R-5953

Św. Paweł przed Feliksem

- 8 października [1916] – Dzieje Ap. 24:1-21 -

Św. Paweł w Cezarei, rzymskiej stolicy Judei – Jego próba przed rzymskim namiestnikiem – Zarzuty stawiane apostołowi – Obrona św. Pawła – Doktryna zmartwychwstania tematem jego głoszenia – Doktryna ta znikła z pola uwagi wielu zdeklarowanych chrześcijan obecnej doby – Rzymski namiestnik zainteresowany apostolskim nauczaniem – Św. Paweł więźniem przez dwa lata.

„Przy tym sam usilnie staram się o to, abym wobec Boga i ludzi miał zawsze czyste sumienie” – w. 16.

Feliks, rzymski namiestnik Judei, przyjął uwięzionego św. Pawła. Wrogowie apostoła, najwyższy kapłan i inni żydowscy przywódcy, pospieszyli z Jerozolimy do Cezarei, żądni krwi. Przyprowadzili ze sobą rzymskiego prawnika, Tertullusa, którego znajomość rzymskich zwyczajów miała, jak sądzili, umożliwić im udowodnienie, że św. Paweł jest osobą niebezpieczną – kimś w rodzaju anarchisty. Feliks pełnił funkcję sędziego. Nie było przysięgłych. Tertullus, biegły adwokat, przedstawił zarzuty i poparł je dowodami z Jeruzalem.

Sprytny rzymski prawnik pochwalił namiestnika za dotychczasową skuteczność w strzeżeniu pokoju i tłumieniu każdej formy powstania oraz utrzymywaniu ładu i porządku. W zupełności przygotowało mu to drogę do przedłożenia wniosku o kontynuowanie przez namiestnika takiego godnego pochwały kierunku postępowania i oczyszczenia kraju z niecnych mącicieli pokoju – apostołów. Podstawiono świadków, którzy zeznawali odnośnie pierwszych zamieszek w świątyni jerozolimskiej i w związku z tym, co wydarzyło się następnego dnia, kiedy to Sanhedryn podzielił się na dwa stronnictwa i zapanowała ogólna wrzawa. Apostoł został oskarżony o to, że jest hersztem sekty zwanej nazarejczykami; utrzymywano też, że wszędzie na świecie spowodował niepokoje między Żydami a Grekami.

Tak sytuację przedstawił Tertullus. Oskarżał więźnia o świętokradztwo – jakoby św. Paweł zbezcześcił świątynię; stąd też wywnioskowano, że apostoł wzniecił bunt w obrębie świętego sanktuarium. Znaleźli się też świadkowie, którzy mieli potwierdzić prawdziwość tych zarzutów.

Namiestnik Feliks dał znak apostołowi, że wolno mu odpowiedzieć na te oskarżenia. Wtedy św. Paweł rozpoczął swoją obronę, zaznaczając, że jest zadowolony, iż jego sędzia zasiada w ławie już od jakiegoś czasu i dobrze zna zwyczaje żydowskie, dzięki czemu zrozumie to, czego nie pojąłby nowicjusz – fakt, że apostoł przybył do Jerozolimy, by zwyczajem żydowskim uczestniczyć w obchodach święta religijnego. Nie przybył, aby wzniecić powstanie, lecz by wielbić Boga zgodnie z żydowskim zwyczajem; żaden świadek nie poświadczał, że znaleziono go w świątyni buntującego lub gromadzącego tłum. Oskarżenie nie było prawdą. Nie zrobił nic takiego ani w synagogach, ani w żadnym innym miejscu, a jego wrogowie nie mogli udowodnić tego, o co go obwiniano.

Odpowiedź apostoła była logiczna i wyczerpująca. Namiestnik nie mógł jednak zrozumieć, dlaczego w takim razie doszło do rozruchów. W końcu św. Paweł był zmuszony wyjaśnić, że Żydzi czują do niego niechęć z powodu innych przekonań religijnych, a nie dlatego, że uczynił coś złego.

Doktryna zmartwychwstania

Św. Paweł wyznał, że nie zmienił wcale swoich żydowskich przekonań – że nadal wierzy w nauki Zakonu i pisma proroków; że dalej jest też wierny fundamentalnej doktrynie żydowskiej o konieczności powstania od umarłych i wciąż wierzy w obietnicę, iż poprzez zmartwychwstanie błogosławieństwo Boże przyjdzie w końcu dla Izraela, a przez Izrael dla wszystkich narodów na ziemi. Co więcej, ćwiczy się w tym, zabiega i bardzo stara się o to, by mieć czyste sumienie, wolne od łamania Boskich i ludzkich praw.

Było to wielkie świadectwo. Jego siła powinna mieć ważkie znaczenie nie tylko w oczach namiestnika, ale też Żydów, którzy czyhali na życie apostoła z powodu niewielkiej różnicy w kwestiach religijnych. Jakże to cenna lekcja dla nas! Rzymski namiestnik i sędzia o niezbyt przychylnej reputacji; prawnik-oskarżyciel, handlujący swoimi zdolnościami bez względu na zasadę sprawiedliwości; żydowski najwyższy kapłan, mający obrazować wielkiego Mesjasza, sprzymierzający się z tymi, którzy usiłują wywrócić sprawiedliwość i zniszczyć jednego z tych, co są „solą ziemi”!

Św. Paweł wyznał, że nie zmienił wcale swoich żydowskich przekonań – że nadal wierzy w nauki Zakonu i pisma proroków; że dalej jest też wierny fundamentalnej doktrynie żydowskiej o konieczności powstania od umarłych i wciąż wierzy w obietnicę, iż poprzez zmartwychwstanie błogosławieństwo Boże przyjdzie w końcu dla Izraela, a przez Izrael dla wszystkich narodów na ziemi. Co więcej, ćwiczy się w tym, zabiega i bardzo stara się o to, by mieć czyste sumienie, wolne od łamania Boskich i ludzkich praw.

Było to wielkie świadectwo. Jego siła powinna mieć ważkie znaczenie nie tylko w oczach namiestnika, ale też Żydów, którzy czyhali na życie apostoła z powodu niewielkiej różnicy w kwestiach religijnych. Jakże to cenna lekcja dla nas! Rzymski namiestnik i sędzia o niezbyt przychylnej reputacji; prawnik-oskarżyciel, handlujący swoimi zdolnościami bez względu na zasadę sprawiedliwości; żydowski najwyższy kapłan, mający obrazować wielkiego Mesjasza, sprzymierzający się z tymi, którzy usiłują wywrócić sprawiedliwość i zniszczyć jednego z tych, co są „solą ziemi”!

Nasz Pan zapowiedział, że niektórzy z Jego uczniów będą stawać przed królami i książętami, ale nie mają się bać. On będzie stał z nimi i ich wspierał (Mat. 10:17-22). Jakże dosłownie spełniło się to w przypadku św. Pawła! Jak wyraźnie Pan stał przy nim i podsuwał mu odpowiednie słowa!

Następnie apostoł wyjaśnił, że przyniósł jałmużnę dla swego narodu, ofiary od pogan, którzy usłyszeli jego poselstwo o łasce Boga. Pewni Żydzi z Azji Mniejszej znaleźli go oczyszczonego w świątyni, ale bez wrzawy i zgiełku. Tamci Żydzi powinni tu stanąć jako świadkowie. Albo ci, którzy wnoszą przeciwko niemu oskarżenie, powinni być bardziej precyzyjni; powinni opowiedzieć o następnym dniu, kiedy zaatakował go tłum – dniu, kiedy stanął przed Sanhedrynem – cóż takiego burzliwego uczynił w świątyni albo na jakim złym postępku go przyłapano. Mogą go obwiniać tylko o jedno: że stojąc pośród nich, zawołał: „Jestem postawiony dziś przed waszym sądem z powodu zmartwychwstania”. Z pewnością namiestnik nie mógł sądzić, że miało to coś wspólnego z buntem czy anarchią! Więzień miał słuszność, a ci, którzy go oskarżali, nie mieli racji.

Doktryna, którą stracono z pola widzenia

Świadectwo apostoła pokazuje nam, że w tym wszystkim, co gosił, kładł szczególny nacisk na naukę o zmartwychwstaniu umarłych, zarówno sprawiedliwych, jak i niesprawiedliwych. Ale i w naszych czasach doktrynę tę w znacznej mierze przestano zauważać! Tylko niewielu chrześcijan w ogóle myśli czasem o zmartwychwstaniu. Nieliczni słyszeli kiedykolwiek jakieś kazanie na ten temat. Dlaczego tak jest?

Powtarzamy, iż jest tak dlatego, że wśród wielu chrześcijan panuje wielki błąd odnośnie stanu śmierci. Według katolików, jak i protestantów, tylko święci nadają się w chwili śmierci do nieba. Jedni i drudzy są zgodni co do tego, że tylko gotowe charaktery mogą tam być uznane. Jedni i drudzy zgadzają się też ze słowami naszego Pana odnośnie Królestwa: „(...) i niewielu jest tych, którzy ją znajdują” (Mat. 7:13-14). Nasi katoliccy przyjaciele mówią nam, że prawie wszyscy ludzie – poganie, katolicy i protestanci – idą do czyśćca, gdzie przez wieki przechodzić będą straszliwe cierpienia, które oczyszczą ich od grzechu i przygotują do nieba. Wielu protestanckich przyjaciół powie z kolei, że nawet nie widzą tej nadziei; że z ich punktu widzenia jedynie „malutkie stadko” idzie do nieba; że wszystkie te ogromne masy ludzi, nieprzygotowane na obecność Boga, muszą dokądś pójść i że jedynym dla nich miejscem jest piekło wiecznych mąk, z którego nie będzie już ucieczki.

Nie będziemy się sprzeczać z żadną ze stron. Obie wizje są zbyt straszne, żeby mogły być rozsądne i sprawiedliwe, nie wspominając o aspekcie miłości! Wolimy zwrócić się do słów Jezusa i apostołów i zauważyć, że zgodnie z ich nauczaniem umarli są naprawdę umarłymi i że jedyną dla nich nadzieją jest to, co apostoł nazywa „nadzieją zmartwychwstania”, nadzieją, że „nastąpi zmartwychwstanie sprawiedliwych i niesprawiedliwych” – Dzieje Ap. 24:15.

Biblia uczy, że nie chodzi o zmartwychwstanie ciała, lecz o zmartwychwstanie duszy i że „Bóg daje mu ciało, jakie chce” w chwili wzbudzenia (1 Kor. 15:38). Życzylibyśmy sobie, żeby wszyscy chrześcijanie pobudzali się do gruntownego badania Pisma Świętego. Wtedy nauce o zmartwychwstaniu umarłych przywrócono by znowu właściwe jej miejsce, a mroki „ciemnych wieków” w znacznej mierze rozproszyłyby się – mroki, które wprawiły nas w zakłopotanie, zasmuciły nasze serca i odwiodły wielu od Boga i Biblii w stronę niewiary.

Nadchodzący dzień sądu

Wysłuchawszy obu stron sporu, namiestnik-sędzia odroczył sprawę do chwili przesłuchania Klaudiusza Lizjasza, dowódcy twierdzy Antonia, rzymskiego oficera, który dokonał aresztowania. W międzyczasie św. Paweł odzyskał wszelką swobodę, jedynie słuszny status, jaki mu się w tym przypadku należał, z czego dobrze sobie zdawał sprawę namiestnik Feliks.

Później namiestnik, najwyraźniej pod wrażeniem postawy apostoła, wezwał go znowu do siebie, tak by obecna była przy tym również jego żona, Żydówka. Chciał, żeby posłuchała przesłania ewangelii, które – jak się wydaje – przemówiło do niego swą logicznością. Św. Paweł powtórzył niewątpliwie część swojego poprzedniego zeznania, a następnie przekonywał odnośnie zbliżającego się sądu, czy też próby, że wieczny los ludzi nie jest przesądzony jako wynik obecnego życia.

Zapewne apostoł wyjaśnił, że Bóg wyznaczył dzień próby – sądu dla całej ludzkości – dzień Tysiąclecia, który będzie trwał tysiąc lat (2 Piotra 3:7-8). W ciągu tego okresu cała ludzkość będzie przechodzić pełny sprawdzian tego, czy godna jest, czy też nie, ludzkiej doskonałości i wiecznego życia. Posłuszni będą błogosławieni, podnoszeni i dźwigani coraz wyżej, ku doskonałości. Świadomie nieposłuszni zostaną zniszczeni w drugiej śmierci.

Sprawiedliwa zapłata

Jeśli zatem próba dla świata ma mieć miejsce w przyszłym wieku i skoro w tym wieku Bóg wybiera i selekcjonuje jedynie Kościół, żeby był Oblubienicą Jego Syna i współdziedzicami w Królestwie Mesjańskim, które ma błogosławić świat, to w jaki sposób sprawy te mogły wywrzeć szczególny wpływ na Feliksa i jego żonę? Odpowiadamy, że w dwojaki:

1. Mogły na nich wpłynąć, by przyjęli Chrystusa i starali się być częścią wybranego Kościoła;

2. Dowiedziawszy się o swojej przyszłej próbie, powinni zrozumieć, że słowa i uczynki obecnego życia będą mieć znaczenie dla statusu każdego indywidualnie w chwili jego wzbudzenia z grobu. Przestępcy, obłudnicy, pyszałkowaci, ludzie rozpustni i rozwiąźli sami się degradują i powiększają liczbę stopni, jakie będą musieli przebyć w okresie Tysiąclecia. Natomiast każdy dobry czyn, każde osiągnięte zwycięstwo, każde ćwiczenie umiaru uczyni daną osobę lepiej przygotowaną do przyszłego życia. Każdy dobrotliwy uczynek w obecnym życiu odciska swoje piętno na charakterze i przyniesie proporcjonalne błogosławieństwa w tysiącletnim dniu sądu. Z drugiej strony, każdy zły uczynek, każde pogwałcenie sumienia otrzyma swoje „razy”, czyli sprawiedliwą karę.

Gdy namiestnik wysłuchał apostoła, wzruszyło się jego sumienie. Zgodnie z tą nauką znalazłoby się wiele takich rzeczy, z powodu których przy zmartwychwstaniu musiałby być uznany za jednego z „niesprawiedliwych”. Zauważmy, że św. Paweł nie powiedział nic o ognistych męczarniach, które inteligentny umysł musiałby odrzucić jako nierozsądne; jednak jego argument był aż nadto mocny bez takich stwierdzeń. Ową siłę posiadało jego oświadczenie: sprawiedliwa zapłata będzie zarówno dla sprawiedliwych, jak i niesprawiedliwych. W końcu namiestnik wypuścił go, wypowiadając pamiętne słowa: „Już teraz odejdź, a gdy czas upatrzę, każę cię zawołać”.

Minął jakiś czas i namiestnik Feliks ponownie wezwał apostoła; jednak najwyraźniej jego serce nigdy nie osiągnęło dojrzałego i uniżonego stanu, tak by mógł przyjąć apostolskie poselstwo i oddać się Panu. Wypywa stąd dla nas wszystkich lekcja, byśmy bez chwili wahania czynili to, co uważamy za swoją powinność. Przez dwa lata św. Paweł pozostał jako więzień w Cezarei, należycie zaopatrzony, tak że mógł przygotowywać się do dalszej życiowej służby i napisać kilka listów do różnych zborów.

The Watch Tower, 1 września 1916, R-5953
Straż 1/2017

Do góry