HG3-451

Strach nieszczęściem ludzkości

The New York American 1 stycznia 1911
Brooklyn, Nowy Jork, 1 stycznia. Pastor Russell z Brooklyńskiego Domu Modlitwy
zwrócił tego popołudnia uwagę wielkiego zgromadzenia w Brooklyńskiej Akademii Muzyki
na ważność właściwej odwagi w Nowym Roku, powołując się na następujący werset:

„Nie bój się, bo cię wykupiłem, nazwałem cię twoim imieniem – moim jesteś!” (Izaj. 43:1)

Strach jest wielkim nieszczęściem. Jest ściśle związany ze wszystkimi życiowymi zmartwieniami, ściśle złączony z wszelkimi przestępstwami na świecie. Jednym z błogosławieństw prawdziwego chrześcijaństwa jest uwolnienie od strachu. Niestety, prawdziwe chrześcijaństwo, prawdziwa chrześcijańska wiara i bieżąca za nie zapłata nie są zbyt powszechne nawet w chrześcijańskim świecie.

Niewielu zna znaczenie słów Mistrza: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzyście spracowani i obciążeni, a Ja wam sprawię odpocznienie”. Niewielu ocenia zapewnienie: „A przetoż jeśli was Syn wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie” (Mat. 11:28; Jan 8:36).

U podstaw strachu leży grzech. Możemy być pewni, że aniołowie w niebie nie znają strachu. Po tym, jak Adam okazał nieposłuszeństwo wobec Boskiego nakazu, bał się Stwórcy i schował się przed Nim. Podobnie też strach dotyka wszystkich potomków Adama z powodu ogólnej prawidłowości, że „wszyscy są grzesznikami”. Bóg i Jego sprawiedliwość są, obrazowo, światłem, zaś grzesznik i jego grzechy są – również obrazowo – ciemnością. Nie istnieje kompromis – ciemność nienawidzi światła (sprzeciwia się mu), światło rozprasza ciemność. Miłość i poważanie współdziałają ze sobą, ale miłość i strach są sobie przeciwne; nie możemy kochać tego, czego się boimy, nie możemy się bać tego, co kochamy.

STRACH, ZMARTWIENIE, CHOROBA

Nadzieja, duma, ambicja dodają odwagi zarówno biznesmenowi, jak i pracownikowi, królowi i wieśniakowi, pani domu i służącej, liderowi politycznemu, jak i cierpliwej matce. Niemniej jednak wszyscy oni mają coś w rodzaju dryfkotwy strachu [blokady, hamulca – przyp. tłum.], która w życiowych stresach rodzi niepokój, niepokój zaś powoduje niestrawność, niestrawność natomiast wywołuje bezsenność i nerwowość. W jakim więc stopniu strach zostanie usunięty, w takim też sprzyja to i pomaga w utrzymaniu poczucia szczęścia i zdrowia.

Wszyscy lekarze uznają ten fakt, że strach jest ściśle związany z chorobą. Dlatego mądry lekarz zawsze doradza choremu pogodne otoczenie, miłe rozmowy, umysłowe rozrywki, unikanie rozmyślania o czymś smutnym, zażywanie spokoju itp. Można by zapytać: Dlaczego kuracja Mistrza jest tak rzadko dzisiaj brana pod uwagę? Dlaczego tak niewielu udaje się do Chrystusa, Wielkiego Lekarza, po odpoczynek, pokój, pocieszenie i radość, jakie On obiecał swym naśladowcom osiemnaście stuleci temu? Czy Jego słowa okazały się nieprawdziwe? Czy Jego zdeklarowani wyznawcy są pomiędzy tymi najbardziej wylęknionymi, zakłopotanymi, przemęczonymi, chorymi, zmartwionymi i zatrwożonymi spośród naszego biednego wzdychającego stworzenia? Musimy dodać, że czterysta milionów wyznawców chrześcijaństwa jest znacznie bardziej nieszczęśliwych, bardziej wystraszonych, bardziej znerwicowanych, drażliwych i chorowitych niż miliard dwieście milionów niechrześcijan [dane z 1910 r. – przyp. tłum.].

Wyjaśnieniem tej szczególnej sytuacji jest to, że chrześcijaństwo nie jest chrześcijańskie, a nazwa chrześcijaństwo jest niewłaściwa! Królestwo Chrystusa nie panuje nad cywilizowaną jedną czwartą ludzkości. Od wieków chrześcijaństwo oszukuje samo siebie i bardzo fałszywie przedstawia Chrystusa, Jego nauki i Jego obiecane Królestwo sprawiedliwości, o które modlimy się: Przyjdź, Królestwo Twoje, bądź wola Twoja na ziemi. Nasze regularne wojska, przygotowane, aby niszczyć się nawzajem, nasza artyleria gotowa roznieść wszystko w pył i nasza marynarka wojenna oraz samoloty, nasze działa i torpedy – wszystko to dowodzi błędnego nazywania cywilizacji ludzkiej Królestwem Chrystusa.

Podobnie też zmartwienia, strach, konflikty, nerwice itp. w chrześcijaństwie dowodzą, że antidotum Wielkiego Nauczyciela na strach i troski nie zostało przyjęte przez masy chrześcijaństwa. Utrzymujemy, że lekarstwo Dobrego Lekarza na grzech, zepsucie, zmartwienia, strach jest tak samo efektywne dziś, jak było osiemnaście i pół wieku temu oraz twierdzimy, że rzeczywista trudność polega na tym, iż nie postępowano wiernie według przypisanej recepty. Nalegamy, aby ci, którzy teraz „mają uszy ku słuchaniu” Jego poselstwa, z oddaniem je zaakceptowali i nie przyjmowali zaleceń od nikogo innego, mówiącego tylko, że „będzie dobrze”. Powinniśmy być przekonani, że dostajemy lekarstwo, które ma poparcie Pańskiego Słowa oraz pieczęć „kosztownej krwi”.

NAUKI MISTRZA WYPACZONE

W ciągu „wieków ciemnych” rozniecany był zabobonny strach; wszyscy się z tym zgodzą. Próbowano zapędzić ludzi do Boga. Ohydne doktryny były publicznie głoszone w imieniu Boga, Chrystusa i Jego apostołów. Św. Paweł nazywa je „naukami demonów” (1 Tym. 4:1). Uczyły one głównie doktryny o czyśćcu, po to, by [cierpienia] mogły być uśmierzone przez modlitwy i msze. Pod wpływem strachu miliony ludzi przyjmowało Chrystusa i z wyznania stawało się Jego uczniami, pozostając w całkowitej nieświadomości względem Jego prawdziwych nauk, a w związku z tym nie bardziej byli oni Jego naśladowcami niż wtedy, gdy trwali w pogaństwie. Później, po części ubocznie, Przeciwnik zostawił ślad na ruchu reformacyjnym, prowadząc gorliwych wyznawców do odrzucenia czyśćca jako niebiblijnego, a zastąpienia go, dla całego szerokiego świata, wiecznymi mękami rok – nauką jeszcze bardziej niebiblijną i jeszcze bardziej uwłaczającą Bogu diabelską doktryną.

Na szczęście dla nas, protestantów, my nie traktujemy naszych własnych doktryn poważnie. Ile ich jest, wszystkie protestanckie kreda twierdzą, że tylko ochrzczeni święci dostaną się do nieba, zaś wszyscy nieświęci, przeciwnie – będą cierpieć wieczne męki; tak czy inaczej, nawet jeden na sto w to nie wierzy. Najbardziej święci, najbardziej sumienni z nich dręczeni są przez swoje obawy, torturowani przez własne upodobania, zakłopotani co do zrozumienia Bożych spraw – nie są w stanie posiąść pokoju i radości, jakie Mistrz obiecał swym naśladowcom. Mniej sumienni z nich zagłuszają sumienie ku swojej własnej szkodzie, tracąc stopniowo wiarę w Boże Słowo z powodu tego błędu. Uciekają w ten sposób od niektórych udręk strachu, ale nie zyskują miłości, radości, zadowolenia i pokoju, jakie Mistrz obiecał swoim wiernym.

NIEPEWNE WYBIEGI SZKODLIWE

Jest tylko jedno Boskie lekarstwo na ten szkodliwy strach. Środek ten jest związany z Ewangelią Chrystusa; istnieje jednak mnóstwo wybiegów. Niektórzy topią swoje lęki, rozczarowania i smutki w alkoholu albo zażywając różne narkotyki. Inni zatapiają je w zmysłowych przyjemnościach, jeszcze inni w prowadzeniu interesów, a niektórzy w działalności na rzecz kościoła; są i tacy, co uciekają się do jakiś bezrozumnych „diabelskich sztuczek”. Następstwem stosowania takich wybiegów jest swego rodzaju podstępny „sukces”, do jakiego one prowadzą, a mianowicie kłamstwo zaprzeczające istnieniu grzechu, dementujące faktyczny ból, smutek i śmierć, natomiast wręcz odwrotnie – zapewniające, że wszystko jest dobrze, i to nie bacząc na fakt, jak niezgodne z prawdą jest takie twierdzenie.

Skutek takiego oszukiwania samego siebie rzeczywiście pomaga w rozsądnej mierze załagodzić strach. W jakimś stopniu sprowadza to ulgę i zadowolenie, lecz jest to tylko ucieczka, a nie prawdziwy środek zaradczy, jeśli chodzi o jego wpływ na umysł, wszelkie zdolności rozumu i jego choroby. Wykrzywianie przyczyny, niezbędne dla tej filozofii, która nazywa czarne białym, ból przyjemnością, a grzech prawością, jest destrukcyjne dla zdrowych zdolności rozumowania. Nawyk wypaczania, konieczny do nazywania zła dobrem, a nieprawości prawością, nie tylko szkodzi umysłowi, ale też – próbując opierać się na Piśmie Świętym – przekręca w całości Boże Słowo. W sytuacji skrzywienia umysłu oraz przekręcania Słowa Bożego nie można cieszyć się prawdziwym przesłaniem Świętych Pism. Dopóki strach nie zostanie w wymiernym stopniu wyeliminowany, niemożliwa jest należyta wiara, nadzieja, radość i duch zdrowego umysłu.

BOSKIE ANTIDOTUM NA STRACH

Boskie przesłanie dla Izraela, przekazane poprzez Zakon i Proroków, a zinterpretowane przez Jezusa i Jego apostołów, dostarcza nam prawdziwego antidotum na strach. Nie zaprzecza ono grzechowi, chorobie, smutkowi, śmierci; nie wypiera się faktów, lecz zawiera środek zaradczy na to wszystko, antidotum, „balsam z Gileadu”. Co więcej, informuje nas, że owo antidotum można otrzymać tylko poprzez współdziałanie naszych głów i serc.

Powiadamia nas, że w obecnym czasie uzdrowienie osiągalne jest jedynie dla stosunkowo niewielu, ale że ostatecznie Boskie błogosławieństwo, jak świat długi i szeroki, obejmie całą ludzkość w takiej pełni jak karanie za grzech. Teraz stosuje się to (w pełnym wymiarze) jedynie względem tych, co mają uszy ku słuchaniu, oczy wiary oraz wdzięczne, czułe serca. Inni mogą otrzymać tylko pewną miarę pocieszenia. Wielki Nauczyciel dał nam klucz do tego uwolnienia się od strachu, mówiąc: „Poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi”; „Jeśli was Syn wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie” (Jan 8:32,36).

Pierwszym krokiem do tego, by Prawda uczyniła nas wolnymi, jest zdjęcie płaszcza ignorancji i przesądów, a to jest już inna kwestia. Dla przykładu, katolicka zabobonna wiara w czyściec i protestancka odnośnie piekła dla praktycznie całej ludzkości jest tak mocno zakorzeniona w wiernych, że zerwać te więzi i uwolnić się do nich jest niełatwym zadaniem. Tylko ci, co naprawdę łakną i pragną Pana i Jego sprawiedliwości, są poza wszelkim prawdopodobieństwem bycia kiedykolwiek należycie uwolnionymi.

Inni, uwalniając się od jednego błędu, popychani są przez Przeciwnika w drugi, tak samo zły lub gorszy. Nie takich Bóg szuka w obecnym czasie; takimi zajmie się On krok po kroku pod chwalebnym Królestwem Mesjasza, kiedy Szatan będzie związany. Teraz, jak oświadcza Apostoł: „Ojciec takich szuka, którzy by mu tak cześć oddawali (...) w duchu i w prawdzie” [Jan 4:23]. „Tajemnica Pańska objawiona jest tym, którzy się go boją, a przymierze swoje oznajmia im” [Psalm 25:14], teraz uwalnia ich od więzów przesądu i strachu, a krok po kroku, w „pierwszym zmartwychwstaniu”, uwolni ich od ciała zepsucia.

Innymi słowy, w obecnym czasie wszyscy ludzie mogą otrzymać błogosławieństwo pociechy serca w takim stopniu, w jakim potrafią przyjść do znajomości Boskiej Prawdy, a każdy uzyska pomoc w poznawaniu Prawdy w zależności od swego łaknienia i pragnienia sprawiedliwości i uczciwości duszy. Ci, co mają nieuczciwe serca, nie są godni uwolnienia od strachu. Nie skorzystają oni z wolności i wyswobodzenia od strachu, podobnie jak i inni w obecnych warunkach.

TAJEMNICA WIEKU EWANGELII

Aby zdobyć najwyższe błogosławieństwo, jakie Bóg ma do zaoferowania w obecnym czasie, trzeba spełnić pewne niełatwe wymagania. Trzeba szczerze żałować z powodu grzechu i na ile to tylko możliwe, osiągnąć poprawę, co oznacza, że trzeba porzucić grzech w takim stopniu, na jaki tylko nas stać. Następnie trzeba wiarą uznać „Baranka Bożego, który gładzi grzech świata”, uznać, że ofiara za grzechy była niezbędna i że to Bóg sam zapewnił ją w śmierci Jezusa. Wiara i wiedza muszą się rozwijać i nie tylko uznawać śmierć Odkupiciela, ale również i to, że Bóg wzbudził Go z martwych i ponownie wielce wywyższył do duchowego stanu, z tym zamiarem, aby ostatecznie mógł dokonać dla całej ludzkości wspaniałego błogosławienia przepowiedzianego w Zakonie i Prorokach.

Dodatkowo takim będzie objawiona „tajemnica” tego Wieku Ewangelii, trwającego od śmierci Jezusa aż do ukazania się Mesjasza w mocy i wielkiej chwale jako Michała, „owego podobnego Bogu” (Dan. 12:1). Tajemnicą jest to, że Jezus jest Głową, Wodzem, Panem Kościoła, który jest Jego Ciałem oraz że członkowie Ciała będą ostatecznie uwielbieni wraz z Głową na duchowym poziomie i że następnie Głowa i Ciało stanowić będą wielkiego Mesjasza, którego tysiącletnie duchowe panowanie skutkować będzie błogosławieniem i naprawianiem rodzaju ludzkiego.

UCZUCIOWA WYMOWA NASZEGO TEKSTU

Aby właściwie zrozumieć nasz tekst i w gruncie rzeczy Biblię jako całość, konieczne jest dostrzeżenie, że Bóg zaplanował dwojaki Izrael: ziemski i duchowy. Obydwa są cenne, obydwa wybrane, obydwa mają być użyte przez Pana podczas panowania Królestwa Mesjasza, jeden na poziomie niebiańskim, drugi na ziemskim. Niektórzy popełnili błąd, uznając ziemski Izrael, a nie uznając Izraela niebiańskiego czy duchowego. Inni zbłądzili, uznając Izrael duchowy, a nie uznając Izraela ziemskiego. Obietnica Boga pewna jest dla obojga nasienia Abrahama, zarówno dla tego, które według obietnicy, według przysięgi, jest nasieniem duchowym, jak i dla tego, które, według Zakonu, jest nasieniem naturalnym (Rzym. 4:16).

Duchowe nasienie musi się rozwinąć najpierw, ponieważ błogosławieństwo będzie przechodzić od nasienia niebiańskiego do nasienia ziemskiego, a następnie od ziemskiego na wszystkie narody. Błogosławieństwo dla wszystkich narodów zawierać będzie zaoferowaną im możliwość stania się członkami nasienia ziemskiego, które ostatecznie, jak piasek na brzegu morskim, obejmie wszystkich zbawionych spośród wszystkich narodów, jacy zostaną uznani za godnych życia wiecznego. „Ojcem wielu narodów wystawiłem cię” (Rzym. 4:17).

KSIĄŻĘTA PO CAŁEJ ZIEMI

Wszyscy, którzy dostąpią tego błogosławionego doświadczenia społeczności z Bogiem, opisani są w naszym tekście: „Nie bój się, bo cię wykupiłem, nazwałem cię twoim imieniem – moim jesteś!” Wierna garstka tych z obecnego Wieku Ewangelii, którzy przechodzą przez głębokie wody cierpień i przez ogniste próby, nie tylko wychodzą bez obrażeń, ale są również błogosławieni; tak, i zostaną szczodrze pobłogosławieni nagrodą nadchodzącego Królestwa. Nie muszą się niczego bać.

Podobnie też cielesny Izrael, jako lud, był szczególnie uprzywilejowany od dni Abrahama aż do odrzucenia Mesjasza, zwłaszcza gromadka świętych z tego narodu, dla których gwarantowaną nagrodą będzie przywilej stania się książętami po całej ziemi przy wielkim Królu Chwały (Psalm 95:1-6).

Nawet podczas Wieku Ewangelii, kiedy naród izraelski, „Jakub”, musiał przechodzić przez przykre doświadczenia, „wody nieszczęść” i „ogniste próby”, Pan ich nie odrzucił. Trzymał ich razem jako naród. Nie dozwolił na to, aby zostali zgładzeni przez swoich wrogów. Ich przetrwanie przez trzydzieści pięć wieków samo w sobie jest cudem Boskiej ochrony. Pozbawieni nieszczęść zniknęliby jak inne ludy.

Gdy Wiek Ewangelii (wyboru duchowego Izraela) zbliża się ku końcowi, głos Boga wzywa cielesny Izrael, kieruje ich do Ziemi Obiecanej i ożywia ich serca poselstwem ich Proroków.

Ostatecznie wszyscy podzielą Boże błogosławieństwo i wtedy wszyscy będą bez bojaźni. Teraz dla tych, co znają Boga, jest czas, aby się nie bać. Teraz wszyscy, których oczy wiary i zrozumienia dostrzegają, jak Bóg majestatycznie stąpa pośród synów ludzkich, kierując Boskim planem, mogą się bez obaw radować. Teraz jest dla nich czas właściwej odwagi; nie bać się, zwyciężać świat, być mężnym w obronie sprawiedliwości i prawdy. Błogosławieństwo Pana spłynie stosownie do ich wierności i męstwa. Nie ma innej drogi do prawdziwego odpocznienia i pokoju, do jakiego zaprasza Jezus. I nigdy nie będzie lepszego czasu niż teraz, żeby przyjąć Pańską ofertę: „Przyjdźcie do mnie!”

The New York American, 1 stycznia 1911, HG3-451
Straż 1/2011

Do góry