R5926

CNOTA DAWANIA

"Wszystkomci wam okazał, iż tak pracując, musimy podejmować słabe, a pamiętać na słowa Pana Jezusowe, że On rzekł: Szczęśliwsza jest rzecz dawać niżeli brać" - Dz.Ap.20:35.

Chrześcijańska szczodrobliwość - udzielanie jałmużny - jest lekcją wyrażoną w poniższym badaniu. Pospolitym usposobieniem upadłej natury jest poważać i zasilać mocnych, a od słabszych spodziewać się, aby wspierali i podtrzymywali nas. Jest to dogadzaniem samemu sobie - metodą upadłej natury ludzkiej. Metoda Nowego Stworzenia w Chrystusie ma być przeciwną tej poprzedniej. Chrześcijanin ma dbać o dobro, korzyść i wygodę drugich, a szczególnie członków jego własnej rodziny i członków domu wiary. Silniejsi z braci Chrystusowych powinni znajdować przyjemność w dopomaganiu słabszym i mniej zdolnym, aby o ile to możliwe, doprowadzić ich do zupełnej miary dojrzałości w Chrystusie.

Słowa naszej lekcji (2Kor.9:1-15) były napisane do Kościoła w Koryncie i były na korzyść Chrześcijan zamieszkałych w Jeruzalemie i okolicy. Zachodzi pytanie: "Czemu składki miały być czynione na Chrześcijan w Jeruzalemie więcej aniżeli na Chrześcijan w Koryncie?" Trzy były powody ku temu: (1) Poważny głód panował naonczas w okolicy Jeruzalemu; (2) Jeruzalem nie było miastem przemysłowym, więc wielu znajdowało się w niedostatku z braku pracy. (3) Ci z Jeruzalemu i okolicy, którzy przyjmowali Ewangelię widocznie składali się przeważnie z ubogich.

Ponadto możemy wnosić, iż z powodu jawnego zwalczania prawdy tamże, było też znaczne sprzeciwianie się tym wszystkim, którzy sympatyzowali z Ewangelią Chrystusową. Jako drobni kupcy, tacy byli prawdopodobnie bojkotowani, a jako wyrobnicy nie byli przyjmowani do pracy, z wyjątkiem tam gdzie służba ich była koniecznie potrzebna. Natomiast miasta w Małej Azji, Macedonii i Achai prosperowały i, na ile możemy to rozsądzić, ci co w tych miastach przyjmowali Ewangelię, w wielu wypadkach pochodzili z lepszej klasy ludzi. Na przykład przypomnijmy sobie takie wypadki jak nawrócenie Sergjusza, Pawła, gubernatora Pamfilji; Dyonizjusza profesora uniwersytetu w Atenach; Demasa z tego samego miasta; Justa w Koryncie i Kryspa głównego zarządcy synagogi w tymże mieście.

Zaślepieni pychą religijną

Mimo woli nasuwa się pytanie: Czemu ta sama Ewangelia pociągała ludzi z lepszej klasy w Azji i Grecji, gdy zaś w Jeruzalemie i okolicy odsuwali się od niej prawie wszyscy, oprócz niektórych z uboższej klasy? Odpowiedzią na to zdaje się być to, że Żydzi, którzy znali prawdziwego Boga i Jego obietnice już przez dłuższy czas, rozwinęli w sobie, a szczególnie ci z wyższej sfery, pewnego rodzaju religijną pychę. Co więcej, ponieważ ich system religijny przewyższał wszystkie inne systemy religijne na świecie, więc uczeni żydowscy przypisywali sobie również podobną wyższość osobiście. "Ufali sami w sobie, że byli sprawiedliwymi a inszych za nic nie mieli" - Łuk.18:9.

To było sekretem zaślepienia Żydów do Ewangelii. Religijni przywódcy i teologowie żydowscy byli tak zarozumiali i tak pewni w swoim tłumaczeniu, że Boskie obietnice ześrodkowane są w nich, iż nie mogli uznać pokornego Nazarejczyka i Jego naśladowców inaczej jak tylko za oszustów. Później, gdy Ewangelia zaczęła być głoszona poganom, opozycja żydowskich teologów tym bardziej wzmogła się; albowiem było to zupełnie przeciwnym jakiejkolwiek ich myśli i religijnej pysze, aby Bóg miał przyjąć do Swej łaski ubogich żydów, a nawet pogan, a pominąć ich, najprzedniejszych przedstawicieli Jego sprawy i Jego dzieła - Jan7:43- 53.

Natomiast pomiędzy poganami sprawa miała się zupełnie inaczej. Chociaż nieoświecone masy były mocno związane przesądami różnych religii, to jednak ci zacniejsi i więcej uczeni mogli łatwo zauważyć, że wiele zarysów ich religii były tylko przesądami. Prawdopodobnie wielu z nich czuło pewien pociąg do religii żydowskiej, jako rozumniejszej aniżeli ich własna; albowiem znajdujemy, że poganie często udawali się do żydowskich synagog. Jednakowoż religia żydowska nie mogła ich w zupełności zadowolić, bo zdawała się być bardzo ciasna w tym, że ograniczała Boskie błogosławieństwa tylko do Żydów, których Grekowie uważali za naród niższy, pod względem ówczesnej kultury i sztuki. Ewangelia zaś, otwierając na oścież drzwi wszystkim pragnącym sprawiedliwości, ze wszystkich narodów, rodzajów i języków - przemawiała od razu do przekonania tej klasy, którą opisujemy, jako najrozumniejsze wyjaśnienie żydowskich nauk i ich chwalebnych wyników, znaczenie których było przez tak długi czas ukryte.

Korzyści systematycznej jałmużny

W każdym razie święci w Jeruzalemie byli biedniejsi aniżeli ci w Koryncie. Przeto było właściwym, aby Apostoł podsunął myśl tym w Koryncie, aby pospieszyli z pomocą swym braciom w Jeruzalemie. Żyjąc w czasie, gdy sposoby przesyłania pieniędzy były gorsze aniżeli najgorsze z obecnych, zgromadzenia mogły posłać swoje datki tylko przez ręce Apostoła, który miał iść do Jeruzalemu następnego roku.

Słowa Św. Pawła wskazują, że jego myśl w tym względzie podana braciom w Koryncie około rok przedtem, została dobrze przyjęta i datki zostały z gorliwością składane. Z tego też powodu zbytecznym było dla Apostoła pisać o szczegółach tyczących się potrzeby takich składek; lecz podsunął myśl, aby to dzieło z taką gorliwością zapoczątkowane około rok temu, nie osłabnęło; i aby on chlubiąc się przed innymi z ich miłości i gorliwości dla Pana, nie musiał tego żałować, gdy wstąpiwszy do nich w drodze do Jeruzalemu miałby dowiedzieć się, że ich jałmużny nie są jeszcze gotowe.

W swoim poprzednim liście do Koryntian Apostoł doradzał systematyczną ofiarność, mówiąc: "A około składania na świętych, jakom postanowił we zborach Galackich, tak też i wy czyńcie. Każdego pierwszego dnia w tygodniu każdy z was niech odkłada u siebie, zbierając według tego jak mu się powodzi, aby nie dopiero gdy przyjdę, składania czynione były" - 1Kor.16:1,2.

Było to doświadczeniem Apostoła, podobnie jak jest doświadczeniem wszystkich myślących ludzi, że systematyczna ofiarność jest lepsza aniżeli spazmatyczne dawanie. Nie tylko, że rezultaty są zazwyczaj większe, lecz, że wpływ tego jest korzystniejszy także dla ofiarodawcy, bo trzyma przed jego umysłem pewien cel, pewną służbę, którą on ma wykonać dla Pana. U wielu jest to prawie jedyną sposobnością przysłużyć się Pańskiej sprawie, przez udzielenie zasiłku finansowego. Ma się rozumieć, że o ile które z dzieci Bożych może, to byłoby o wiele lepiej, gdyby udzielało świętym w taki sposób jak czynił to Św. Paweł i jego towarzysze, to jest, udzielając duchowych darów i błogosławieństw czy to przez nauczanie publiczne, czy przez chodzenie od domu do domu i przedstawianie prawdy drukiem lub słowem, albo też jednym i drugim.

Jednakowoż są tacy, których warunki życiowe, brak talentu, siły lub sposobności wstrzymują od takiej pracy, albo też wstrzymywani są obowiązkami rodzinnymi, tak, że jedyny sposób służenia Panu i okazania Mu swej miłości mają przez udzielanie datków na Pańską sprawę i dla dobra Jego ludu. Gdyby takich pozbawić tej sposobności służenia Panu, bądź przez to, że nie byłoby żadnej pracy wymagającej ich zasiłku finansowego, albo też przez brak odpowiedniej instrukcji, co do metod Boskiej służby, byłoby to dla takich pozbawieniem ważnej sposobności służby, a w stosunku do tego także pozbawieniem błogosławieństw, jakie następują po każdej służbie dla Pana.

Hojność wskazówką miłości

Widzimy więc, że Apostoł czuł się zupełnie wolnym do zalecania Kościołowi cnoty dawania, a nawet kładł nacisk na to, że ich hojność w stosunku do ich zasobów, będzie w znacznym stopniu wskaźnikiem ich miłości dla Pana i Ewangelii. Zauważmy jednak ten fakt, że Apostoł nie prosił o jałmużnę wiernych zaraz na początku, gdy oni poznawali łaskę Bożą, aby czasem nie odnieśli wrażenia, że Ewangelia była im kazana z ziemskich pobudek - dla sprośnego zysku. Znajdujemy więc, że ten sam Apostoł kazał Ewangelię do tych samych Koryntian przez przeszło rok czasu bez żadnej wzmianki o jakimkolwiek wynagrodzeniu; a nawet, aby nie być im ciężarem, pracował własnymi rękami w swoim fachu robienia namiotów - 2Kor.11:7-9.

Zauważmy także zmianę, jakiej zupełne ocenienie Ewangelii dokonało w tych wierzących Koryntianach. Na początku oni byli tak niebaczni na ich przywileje, że prawdopodobnie ani nie pomyśleli o tym, aby dobrowolnie dopomóc Apostołowi pieniędzmi, tak że on musiał im służyć pracą własnych rąk i wsparciem od wiernych z innych miejscowości. Lecz, gdy łaska Boża wniknęła głębiej do ich serc oni zaczęli coraz lepiej oceniać wielką wartość prawdy, którą przyjęli i zrozumieli, że przyniosła im nieocenione błogosławieństwa nadziei, radości, wiary i charakteru. Wtedy oni okazali gorliwość, "zapobiegliwość", aby uczynić cośkolwiek finansowo w Pańskiej służbie.

A teraz, gdy Apostoł już nie był obecny z nimi i gdy sposobem swego życia już im dowiódł, że nie pożądał ich pieniędzy, ale ich samych, aby czynić im dobrze - teraz on czuł się wolnym do zwrócenia im uwagi na wielkie błogosławieństwo, jakie może być ich udziałem w rezultacie hojności dla Pańskiej sprawy, w miarę ich zdolności i miłości. Aby położyć tym większy nacisk na tę sprawę przytoczył im przypowieść, mówiąc: "Kto skąpo sieje, skąpo też żąć będzie; a kto obficie sieje, obficie też żąć będzie". To przywodzi nam na pamięć przypowieść Salomonową: "Nie jeden udziela szczodrze, a wżdy mu przybywa; a drugi skąpi więcej niż trzeba, a wżdy ubożeje. Człowiek szczodrobliwy bywa bogatszy; a kto nasyca, sam też będzie nasycony" (Przyp.Sal.11:24,25). Widoczną nauką tego jest, że Bogu podoba się, gdy Jego lud rozwija w sobie szerokość umysłu i serca, czyli szczodrobliwość w proporcji jak dochodzi do coraz lepszej znajomości Boga i Jego szczodrobliwości.

Jak Pan ocenia nasze dary

Pismo Święte nigdzie nie mówi, że wypadki zupełnego niedostatku pomiędzy ludem Pana są dowodami, że w pewnym czasie w ich przeszłości, gdy mieli środki ku temu, oni zaniedbali swej cząstki udzielania w Pańskiej służbie. Lecz natchnione słowa powyżej zacytowane podchodzą bardzo blisko do udzielenia podobnej lekcji. W każdym razie korzystnym jest, abyśmy przyjęli to świadectwo do serca, i aby każde dziecko Boże odtąd było staranne i baczne, aby z błogosławieństw udzielanych mu od Boga codziennie, starało się pewną część z rozwagą, modlitwą i miłością odkładać jako nasienie, które ma być posiane w służbie Bożej, według najlepszej mądrości i rozsądku, jakich On nam raczy udzielić.

Ilu to jest takich, którym brak tej staranności, którzy albo zużywają każdy grosz tak prędko jak tylko dostanie im się do ręki, albo też są tak zajęci odkładaniem na przeprowadzanie swych przyszłych planów, że zdaje im się, że nic nie mogą udzielić na cele dobroczynne. Ilu z takich przekonało się po niewczasie, że czyniąc to, popełnili poważną omyłkę! Gdy ich zebrane pieniądze nagle przepadają, czy to przez chorobę, wypadek, przez upadek banku, czy w jaki inny sposób, wtedy oni mają powód żałować, że nie siali nasienia, o jakim mówi Apostoł w wierszu szóstym niniejszej lekcji.

Nasz Pan powiedział, jaką miarą On mierzy nasze dary - że ocenia je nie według udzielonej sumy, ale głównie według ducha, który pobudził do tego daru. Jezus dał to do zrozumienia wtedy, gdy zwrócił uwagę Swoich słuchaczy na biedną wdowę, która wrzuciła dwa pieniążki do skarbnicy kościelnej (Łuk.21:1-4). Ze strony Jego oceny ta uboga wdowa wrzuciła więcej, aniżeli którykolwiek z tych bogatych, którzy wrzucili z tego, co im zbywało, a nie w takim stopniu, aby mogli to odczuć. Ilu z wiernych Pańskich byłoby dziś więcej "nasyconych" duchowo, gdyby gorliwiej używali tego talentu, tej sposobności ku służbie, nie możemy powiedzieć. Sam tylko Bóg wie o tym. Lecz niniejsze badanie kładzie na nas powinność wskazać na przywilej w tym względzie, który jest możliwy nawet dla najbiedniejszych z ludu Bożego.

Ofiary dziękczynne Panu

Rzadko kiedy zachodzi potrzeba przestrzegać ludzi przed zbyt hojnym dawaniem. Jednakowoż w niektórych wypadkach taka przestroga jest właściwa; i w niektórych wypadkach przytoczonych w Piśmie Świętym, dalsze dawanie było wstrzymane. Nikt nie powinien dawać aż do stopnia narażenia na niedostatek tych, co są zależni od niego. Ani nie powinien nikt dawać w takiej mierze, aby sprowadzić na siebie finansowe bankructwo i narazić drugich na straty. Apostolską regułę dawania przytoczyliśmy już powyżej. "Odkładanie każdego pierwszego dnia w tygodniu" powinno być według tego "jako się komu powodzi". Stopień naszego powodzenia powinien być miarą naszego udzielania. Tak w tej sprawie jak i we wszystkich innych, Pismo Święte zaleca ducha zdrowego rozsądku.

"Ochotnego dawcę Bóg miłuje". Dary udzielone, w jakim innym duchu a nie w ochotnym, lepiej żeby wcale nie były dane; albowiem one nie przyniosą błogosławieństwa. Bóg nie uznaje takiego dawania. W Jego ocenie, ono nie ma "miłej wonności". Aby dar mógł być uznany przez Pana, musi być ofiarą dziękczynną, pobudzoną zrozumieniem naszego długu, naszej wdzięczności ku Temu, od którego pochodzi każdy dobry i doskonały dar. I takich Apostoł zapewnia: "Mocen jest Bóg uczynić, aby obfitowała na was wszelka łaska". Którzy udzielają czegokolwiek w służbie Bogu - czas, talent, siłę, pieniądze lub wpływ - tacy dostąpią proporcjonalnej obfitości w różnych łaskach; albowiem znajdują się w stanie serca odpowiednim do wzrastania w łasce.

Apostoł wyraża myśl, że tacy będą mieli "we wszystkiem zawsze wszelaki dostatek", a także, iż będą "obfitowali ku wszelkiemu uczynkowi dobremu". Dostatek nie koniecznie znaczy zbytek i wszelkie wygody, lecz "zupełność dostatku" osiągnięta jest zawsze tam, gdzie jest "pobożność z przestawaniem na swem" (1Tym.6:6). Na dowód, że nie wprowadzał żadnej nowej teorii odnośnie Boskiej opieki nad tymi, co starają się udzielać drugim cząstki tych błogosławieństw, których sami dostępują, bądź doczesnych, bądź duchowych, Apostoł zacytował Ps.112:9.

W jedenastym wierszu (2Kor.rozdz 9) Apostoł mówi, aby "z każdej miary byli ubogaceni". Nie mamy rozumieć, iż myślą jego było, że lud Boży będzie ubogacony finansowo. Św. Paweł sam był przykładem tej prawdy, że lud Boży nie dochodzi do bogactwa. On mówi o ubogaceniu serca. Na innym miejscu Apostoł mówił o sobie i o swoich współpracownikach w Ewangelii, "jako ubodzy, wszakże wielu ubogacający; jako nic nie mający, wszakże wszystko trzymający" (2Kor.6:10). Ci wierni słudzy Boży ubogacili wielu w nadziei, w wierze, w miłości i we wszystkich innych cnotach i zacnych przymiotach charakteru.

Pan nasz Jezus Chrystus jest najdoskonalszym Wzorem zaparcia samego siebie na dobro drugich. On był bogatym, gdy posiadał duchową naturę z całą jej chwałą i czcią. Lecz dla nas stał się ubogim, przybrał naturę ludzką, aby mógł odkupić ludzkość. W tym celu oddał nawet życie na Kalwarii, abyśmy my mogli stać się bogatymi przez Jego ofiarę - abyśmy mogli posiąść bogactwo łaski Bożej w Chrystusie - współdziedzictwo z Nim, który teraz został wywyższony aż do prawicy Boskiego Majestatu. Aby dojść do tego współ dziedzictwa z Nim, musimy się badać, aby być podobnymi Jemu, aby mieć Jego ducha i dzielić się z drugimi tym cokolwiek On nam udziela, czy to z doczesnych czy z duchowych łask - czy to przez nakarmienie, czy przyodzianie drugich (szczególnie tych, co stanowią dom wiary) rzeczami doczesnymi lub duchowymi, jakkolwiek okoliczności mogą dyktować.

"Bogu niech będzie chwała za niewypowiedziany dar Jego". Darem tym jest nasz Zbawiciel, nasz Odkupiciel (Jan 3:16). W łączności z tym, niemożliwym jest dla nas wypowiedzieć to bogactwo łaski Bożej ku nam - te niezliczone błogosławieństwa i litości, jakich dostąpiliśmy przez naszego Pana. On przedstawia nam zupełność wszelkiego Boskiego zrządzenia dla naszego wiecznego dobra. Jak to Apostoł na innym miejscu powiedział: "W Nim mieszka wszelka zupełność Bóstwa cieleśnie" (Kol.2:9). Dotąd tylko Kościół wyraża dzięki Bogu za ten niewypowiedziany dar; lecz w przyszłości cała ludzkość dojdzie do właściwego zrozumienia tego daru i odda Bogu dzięki i chwałę. Gdy przy końcu panowania Chrystusowego w celu podniesienia rodu Adamowego do pierwotnej doskonałości, rozmyślni grzesznicy będą wytraceni, "wszelkie kolano się ugnie i wszelki język wyzna ku chwale Bożej". Wtedy wszelkie stworzenie na niebie, na ziemi i w morzu zawoła: "Siedzącemu na stolicy i Barankowi błogosławieństwo i cześć i chwała i siła (władza) na wieki wieków", za ten niewypowiedziany Dar! - Obj.5:13.

W.T. 1916 - 218.
Straż 1934 str. 56 - 59.