SM-641

Kościół „Ukrzyżowany z Chrystusem”

„Z Chrystusem jestem ukrzyżowany, a żyję już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus” – Gal. 2:20.

W czasach, gdy ludzkość wysilała się na wynalezienie różnych okrucieństw, którymi by torturować ofiary publicznej zemsty, lub nienawiści, krzyżowanie w tym czasie było przeważnie praktykowane. Rzymianie uważali, że śmierć przez ukrzyżowanie dla przestępców, którzy byli obywatelami rzymskimi była straszna i poniżająca, bez względu jak haniebną była zbrodnia przestępcy, więc skazywano na nią tylko niewolników i cudzoziemców. Ten sposób karania śmiercią był największą zniewagą na jaką mogli skazać przestępcę, czy to względem publicznej zniewagi, czy tez fizycznych cierpień.

Krzyżowanie było powolnym i męczącym umieraniem, które trwało kilka godzin, a czasem i kilka dni. Przestępca zwykle był przywiązywany do krzyża, gdy ten leżał na ziemi. Ręce i nogi przybijano gwoździami do krzyża, który następnie podnoszono i umieszczano w przegotowanym zagłębieniu. Opuszczanie krzyża w dół sprawiało wielkie wstrząśnięcie ciała i było powodem wielkich cierpień. Słońce gorące paliło nagie ciało i na głowę, a głowa naszego Pana była poranioną dodatkowym okrucieństwem to jest koroną cierniową. Zadane rany nie będąc opatrzone zaogniały się; przenikające boleści przeszywały zbolałe ciało, wzmagająca się gorączka dodawała więcej jeszcze cierpień z powodu wielkiego pragnienia, a każde poruszenie potęgowało cierpienie. Jak śmierć się zbliżała, roje much gromadząc się i obsiadając rany zwiększały cierpienia, od których nie było żadnej ulgi. Ponieważ żywotne organy nie były bezpośrednio zaatakowane by od razu skróciły życie, więc siły i życie opuszczały ciało powoli aż do zupełnego wyczerpania.

W sprawie naszego Pana zdaje się iż ostateczną przyczyną Jego śmierci było literalne pęknięcie serca. W przeciwnym razie cierpienia Jego byłyby się przedłużały o wiele dłużej, ponieważ śmierć przez ukrzyżowanie rzadko kiedy następowała prędzej niż po 24 godzinach, a niekiedy następowała dopiero po pięciu dniach. Piłat zdziwił się że Jezus umarł tak prędko, i zamiast umierać powoli, umarł przed zupełnym wycieńczeniem sił. Przedtem jeszcze Jezus rozmawiał z łotrem i polecił Swoją matkę uczniowi Janowi. Wyrzekł także, iż Jego wielkie dzieło wykonało się, po czym wielkim głosem, – który wskazywał na pozostałą jeszcze siłę umysłu i ciała – zawołał: „Ojcze! w ręce twoje polecam ducha mojego” (Łuk. 23:46) i umarł natychmiast. Bój wewnętrzny jaki prowadził w Ogrodzie Oliwnym spowodował, że naczynia krwionośne zostały uszkodzone. Bicie serca tak było silne, że powodowało krwawy pot – wydarzenie niezwykłe, ale znane, a wywołane przez nadzwyczajne wzburzenie umysłowe. Będąc tym osłabiony, gdy cierpienie się powtórzyło spowodowało pęknięcie serca i natychmiastową śmierć.(Łuk. 22:44)

„UKRZYŻOWANY Z CHRYSTUSEM” FIGURALNIE.

Ponieważ literalne ukrzyżowanie oznacza tortury, powolną lecz pewną śmierć, zatem figuralne ukrzyżowanie musi być do niego zbliżone w podobieństwie, inaczej figura byłaby bez znaczenia. Gdy mówimy, że ktokolwiek bierze swój krzyż by naśladować Chrystusa, to rozumiemy przez to, że ta osoba jest ofiarowaną i podjęła pierwszy stopień zaparcia siebie podejmując się sprawy Chrystusowej! Chociaż dzieje się to z bojaźnią i ze drżeniem, to jednak poddaje się dobrowolnie bolesnemu poniżeniu i wzgardzie wobec świata i starszym kapłanom jak i ich zaślepionym zwolennikom, aby mogla mieć udział ze swoim Mistrzem i członkami Ciała Pomazańca w obojętności i wzgardzie od świata i tych, którym pragną czynić dobrze. Czyniąc to jednak nie jesteśmy sami jak był nasz Pan i nasza Głowa, ponieważ otrzymujemy pociechę i sympatię od Tego, który jest naszym Arcykapłanem i od współczłonków Ciała Chrystusowego, Kościoła. Z naszym Panem nikt nie mógł sympatyzować ponieważ On był Wodzem i Przodownikiem w tym biegu i z ludu nikt przy Nim nie był.

Ktoś mógłby zapytać: gdzie zaczyna się niesienie naszego krzyża, gdzie krzyżowanie? Gdzie się ono kończy? Jak wiele ono w sobie zawiera? Na to odpowiadamy: Okoliczności do pewnego stopnia zmieniają się i każdy musi stosować to we własnej sprawie. Aby to można uczynić możemy rozpatrzeć trzy znamienne przykłady a mianowicie, naszego Pana i Apostołów: Pawła i Piotra.

UWAŻAJCIE NA TEGO, KTÓRY ZNOSIŁ

Nasz Pan będąc urodzonym pod prawem żydowskiego Zakonu nie mógł rozpocząć Swej misji aż doszedł do lat trzydziestu. Prawdopodobnie On swoje lata spędził na badaniu proroctw odnoszących się do Planu Bożego i Jego w tym Planie udziału. Jedyna wzmianka jest o tym uczyniona gdy jeszcze był chłopcem. W dwunastym roku swego życia starał się zasięgnąć wiadomości od znakomitych uczonych w Piśmie, którym zadawał pytania odnoszące się do różnych proroctw (Łuk. 2:42-52).

W trzydziestym roku życia miał pierwszą sposobność rozpocząć dzieło, dla którego przyszedł na ten świat. Używając figury naszego tekstu możemy powiedzieć że od tej pory On zaczął nosić swój krzyż, to jest gdy został ochrzczony przez Jana w rzece Jordan. Masy ludu a nawet Jan Chrzciciel nie rozumieli głębokiego znaczenia, jaki zawierał w sobie chrzest jako symbol śmierci i to upokorzenie można uważać jako początek wzięcia krzyża. Jan, jak i lud Izraelski uważał chrzest jako symbol oczyszczenia i omycia od grzechów jako reformę. W owym czasie nie było jeszcze właściwym aby nasz Pan miał tłumaczyć znaczenie chrztu, bo to należało do czasu i do dzieła, które nie mogło się prędzej rozpocząć aż po śmierci Jezusa i po zesłaniu Ducha Świętego, a nawet nie mogliby zrozumieć gdyby im Jezus starał się tę rzecz wyjaśnić.

Nasz Pan miał się stać przykładem dla swych uczniów a jako ich Wódz mógł się spodziewać że wszyscy Jego uczniowie będą Go naśladować. Jak w rzeczywistej śmierci Ten, co nie zaznał grzechu został policzony między przestępców, tak w jej symbolu – przez zanurzenie w wodzie – „z przestępcami policzon będąc” (Iz. 53:12), którzy figuralnie zostali omyci od dawnych swoich grzechów żeby mogli rozpocząć nowy żywot. Pan nasz jako niewinny Baranek Boży nie był zrozumiany i to bez wątpienia było dla Niego ciężkim krzyżem, lecz tym sposobem otworzył On drogę do lepszego wyrozumienia i ocenienia woli Ojcowskiej, którą miał wykonać Przez posłuszeństwo w podjęciu figuralnego krzyża okazał się godnym wykonywania służby Bożej aż do śmierci. Duch Święty – Moc Boża, – która na Nim spoczęła po wyjściu z wody dała Mu możność dopatrzeć się i lepiej zrozumieć Jego przyszłą drogę na Kalwarię; lecz jednocześnie sprowadzało wyrozumienie przewyższającego bogactwa łaski Bożej i wielkiego wywyższenia jakie Go czekało przy końcu tej ważkiej drogi.

ZWYCIĘSTWO NA PUSZCZY

Umysł naszego Pana został rozjaśniony przez spłodzenie z Ducha Świętego po chrzcie, a Jego duch ofiarniczy wywiódł Go na puszczę, by tam na osobności mógł lepiej rozważać Plan Ojcowski i drogę, którą miał na przyszłość obrać w posłuszeństwie woli Ojca. W miarę na ile wyrozumiewał ten plan krzyż Jego stawał się cięższym, jak również poniżenie i hańba, na jaką miał być wystawiony, i do której Jego duch ofiarniczy prowadził. Co więcej, kusiciel cały swój ciężar rzucił na krzyż i tak już ciężki przez nasuwanie myśli wskazujących inne sposoby czynienia dobrze, a które były przyjemniejsze ciału niż zupełne ofiarowanie. Po rozważeniu tych rzeczy nasz Pan odrzucił nasuwane myśli bez względu czy pochodziły one od szatana, lub od Niego samego i raczej wybrał to, co było wolą Bożą i sposób jaki mógł podobać się Bogu. „Oto idę; w księgach napisano o mnie; abym czynił wolę twoją” (Ps. 40:7-9).

Po tym zwycięstwie nasz Pan stał się mocniejszym, a krzyż zdawał się lżejszym; gdy powrócił z pustyni był figuralnie ukrzyżowany, oddając się dobrowolnie na śmierć – ręce, nogi i wszystkie zdolności i władze zostały złożone w ofierze Bogu dla przeprowadzenia Boskich zamiarów bez względu ile to miało kosztować Go, czy proces umierania miał trwać dłużej, czy krócej, czy mniej, lub więcej być bolesnym. Teraz On lepiej wyrozumiał znaczenie ślubu ofiarowania uczynionego przy chrzcie.

Nasz Pan jako człowiek, gdy rozpoczął Swoją misję, był zupełnie umarłym dla wszelkich ludzkich nadziei i dążeń – umarłym dla Swoich celów i Swojej woli. Mimo to nie był On umarłym, tj. bez czucia na różne szyderstwa, bóle i przeszywające słowa, którymi był traktowany, lecz był wydany na śmierć – ukrzyżowany. Obarczone, skrwawione członki, ludzkie zdolności, prawa itp. zawsze były obciążone, krzyżowane i na śmierć skazane aż do końca, gdy modlił się w Ogrójcu, ażeby kielich hańby mógł Go ominąć. W ciągu półczwarta roku Swej misji nasz Pan był w figuralnym znaczeniu ukrzyżowany, to jest, był skazany na śmierć – Jego wola, Jego zdolności i wszystko zgodnie z planem Ojcowskim zostało ofiarowane. Wszystkie Jego uczynki, które miały być błogosławieństwem dla drugich sprawiały, że moc z Niego wychodziła (życie) i leczyła chorych na ciele i na umyśle grzeszników, którzy Go otaczali; i to było częścią Jego powolnego umierania, skończyło się w śmierci i to śmierci krzyżowej.

DOŚWIADCZENIE ŚW. PAWŁA.

Paweł Apostoł nie był literalnie ukrzyżowany lecz został ścięty, ponieważ był rzymskim obywatelem. Jednak na długo przed nastąpieniem rzeczywistej śmierci on mówił: „Z Chrystusem jestem ukrzyżowany” (Gal. 2:20). Inaczej mówiąc „Jestem wydany na śmierć”. Moja wola, moje zdolności i władze, moje prawa i przywileje jako człowieka wszystkie złożone są w ofierze tak, że nie mam moich własnych planów, dążności ani woli, lecz staram się abym mógł być prowadzony jedynie przez Ducha Świętego, czyli prowadzony przez wolę mojego Mistrza, która mieszka we mnie i kieruje każdym moim uczynkiem w Jego służbie. Ale nie jestem tak umarłym, bo niekiedy odczuwam bodziec ciała i nasuwają się myśli, że rad bym iżby było inaczej. Jednak podbijam ciało pod wolę Bożą i na podobieństwo Mistrza,który w podobnych okolicznościach mówił: „nie moja wola, lecz twoja [Ojcze] niech się stanie" (Łuk. 22:42)

Niektórym się zdaje, że nasz Pan i Apostoł mówiąc o figuralnym ukrzyżowaniu mieli na myśli grzeszne pragnienia. Czytając jego słowa,które jakoby miały znaczenie: „Moje grzeszne ambicje i pragnienia opanowuję i krzyżuję”. Zaś słowa naszego Pana jakoby znaczyły: „Nie moja grzeszna wola aby się stała Ojcze, ale Twoja święta wola”. Takie pojęcie byłoby błędne. Nasz Pan był święty, niepokalany, odłączony od grzeszników (Żyd. 7:26) a jako taki nie mógł mieć grzesznych pragnień, lub woli. Nie miał On wcale chęci do zabójstwa, kradzieży, bluźnierstwa, pożądania cudzej własności ani fałszywego świadczenia, ani oszczerstwa lub obmowy, ani żadnej grzesznej chęci ku Bogu, lub ludziom. Przeciwnie, Jego życzeniem było jedynie czynienie dobra, aby czcić Boga i czynić dobrze ludziom.

Nasz Pan jako człowiek posiadał silny umysł i zdrowy sąd na to, w jaki sposób dobro mogłoby być wykonane, i w jaki sposób Pan Bóg mógłby być najlepiej uczczony, i jak można by najskuteczniej czynić ludziom dobrze. Gdyby On trzymał się własnego zdania – sądu – i woli i jakich sposobów byłoby najlepiej użyć, by wyszło to na chwałę Bogu a na pożytek ludziom, to zapewne, iż nasunęłyby się myśli w naturalny sposób podobne do innych dobrze myślących ludzi względem polepszenia bytu ludzkości za pomocą polityki i społecznych reform, by można przeprowadzić sprawiedliwy rząd, by wymierzać sprawiedliwość uciśnionym, by ulżyć trudnościom przez zakładanie szpitali, przytułków, szkół i by oczyścić religijne systemy istniejące za Jego czasów. Takie zarządzenie bez wątpienia mogłoby sprawić czasowo wiele dobrego, to jednak nie mogłoby sprowadzić wyzwolenia jakie Bóg zamierzył w Swoim planie wykonać. Taki plan być może nie wstąpił na umysł doskonałego Człowieka Chrystusa Jezusa, ponieważ on przechodzi możność objęcia go przez ludzkie myśli i rozumowanie. Nasz Pan widząc że Ojciec Jego był większym niż On doszedł do przekonania, że poddanie się zupełne Jego woli było najwłaściwszym do czynienia bez względu jaką ona była do wykonania, przyjemną, łatwą, lub trudną.

DLACZEGO JEST WŁAŚCIWEM, KRZYŻOWANIE SWEJ WOLI.

Jeżeli człowiek znajduje się bliżej doskonałości o tyle wola jego jest silniejszą i trudniej ją ukrzyżować. Im bardziej ktoś jest upewniony; posiada dobrą wolę w czynieniu dobrze drugim, o tyle jest dla takiego rzeczą trudną dopatrzeć się przyczyny, dla której miałby pozbyć się tej woli. Tym sposobem nasz Pan wiedział, iż było potrzeba, ażeby umarł i dał Okup za rodzaj ludzki, przeto od tego się nie uchylał, wiedząc także, że boleści, zniewaga, wzgarda i jako kryminalisty nie były częścią kary wiec wątpił czy były one potrzebne, czy Ojciec nie wymagał od Niego jako od Zbawiciela więcej, aniżeli wymagała kara za grzech Adama, przeto się modlił: „Ojcze mój, jeśli można, niech mię ten kielich minie” (Mat. 26:39); wszakże nie dopominam się o moje prawa, ani nie próbuję moich własnych zamiarów, ani wykonać moją wolę, ale pozostawiam wykonanie mądrości Twojej; „niech się stanie wola twoja” (Mat. 26:42)

Prawdopodobnie nasz Pan nie widział jeszcze wówczas jakim On był dla nas wzmocnieniem i korzyścią odkąd pokazał nam jak wstępować w Jego ślady, jak krzyżować naszą wolę itd.; ostateczne doświadczenie posłuszeństwa aż do śmierci krzyżowej, jedno i drugie było pożyteczne i właściwe z powodu bardzo wielkiej nagrody wyniesienia do Boskiej natury za posłuszeństwo woli Ojcowskiej; daniu za nas okupu, było próbą Jego godności.

Jako naśladowcy stóp naszego Pana nie posiadamy tak mocnej woli by wytrwać i krzyżować ją, ani odpowiedniej mocy charakteru, przez który moglibyśmy to wykonać. My jednak korzystamy ze znajomości dlaczego takie ostateczne i akuratne posłuszeństwo jest wymagane i potrzebne dla wszystkich, którzy chcą się okazać godnymi należenia do Kościoła – Ciała Chrystusowego, które ma być uwielbione z naszym Panem, naszym Odkupicielem i Głową.

JAK WSTĘPUJEMY W ŚLADY STÓP JEGO

Paweł Apostoł nie miał na myśli krzyżowania grzesznych pragnień, planów itp. gdy mówił: „Z Chrystusem jestem ukrzyżowany” (Gal.2:20). Na innym miejscu odnosił się do tej samej rzeczy gdy mówił, iż pragnie umrzeć z Chrystusem i mieć społeczność w cierpieniach Chrystusowych. Zatem, jeżeli krzyżowanie Chrystusa nie było krzyżowaniem grzesznej woli, chęci i pragnień, wówczas i Apostoła Pawła grzeszna wola nie była krzyżowaną, zatem i nasza jako naśladowców niepokalanego Baranka Bożego nie jest krzyżowaną.

Prawda, że Paweł Apostoł i inni naśladowcy Chrystusa z natury byli grzesznymi, dziećmi gniewu jako i inni, przeto byli dalekimi od doskonałości w porównaniu do Tego, który był Niepokalanym. Pierwszy stopień wiary w Chrystusa pokazał im, że nie mieli prawa ani przywileju pożądać tego, co jest złe, a przyjmując usprawiedliwienie przez śmierć Chrystusa wyznają nie tylko żal za przeszłe grzechy, lecz okazują pokutę i zmianę życia w następstwie, na ile to jest dla nich możebne, przychodząc do wyrozumienia, że przypisane zasługi Okupu pokrywają nie tylko grzechy dawne ale także wszystkie popełniane mimowolne słabości ciała i błędy. Ta przemiana grzesznego stanu do sprawiedliwości poprzedza ich powołanie by naśladowali Chrystusa, by cierpieli z Nim a w następstwie, by mogli z Nim otrzymać wielkie wywyższenie do Boskiej natury. Tym sposobem możemy zauważyć, że jak było z naszym Panem tak podobnie jest z nami, że nasza dobra wola, nasze dobre intencje i zamiary chociaż w rzeczywistości nie są doskonałymi jak były naszego Pana, lecz przez Jego zasługi są nam przypisane za doskonale – one to mają być krzyżowane, skazane na śmierć z Chrystusem i mają mieć udział w Jego ofierze.

Jak nasz Pan wyrzekł się i ukrzyżował własną wolę a przyjął na to miejsce wolę Ojca, tak podobnie jako naśladowcy Chrystusa mamy wyrzec się naszej woli, ukrzyżować ją jak i wszystkie nasze pragnienia, przyjmując w zamian kierownictwo Chrystusa Pana, który dotąd jeszcze spełnia Plan Ojcowski, którego doskonałość On może teraz lepiej i w zupełności ocenić.

Sermons 641
Straż 08/1927 str.125-127

Do góry