R5815

PODTRZYMYWANI W "ZŁYM DNIU"

"Aniołom Swoim przykazał o tobie, aby cię strzegli na wszystkich drogach twoich. Na rękach nosić cię będą, byś snać nie obraził o kamień nogi twojej" - Ps.91:11,12.

Wstępne słowa Psalmu 91-go wskazują, że Psalm ten stosuje się wyłącznie do poświęconego ludu Bożego w Wieku Ewangelii, do spłodzonych z Ducha Świętego - którzy mieszkają w ochronie Najwyższego i w cieniu Wszechmocnego Boga Jehowy. Ta sama myśl była obrazowo przedstawiona w figuralnym Namiocie Zgromadzenia. Ochrona, w której znajdują się poświęceni jest równoznaczna do Przybytku Świętego. Nikt nie mógł wchodzić do figuralnego Przybytku Świętego, ani do Najświętszego, oprócz najwyższego kapłana i niższych kapłanów. Wszyscy Izraelici, na ile starali się żyć zgodnie z wymaganiami Zakonu, dostępowali błogosławieństwa; lecz ochrona, czyli miejsce skryte, o którym mówi ten Psalm, stosuje się do Przybytku Świętego.

Dochodząc do czasów Jezusa widzimy, że On był pierwszym, który wszedł do pozafiguralnego Przybytku Świętego i do Najświętszego. Do Świętego wszedł wtenczas, gdy ofiarował się przy chrzcie w rzece Jordan. Tam On natychmiast znalazł się w stanie Świątnicy. Przebywając w Świątnicy i trwając w cieniu Wszechmocnego, wszystkie zarządzenia Boże były Mu przychylne i wszystkie rzeczy dopomagały Mu ku dobremu. Przeto gdy Jezus dokończył Swej misji zwycięsko, przeszedł poza drugą zasłonę i wszedł do samego nieba - do Świątnicy Najświętszej (Żyd. 6:19,20;9:24). Dokąd był w ciele był zawsze podtrzymywany i osłaniany przez Boga, a choć był kuszony i doświadczany, to jednak nie więcej, ale tylko tyle ile mógł znieść. W Ogrójcu Ojciec okazał się Jemu w pewien sposób niewyszczególniony, oprócz tej wzmianki, że Anioł przyszedłszy pocieszył Mistrza. O Bogu jest powiedziane: "Który czynisz duchy posłami Swymi; Ty czynisz sługi Swe (Anioły) ogniem pałającym" - Psalm 104:4.

Bóg może użyć cokolwiek lub kogokolwiek za Swoje narzędzie lub za Swego posłańca. Za dni naszego Pana mało było takich z pomiędzy ludzi, których by Bóg mógł użyć do pocieszenia Swego Syna. Maria z Betanii była jedną z takich, która też krótko przed ukrzyżowaniem Mistrza, pomazała nogi Jego kosztowną maścią (perfumy) i włosami swymi wycierała. Ona jedna dostarczyła Jezusowi pewnego orzeźwienia, kiedy to umysł Jego był przygnębiony myślą, że za pięć dni ma być ukrzyżowany. Jezus wiedział, że nikt z ludu tego nie zrozumiewał, że nikt nie był w stanie wniknąć w Jego uczucia. Jednakowoż usługa Marii była Mu bardzo drogą i orzeźwiającą.

Szczególne próby obecnego czasu

Bóg używał duchów - Aniołów - a niekiedy inne narzędzia, istoty ludzkie, a nawet władze natury za Swoje sługi. Ojciec Niebieski chcąc nam zesłać jakie poselstwo, mógłby do tego użyć siły elektrycznej, jaka używana jest do telefonów lub bezdrutowych telegrafów; albo mógłby to uczynić za pomocą radio-wibracji. Lecz Bóg nie używa tych sił jako posłańców, aby przez nie mówić do nas wprost. Jednakowoż nasz tekst podaje nam myśl, że Bóg ma szczególniejszy nadzór nad Swoimi świętymi, nad klasą, którą zaczął wybierać od czasu zesłania Ducha Świętego, w celu przygotowania jej do królestwa niebieskiego, przez rozwinięcie w niej owoców Ducha. Widzimy także, iż Psalm ten, jako całość, ma szczególne zastosowanie do naszych czasów, kiedy to tysiąc upada po jednej stronie, a dziesięć tysięcy po drugiej i gdy zaraza morowa szerzy się wokoło. W czasie morowego powietrza, osoba może być dotknięta tą zarazą, nie będąc tego wcale świadoma i w taki też sam sposób członki "nóg" ciała Chrystusowego są narażone na niebezpieczeństwo morowego powietrza w duchowym znaczeniu.

Obecnie są czasy, na które wiele proroków wskazywało jako na czasy szczególniejszego prześladowania. W czasach minionych były różne prześladowania ludu Bożego; lecz były to czasy gdzie dobro było więcej jawnym, gdzie pomiędzy złem a dobrem była nakreślona bardziej wyraźna granica. Kwestią wówczas było: "Czy chcesz służyć Bogu czy Baalowi?" Więc nie było trudności zobaczyć, po której stronie jest dobro i zadecydować, "ja stanę po stronie Pańskiej". W rychłym Kościele pytaniem było: "Czy chcesz mieć względy i doczesne łaski u władz Rzymskich, czy wolisz cierpieć prześladowanie naśladując Chrystusa?" Do wyboru było, Chrystus albo Cesarz. W późniejszych wiekach, gdy do wyboru była jedna denominacja lub druga, również nie trudnym było uczynić stanowczą decyzję. Pytaniem było: "Czy jestem po stronie Boga, czy po stronie onego nieprzyjaciela?" Lecz w ostatnich kilkudziesięciu latach różnice denominacyjne zostały prawie całkiem zignorowane.

W przeszłości, niekiedy ci, co byli prześladowani, byli po części sami temu winni, bo trzymali się pewnych błędów, mniej lub więcej wstrętnych. Zdaje się, że przez wszystkie minione wieki próby i pokusy były mniej subtelne aniżeli są obecnie. Dziś te wielkie denominacje, które poprzednio zwalczały się, starają się połączyć w jedno ciało. Na pozór zdaje się jakoby już było Tysiąclecie, bo lew z barankiem leżą społem. Na ogół biorąc, pomiędzy Chrześcijanami zdaje się budzić uczucie przyjaźni i chęć czynienia dobrze raczej a nie źle. Wypadki gwałtownego prześladowania są rzadkie i przez masy ludu nie są wcale pochwalane.

To też w tych ostatnich kilkudziesięciu latach istniał i dotąd istnieje stan rzeczy, stanowiący dla prawdziwych Chrześcijan poważną próbę. Misterne nauki Spirytystyczne, Chrześcijańskiej Umiejętności (Christian Science), Teozofii i różnych Nowych Myśli szerzą się coraz więcej. Także teoria Ewolucji jest głoszona coraz szerzej i śmielej. Uczeni ludzie uformowali tę teorię, a potem Wyższa Krytyka zaczęła zwalczać Biblię, iż ta rzekomo ma być przeciwna nauce, "fałszywie tak nazwanej" (1Tym.6:20). Te fałszywe teorie są jakoby szkodliwymi wyziewami, które szerzą się na wszystkie strony. Na świecie ma być około czterysta milionów Chrześcijan według obliczeń niektórych; według innych ma ich być siedemset czy osiemset milionów. Te liczby włączają wszystkie niemowlęta i umysłowo chorych. Czy to są istoty liczące tylko parę minut, czy pięćdziesiąt lat stare, wszystkie są uważane za członków kościoła, jeżeli nad nimi były wypowiedziane pewne słowa i głowy ich były pokropione kilka kroplami wody.

Pomiędzy najmądrzejszymi z tych, co mianują imię Chrystusowe było w ostatnich kilkudziesięciu latach, wielkie odpadanie od Słowa Bożego. Próba ta jest najbardziej zwodniczą i najszkodliwszą, bo wychodzi z seminariów teologicznych. Tysiące rzekomych Chrześcijan upadło. Nie że chylą się ku upadkowi, ale już upadli. Oni stracili wszelką nadzieję i zaufanie do Słowa Bożego. Z całej liczby dwustu tysięcy czy więcej kaznodziei może ani dziesięć procent nie wierzy, iż Biblia jest natchnionym Słowem Bożym. Dziesięć procent byłoby dwadzieścia tysięcy, co pozostawiłoby sto i osiemdziesiąt tysięcy, nauczycieli rzekomo Chrześcijańskich, którzy wcale nie wierzą w podstawę Chrześcijanizmu, czyli w Pismo Święte. Jeżeli oni odpadli od wiary w natchnione Słowo Boże, to możemy być pewni, że w takiej samej mierze odpadli od społeczności z Bogiem. Niektórzy z nich może nigdy nie byli w społeczności z Bogiem, w jakimkolwiek znaczeniu.

Nieuzasadnione nadzieje

Jakież inne objawienie dał Bóg, oprócz tego co jest w Piśmie Świętym? "Nadziei nie mający i bez Boga na świecie" (Ef.2:12), oto stan wielu dzisiejszych rzekomych Chrześcijan! Mają pewne nadzieje własne, ale nie tę, którą daje Pismo Święte. Teozofiści mają pewną nadzieję, mają ją także Spirytyści i Ewolucjoniści; lecz te ich nadzieje są bez podstawy i z pewnością zawiodą w tym czasie próby.

Nadzieją Ewolucjonisty nie jest, że on sam może trwać wiecznie, ale że idąc za postępem umiejętności, on będzie w stanie spłodzić lepsze potomstwo, które będzie zacniejsze w charakterze i umiejętniejsze w wyrozumieniu aniżeli on sam. Jego dzieci zaś będą mogły żyć dłużej i znowu mieć dzieci jeszcze mądrzejsze i lepsze. Ewolucjoniści wierzą, że w taki sposób ludzkość z czasem dojdzie do takiej umiejętności, że będzie umiała wykorzystać wszystkie okoliczności życia tak, iż będzie żyć wiecznie. Z naszego punktu zapatrywania, ludzie ci są bez Boga i bez nadziei.

Prawda, że nauczyciele takiego Chrześcijaństwa mówią o Jezusie, lecz poselstwo jakie oni głoszą nie jest poselstwem Pisma Świętego. Oni uczą, że w życiu Jezusa było wiele pięknych rzeczy, godnych naśladowania; że On był dobrym przykładem itd. Zdaje się nam, że oni mówią tak jedynie dla wywierania moralnego wpływu na lud. Gdyby ci mężowie żyli tak jak Jezus żył, to napominaliby ludzi i mówiliby im, że prowadzą życie bardzo nieroztropne, że żyją tylko dla siebie, a Słowo Boże zaniedbują. Ci sami kaznodzieje, którzy wystawiają Jezusa za Wzór, wiedzą dobrze o tym, że właśnie z powodu Jego sposobu postępowania Jezus musiał umrzeć w trzydziestym trzecim roku życia - że umarł zamiast żyć wiecznie. Oni przyznają, że Jezus był to bardzo piękny charakter, lecz większość z nich nie ma miejsca w swoich kazaniach na Jego okupową ofiarę; a zachęcając lud do naśladowania Jezusa, ci nauczyciele widocznie nie zachęcają nikogo do wydawania swego życia dla prawdy i w służbie Bogu.

Nauczają ludzi, aby nie szli na wojnę, prędzej aż ojczyzna ich do tego wezwie i duchowieństwo rozkaże; lecz kiedykolwiek wojna stanie się potrzebną, wtenczas mają iść na wojnę i bombardować na ile tylko się da. W międzyczasie ci kaznodzieje zachęcają chłopców do skautingu itp. ćwiczeń. W razie wojny niechaj ci chłopcy okażą się odważnymi skautami, dobrymi strzelcami, którzy by mogli dobrze zabijać. Niechaj podtrzymują wojnę i walczą po swej stronie. Niech naród ma pieczę o nich i niech pielęgnuje rannych, którzy nie zostali na miejscu zabici. Niech zawiążą ich rany i zasilą ich tak prędko jak tylko możliwe, aby znowu mogli iść w okopy, zabijać drugich lub być zabitymi.

Sceptycyzm panuje wszędzie

Wszystko to jest zamieszaniem nauk religijnych. Ono przychodzi, ponieważ ludzie tracą wiarę w Pismo Święte. Niektórzy zapytywani w sprawach wiary, odpowiadają wymijająco: "My wierzymy we wszystko, co mówił Pan Jezus". Niektórzy wydawcy idąc za tym uczuciem, wydali Nowy Testament, w którym słowa Jezusa oddane są czerwonym drukiem, tak aby ci co chcą czytać tylko Jego słowa mogli je łatwo odnaleźć. Gdyby się ich jednak zapytać, czy wierzą w to co Jezus mówił o Jonaszu i wielorybie lub o potopie za dni Noego, to odpowiedzieliby: "Nie, my wierzymy tylko w to co nasz umysł uznaje, za rozsądne, resztę zaś uznajemy za niedorzeczność". W rzeczywistości, oni nie mają wiary w Jezusa ani w to, co On o Sobie i o Swym życiu powiedział. Oni nie wierzą, że On był ofiarą za grzechy świata i jawnie przyznają się do tej niewiary. Stąd śmiało można o nich powiedzieć, że oni odpadli od wiary.

Jeżeli tedy nauczyciele upadli, to co można powiedzieć o słuchaczach, o tych czterysta czy ośmiuset milionów rzekomych Chrześcijan. Jedni znajdują się w tej denominacji, drudzy w innej, lecz ogólna procedura dąży do tego, aby ich trzymać w nieświadomości. To może wydawać się nieprawdziwym, gdy się zważy mnóstwo istniejących szkół i kolegiów; lecz faktem jest, że tylko stosunkowo niewielu przechodzi kurs kolegialny a choćby nawet zwykłą szkołę wyższą. Ci zaś, co przejdą wyższe szkoły przechodzą zazwyczaj na stronę zwiedzionych. Wiele z dzisiejszych wielkich uniwersytetów są istnymi inspektami niewiary. Prawdy biblijne są wstrzymywane od ludu. Biorąc pod uwagę te liczne kolegia uposażone w wielkie sumy pieniędzy, wraz z ich uczonymi profesorami, oraz cały tak zwany świat Chrześcijański znajdujący się pod opieką owych dwieście tysięcy nauczycieli nominalnego kościoła, dziwnym jest, że jeszcze nie wszyscy z ludu są niedowiarkami.

Obserwując w taki sposób ostatnie kilkadziesiąt lat, widzimy wypełnienie się tego Psalmu. Widzimy jak tysiące i dziesiątki tysięcy upadło. Możemy także widzieć, w czym upadli i dlaczego. Spostrzegamy także, iż nie wielu jest tych, co się ostali, którzy stanowią "nogi" Chrystusowe. Obserwując świat, te tysiące ludzi, spostrzegamy, że tylko tych kilku, którzy doszli do społeczności z Bogiem przez przymierze, mogą ostać się. A nawet wielu z tych, będąc obciążeni troską o doczesny żywot, ułudą bogactw lub fałszywymi naukami, zaczynają się chwiać nie będąc w stanie stać silnie. Tacy potrzebują naszej natychmiastowej pomocy.

Potrzeba zupełnej zbroi

Apostoł Paweł zachęca wszystek lud Boży do "przyobleczenia zupełnej zbroi Bożej". Niektórzy nie mają na sobie wiele z tej zbroi Bożej, ale raczej różne formuły ułożone w wiekach średnich. Inni, pod wpływem błędnych nauk nowoczesnych, takich jak Wyższy Krytycyzm, Ewolucja itd., mają tylko powierzchowną i chwiejną wiarę. Oni są słabymi zamiast być mocnymi w "Panu i sile mocy Jego". Teraz jest czas, w którym wszyscy mianujący imię Chrystusowe, muszą być silnymi, jeżeli chcą się ostać "w tym dniu złym", w którym teraz żyjemy. Zachodzi potrzeba przyobleczenia się w "pancerz sprawiedliwości" i być obutymi w "gotowość Ewangelii pokoju", a także potrzeba mieć "miecz Ducha, którym jest Słowo Boże" - Ef.6:10-17.

My, którzyśmy przywdziali "zupełną zbroję Bożą" i do pewnego stopnia umiemy już władać "mieczem Ducha", czyli prawdami na czasie ze Słowa Bożego, powinniśmy teraz używać tego dla dobra tych, co pomocy potrzebują. Trzeba, im dopomóc do prędkiego przywdziania zupełnej zbroi, aby mogli być zabezpieczeni przed coraz gęstszymi strzałami onego nieprzyjaciela; aby mogli uniknąć błędów zewsząd ch otaczających - i aby mogli powstać z chwilowego upadku i wzmocnić się w Panu.

Usługujący aniołowie

Psalm 91 zdaje się więc być obrazem obecnego czasu; a my mamy starać się aby być tymi aniołami wspomnianymi w naszym tekście. Ci aniołowie, czyli słudzy są przede wszystkim dziatki Boże. Oni mają służyć braciom. Ten wysoki zaszczyt Bóg udzielał Swemu ludowi przez cały Wiek Ewangelii. W wypadku naszego Pana, Aniołowie, duchowe istoty, służyli Mu, a także niektórym Apostołom. Aniołowie ukazali się i służyli w pewnych okolicznościach. Pismo Święte mówi, że Aniołowie są "duchami usługującymi, którzy na posługę bywają posłani dla tych, którzy zbawienie odziedziczyć mają" (Żyd.1:14). Jednakowoż nie mamy powodu przypuszczać, że Bóg będzie posługiwał się duchowymi istotami w takiej służbie, która może być wykonana przez Jego lud.

Z tego Psalmu widzimy, że w obecnym czasie członkowie "nóg" są w szczególniejszym niebezpieczeństwie potknięcia się a przeto potrzebują szczególnej pomocy. Po szczegółowym opisaniu różnych teraźniejszych sideł, następuje nasz tekst: "Aniołom Swoim przykazał o tobie (…) byś snać nie obraził o kamień nogi twojej". Nasz Pan, przy Swoim pierwszym przyjściu, mówił o Sobie, że był przepowiedzianym przez proroka kamieniem obrażenia domowi Izraelskiemu (Mat.21:42-45). Apostoł Paweł, odwołał się do proroctwa, które mówiło, że Jezus miał być kamieniem obrażenia dla obydwóch domów Izraelskich - Izaj.8:14; Rzym.9:32,33.

Nasz Pan był kamieniem obrażenia dla cielesnego Izraela w ich czterdziestoletnim okresie żniwa. Podobnie widzimy, że zgodnie z przepowiednią, On także był kamieniem obrażenia w ostatnim czterdziestoletnim żniwie. Jego obecność i Jego dzieło w żniwie Wieku Żydowskiego nie było rozumiane ani oceniane. Podobnie i teraz, Parousia, czyli obecność Pana nie jest uznawana, a Jego okupowa ofiara jest zaprzeczana. Wydarzenia dzisiejsze są manifestacją Jego obecności. Różne te rzeczy i żywotne prawdy biblijne, jaśniejsze aniżeli były kiedykolwiek, są kamieniem obrażenia dla świata, lecz są wielkim błogosławieństwem dla wiernych i czuwających. Prawdziwi ludzie Boży, wstąpiwszy na ten kamień, wzniesieni są na wyższy punkt zapatrywania i są zachowani od obrażenia. Nauka o okupie i dowody wtórej obecności Pana są niewypowiedzianym wzmocnieniem dla świętych Pańskich.

Obecne wypełnienie się tego tekstu

Widzimy, że "kamień", o którym mówi nasz tekst jest symbolicznym kamieniem. Szatan, gdy kusił Jezusa, namawiając Go do spuszczenia się z wierzchołka Świątyni, próbował zastosować ten tekst do literalnego kamienia; lecz Jezus rzekł: "Idź precz szatanie" i odmówił takiego zastosowania Pisma Świętego. Wypełnienie tego tekstu widzimy w obecnym czasie. Wierzymy, że Bóg przygotował posłańców, narzędzia, które były pomocne wszystkim w klasie "nóg". Narzędzia te były różne. Poselstwo prawdy w formie druku w wielu językach rozeszło się na wszystkie części ziemi i aby wyszukać i podtrzymywać członki "nóg" Chrystusowych. Wielu pisało nam, że byli wzmocnieni i wybawieni z niebezpieczeństwa, w jakim się znajdowali. Niektórzy z tych byli już w niewierze; inni stracili wiarę w Biblię jako Słowo Boże; lecz obecnie są mocnymi w Panu i w sile mocy Jego.

Bóg więc użył te narzędzia i one były tymi usługującymi duchami dla Jego ludu. Nie mówimy, że Bóg wcale nie używa narządzi niewidzialnych, lecz tu wskazaliśmy te, które są widzialne. Przeto tekst nasz ma dobre poselstwo dla nas wszystkich. "Aniołom Swoim przykazał o tobie, aby cię strzegli na wszystkich drogach twoich". Jakiekolwiek trudności przyjdą na lud Boży w niedalekiej przyszłości, niechaj pamiętają i pocieszają się tym, że Bóg jest zdolnym zaopatrzyć tych, co są szczerego serca, we wszystko, co jest im potrzebne do zbawienia i że On to uczyni. On nadal będzie używał tych narzędzi i będzie zasilał lud Swój aż do końca drogi. Jeżeli są tacy, którzy nie są prowadzeni w taki sposób, to z tej przyczyny, że coś złego jest w nich samych. Każdy z nas powinien dopilnować, aby był w klasie, do której jest mówione "Nie spotka cię nic złego" (Ps.91:10). To oznacza Boską opiekę aż do końca biegu.

W.T. 1915 - 374
Straż 1933 str. 42 - 45.