R5970

CO MY KAŻEMY I UCZYMY

"Nie osądziłem za rzecz potrzebną, co inszego umieć między wami, tytko Jezusa Chrystusa i to Onego ukrzyżowanego" - 1Kor.2:2.

W żadnym okresie historii Kościoła, on wielki przeciwnik nie był tak czynnym w rozmnażaniu fałszywych nauk i w odwracaniu uwagi wiernych od prawdy przez nasuwanie im bezpożytecznych i niestosownych kwestii, jak obecnie. Gdy uwielbienie Kościoła ma już wnet nastąpić i gdy wierni mają być przyjęci do radości ich Pana, wszelkie środki są używane, aby ograbić ich z wystawionej nagrody i zniweczyć ten zarys Boskiego planu. Jednakowoż w rzeczywistości zniweczyć jakiejkolwiek części planu Bożego nikt nie może; albowiem Bóg zamierzył wybrać z pomiędzy ludzi "Maluczkie Stadko" - "Lud imieniowi Swemu", "Królewskie Kapłaństwo" - i takie grono będzie na pewno wybrane. Czy jednak wszyscy z tych co teraz są w zawodach o tę nagrody będą zaliczeni do tego grona, jest wciąż jeszcze otwartym pytaniem. Starajcie się więc, bracia umiłowani, aby nikt nie wziął waszych koron (Obj.3:11). Jeżeli którzy uchylą się od swych przywilejów i okażą się niegodni tego dziedzictwa, znajdą się inni, którzy zajmą ich miejsca.

Przeto prosimy was, bracia, o ile cenicie tę chwalebną nadzieję wystawioną w Ewangelii, abyście nie dawali posłuchu duchom zwodzącym i naukom diabelskim, jak określa je Apostoł (1Tym.4:11), ale mając ustalony cel, abyście skierowali całą waszą energię do tej jednej rzeczy, do której zostaliście powołani i uprzywilejowani aby ją czynić, jako prospektywni członkowie królewskiego kapłaństwa. Nie zapominajmy nigdy o tym, że jesteśmy "ludem szczególnym", odosobnionym od wielkiego ciała nominalnego Chrześcijaństwa tak samo jak i od świata; a także iż posiadamy wyższe nadzieje, dążenia i ambicje, tudzież, że zostaliśmy obdarowani łaską wglądnięcia w głębokie rzeczy Boże, będąc powołani z ciemności do Jego przedziwnej światłości. Będąc w taki sposób odosobnieni od świata i od Chrześcijan z imienia, którzy w znacznej mierze są uczestnikami ducha tego świata, nie potrzebujemy się dziwić, że oni są w dysharmonii z nami i że ignorują nas, albo też sprzeciwiają się nam lub prześladują nas.

Opozycji należy się spodziewać

Takich przeciwności należy się spodziewać i one, bez wątpienia, będą trwały, aż nasz bieg zakończy się w śmierci. Znosić te przeciwności z cierpliwością, jest poświęcaniem naszych wrodzonych upodobań do przyjaźni i przyjemności doczesnego żywota i znoszeniem trudów jako dobrzy żołnierze dla prawdy, bez względu jakiego rodzaju będą te trudności przychodzące na nas wtedy, gdy staramy się czynić wolę Bożą i pracować w sprawie Jego królestwa. Takim właśnie jest znaczenie stawienia naszych ciał ofiarą żywą, na czynienie służby Bożej. Być w rzeczywistości w Jego służbie obejmuje w sobie, pierwsze: Uważne i ustawiczne badanie planu Bożego. Drugie: Przyswajanie sobie Jego Ducha; co prowadzi, trzecie: do gorącego pragnienia, aby ten plan był dokonany i do współdziałania w tymże planie, służąc Bogu według posiadanych zdolności, bez względu ile by to wymagało kosztów i ofiar.

Jeżeli jesteśmy wierni w tej służbie, to nie będziemy mieli czasu ani pragnienia zwracać uwagi na błędne nauki, lub na jakiekolwiek tematy, nie mające nic wspólnego z tą jedyną rzeczą, na pełnienie której poświęciliśmy nasze życie. Jeżeli oddaliśmy wszystko Bogu, to nasz czas nie jest więcej naszym, więc nie możemy go tracić na badanie powabnie skombinowanych, lecz błędnych teorii, zbudowanych na innym fundamencie, a nie na tym, co uczy Pismo Święte. Nie mamy również czasu zajmować się pojęciami i usiłowaniami, które zaprzątają uwagę świata i z których wiele są nieszkodliwe same w sobie, lecz byłyby szkodliwe dla nas gdybyśmy nimi zajmowali nasz poświęcony czas i przez to odwracali naszą uwagę od tej jedynej rzeczy, którą czynić powinniśmy. Apostoł napomina: "Świeckim próżnomównościom czyń wstręt; albowiem postępują ku większej niepobożności"; a także dodaje: "Staraj się, abyś się doświadczonym stawił Bogu robotnikiem, któryby się nie zawstydził i któryby dobrze rozbierał Słowo Prawdy". "Żeby inaczej nie uczyli i nie bawili się baśniami i wywodami nieskończonemi rodzaju, które więcej sporów przynoszą, niż zbudowania Bożego, które w wierze zależy" - 2Tym.2:15,16; 1Tym.1:3,4.

Nie wyższa krytyka ani ewolucja

Nasza Ewangelia nie jest Ewangelią wyższych krytyków i ewolucjonistów. Tym zwolennikom nowoczesnej Ewangelii przyznajemy zupełne prawo wierzenia w to, co uznają za właściwe; przypominamy im jednak słowa przestrogi Apostoła Pawła, w liście do Gal.1:6-9. Nasza wiara jest mocno zakorzeniona na Piśmie Świętym, jako na jedynym Boskim objawieniu względem woli i planu naszego Stwórcy. To jednak nie znaczy, że wierzymy w to wszystko, co nasi praojcowie w średniowieczu mniemali, że jest nauką Pisma Świętego. Dowiedzieliśmy się, że oni, w wielu wypadkach palili jedni drugich na stosach za to, że ci nie chcieli wierzyć w coś, czego Pismo Święte nie uczy.

Spostrzegamy, że wzmagający się dziś sceptycyzm (niedowierzanie) względem Boga i Pisma Świętego jest wynikiem mylnego pojmowania nauki biblijnej o piekle. Żadnego rozumnego człowieka nie można winić za odrzucenie starej teorii, że Bóg najprzód uczynił ogniste piekło i potem przywiódł do egzystencji rodzaj ludzki, wiedząc, że tenże rodzaj spędzi całą wieczność w piekielnych mękach, z wyjątkiem tylko małej liczby tych, co usłyszą o Chrystusie i staną się świętymi. To bluźnierstwo przeciwko imieniowi naszego Stwórcy powinno być odrzucone. Ludowi powinno się głosić to, o czym wiedzą uczeni tak z klasy kleru jak i ze świeckich; mianowicie, że jedyne słowo z hebrajskiego, które zostało przetłumaczone na "piekło" jest "Szeol", oraz, że greckie równoznaczne temu jest słowo "Hades" i żadne z tych nie określają miejsca mąk, ale grób, stan nieświadomości, w którym tak dobrzy jak i źli muszą przebywać po śmierci, aż do zmartwychwstania, które ma nastąpić po wtórym przyjściu Odkupiciela.

Literatura Badaczy Pisma Świętego dopomogła pod tym względem setkom i tysiącom ludzi; albowiem szczegółowo objaśnia różne przypowieści, niewyraźne mowy i symbole Pisma Świętego, na tłumaczenie których inni nauczyciele religijni nie mają czasu, będąc zajęci różnymi sprawami i czynnościami nowoczesnego kościelnictwa. Słowem, praca naszego zrzeszenia jest oparta na wierze, że Pismo Święte jest natchnione od Boga i że teraz żyjemy w tym ważnym dniu, o którym wspomina prorok, że "mądrzy zrozumieją" (Dan.12:10) i otrzymają "pokarm na czas słuszny", z tej cudownej Boskiej Księgi. Przez "mądrych" rozumiemy, ma się rozumieć, tych, co są mądrymi według Boga, a nie światowo mądrych.

Nasz pogląd na Tysiąclecie

Jeżeli nasze wyrozumienie Pisma Świętego jest właściwe, to żyjemy teraz na wstępie Tysiąclecia. Ten fakt wyjaśnia nie tylko ten ogromny postęp w wynalazkach i nauce, ale także dokonywanie się tajemnic Bożych względem Jego chwalebnych zamysłów dla naszego rodzaju, przepowiedzianych w Biblii w różnych figurach i symbolach. Jednakowoż nasze oczekiwania co do Tysiąclecia są inne aniżeli niektórzy mogliby przypuszczać. Nie znajdujemy żadnego Pisma, które by uczyło, że świat będzie nawrócony zacnymi wysiłkami misjonarzy lub jakimikolwiek innymi wysiłkami ludzkimi. Według naszego pojęcia, Pismo Święte uczy, że nawrócenie świata nastąpi dopiero po wtórym przyjściu Odkupiciela i po zabraniu Jego Kościoła (świętych z wszystkich denominacji); że oni przemienieni do natury ludzkiej, będą, pod ich Panem i Głową nauczycielami, kierownikami i pomocnikami reszty ludzkości, tj. tak tych, co już pomarli jak i tych co jeszcze żyją - aby podnosić wszystkich chętnych i posłusznych z grzechu i śmierci, do doskonałości i wiecznego żywota na ziemi, która naonczas, w czasie restytucji, zostanie przywrócona do stanu raju.

Statystyka wskazuje, że Tysiąclecie nigdy by nie nadeszło, gdyby to miało się stać przez nawrócenie pogan, bo pomimo usilnych starań misjonarzy, pogan jest obecnie dwa razy tyle, co sto lat temu. Obserwując znaki czasów, musimy się raczej zgodzić z tym, że przybliża się "czas uciśnienia jakiego nie było odkąd narody poczęły być na ziemi", po którym to ucisku, według zapewnień Pisma Świętego, ma być ustanowione królestwo Chrystusowe, w celu błogosławienia wszystkich rodzajów ziemi.

Biblijne nazwy i ordynacja

Może należy nam wyjaśnić, że nie uznajemy za biblijne takie określenia jak "kler" lub "duchowni" i "laicy"; ani nie uznajemy tytułów: "Wielebny", "Przewielebny", "Doktor Teologii" i innych tym podobnych tytułów dziś używanych. To jednak nie pobudza nas do sprzeciwiania się tym, co różnią się z nami pod tym względem. Co do nas, to używamy tylko biblijne nazwy, takie jak: "Pasterz" (pastor), "Ewangelista", "Nauczyciel", "Starszy", "Diakon" itp. Uznajemy także, iż wszyscy poświęceni Bogu są sługami Bożymi, a więc każdy taki jest upoważniony do kazania Ewangelii i do służenia braciom, o ile ma ku temu talent i bracia tej jego służby pożądają. Co zaś do ordynacji (wyświęceń), nie możemy uznawać za biblijną teorię o "Apostolskiej spuściźnie", i że jakaś specjalna władza, czyli autorytet przechodzi z jednego człowieka na drugiego. Utrzymujemy, że tylko pomazanie Duchem Świętym daje władzę i autorytet do wyrozumienia i objaśniania Pisma Świętego.

Jak zakradły się błędy

Redaktor (angielskiej Strażnicy - brat Russell) był atakowany przez około jedną czwartą część duchowieństwa całego świata, jedynie za to, że głosił, co my również głosimy, poselstwo Pisma Świętego, wyrażone przez Anioła, przy narodzeniu Jezusa: "Oto zwiastuje, wam radość wielką, która będzie wszystkiemu ludowi!" (Łuk.2:10,11). To miłe poselstwo o Boskiej miłości i o łaskawym zarządzeniu w tym, że Jezus umarł za grzechy całego świata, zaczęło być zaniedbywane przy końcu drugiego stulecia. Nauka o "Spuściźnie Apostolskiej" sprawiła, że ludność ówczesna zaczęła uznawać biskupów jako następców, specjalnie od Pana wybranych dwunastu Apostołów - w skład których wchodził także Paweł (a nie Maciej), zajmując miejsce po Judaszu.

Nie można się dziwić, że w czasie gdy możność czytania była tylko u niektórych, gdy Biblii było mało i były bardzo kosztowne i gdy nauka o spuściźnie apostolskiej zakorzeniła się w kościele na dobre - że lud był posłuszny i przyjmował wszystko co nauczali tzw. apostolscy biskupi. Nie jest też rzeczą dziwną, że ci biskupi lubili uchodzić za autorytety. Przez czternaście stuleci nie było studiów Pisma Świętego - a tylko studia i czczenia różnych tzw. dogmatów i artykułów wiary. Biblie były publicznie palone, a osoby, które miały odwagę badać Biblię i przyjmować jej świadectwa, były tropione jak leśne, dzikie bestie - co działo się także w Szkocji i w innych państwach.

Ruch Wielkiej Reformacji wysunął Biblię naprzód, lecz jej przyjaciele mieli swe oczy wyrozumienia wciąż jeszcze w znacznym stopniu zamglone błędnymi naukami średniowiecza. W miarę jak różni przywódcy modlili się: "Prowadź nas światło wśród tego mroku" i przecierali swe oczy, nowe sekty powstawały, z których każda starała się osiągnąć to światło, a jednak wszystkie uznawały, że artykuły wiary, za które wielu umarło, nie były w zupełności zadowalające dla ich serc ani dla ich umysłów.

Obecne błędy i opozycja do światła

Obecnie żyjemy w czasach, w których te różne podziały ludu Bożego są za bardzo oświecone, aby palić jedni drugich na stosach; raczej usposobione są do łączenia się, ignorując wzajemnie różnice. W międzyczasie zakradła się Wyższa Krytyka, która w zupełności odwróciła większość chrześcijańskich kaznodziejów od Biblii. Jednakowoż oni wciąż jeszcze trzymają się swoich sekt i dogmatów, w które już więcej nie wierzą.

Jednocześnie, pod kierownictwem Boskiej opatrzności, Pismo Święte przeszło do rąk ludu. Edukacja jest teraz ogólną i środki pomocnicze do badania Pisma Świętego obfite. Według świadectw Pisma Świętego i faktów widzimy, że teraz jest ten korzystny dla ludu Bożego czas do osiągnięcia właściwej znajomości Jego Słowa. Wraz z innymi, redaktor został wielce ubłogosławiony w badaniu Biblii i w ogłaszaniu drugim o jej istotnym znaczeniu. Czyniliśmy to (pomiędzy Polakami) już przez blisko czterdzieści lat, bez żadnych poważniejszych sprzeciwów, oprócz ostatnich kilku lat. Przyczyną tej obecnej opozycji jest to, iż nauka Zrzeszenia Badaczy Pisma Świętego coraz bardziej się rozszerza. Podręczniki pomocne do badania Biblii drukowane są w wielu językach. Zgromadzenia Badaczy Pisma Św. znajdują się na wszystkich częściach ziemi. To sprawia, że niektórzy z duchowieństwa uważają naszą pracę za groźną - podobnie jak Episkopalni kiedyś uważali Prezbiterian i Metodystów za niebezpiecznych, a także jak Żydzi uważali pierwszych Chrześcijan za groźnych dla ich instytucji, a Baptyści uważali innych za groźnych dla nich itd.

W miarę jak wyjaśniamy przypowieści i trudniejsze mowy naszego Pana, wykazując harmonijność nauk Pisma Św. od pierwszej Księgi Mojżeszowej aż do Objawienia, dogmaty średniowiecza stają się niestrawne i wstrętne. Ponieważ niektórzy z najlepszych parafian odrzucają te stare dogmaty, klasę kleru usposabia to gorzko. Niektórzy duchowni różnych wyznań nie mogąc sprostać naszym argumentom biblijnym, rzucają na nas różne zniewagi i potwarze, w celu wstrzymania ludu od słuchania nas i od czytania naszej literatury. Mimo to jednak praca postępuje naprzód z coraz większą siłą. Ci, których oczy wyrozumienia zostały otworzone, starają się dopomagać drugim. W miarę jak lud poznaje niskie pobudki tych ataków kierowanych na nas, odczuwa coraz mniej sympatii do tych, co te ataki czynią i z tym większą ciekawością interesuje się naszymi naukami.

Wszystkim potrzeba podręczników

Nigdy nie rościliśmy pretensji do doskonałej znajomości języków greckiego i hebrajskiego. Co więcej, twierdzimy, że na tysiąc kaznodziejów którychkolwiek denominacji znalazłby się może zaledwie jeden dobry znawca tych języków. Możność czytania greckiego i hebrajskiego alfabetu, lub sylabizowania kilku słów w tych językach, nie czyni jeszcze nikogo znawcą tychże języków. Znawcą języka jest tylko ten, co posiada zupełną znajomość gramatycznej konstrukcji danego języka.

W łączności z tym twierdzimy, że pod zarządzeniem Boskiej opatrzności, taka znajomość greckiego i hebrajskiego nie jest wcale konieczna do właściwego wyrozumienia Słowa Bożego. Dzisiejsi badacze Biblii mają dostęp do licznych tłumaczeń dokonanych przez uczonych. Więcej nawet, Presbiterianie mają Grecko-Hebrajsko-Angielski konkordans Young'a, Metodyści zaś posiadają Grecki, Hebrajski, Chaldejski i Angielski analityczny konkordans Strong'a. Oprócz tych jest w angielskim języku jeszcze wiele innych sekciarskich dzieł w tym zakresie, jak Liddell'a i Scott'a Grecko-Angielski Leksykon (słownik do Biblii), McClintok'a i Strong'a Krytycyzm, Emphatic Diaglott, który podaje oryginalny tekst grecki wraz z tłumaczeniem angielskim słowo w słowo itp.

Wartość tych dzieł pomocniczych do dobrego wyrozumienia Pisma Świętego nie może być przeceniona. W przedmowie do analitycznego konkordansu Young'a, autor wyraził się o swej pracy następująco: "Celem tego dzieła jest, podobnie jak Tyndale powiedział o swoim Nowym Testamencie, aby umożliwić kmiotkowi lepszą znajomość Pisma Świętego aniżeli posiadali jego przodkowie. Dzieło to w potrójny sposób dopomoże mu do lepszego zrozumienia Pisma Świętego. - Pierwsze: Przez wykazanie oryginalnych słów hebrajskich i greckich na jakiekolwiek słowa, używane w angielskiej Biblii. Drugie: Przez wykazanie istotnego i pierwotnego znaczenia tychże oryginalnych słów; i Trzecie: Przez przytoczenie prawdziwych i pewnych ustępów równoznacznych".

Kto posiada te dzieła, wie jak się posługiwać i posługuje się nimi, ma skuteczniejszą znajomość określeń hebrajskich, greckich i chaldejskich używanych w oryginalnej Biblii, aniżeli mógłby ją zdobyć przez czteroletni kurs studiowania tych języków. Posiadamy te dzieła, a także wiele innych i nauczyliśmy się używać takowe z dobrym skutkiem. W rezultacie tego mamy prawdopodobnie lepszą znajomość Biblii w jej oryginalnych językach, aniżeli dziewięć dziesiątych kaznodziejów, którzy przeszli czteroletnie studia teologiczne. Radzimy, aby wszyscy badacze Biblii, dla których jest to możliwym, starali się używać tych zadziwiających dzieł pomocniczych, zamiast tracenia czasu na sylabizowanie słów z tych oryginalnych języków, których znaczenie i gramatyczna wartość oceniona jest zaledwie przez jednego na tysiąc. Z przyjemnością możemy dodać, że wielu badaczy Pisma Świętego przywykli posługiwać się konkordansami Young'a i Strong'a, oprócz wielu różnych tłumaczeń Biblii, takich jak tłumaczenie Young'a, Variorium, tłumaczenie Lesser'a, a Nowego Testamentu, tłumaczenie Ticzendorfa, Syraickie, Rotherham'a, Emphatic Diaglott itd., itd.

Biblijna ordynacja

Teraz jeszcze nieco o ordynacji: Bez względu jak nieświadomą w tej sprawie może być publika, przypuszczamy jednak, że duchowieństwo i redaktorzy pism religijnych są dobrze uświadomieni pod tym względem. Ci wiedzą dobrze, iż słowo "ordynacja", (albo "wyświęcenie") znaczy po prostu upoważnienie. Tak więc Baptyści ordynują, czyli upoważniają swoich kaznodziejów, Metodyści upoważniają swoich itd. Nie ma pomiędzy Chrześcijanami takiej rzeczy jak ogólna ordynacja. Przeciwnie Katolicy, na przykład, kwestionują wszystkie ordynacje oprócz ich tzw. "wyświęceń" i twierdzą, że protestanccy kaznodzieje nie są wcale wyświęceni, czyli ordynowani. Kościół Anglikański również nie uznaje ordynacji tych, co według jego pojęcia nie są prawowierni.

Ponieważ Bóg jest tylko jeden, więc ma On tylko jedną ordynację dla wszystkich Jego sług. Kościół Boży składa się z świętobliwych Chrześcijan ze wszystkich denominacji, a ordynowanych od Boga kaznodziejów stanowią tylko ci, co otrzymali Boskie wyświęcenie, czyli pomazanie Duchem Świętym. Jezus jest Głową, czyli Wodzem tego Kościoła. On jest jego głównym Pasterzem. Jezus był ordynowany w czasie Jego poświęcenia się i chrztu w Jordanie, gdy miał trzydzieści lat, czyli pełnoletni według Zakonu. Wszyscy stający się współczłonkami z Nim i otrzymujący toż spłodzenie z Ducha Świętego, mają udział w tej Jego ordynacji. Mistrz oświadczył: "Jako Mię posłał Ojciec, tak i Ja was posyłam" - Jan 20:21.

Do tego polecenia stosuje się także proroctwo, którego mówcą jest Chrystus, Głowa i ciało: "Duch Panującego Pana jest nademną; przeto Mię pomazał Pan, abym opowiadał Ewangelię cichym, posłał Mię, abym zawiązał rany tych, którzy są skruszonego serca, abym zwiastował pojmanym wyzwolenie, a więźniom otworzenie ciemnicy; abym ogłosił miłościwy rok Pański i dzień pomsty Boga naszego; abym cieszył wszystkich płaczących, abym sprawił radość płaczącym w Syonie a dał im ozdobę miasto popiołu, olejek wesela miasto smutku, odzienie chwały miasto ducha ściśnionego; i będą nazwani drzewami sprawiedliwości szczepieniem Pańskiem, abym był uwielbiony" - Iz.61:1-3.

Duch Święty był symbolicznie przedstawiony w oleju pomazywania, który był wylany na głowę Aarona najwyższego kapłana i ściekał aż do podołka szat jego (Ps.133:2). To przedstawia, że Duch Święty wylany na naszą (Kościoła) Głowę, Chrystusa Jezusa, spływa także na cały Kościół, Jego ciało, przez całe dziewiętnaście stuleci począwszy od Zielonych Świąt. Ten Duch Święty jest pomazującą, wyświęcającą i uzdalniającą mocą Bożą wszystkich stanowiących Jego królewskie kapłaństwo, upoważniając ich do ogłaszania "wesołej nowiny o wielkiej radości, która będzie wszystkiemu ludowi". Kto daje dowody posiadania tego pomazania Duchem Świętym, a także posiada zdolności i kwalifikacje duchowe, czyli charakter wyrobiony na podobieństwo Chrystusowego, które to rzeczy są według Pisma Świętego, potrzebne w nauczycielach w Kościele, ten może być przez zgromadzenie ludu Bożego obrany na kaznodzieję, jako specjalny sługa zgromadzenia w duchowych rzeczach. Jednakowoż każdy, kto otrzymał to pomazanie Duchem Świętym, jest biblijnie ordynowanym do ogłaszania poselstwa Bożego, według swej zdolności i sposobności, zachowując tylko pewne reguły wykazane w Słowie Bożym, co do ograniczeń dla płci żeńskiej, względem publicznych kazań itp.

Tak więc trzymając się w naszych naukach Słowa Bożego i starając się w naszym codziennym postępowaniu kroczyć wiernie śladami Mistrza, modlimy się z wszystkimi świętymi: "Przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja na ziemi tak jak jest w niebie".

W.T. 1916 - 307.
Straż 1934 str. 19 -22.