R5938

WYZNANIE GRZECHÓW KONIECZNE

"Jeźlibyśmy wyznali grzechy nasze, wiernyć jest Bóg i sprawiedliwy, aby nam odpuścił grzechy i oczyścił nas od wszelkiej nieprawości" - 1Jan 1:9.

Apostoł Jan nie mówi tu do światowych ludzi niewierzących, nieusprawiedliwionych "grzeszników" w zwykłym znaczeniu tego słowa. Przeciwnie, on mówi do usprawiedliwionych i poświęconych w Chrystusie Jezusie, do których zalicza także samego siebie, używając zaimka w liczbie mnogiej, "my". Częsta omyłka stosowania tego Pisma i innych podobnych, do zwykłych grzeszników, była szkodliwą pod dwoma ważnymi względami.

Pierwsze. Była szkodliwą dla nieodrodzonych w tym, że wywierała na niektórych z nich wrażenie, iż nie ma żadnej różnicy pomiędzy Kościołem, a światem; że wszyscy mają równy przystęp do Boga w modlitwie i że dostępują odpuszczenia codziennych przestępstw. W ten sposób niektórzy zostali powstrzymani od wyrozumienia tej wielkiej prawdy, że konieczną jest wiara w pojednanie; a także wstrzymani zostali od wejścia do społeczności z Bogiem, na warunkach przymierza łaski - przymierza przy ofierze (Ps.50:5). Wszyscy powinni być poinformowani, że pokuta i wyraźne uznanie Chrystusa za ich Zbawiciela, są absolutnie konieczne, zanim mogą być "przyjęci w Onym Umiłowanym", być traktowani jako "synowie Boży" i dostąpić przywileju społeczności z Bogiem przez modlitwę, mieć Jego pieczę i opatrznościowy nadzór nad ich sprawami, a także łaskę przebaczenia ich codziennych przewinień, przez zasługę wielkiego Arcykapłana Jezusa Chrystusa Sprawiedliwego.

Drugie. To przeoczenie miało szkodliwy wpływ także na niektórych Chrześcijan, którzy posunęli się tak daleko, iż twierdzą, że potem, gdy ich grzechy zostały im łaskawie przebaczone gdy weszli do społeczności z Bogiem, oni już więcej nie grzeszą. Stąd mamy te błędne pojęcia i nauki tak zwanych "perfekcjonistów", (ludzi rzekomo doskonałych), którzy twierdzą, że są nie tylko uznani za doskonałych, ale że są istotnie doskonali we wszystkich ich myślach, słowach i uczynkach. Tacy zwodzą i okłamują samych siebie, wystawiając się na wiele poważnych błędów, jak to Apostoł mówi w łączności z naszym tekstem.

Podstawa prawdziwej społeczności

Apostoł Jan pisząc ten list wyraźnie zaznacza swój cel, mówiąc: "A toć wam piszemy, aby radość wasza była zupełna" (1Jana 1:4). Jest to faktem godnym uwagi, że większość Chrześcijan wcale nie doświadcza zupełności radości, pokoju i błogosławieństwa, jakie by mieć mogli. Za dużo jest tych, co kontentują się tylko początkowymi zasadami nauki Chrystusowej. Przeto tacy, jak określa to Apostoł Paweł, są tylko niemowlątkami w Chrystusie (1Kor.3:1-3; Żyd.5:12-14). Ma się rozumieć, że mają oni pewne błogosławieństwo z tej początkowej społeczności z Panem, lecz nie mają radości zupełnej, którą mogliby posiąść, gdyby postępowali w łasce i znajomości do zupełnej miary męża w Chrystusie. Przeto, pisząc ten list, Apostoł miał na celu pobudzić umysły wiernych do lepszego ocenienia i korzystania z ich przywilejów, aby przez to mogli tym więcej wzrastać.

Apostoł, idąc za przykładem naszego Pana, przedstawia prawdę i sprawiedliwość, jako światłość, a grzech i wszelkie zło, jako sprzeciwiającą się ciemność. Bóg Sam, w taki sposób obserwowany, byłby zupełnością światłości - w Nim nie masz ciemności, ani grzechu, ani niedoskonałości. Mając to na uwadze, Apostoł wykazuje, że wszelki pożądany wzrost w społeczności z Bogiem musi być na zasadzie pobożności i czystości, a także, iż byłoby grzechem mówić do drugich, lub mniemać w swym sercu, że postępujemy z Bogiem i że mamy społeczność z Nim, gdy sposób naszego życia jest ciemny, czyli grzeszny. Tacy zwodzą tylko samych siebie i drugich. Oni nie zwodzą Boga, ani też nie dostąpią błogosławieństw, jakimi cieszą się ci, co "chodzą w światłości".

Więcej nawet, w miarę jak postępujemy w światłości oraz w harmonii i społeczności z Bogiem, będziemy także w społeczności z wszystkimi, którzy są tej samej myśli. Jeżeli tedy braci, których widzimy nie miłujemy tak, aby mieć z nimi społeczność i duchową przyjemność, to byłoby świadectwem, że nie jesteśmy w zupełnej harmonii i społeczności z Bogiem.

Którzy to tedy są nasi bracia? Nasz Pan powiedział, że nie wszyscy, którzy wzywają Jego imienia są prawdziwymi braćmi. Oto Jego słowa: "Nie każdy, który mówi: Panie, Panie! wnijdzie do królestwa niebieskiego (będzie uznany za Jego brata i współdziedzica), ale który czyni wolę Ojca Mojego który jest w niebiesiech". Z tego widzimy, że jesteśmy uznawani od Pana na podstawie naszych uczynków, a nie tylko przez to, czym mienimy się być. Na innym miejscu Jezus powiedział: "Którzy są bracia Moi? Albowiem ktobykolwiek czynił wolę Ojca Mojego, który jest w niebiesiech, ten jest bratem Moim" - Mat. 7:21;12:48-50.

Nie mamy wiec spodziewać się, że "społeczność" z wszystkimi, którzy mianują imię Chrystusowe jest konieczną jako dowód naszej społeczności z Bogiem i że chodzimy w światłości. Mamy raczej spodziewać się tej prawdziwej społeczności tylko z tymi, co gorliwie starają się czynić wolę Ojca, służyć Jego sprawie i ujawniają instrukcje Jego Słowa swoimi uczynkami jak i wyznaniem. Pomiędzy wszystkimi takimi musi być albo skryta albo jawna związka społeczności i jedności. Tą związką jest jedna wiara i jeden chrzest w jednego Pana.

Braki i wady są grzechami

Chociaż ta społeczność pomiędzy nami, naszym Panem i wszystkimi mającymi Jego ducha, opiera się na naszym postępowaniu śladami Jezusa do rozmiaru naszej zdolności, to jednak nie znaczy zupełnej wolności od niedoskonałości grzechowych. Prawda, że pod zarządzeniem naszego przymierza łaski nic nie jest nam poczytane za grzech oprócz tego, co uczynimy dobrowolnie, jednakowoż z powodu wielorakich pokus i słabości cielesnych, które są wynikiem odziedziczonych skłonności do grzechu niemożliwym jest dla nas uniknąć różnych uchybień i omyłek. Te mogą słusznie być nazwane grzechami, tak jak nazywa je nasz tekst; albowiem "grzech jest przestępstwem zakonu", bez względu jak nierozmyślnym by był.

Boskie zarządzenie, pod przymierzem łaski, na korzyść ludu Bożego jest, że te mimowolne wady i omyłki nie potrzebują być nam policzone jako grzechy, lecz mogą być zmyte przez zasługę krwi naszego wielkiego Arcykapłana, gdy do Niego się udajemy. W taki to sposób krew Jezusa Chrystusa Pana naszego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu, o ile my, rozumiejąc te słabości naszego ciała, prosimy zawsze o przebaczenie.

Sidło przeciwnika

W dalszej części swego listu Apostoł używa słowa "grzech" w innym znaczeniu aniżeli to podane powyżej, gdy mówi: "Wszelki tedy, kto w Nim mieszka nie grzeszy; ale ktokolwiek grzeszy nie widział Go ani Go poznał (…) Kto czyni grzech, z diabła jest (…) Wszelki, co się narodził (został spłodzony) z Boga, grzechu nie czyni, iż nasienie Jego w nim zostaje i nie może grzeszyć, iż z Boga narodzony (spłodzony) jest". Nieco dalej mówi: "Wszelki, który się z Boga narodził nie grzeszy, ale który się narodził (został spłodzony) z Boga, zachowuje samego siebie, a on złośnik nie dotyka się go" - 1Jana 3:6-9; 5:18.

W powyższych tekstach Apostoł używa słowo "grzech" w jego zupełnym znaczeniu, stosując je do grzechów dobrowolnych, świadomych i celowych, a nie tylko do wad i omyłek wynikłych przeważnie lub też całkowicie ze słabości cielesnych odziedziczonych po naszych przodkach. Apostoł zapewnia, że żaden z tych, co zostali spłodzeni z ducha Bożego, z ducha swiątobliwości i prawdy, nie będzie sympatyzował z grzechem tak, aby rozmyślnie i świadomie go pełnił. Wszyscy, którzy tak miłują grzech, czynią go rozmyślnie i popierają, po ich poznaniu prawdy, są dziećmi ciemności, miłują ciemność i w ten sposób dowodzą, że mają ducha, czyli usposobienie szatana.

Niesprawiedliwość wobec braci

Na pierwszy rzut oka może niejeden byłby gotów powiedzieć: "Ja nie jestem w niebezpieczeństwie takiego grzechu, bo jestem pewien, że świadomie, rozmyślnie i celowo bym nie zgrzeszył". Zauważmy jednak, drodzy przyjaciele, że możemy znaleźć się w grzechu, który w chwili popełnienia mógł nie być dobrowolnym grzechem, lecz później mógł się takim stać. Na przykład, jakiekolwiek przestępstwo popełnione w zupełnej nieświadomości, albo z częściowym zezwoleniem naszej woli, może później stać się zupełnie świadomym i dobrowolnym grzechem, jeżeli poznawszy prawdę w danej sprawie, nie będziemy z tego grzechu pokutować i jeżeli krzywdy wyrządzonej bliźniemu nie wynagrodzimy, na ile to jest w naszej mocy przyzwalać grzechowi jasno i zupełnie zrozumianemu, jedynie dlatego, że w czasie popełnienia go byliśmy w nieświadomości; lub też wykręcać się od zadośćuczynienia i tym sposobem popierać grzech świadomie, zdaje się, że uczyniłoby dany grzech dobrowolnym.

Mając to na pamięci, dzieci Boże nie mogą w swych umysłach sankcjonować nawet najmniejszej niesprawiedliwości lub nieprawdy jedni wobec drugich, lub wobec jakichkolwiek innych. Główną treść tej myśli możemy zauważyć w Pańskim przykazaniu: "A tak jeźlibyś ofiarował dar twój na ołtarzu (jeżeli mamy cośkolwiek do ofiarowania Panu, czy to służbę, czy uwielbienie, czy dziękowanie), a tambyś wspomniał, iż brat twój ma coś przeciwko tobie (że ktoś został przez ciebie skrzywdzony, czy to słowem, myślą, czy uczynkiem), zostaw tam dar twój przed ołtarzem (nie mniemaj, że ofiara lub modlitwa będzie przyjemna Bogu, gdy w twoim sercu lub na zewnątrz pełnisz niesprawiedliwość wobec drugich), a odejdź, pierwej się pojednaj z bratem twoim (wynagrodź mu, przeproś, wytłumacz, zależnie od tego, w czym go skrzywdziłeś a potem przyszedłszy ofiaruj dar twój (będąc pewnym, że w takiej postawie serca Bóg Wszechmogący z upodobaniem przyjmie twój dar) - Mat.5:23,24.

Opisując tych, co grzeszą dobrowolnie Apostoł Paweł używa bardzo mocnego, obrazowego języka, oświadczając, iż ponieważ tacy są w sympatii, a nie w opozycji do grzechu, oni są przeciwnikami Syna Bożego, który do takiego stopnia brzydził się grzechem we wszelkiej jego formie, że położył życie Swoje, aby nas wykupić z mocy i przekleństwa grzechu. Apostoł oświadcza, że tacy dobrowolni grzesznicy mogą być uważani za nieprzyjaciół Chrystusa, którzy w rzeczywistości depczą Go, Jego dobroć i miłość, lekceważąc Jego miłosierdzie i łaskę, a także Jego naukę ku sprawiedliwości. On mówi, iż ponieważ oni zostali raz poświęceni w rezultacie ich wiary w kosztowną krew, a następnie powrócili do grzechu, to znaczy, że oni wzgardzili krwią, przez którą byli pojednani, uznając ją za rzecz zwykłą. Tacy lżą ducha łaski Bożej, przez którego mogliby otrzymać wolność od jarzma grzechu i śmierci, a w końcu osiągnąć koronę żywota - Żyd.10:26-29.

Wyznanie grzechów poprzedza przebaczenie

Wróćmy się jeszcze do słowa "grzech" jak ono zostało użyte w naszym kontekście, stosując je do omyłek i niedoskonałości, przeciwko którym wierni gorliwie walczą dobry bój wiary i wychodzą zwycięzcami przez Tego, który ich umiłował i kupił Swoją drogą krwią. Apostoł wykazuje, że zachodzi niebezpieczeństwo, iż niektórzy posuną się do krańcowości, zapierania się jakichkolwiek omyłek i tym sposobem będą zwodzić samych siebie, wpadając w sidło onego nieprzyjaciela.

Ktoś mógłby zapytać: Co za różnica jest pomiędzy tymi, co starając się żyć dobrze, mówią, że żyją doskonale, a tymi, którzy również starają się dobrze postępować, lecz jednak przyznają, że są niedoskonali i zawsze proszą o oczyszczenie ich drogą krwią Chrystusową? Odpowiadamy, że zachodzi znaczna różnica. Tylko, gdy wyznajemy nasze grzechy, takowe mogą nam być odpuszczone. Z tego wynika, że ci co twierdzą, że nie mają grzechów, wad i niedoskonałości, mają wiele takowych nie zgładzonych, nie odpuszczonych i z tego powodu będą uznani za niegodnych dalszego postępowania ścieżką światłości, pod przewodnictwem Ducha Świętego wiodącego do coraz lepszego wyrozumienia wysokości, głębokości, długości i szerokości, miłości i mądrości Bożej, objawionej w Jego Słowie, jako pokarm na czas słuszny dla domowników wiary.

Widzimy więc, że jest tylko jeden właściwy sposób postępowania w wierze i w życiu, przez który możemy mieć zupełną społeczność z Bogiem. Ci, co obierają inny sposób postępowania, czynią Boga kłamcą, więc On nie może być z nimi w społeczności, lecz pozostawi w ciemności ich własnej drogi. Czy więc możemy się dziwić, że tak dużo jest tych co znajdują się w ciemności i nie mają dowodów społeczności z Bogiem, gdy widzimy jak mało jest takich, co wyznają swoje omyłki i starają się przezwyciężać je a także oczyszczać się w jedyny sposób przez Boga naznaczony i uznany?

Rzeczy te są napisane nie na to, aby pobudzały nas do mniemania, że możemy bezkarnie grzeszyć, lub popełniać omyłki przez lekkomyślność, albo przez zaniedbywanie Słowa Bożego, a następnie udawać się do Pana o przebaczenie. Całkiem przeciwnie, to zapewnienie o Boskiej łasce i gotowości do przebaczenia są przeznaczone na to, aby zmiękczyć nasze serca, abyśmy byli tym ostrożniejsi i unikali grzechu, starając się trwać w społeczności z Tym, który jest doskonałością w światłości i w świątobliwości. Te rzeczy są napisane, abyśmy nie grzeszyli - a także abyśmy nie chlubili się sobą, swoją własną sprawiedliwością, stając się przez to obmierzłymi w oczach Bożych, ale abyśmy uciekając od naszych słabości i niedoskonałości, chwytali się łaski Bożej w Chrystusie, zapewnionej nam ku oczyszczeniu, prosząc o łaskę i siłę do bojowania dobrego boju przeciwko grzechowi.

Nasz tekst stosuje się do Kościoła

"Jeźliby kto zgrzeszył, mamy Orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa sprawiedliwego". Tu znowu słowo "kto" nie stosuje się do tych, którzy nie są w Chrystusie, ale do tych, co są pod warunkami przymierza łaski. Tylko do takich stosuje się ten list. Świat nie ma Orędownika u Ojca, ponieważ świat nie przyjął Chrystusa, a Chrystus jest Orędownikiem tylko dla tych, którzy Go przyjęli i którzy walczą przeciwko grzechowi.

Nasz Orędownik jest więcej aniżeli orędownikiem, więcej aniżeli przedstawicielem przed trybunałem Boskiej sprawiedliwości, pilnującym naszego dobra i przebaczenia; On ponadto jest jeszcze Tym, który wydał Samego Siebie za nas, który na Kalwarii dokonał dzieła zadośćuczynienia za nasze grzechy. Z tego też powodu możemy "przystąpić z ufnością do tronu łaski", nie tylko z tym zrozumieniem, że Bóg jest za nami i że Jezus Chrystus sympatyzuje z nami i jest naszym Orędownikiem, ale także i szczególnie rozumiejąc i uznając zasługę ofiary, którą On już złożył do rąk sprawiedliwości i którą zastosował za tych, którzy miłują Go i są Jemu posłuszni, przyjmując warunki wystawione przez Ojca.

Apostoł jednakże mówi: "On jest ubłaganiem nie tylko za grzechy nasze (Kościoła), ale i za grzechy wszystkiego świata". Cóż to ma oznaczać? Czyż Jezus jest także Orędownikiem świata? Nie. Świat nie został powołany i pociągnięty do świętobliwości i prawdy. W obecnym wieku "nikt nie może przyjść do Chrystusa, kogo Ojciec nie pociągnie". W teraźniejszym czasie pociągający wpływ prawdy dosięga tylko tych, co mają "uszy ku słuchaniu". Masy ludzkości jeszcze nigdy nie słyszały w zupełnym tego słowa znaczeniu, o łasce Bożej i o ubłaganiu i przebaczeniu zapewnionym dla wszystkich w Chrystusie. Zaiste, bardzo mało jest tych, co "skosztowali, że dobrotliwy jest Pan".

Jednakowoż jak jest pewnym, że ubłaganie zostało dokonane za "grzechy całego świata", tak jest też pewnym, że każdy członek ludzkiego rodzaju będzie przyprowadzony do znajomości tej wielkiej prawdy i do sposobności skorzystania z przygotowanych błogosławieństw. W tym to właśnie celu obiecany jest wielki dzień Tysiąclecia, w którym "błogosławione będą wszystkie rodzaje ziemi". Względem tego dnia powiedział prorok Pański: "Tedy się otworzą oczy ślepych, a uszy głuchych otworzone będą" (Iz.35:5). O onym czasie powiedział także Jezus: "Gdy będę podwyższony pociągnę wszystkich do siebie". Przez to, że On został podwyższony, jako ubłaganie, jako ofiara "za grzechy całego świata", Pan nasz ewentualnie będzie sądził świat, udzielając przebaczenia, pojednania i restytucji wszystkim posłusznym; zaś "każda dusza, któraby nie słuchała tego proroka będzie wygładzona z ludu" - Dz.Ap.3:23.

Próba posłuszeństwa

Tak jak obecne pociąganie przez Ojca nie jest przymusowym, a tylko pociąganiem przez prawdę, przez poznanie tejże; podobnie pociąganie ludzkości w Tysiącleciu nie będzie przymusowym, tylko będzie wpływem sprawiedliwości i prawdy rozbudzającym zamiłowanie do sprawiedliwości, przez co będzie mógł każdy otrzymać nagrodę sprawiedliwości - żywot wieczny.

W liście, z którego wzięty jest nasz tekst, Apostoł wysuwa myśl, że będzie dużo takich, którzy będą przyznawać się do znajomości Boga fałszywie. To też wyraźnie oświadcza: "Kto mówi: Znam Go, a przykazania Jego nie zachowuje, kłamcą jest, a prawdy w nim mniemasz". Jest widocznym, że Apostoł nie miał tu na myśli tylko powierzchownej znajomości o Bogu, ale bliską znajomość Boga, co obejmuje także społeczność z Nim. Tu więc Apostoł podaje nam próbę, za pomocą której możemy rozsądzić czy jesteśmy Nowymi Stworzeniami w Chrystusie i czy miłość Boża rozwinęła się w nas w jakiejkolwiek mierze. Próbą tą jest posłuszeństwo. W jakim stopniu zachowujemy Słowo Boże, w takim też stopniu miłość Boża udoskonala się w nas; albowiem jeżeli otrzymaliśmy zmysł Chrystusowy, Ducha Bożego, to wpływ tego pobudzi nas do chcenia i czynienia Jego upodobania - na ile tylko będziemy zdolni.

Ta zdolność powinna z roku na rok wzrastać; a chociaż nie możemy spodziewać się doskonałości prędzej aż dostąpimy "przemiany" i otrzymamy nowe ciała, to jednak zawsze możemy trzymać się tak blisko Pana w duchu naszego umysłu, że możemy mieć ustawiczną społeczność z Nim, a wyznawając nasze omyłki i prosząc Boga o przebaczenie możemy pozostać do końca naszej drogi czystymi od grzechu, pomimo, że musimy wciąż uznawać niedoskonałość ciała - że w ciele naszym nie ma doskonałości.

W.T. 1916 - 243.
Straż 1934 str. 100 - 103.