Prawdziwy Kościół

„...do Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach” – Hebr. 12:23 BT.

Z

agadnienie to powinno się rozważać z modlitwą i rzetelnością, tak aby wszyscy, którzy wiedzą, że na początku był tylko jeden Kościół, ustanowiony przez naszego Pana, mogli się także przekonać, że na koniec też będzie tylko jeden Kościół – Kościół triumfujący w chwale, Oblubienica, Małżonka Barankowa [Obj. 19:7]. Z tego też powodu, że wśród wyznawców Jezusa jest wiele różnych nauk, wiele też powstało kościołów reprezentujących te nauki.

Znaleźliśmy prawdziwą Ewangelię, mniej lub bardziej rozproszoną po tych różnych wierzeniach, lecz żadna z nich nie była czystą, niesfałszowaną Ewangelią. Musimy pamiętać, że jedyny prawdziwy Kościół Chrystusowy w minionych osiemnastu stuleciach był rozproszony pomiędzy różnymi wyznaniami, a żadne z tych wyznań nie było prawdziwym Kościołem. Ani jedno z nich nie może rościć sobie pretensji, że ma tylko samą „pszenicę”, a nie ma „kąkolu”. Żadne z nich nie może twierdzić, że mieści w sobie wszystkich świętych, a nie ma żadnych hipokrytów. Był czas, gdy różne odłamy kościoła chrześcijańskiego utrzymywały, że tylko one są tym jednym jedynym Kościołem. Ale czas ten minął, jeśli weźmie się pod uwagę opinię ludzi i większości duchowieństwa.

„Aby wszyscy byli jedno”

Nie zarzucam złych chęci żadnemu z odłamów kościoła chrześcijańskiego. Przeciwnie, zakładam, że twórcy różnych wyznań wiary byli szczerymi, uczciwymi ludźmi i że pierwsi wyznawcy tych wierzeń także byli szczerymi ludźmi, jak również szczerymi są niektórzy dzisiaj. Zakładam jednak, że większość chrześcijan, duchowieństwa i osób świeckich zdaje sobie sprawę, że sekciarskie „ogrodzenia” składają się głównie z błędnego zrozumienia Bożego Słowa i planu, oraz że przyczyny, które na początku doprowadziły do rozłamów w Kościele, w znacznej mierze już znikły. Jeżeli zatem możemy obecnie rozpoznać prawdziwą Ewangelię, to powinniśmy się wszyscy ponownie połączyć, zgodnie z modlitwą naszego Mistrza: „Aby wszyscy byli jedno, jako ty, Ojcze! we mnie, a ja w tobie” – Jan 17:21.

Przypominam ponownie o prostocie tej Ewangelii, która ukazuje szeroki zakres planu Bożego i pozwala każdemu człowiekowi widzieć wiele wspaniałych zarysów tegoż planu, na ile tylko umożliwia to duchowy rozwój danej osoby. Na tej szerokiej bazie chrześcijańskiej jedności pierwsi chrześcijanie byli jedno i potępiali wszelki rozłam. Św. Paweł gromił tych, co mówili: „Jamci jest Pawłowy, a jam Apollosowy, a jam Kiefasowy” – 1 Kor. 1:12. Ponieważ jedynie Chrystus umarł za nas wszystkich, On też jedynie powinien być uważany za naszego Zbawiciela; a jako że On jest Głową Kościoła, jedyną Głową, tylko On musi być uznawany. Ponieważ wszyscy jesteśmy braćmi, stąd też różnice stanu, jakie występują pomiędzy duchowieństwem a osobami świeckimi, muszą zostać zniesione, aby wszyscy mogli stać się jednym Kościołem, z jednym Panem, jedną wiarą, jednym chrztem i jednym Bogiem i Ojcem nad wszystkimi (Efezj. 4:5).

„Wielki Babilon, matka wszetecznic”

W jaki sposób podzielony Kościół, ze ścierającymi się wierzeniami, postrzegany jest przez Wszechmogącego, mówi nam On sam, nazywając go Babilonem – co oznacza zamieszanie. I któż może zaprzeczyć trafności tego określenia? W dawnych czasach katolicy stosowali tę nazwę do grup protestanckich, a protestanci na odwrót – stosowali ją do Kościoła rzymskiego. Ale gdy badamy Pismo Święte, to widzimy, że określenie „Babilon” obejmuje wszystkich. Kościół rzymski przedstawiony jest jako kościół-matka, a rozmaite protestanckie kościoły jako jego córki. Zarzut wszeteczeństwa, jaki Pan stawia przeciwko matce i córkom, jest prawdziwy, jakkolwiek u niektórych to wszeteczeństwo jest bardziej widoczne niż u innych.

Posługując się żydowską ceremonią ślubu jako podstawą tego obrazu, widzimy, że wszyscy chrześcijanie, będąc członkami prawdziwego Kościoła, są określani jako zaręczeni z jednym mężem, z Chrystusem (2 Kor. 11:2). Według żydowskiego zwyczaju zaręczyny zobowiązywały kobietę do takiej samej czystości, jakby małżeństwo zostało już zawarte. Tak samo Kościół, przez swoją przysięgę złożoną swemu Panu, zobowiązany jest w całej pełni [do zachowania wierności], jakkolwiek nie wcześniej jak dopiero przy Jego wtórym przyjściu miały się odbyć zaślubiny z niebiańskim Oblubieńcem oraz przemiana zaręczonej Oblubienicy ze stanu ziemskiego do niebiańskiego, bo „ciało i krew królestwa Bożego odziedziczyć nie mogą” (Obj. 19:7; Jan 14:3; 1 Kor. 15:50).

Duchowe wszeteczeństwo to stan, w jakim znalazła się Oblubienica Pana, gdy się połączyła i zjednoczyła ze światem. Kościół rzymski zjednoczył się, czyli połączył ze świeckim rządem Rzymu, a gdy imperium rzymskie rozpadło się na części, kościół papieski połączył się z różnymi odłamami cywilnego rządu i niektórych tych kochanków wciąż jeszcze ma, podczas gdy inni go opuścili. Francja odeszła, także Portugalia i Włochy. Hiszpania grymasi; Austro-Węgry stanowią obecnie jego główne oparcie. Dobrze jest traktowany w Ameryce, ale nie jest połączony z rządem amerykańskim. Dobrze jest podejmowany i obdarzany wszelką swobodą w Niemczech i wśród wielu mieszkańców Wielkiej Brytanii, ale kraje te nie są jego kochankami.

Jaka matka, takie córki

Kościół grecki [prawosławny] połączony jest z rządem rosyjskim. Kościół anglikański z rządem brytyjskim. Kościół luterański jest zaślubiony z kilkoma rządami europejskimi. Inne z kościołów protestanckich, nie mając sposobności przyłączenia się do ziemskich rządów, połączyły się ze światowymi systemami, światowymi organizacjami według własnego pomysłu, w których z reguły zamożność i mamona zajmują pierwsze miejsca przy stole. Jaka matka, takie córki – mówi stare przysłowie. Zamiast zarzucać to wszystko innym, powinniśmy uznać i wziąć sobie do serca swoją własną cząstkę, za którą jesteśmy odpowiedzialni.

Jak doktrynalne błędy, które spowodowały rozłamy, rozwijały się stopniowo przez długi okres ciemności, tak też rozwój duchowego wszeteczeństwa był stopniowy. Nie mamy występować przeciwko faktom, które są niezbite, ale powinniśmy szczerze żałować złego stanu i odstąpić od niego. Powracając do jednej wiary, powinniśmy także wrócić do jednego Pana. Gdy to uczynimy, On łaskawie nas przyjmie i odtąd Jego imię będzie dla nas wystarczające. Nie będziemy potrzebowali nazywać się chrześcijanami rzymskimi, chrześcijanami anglikańskimi, chrześcijanami luterańskimi, chrześcijanami kalwinistycznymi, lecz wszystkie takie nazwy będą dla nas nieprzyjemne, jako przypominające niewierność, nad którą obecnie bolejemy. Jak nazwa „chrześcijanin” była wystarczająca dla pierwotnego Kościoła, tak wystarczająca jest i dzisiaj dla wszystkich, którzy ochoczo porzucą błędy przeszłości i zejdą się w jeden „Kościół Boga żywego” [1 Tym. 3:15].

W sprawie jednego chrztu, uznajmy to, co mówi Pismo Święte, a mianowicie, że zanurzenie w wodzie jest jedynie symbolem, czyli obrazem pogrzebania woli jednostki i jej interesów w śmierci, na podobieństwo naszego Pana i w społeczności z tym, który wyrzekł się samego siebie aż na śmierć. W ten sposób wszyscy poświęceni, bez względu na to, jakiego są wyznania, mogą być uznani za członków jednego prawdziwego Kościoła, jeśli umarli z Chrystusem dla świata, jego nadziei i celów, jeśli są pogrzebani z Nim przez chrzest w Jego śmierć, która to śmierć dla ciała (przyjęta przez Ojca) czyni nas członkami jednego Ciała Chrystusowego, prawdziwego Kościoła. Jeżeli tak będziemy ochrzczeni w Jego śmierć, będziemy mieć również udział w Jego zmartwychwstaniu (Rzym. 6:4‑5).

Kościół na pustyni

Słyszy się pytanie: Gdzie był prawdziwy Kościół przez całe te minione osiemnaście stuleci, od czasu, gdy pomarli apostołowie? Odpowiadamy, że Pismo Święte przedstawia obraz, w którym udaje się on w warunki pustynne, poza obręb życia publicznego, na okres 1260 lat. Gdy pycha, wystawność, arogancja i błąd zajmowały pierwsze miejsca, łagodność, szlachetność, miłość i prostota stopniowo ustępowały. Przez długi okres ciemnych wieków historia prawdziwego Kościoła nie była spisywana, tak jak podobnej historii nie można napisać i dzisiaj (Obj. 12:6,14).

Ponieważ żadne spośród rozmaitych wyznań nie jest prawdziwym Kościołem, więc i historia żadnego z nich nie stanowi jego historii. Według Pisma Świętego wśród jego członków nie ma wielu mądrych, wielu uczonych, są oni rozrzuceni pomiędzy wszystkimi różnymi wierzeniami i kościołami, a niektórzy znajdują się i poza nimi. Zaślubiona Panu czysta „panna” nie odgrywa wybitnej roli w sprawach kościelnych i jest zupełnie nieznana dla świata. Wszyscy ci, jakkolwiek są na świecie, nie są z niego i nie cieszą się jego poważaniem. Mistrz powiedział: „Jeśli was świat nienawidzi, wiedzcie, żeć mię pierwej niżeli was miał w nienawiści. Byście byli z świata, świat, co jest jego, miłowałby” – Jan 15:18‑19.

Jeśli zatem ci spłodzeni z ducha, stanowiący zaręczoną „dziewicę” Pana – Kościół, są tak nieliczni i jeżeli owi nieliczni rozproszeni są między czterystu milionami nominalnych chrześcijan, to siłą rzeczy pozostają oni w zdecydowanej mniejszości i mają obecnie stosunkowo małe wpływy, nawet jeśli byliby wyjątkowo stanowczy i energiczni. Rządzą masy i klasy. Majątek, wykształcenie, ziemskie interesy i ziemska potęga bardziej się obecnie podobają ludziom niż to, co zgodnie z obietnicą Słowa Bożego zostanie ustanowione, gdy Mesjasz ujmie swą wielką władzę i rozpocznie swoje królowanie.

Babilon przedstawiony jest w Piśmie Świętym jako wpływowy i potężny – matka i córki. Nigdy nie zgodzi się on na uszanowanie tych paru świętych w swych szeregach, bo uważa, że są głupcami, skoro mienią się być „wybranymi” i prawdziwym Kościołem. Posługując się językiem Apostoła, ma on owych świętych za „głupców przez cały dzień” oraz „śmieci tego świata i omieciny” ziemi. Dla niego są oni niesfornymi buntownikami, ciągle nawołującymi do ewangelicznej prostoty, praw i wolności jednostki, tak co do osoby, jak i sumienia, do świętości w Panu nie tylko w nazwie, ale też w uczynku i w prawdzie. Będąc tak znikomą mniejszością w Babilonie, klasa prawdziwego Kościoła wykazywałaby się szaleństwem i brakiem rozsądku, gdyby spodziewała się nawrócenia światowych mas tych różnych systemów, gdyby oczekiwała, że osiągną one takie samo zapatrywanie na daną sprawę oraz że uda jej się naprawić te wszystkie rozmaite systemy.

„Wyjdźcie z niego, ludu mój”

W sprawie tej potrzeba nam mądrości, która pochodzi z góry, oraz wiary i odwagi, by tak postępować. Modlitwa Pańska musi być naszym przewodnikiem odnośnie Jego woli względem nas, którzy przez wiarę, poświęcenie i spłodzenie z ducha świętego zostaliśmy przyjęci do jednego prawdziwego Kościoła, których „imiona (...) napisane są w niebiesiech” [Łuk. 10:20]. Pan modlił się za nami, nie za nominalnymi masami, które w rzeczywistości są częścią świata i całkowicie oszukują same siebie, przypuszczając, jakoby miały jakąś część, dział lub dziedzictwo z Kościołem. Dzięki Bogu, że zrozumieliśmy, iż nie oznacza to, by wszyscy oprócz świętych mieli być wiecznie męczeni, lecz jedynie to, że nikt inny jak tylko świętobliwi, ukształtowani na wzór drogiego Syna Bożego mogą być członkami tego chwalebnego „maluczkiego stadka”, które Bóg przeznaczył zebrać z każdego narodu, ludu, plemienia i języka.

O tym wiernym Kościele Pan powiedział: „Owce moje głosu mego słuchają (...) i idą za mną” – Jan 10:27. Słyszymy Jego głos upewniający nas co do tego, iż wolą Jego jest, że ci, co należą do klasy Jego czystej, zaręczonej panny, powinni być wszyscy jedno, nie oddzielając się dłużej „płotami wyznań wiary”, tworząc sekty i stronnictwa. Pan mówi, że dał Babilonowi czas na skruchę, lecz on nie pokutował. Stwierdza też, że wyrok przeciwko systemowi babilońskiemu został już wydany. Z Boskiego punktu widzenia już „upadł, upadł Babilon” i odrzucony został od Boskiej łaski. Jakie byłoby życzenie naszego Umiłowanego, z którym jesteśmy zaręczeni? Jakie jest Jego poselstwo dla nas? Mamy napisane: „Wynijdźcie z niego, ludu mój! abyście nie byli uczestnikami grzechów jego, a iżbyście nie wzięli z plag jego” – z jego ucisku (Obj. 18:4).

Ponieważ nominalne systemy nie znajdują się w poświęconym stanie serca, nie łaknąc i nie pragnąc prawdy i sprawiedliwości oraz nie będąc umarłymi dla swej woli – nie ma nadziei, by zrezygnowały ze swoich spraw i teorii. Najwięcej, co mogą uczynić, to utworzyć federację i zgodzić się na zaprzestanie wojny jedni z drugimi. Daleko lepiej byłoby prowadzić czasem jakieś teologiczne walki i przyznać się przed rozumniejszą częścią opinii publicznej do pewnych niespójności. Bez względu na to, co uczyni Babilon – matka i córki, droga, którą mają kroczyć owi nieliczni święci, rzeczywisty Kościół, który niedługo wyjdzie z „pustyni”, wsparty na ramieniu swego umiłowanego Oblubieńca, jest jasno wytyczona. Święci powinni zjednoczyć się w sercu na podstawie zasad i doktryn Słowa Bożego i stać w tej wolności, którą Chrystus uczynił ich wolnymi od ludzkiej niewoli i sekciarstwa.

Dlaczego Pan dozwala na tworzenie się tych wielkich odłamów i rozłamów w mistycznym Babilonie? Pozwala On tylko na takie rzeczy, z których jest zdolny wywieść błogosławieństwo dla rzeczywistych wybranych, dla swego „maluczkiego stadka”, którzy wkrótce będą współdziedzicami z Chrystusem w Jego Królestwie. Mocne sekciarskie mury Babilonu, zwane ortodoksją, i wielkie miedziane bramy światowości dostarczą wielu świętym okazji do odbycia takiej właśnie próby, jakiej potrzebują dla okazania się „zwycięzcami” – „zupełnymi zwycięzcami”, gdyż jedynie tacy zwycięzcy będą stanowić członków klasy Oblubienicy. Wszystkie obietnice uczynione są dla zwycięzców, dlatego istnieje potrzeba dozwolenia na zwodnicze zło celem ich wypróbowania, aby mogli zostać ujawnieni ci, którzy będą uznani przez Boga.

Wspólnota jednego prawdziwego Kościoła

Słowa modlitwy naszego Pana będą zrealizowane przez „zwycięzców”. Będą oni jedno z Nim samym i z Ojcem, dla nich będzie „jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest, jeden Bóg i Ojciec” (Efezj. 4:4‑6). Lecz co do przyszłości nominalnych systemów, to jako systemy, zostaną one zniszczone, pomimo że wielu z drogiego ludu Bożego jeszcze się w nich znajduje, zaniedbując zwyciężania, a jednak będą „zbawieni jako przez ogień” w czasie wielkiego ucisku, którym zakończy się obecny Wiek, a ustanowiony zostanie Wiek Nowy (1 Kor. 3:15).

Apelujemy do was, bracia chrześcijanie, abyście spełnili modlitwę Mistrza, w jedności „Kościoła, który jest ciałem jego”, Chrystusa, „Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach” [Efezj. 1:22‑23 NB; Hebr. 12:23 BT]. Ta wspólnota nie wymaga organizowania nowej grupy albo nowego kościoła. Jest tylko jeden prawdziwy Kościół, który Bóg zawsze uznawał. Bez niego Babilon nigdy nie był w żadnym sensie uznawany przez Boga, i jak tylko „zwycięzcy” wyjdą z Babilonu, przyjdzie on na pamięć przed obliczem Boga, aby podał mu kielich wina swojego gniewu i aby szybko, w „jednej godzinie” nastąpił jego upadek (Obj. 16:19; Obj. 18:10). Prawdziwemu Kościołowi Pan zawsze dawał do zrozumienia, że istotą jego jedności nie są ziemskie organizacje, lecz członkostwo w Chrystusie. Nie czytamy: zgromadźcie ich do Kalwina, Lutra, Wesley’a, Pawła, Apollosa albo Piotra, lecz: „Zgromadźcie mi świętych moich [mówi Pan], którzy ze mną uczynili przymierze przy ofierze” [Psalm 50:5]; „Cić mi będą, mówi Pan zastępów, w dzień, który Ja uczynię, własnością” – Mal. 3:17.

Gdy wszyscy uświęceni będą wybawieni, zegar wszechświata wybije godzinę, która zamknie obecną dyspensację, a otworzy nową. Gdy „sól ziemi” zostanie zabrana z Babilonu, prędko nastąpi zepsucie. „Uciekajcie z pośrodku Babilonu, a niech zachowa każdy duszę swoją” [Jer. 51:6]. Korzystajmy ze światła „teraźniejszej prawdy” na tyle, na ile każdemu z nas dane jest się nią cieszyć. Poprowadzi nas ona we wszystkich sprawach życia i zapewni bliższą społeczność z Bogiem, Zbawicielem oraz braćmi. Pomoże oddzielić od Babilonu umysły, serca i służbę. Niech Babilon kontynuuje swe dobre uczynki, którymi się tak chlubi. Dziełem świętych, jak oznajmia Pan, jest budowanie się „na najświętszej wierze” [Judy 1:20], aby w końcu mogły zabrzmieć słowa: „Przyszło wesele Barankowe, a małżonka jego nagotowała się” [Obj. 19:7]. ¦