R-6009

POZOSTAWIŁ SPICHLERZ PEŁNY
Brat Ingram Margeson — Boston

Bostońskie zgromadzenie badaczy Pisma świętego było wstrząśnięte, gdy .nadeszła telegraficzna wiadomość o śmierci naszego Umiłowanego Pastora, czyli o przejściu do Ojczyzny. Odczuliśmy smutek i samotność, jednak serca nasze radowały się, wiedząc, że nasz Drogi i Umiłowany Brat został przemieniony z ludzkiej do Boskiej natury. Dla Niego było to błogosławieństwem i wielkim przywilejem stanąć przed obliczem Króla królów, dostać się do samego nieba. Tak, On jest błogosławiony! Poszedł aby pozostać na zawsze z Panem.

Dotkliwie odczuwamy naszą stratę. On, którego Bóg użył do niesienia światła i pocieszania nas, nie może już więcej udzielać osobistych rad i słów pociechy. Dzięki Boskiej opatrzności spod Jego pióra wyszło tyle pokarmu, że spichlerz, który zostawił jest napełniony żywnością. Naszym pragnieniem jest korzystać z tego bogatego zaopatrzenia, wykonując jednocześnie piękną pracę opowiadania ewangelicznego poselstwa. Jest to wesoła nowina wielkiej radości, która dzięki Bogu zostanie oznajmiona w słusznym czasie wszystkim ludziom.

Specjalne nabożeństwo Zboru Bostońskiego było zwołane nieomal natychmiast. Zgromadziło się czterystu do pięciuset osób. Podjęliśmy jednomyślne uchwały wyrażające naszą szczerą chrześcijańską miłość i sympatię dla wszystkich będących w żałobie po całym świecie, a szczególnie dla drogiej Rodziny Bethel i pracowników Przybytku. Wszystkich polecaliśmy Bogu, Jego szczególnej opiece i błogosławieństwu. Słowa apostoła pocieszają nas: „Mój Bóg napełni wszelką potrzebę waszą według bogactwa swego chwalebnie, w Chrystusie Jezusie".

Jako osobiste świadectwo, pragnę przedstawić, że było moim przywilejem podróżować z Drogim Bratem Russell przez wiele dni, tygodni i miesięcy w pewnym czasie, tak w Ameryce, jak i podczas Jego podróży dookoła świata. Wyniosłem z tych podróży moje największe wrażenia. Widziałem, jak On absolutnie ufał Panu we wszystkim! Obojętnie gdzie przebywał, czy w pociągu, czy w hotelu, przed podjęciem każdej dziennej pracy On klękał i prosił o błogosławieństwo oraz pomoc Bożą. Nigdy nie zapomnimy Jego nieustannej i niezmordowanej miłości, którą okazywał całemu Kościołowi. Zawsze starał się oświecać i pocieszać nas. Kładł swoje życie za braci nawet wtedy, gdy Jego ciało było zmęczone i szarpane bólem. Nigdy nie szemrał ani narzekał, lecz mówił: „My mamy o wiele łatwiej, aniżeli mieli Apostołowie i nasz Drogi Pan". Jak cudowny przykład On nam zostawił! Naprawdę zasłużył sobie na koronę Zwycięzcy!

W.T. 6009-1916

Świt 1986/6 str. 32,33.