R-5879

Św. Piotr i Korneliusz

- 16 kwietnia 1916 – Dzieje Ap. 10:1-16,24-48 -

Korneliusz, pierwszy poganin nawrócony na chrześcijaństwo – Początek nowej dyspensacji – Zakończenie izraelskich „siedemdziesięciu tygodni” łaski – Wizja św. Piotra – Zburzenie „rozdzielającego muru” – Głoszenie ewangelii poganom – „Słowa, przez które zbawiony będziesz”.

„Nie ma już różnicy między Żydem a Grekiem. Jeden jest bowiem Pan wszystkich. On to rozdziela swe bogactwa wszystkim, którzy Go wzywają” – Rzym. 10:12 (BT).

Korneliusz, setnik rzymski, najwyraźniej nawrócił się do Boga i sprawiedliwości lata wcześniej, niż miało miejsce wydarzenie stanowiące przedmiot dzisiejszego badania. Chociaż był wyznawcą prawdziwego Boga i chętnie dawał jałmużny, i choć jego umiłowanie dla sprawiedliwości i zgodne z tym życie były wiadome tym, z którymi obcował, było jednak potrzebne coś jeszcze, żeby Bóg mógł go przyjąć zgodnie z właściwym sensem tego wyrażenia. Jest to lekcja dla tych, którzy sobie wyobrażają, że pobożność i moralność stanowią wszystko, co jest niezbędne do uzyskania Boskiej akceptacji. Jako że Korneliusz posiadał te cechy w znacznej mierze, zanim został przyjęty, postępowanie Pana wobec niego może stanowić dobry przewodnik dla wszystkich, którzy pragną przystąpić do związku przymierza z Nim.

Jakkolwiek religijny, Korneliusz nie był Żydem i zdawał sobie sprawę, że znajdował się poza obrębem Boskiej łaski. Mimo to modlił się do Boga. Chociaż nie mamy powiedziane, o co się modlił, jednak zgodnie z opisem możemy z łatwością założyć, że modlił się o oświecenie odnośnie Boskiego charakteru i planu oraz o bliższy dostęp do Boskiej łaski i uznania oraz ich zrozumienie.

Może Korneliusz słyszał o Jezusie z Nazaretu i był zakłopotany tym właśnie tematem. Może to zakłopotanie przywiodło go do szczerych modlitw, a Pan uznał, że odpowie na nie w sposób cudowny, posyłając anioła, by zapewnił setnika, że jego modlitwy i błagania zostały docenione przez Pana jako oznaki jego pobożności. Anioł wskazał, że konieczne jest coś więcej niż modlitwy i dobre uczynki. Jednak nie polecono aniołowi mówić, o jakie rzeczy chodzi. Korneliusz musi poznać Pana Jezusa w oparciu o właściwy punkt widzenia. Musi praktykować wiarę w naszego Pana jako swego odkupiciela, zanim oznaki jego pobożności zostaną mu policzone u Boga czy przywiodą go do upragnionej relacji z Bogiem i znalezienia się pod Bożą łaską.

Anioł polecił Korneliuszowi, by posłał po apostoła Piotra i poinformował go, że pewne słowa, jakie św. Piotr będzie do niego wypowiadał, są szczególnie ważne – i zasadnicze dla jego dalszego rozwoju w wiedzy i wierze, prowadzącego przez nie do Boskiej łaski. Gotowość umysłu setnika pokazana jest w natychmiastowym posłuszeństwie. Nie tylko modlił się, lecz był gotowy współdziałać z Bogiem w zakresie odpowiedzi na swe modlitwy.

Trzy osoby posłane, by przyprowadzić św. Piotra z Cezarei, bojące się Boga, są dla nas dowodem, że poganin, który żywi uczucie dla Boga i stara się najlepiej jak potrafi zadowolić Go i uczcić, nie chowa swego światła pod korcem. Musiało ono świecić nie tylko przed jego rodziną, ale też dla żołnierzy, którymi dowodził. Jest to taki rodzaj człowieka, któremu Bóg z rozkoszą daje poznanie, niezależnie od jego narodowości czy koloru skóry; wszyscy tacy są uznawani przez Pana i wyróżnieni ponad innych przywilejem światła i prawdy – odkąd skończyła się szczególna łaska dla rzeczywistego Izraela. Zawiera się w tym lekcja, jakiej potrzebują niektórzy z Pańskiego ludu. To znaczy, że powinni oni pozwolić świecić światłu prawdy przez nich na wszystkich, z którymi mają kontakt i że duch bogobojności powinien przenikać na każdą rodzinę, każde domostwo, włącznie ze służącymi.

Najwyraźniej Korneliusz był pełen wiary w Pana. Nie czekał, żeby się przekonać, czy św. Piotr przybędzie. On wiedział, że apostoł przyjdzie. Wierzył w obietnicę daną przez Pana za pośrednictwem anioła. W związku z tym zgromadził swych przyjaciół, krewnych i domowników – tych, na których mógł wywrzeć swój wpływ. Najwidoczniej oni tak samo jak on szczerze pragnęli nauczyć się wszystkiego, co dotyczyło sposobu życia – sposobu pojednania i pogodzenia się z Bogiem, jak i wszelkich zasad, jakie On reprezentował.

Koniec „siedemdziesięciu tygodni” dla Izraela

W międzyczasie św. Piotr, z całą uprzednią przynależnością do Żydów od wieków, potrzebował przygotowania na przyjęcie owego pierwszego absolutnego poganina i wprowadzenie go do Kościoła. Zostało to uczynione za pomocą wizji. Następnego dnia apostoł wraz z sześcioma braćmi z Joppy udał się do domu setnika – „nic nie wątpiąc”; Pan bowiem wyraźnie prowadził go w tej sprawie. Spośród wszystkich uczniów św. Piotr został wybrany jako najlepszy do tego zadania. Po pierwsze z powodu swego impulsywnego usposobienia i gorliwości w natychmiastowym i ochoczym podążaniu za Pańskimi wskazówkami; po drugie dlatego, że to, iż był najstarszy z apostołów i pod wieloma względami najbardziej wpływowy, przemawiało na jego korzyść w porównaniu z innymi.

Trudno nam jest wyobrazić sobie uprzedzenie, jakie przez wieki Żydzi żywili wobec myśli, że poganie mogliby kiedykolwiek stać się wraz z nimi dziedzicami obietnicy Abrahamowej. Dla nich było to ustaloną kwestią, że Boska przychylność dotyczy wyłącznie ich narodu; i że jest to niemożliwe, aby wyszła ona poza ten naród, do innych, w sensie uczynienia ich równie nadającymi się do przyjęcia przez Boga. Takie poglądy opierały się na trzech faktach: po pierwsze, na obietnicy Bożej dla Abrahama: „W nasieniu twoim błogosławione będą wszystkie narody ziemi”; po drugie, Izraelitom ogólnie nie wolno było obcować z poganami lub zawierać z nimi małżeństw; po trzecie, dodatkowo żydowscy przywódcy jeszcze w jakimś stopniu wyolbrzymiali te różnice.

Ale teraz nadeszła inna dyspensacja. „Siedemdziesiąt tygodni” łaski dla rzeczywistego Izraela wygasło i Pan zaczął rozszerzać swoją łaskę poza Żydów – jak już widzieliśmy w przypadku etiopskiego eunucha. Zgodnie z Boskim proroctwem owe „siedemdziesiąt tygodni”, albo 490 lat, były szczególnie postanowione jako okres dla narodu żydowskiego. Zostało zapowiedziane, że na początku ostatnich siedmiu lat, ostatniego „tygodnia” tego okresu, przyjdzie Mesjasz i że dokładnie pośrodku tych siedmiu lat Mesjasz zostanie stracony, nie za swe własne grzechy, lecz za grzechy ludzi. Było też przepowiedziane, że proroctwo będzie znamionować pomazanie „Świętego świętych” w dniu Pięćdziesiątnicy oraz że koniec siedemdziesiątego tygodnia zaznaczy się zakończeniem wyłącznej łaski dla Izraela. A nastąpiło to w momencie skierowania poselstwa ewangelicznego do Korneliusza i przez spłodzenie go z ducha świętego po tym, jak uwierzył w to poselstwo (Dan. 9:22-27).

„Słowa, przez które będziesz zbawiony”

Gdy św. Piotr przybył do domu Korneliusza, setnik rozpoznał w nim Bożego sługę wyznaczonego przez Boga do przyniesienia mu tego poselstwa i w dowód swego uznania padł u jego nóg i pokłonił mu się. Zamiast patrzeć z góry na Żyda, a siebie postrzegać jako przedstawiciela najwyższego rządu na świecie, Korneliusz pełen był ducha pokory. Fakt, że jego gość reprezentował Pana, wzbudził w nim podobne uczucia, jakie miał w sercu dla samego Pana – uczucie wielkiego szacunku.

Ale o ile Korneliusz był szlachetny i pokorny, apostoł Piotr okazał nie mniejszą szlachetność i wierność wobec Boga; bo od razu zaczął podnosić centuriona, mówiąc: „Wstań, i ja jestem tylko człowiekiem”. Przez takie postępowanie, przez odmowę nieuprawnionego hołdu, św. Piotr zyskuje pochwałę naszych serc. Również samego siebie wybawił od wielkiej próby, natychmiast odrzucając ów nienaturalny hołd i autorytet i uznając swą rzeczywistą pozycję, czyli że jest jedynie kruchym i przeciekającym naczyniem, wyróżnionym tylko dlatego, że Panu się upodobało napełnić go duchem świętym i użyć jako naczynie miłosierdzia i prawdy.

Niewielu jest dzisiaj skłonnych okazać cześć takim samym stworzeniom; i niewielu też – z wyjątkiem wysokich dostojników z nominalnego Kościoła, jak papieże czy prałaci – przyzwala na okazywanie czci. Ale wszyscy oni mają napomnienie w sposobie postępowania św. Piotra naówczas. Za naszych dni zagrożenie, że ktoś z braci przyjmowałby zbyt wielkie honory od ludzi, jest raczej nieznaczne; bowiem duch naszych czasów zmierza raczej w odwrotnym kierunku. Niemniej jednak, kiedykolwiek zamanifestuje się duch uwielbienia, powinnością ze strony brata, któremu taka cześć byłaby okazywana, jest odmówić jej i wskazać na Pana jako prawdziwego dobroczyńcę dla nas wszystkich – Jedynego, od którego pochodzi „wszelki datek dobry i wszelki dar doskonały”, jakimkolwiek kanałem upodobałoby Mu się go dostarczyć.

Wszedłszy do domu i znalazłszy zgromadzenie uczciwych, bojących się Boga zebranych tam pogan, św. Piotr zadał pytanie: „Zapytuję więc, dlaczego wezwaliście mnie?”. Wtedy Korneliusz opowiedział o swym ostatnim doświadczeniu i pragnieniu społeczności z Bogiem, o chęci prowadzenia życia w sposób podobający się Bogu i wizji, jaką otrzymał, i że skoro apostoł przyszedł w odpowiedzi na tę wizję i wobec jego własnego oczekiwania, ma usłyszeć to, co mu zostało obiecane: „Słowa, przez które będziesz zbawiony, ty i cały dom twój” – Dzieje Ap. 11:14 (NB).

Korneliusz nie został zbawiony przez jałmużny ani przez swe modlitwy, ani nawet przez poselstwo, jakie przyniósł mu św. Piotr. Ale apostolskie poselstwo – „słowa” – wyjaśniające sprawy umożliwiły Korneliuszowi i jego domownikom uchwycić wiarą wielkie odkupienie, którym jest Jezus Chrystus i przez to być zbawionymi. Zbawieni natychmiast od wyobcowania względem Boga, od potępienia jako grzesznicy, otrzymali przedsmak zupełnego zbawienia, jakie jest im zagwarantowane podczas drugiego przyjścia naszego Pana.

Jedyna prawdziwa ewangelia

Z głębokim zainteresowaniem przy­patrujemy się poselstwu apostoła, żebyśmy mogli jasno dostrzec ową dającą życie wieść, jaką przyniósł i z której Korneliusz i jego bliscy zaczerpnęli swoją zbawienną wiarę. Kazanie św. Piotra było tym samym poselstwem ewangelicznym, jakie już wielokrotnie wygłaszał wcześniej. Tematem był Jezus i ofiara za grzechy, jaką On złożył, umierając na krzyżu. Była to nadzieja powstania od umarłych za sprawą Jezusa Chrystusa, co poświadczało Jego zmartwychwstanie dzięki potężnej mocy Boga. Było to poselstwo o tym, że nasz zmartwychwstały Pan wstawił się przed obliczem Boga za Kościołem i że Ojciec ma teraz przyjemność przyjmować grzeszników na warunkach wiary, pobożności i posłuszeństwa sprawiedliwości, według możności.

Wykład św. Piotra był ową „prastarą wieścią”, która dla wielu stała się nużąca i odstręczająca, ale dla każdej duszy o właściwym nastawieniu jest Ojcowskim przesłaniem o przebaczeniu grzechów i pojednaniu przez śmierć Jego Syna. Nie ma innej ewangelii, a ci, którzy przedstawiają inne poselstwo, nie są w swej służbie ambasadorami Boga, posłańcami ani rzecznikami Jego świętego ducha (Gal. 1:6-12).

Apostoł Paweł mówi nam, że „upodobało się Bogu zbawić wierzących przez głupie zwiastowanie” (1 Kor. 1:21-25 NB). Czyli upodobało się Bogu zastosować taką właśnie metodę ogłoszenia prawdy odnośnie Jego planu odkupienia oraz przyjąć i usprawiedliwić tych, którzy uwierzą i zaakceptują to świadectwo. Dzisiaj świadectwo może dotrzeć poprzez listy, broszurki i książki albo poprzez ustne głoszenie. Nie chodzi o to, w jaki sposób poselstwo jest przekazywane i przyjmowane; zawsze jednak dociera ono ludzkimi kanałami, a nie za pośrednictwem aniołów czy wskutek działania ducha świętego, niezależnie od ludzkich przedstawicieli.

Zachowajmy w pamięci te lekcje o Boskich metodach i stosujmy je w powiązaniu ze sprawami życia. Nie mamy się spodziewać, że Pan poruszy czy poinstruuje naszych przyjaciół, krewnych lub sąsiadów, ale pamiętać, że przyznał On ten zaszczyt swemu Królewskiemu Kapłaństwu. Zgodnie z tym nie bądźmy opieszali w działaniu, lecz gorliwi w duchu, służąc Panu – służąc prawdzie w dowolny sposób i w każdy, jaki się przed nami otwiera.

Sąd żywych i umarłych

Po przedstawieniu poselstwa jako takiego św. Piotr wyjaśnił Korneliuszowi, że Jezus polecił swoim apostołom dawać ludziom świadectwo o tym, iż Jego właśnie Bóg mianował na sędziego żywych i umarłych. Przyszły sąd czy próba świata jest ważną częścią ewangelicznego poselstwa i nie powinien być lekceważony przy głoszeniu ewangelii.

Jaka korzyść mogłaby wypływać dla świata z śmierci Chrystusa, gdyby nie było przyszłego sądu czy próby dla ludzi? Wszyscy zostali raz osądzeni w osobie Adama i jego potępienie przeszło na wszystkich (Rzym. 5:12; 1 Kor. 15:22). Świat nie potrzebuje dalszego sądu w związku z Adamowym przestępstwem i jego słabościami. Osądzenie tamtego wykroczenia było zupełne i nic nie można dodać. Sędzią był sam Bóg, zaś wyrokiem była śmierć.

Lecz teraz w ewangelii zawiera się fakt, że Chrystus ma być sędzią świata. To oznacza, że nowa próba do życia ma być przyznana Adamowi i rodzajowi Adamowemu. Z faktu tego wynika zwolnienie z pierwotnego wyroku śmierci, odkupienie Adamowego wyroku i indywidualna próba w celu określenia, kto z członków odkupionego rodzaju będzie uznany za godnego wiecznego życia. Tak, jest to „dobra nowina o wielkiej radości, jaka będzie wszystkiemu ludowi” – nawet jeśli wielki przeciwnik zwiódł większość wręcz przeciwną myślą – że żadna inna próba od tej, jaką miał Adam na początku, nie będzie zapewniona światu kupionemu drogocenną krwią Chrystusa.

Wszyscy są świadkami, że próba ta nie mogła się rozpocząć, zanim Jezus nie stał się sędzią. Dlatego też ci, którzy umarli w ciągu czterech tysięcy lat poprzedzających Jego ziemską misję, nie mogli być przez Niego osądzeni. Nikt z nich nie mógł się znaleźć na próbie do wiecznego życia. Wszyscy więc powinni mieć świadomość faktu, że ogólnie świat nie był na próbie, dopóki nasz Odkupiciel nie został mianowany na sędziego, i nie jest na próbie do dzisiaj oraz że przeciwnie, wielkie światowe masy ani nie znają sędziego, ani nie rozumieją prawa, ani też nie mają pojęcia o wymogach niezbędnych do wiecznego życia.

Zgadza się to dokładnie z rozważanymi stwierdzeniami św. Piotra, jak i św. Pawła: „Gdyż wyznaczył dzień, w którym będzie sądził świat sprawiedliwie przez męża, którego ustanowił” (Dzieje Ap. 17:31 NB). Jak wykazuje apostoł, ów dzień należał w tamtym czasie jeszcze do przyszłości. Z innych wersetów uczymy się, że tym dniem jest Dzień Tysiąclecia – „dzień u Pana tysiąc lat”. Jedyny sąd – próba – od zmartwychwstania naszego Pana dotyczył Kościoła, by rozstrzygnąć kwestię życia lub śmierci. Kościół, jako duchowy Izrael, miał pod każdym względem przewagę nad pozostałą ludzkością; bowiem w ciągu Wieku Ewangelii klasa ta jest „powołana według jego zamiaru” [Rzym. 8:28] – że ci, którzy są zupełnymi zwycięzcami, będą współdziedzicami z Jezusem w Jego przyszłym dziele sądzenia świata (2 Piotra 3:7-8; 1 Kor. 6:2).

Ewangelia dla pogan

Korneliusz i jego bogobojni towarzysze czekali na taką właśnie wieść o Boskiej łasce i gdy słowa te padły z ust apostoła, szybko i z ochotą znalazły miejsce w sercach słuchaczy, którzy w tym czasie uznali Jezusa, oceniając Go w takiej samej pełni jak św. Piotr. W ten sposób ich stan serc był prawy przed Bogiem i stosowny, by apostoł mógł wyrzec do nich takie mniej więcej słowa: „Teraz właściwym krokiem z waszej strony byłoby ochrzczenie się w Jezusa przez chrzest wodny, symbolizujący wasze pełne poświęcenie, aby umrzeć z Nim jako Jego wierni naśladowcy”.

Jednak możemy być pewni, że św. Piotr nie był gotowy na taki krok. Był zaskoczony, że Bóg chciał, aby poganie w ogóle dowiedzieli się o wspaniałych korzyściach zbawienia w Jezusie, co już samo w sobie było błogosławieństwem. Nie był on jeszcze przygotowany na to, by oczekiwać, że poganie zostaną przyjęci przez Pana na tych samych praktycznie warunkach i z takim samym zamanifestowaniem łaski Bożej jak Żydzi. Aby uzupełnić ten jego brak wiedzy w tej kwestii – i również jako lekcja dla niego – duch święty dany był Korneliuszowi i osobom mu towarzyszącym bez nałożenia rąk – w ten sam sposób, jak nastąpiło to w przypadku zgromadzenia w Jerozolimie w dniu Pięćdziesiątnicy.

Św. Piotr szybko pojął tę lekcję; niewątpliwie jego łatwość uczenia się była w znacznej mierze wynikiem jego pokory i szczerości serca, pełni jego poświęcenia dla Pana oraz pragnienia, by wykonał się każdy szczegół Bożej woli. Apostoł i towarzyszące mu osoby z Joppy – „ci, którzy byli z obrzezania” – byli zdumieni tą Bożą przychylnością dla pogan. Nie byli jednak zazdrośni. Z radością powitali jako oczyszczonych, jako braci, wszystkich, których Pan wskazał jako przyjętych do społeczności z Nim.

W rezultacie tego wylania ducha miało miejsce wielkie zebranie świadectw. Zapis podaje, że „wielbili Boga”, chwaląc Go i ciesząc się z przyjęcia ich itd. Wtedy św. Piotr zwrócił ich uwagę na symboliczny chrzest i stosowność jego przestrzegania. Nie mamy podane, jakich użył argumentów w tym względzie. Możliwe, że wyjaśnił, iż takowe publiczne usymbolizowanie ich poświęcenia dla Pana będzie podporą dla ich wiary oraz wzmocni ich determinację, by żyć i umrzeć z Panem. Możliwe też, że pokazał im piękne znaczenie chrztu wodnego jako symbolu śmierci i pogrzebania z Chrystusem i zmartwychwstania do nowości życia w obecnym czasie oraz nowego życia w doskonałych ciałach podczas drugiego przyjścia naszego Pana.

Następnie apostoł poprosił o wyrażenie swego zdania przez obecnych – szczególnie tych, którzy przyszli z nim z Joppy – by dowiedzieć się, czy należy brać pod uwagę jakiś sprzeciw, co wymagałoby wykazania, dlaczego ci drodzy bracia nie mieliby dostąpić błogosławieństwa i tego, co Bóg zrządził dla swoich wiernych – nie bacząc na to, że byli to z urodzenia poganie. Wierzyli w Boga, dali dowód swego poświęcenia oraz dobrych uczynków nawet jeszcze zanim poznali Pana i Jego chwalebny plan; a teraz zostali przyjęci przez Boga, który zamanifestował ich uznanie przez wylanie na nich ducha świętego. Nikt nie zgłosił sprzeciwu i św. Piotr polecił, aby zostali oni ochrzczeni w imię naszego Pana. Został on posłany, by ich pouczyć i wykonał swe poselstwo bez słowa wahania.

The Watch Tower, 1 kwietnia 1916, R-5879
Straż 1/2019

Do góry