i oceniana
oraz rozumiana, ani życie wieczne, jakie Bóg zapewnił dla wszystkich
z rodzaju Adamowego, którzy zechcą je przyjąć. To prawda, były wcześniej
niejasne obietnice, ale nie było nad nimi jasnego światła. Musiały być one
przyjmowane wyłącznie przez wiarę.
Teraz jest inaczej. Widzimy Jezusa,
zobaczyliśmy, jak Boże słowo stało się ciałem, dostrzegamy Jego misję, że
przyszedł, aby odkupić nasz rodzaj. Oczyma wiary widzimy Go ukrzyżowanego za
nasze grzechy, tak, wzbudzonego ze śmierci i wywyższonego przed oblicze Ojca
oraz występującego jako orędownik dla Domu Wiary, Kościoła pierworodnych. Jak
Apostoł stwierdza: „aby się wstawiać teraz za nami przed obliczem Boga” (Hebr.
9:24 NB). Teraz możemy widzieć, czego starożytni widzieć nie mogli, że Bóg może
być sprawiedliwym, ale i usprawiedliwiającym dla tego, kto wierzy
w Jezusa. Możemy widzieć, że kara Adama została za niego zapłacona, że on
i cały jego ród mogą być uwolnieni z grobu i spod wyroku śmierci
oraz mogą otrzymać możliwość ujrzenia Światła – prawdziwego Światła, aby być
przez nie oświeconymi, przyprowadzonymi do znajomości Prawdy i mieć przez
to szansę pełnego pojednania z Ojcem i powrotu do wszelkich
błogosławieństw Jego łaski. Mogłoby się wydawać, że temat jest zbyt jasny, by
rodzić kontrowersje – to, że Bóg obiecał, iż prawdziwa światłość ma oświecić
każdego człowieka, że teraz oświeciła tylko niewielu, że w związku
z tym musi zostać objawiona w ciągu Wieku Tysiąclecia każdemu
stworzeniu, zanim wielki Boży plan odkupienia się dopełni, że każdy musi ujrzeć
tę wielką Światłość, zanim będzie mógł podlegać wielkiej karze – wtórej
śmierci.
My, którzy zostaliśmy uprzywilejowani
i powołani przez Boga w obecnym czasie, którzy oczyma wiary
ujrzeliśmy prawdziwą Światłość i zostaliśmy spłodzeni z ducha
świętego, i których stopy prowadzone są drogą wiary w świetle
Pochodni – cieszmy się coraz bardziej z dobroci naszego Boga
i postępujmy dalej dobrą drogą, przynosząc owoce i łaski ducha,
a przez to bądźmy sposobnymi do dziedzictwa świętych w światłości,
abyśmy wraz z Nim mogli świecić jak słońce w błogosławieniu
wszystkich narodów ziemi. ¦