R-5672

Nie tykajcie pomazańców moich

- 16 maja 1915 – 1 Sam. 26 -

Sprawdzające próby króla Dawida – Jaskinia Adullam – Dawid dwukrotnie oszczędził życie króla Saula – Lekcje dla nas.

„Miłujcie nieprzyjaciół waszych, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą” – Łuk. 6:27.

Wyjęty spod prawa i ścigany przez króla Saula, młody Dawid doświadczał zmiennego losu. Dość szybko dołączył do klasy nieszczęśników, ludzi sprawiedliwie bądź niesprawiedliwie wykluczonych ze społeczeństwa. Niektórzy z nich byli bez wątpienia przestępcami; inni dłużnikami skazanymi na więzienie, którzy uciekli, by zachować wolność itp. W każdym razie młody Dawid niebawem stanął na czele oddziału liczącego około czterystu mężczyzn, lepiej lub gorzej uzbrojonych, mniej lub bardziej zdesperowanych.

Był to dla niego niezły trening przygotowujący go do pracy w późniejszym królestwie. Pozwoliło mu to od środka przypatrzeć się warunkom życia niższych warstw społecznych. On sam i jego mała armia żyli z plądrowania, pobierania opłat w naturze jako podatku od rolników. W zamian za te daniny lub podatek Dawid niewątpliwie bronił ich od grabieżców, którzy często przybywali nie tylko od Filistynów, ale też zza Jordanu, z Moabu. Najwidoczniej jak dotąd rząd króla Saula nie zorganizował stosownej policyjnej ochrony. Zamiast należycie zarządzać sprawami swych poddanych, król szalał z zazdrości wobec swego sługi Dawida i od czasu do czasu wysyłał za nim pościg w sposób przypominający raczej polowanie na zwierzynę w lesie.

Wśród tych, którzy przyłączyli się do Dawida, było trzech jego siostrzeńców. Potem zajmowali oni ważne stanowiska u boku króla Dawida we wszystkim, co robił. Jednym z nich był Joab, który został dowódcą zastępów, czyli generałem. Dwaj pozostali, Abiszaj i Asael, bardzo uzdolnieni, zasłynęli później w królestwie.

Szlachetność charakteru Dawida

Przez jakiś czas za fortecę służyła Dawidowi i jego oddziałom jaskinia Adullam. Na korzyść Dawida przemawia fakt, że uniknął wciągnięcia swego narodu w wojnę domową, co jak najbardziej był w stanie uczynić. Najprawdopodobniej większość ludu od początku stanęłaby po jego stronie i z łatwością odniósłby zwycięstwo nad królem Saulem. I jakże szybko mógł sam łudzić się myślą, że taka byłaby wola Boża! Pamiętał, że Bóg przez proroka Samuela pomazał go na króla; ale pamiętał też, że to nie od niego zależało zajęcie tej pozycji, lecz miał czekać na Boży czas, kiedy to Boska moc obali królestwo Saula i jemu, jako jego następcy, powierzy królewską władzę.

Jakimż byłoby błogosławieństwem, gdyby wszyscy spośród ludu Bożego także pamiętali, by czekać na Pana! „Przetoż oczekiwajcie na mię, mówi Pan, do dnia, którego powstanę do łupu” [Sof. 3:8 BG]. Pańskie czasy i chwile są dla nas najlepsze i każda z naszej strony próba wyprzedzania Pańskiej woli z pewnością spowoduje coś niekorzystnego. To dlatego, że Dawid był tak pełen wiary w Boga i posiadał ducha posłuszeństwa wobec Niego, został nazwany mężem według serca Bożego – nie dlatego, że był doskonały, nie dlatego, że zawsze czynił wolę Pana, lecz dlatego, że wola Pana była rzeczywistym pragnieniem jego serca; ilekroć w słabości ciała obrał w swym postępowaniu zły kierunek, gdy tylko dostrzegł swój błąd, żałował i błagał o Boskie przebaczenie, zmieniając swe zachowanie.

W swoim komentarzu Joseph Parker stwierdza: „Nie jest bynajmniej naciąganiem odkrywanie w tych wszystkich wydarzeniach ilustracji postawy Jezusa Chrystusa w świecie. Był On odrzucony i wyszydzany przez ludzi; nie miał, gdzie by głowę skłonił; a ludzi, którzy Go bezpośrednio otaczali, charakteryzowały dziwne oczekiwania, poślednia wartość, społeczna degradacja oraz wszelkiego rodzaju potrzeby; z pewnością ci, co gromadzili się wokół Syna Bożego, to nie były szeregi ludzi dzielnych i wybitnych, wtedy gdy „dzierżawił” On swoją jaskinię Adullam, którą my nazwiemy ziemią”.

Przebywając wraz ze swymi zwolennikami w jaskini Adullam, Dawid w przypływie tęsknoty za domem wspominał sobie smaczną wodę ze swego domu w Betlejem, nadmieniając, jak bardzo by się ucieszył, mogąc się jej tutaj napić. Na to trzej jego wierni towarzysze, w tym jego siostrzeniec, podjęli ryzykowną wyprawę w tajemnicy przed Dawidem. Było to niebezpieczne z dwóch powodów: po pierwsze, byli banitami ukrywającymi się przed Saulem, a po drugie, Betlejem znajdowało się w tym czasie w rękach Filistynów; mimo tych trudności, trzej odważni mężczyźni dowiedli swej miłości i wierności wobec swego przywódcy, zdobywając dla niego bukłak wody z ulubionego źródła.

Gdy przyszli i wręczyli ją Dawidowi, ten okazał wspaniałą lojalność swego serca. Nie tylko docenił wielkie oddanie, jakie udowodnili tamci trzej, ryzyko, jakie podjęli, i przyniesioną wodę, ale też oświadczył, że cena była zbyt wysoka i poświęcili zbyt wiele, by on mógł tak łatwo z tego skorzystać. Wylał wodę na ziemię jako ofiarę, ofiarę dziękczynienia dla Pana za błogosławieństwa, jakimi się cieszyli, i za pociechę oraz wsparcie, jakie miał w swych wiernych towarzyszach. W zachowaniu tym widać nie tylko wielkość Dawida i jego oddanie dla Pana, ale też wiara. Wyróżnia go to jako człowieka ponadprzeciętnego i szlachetnego.

Ćwiczenie do pracy Królestwa

W tym czasie Dawid i część jego zwolenników przebywali w miejscu zwanym Nob, gdzie kapłan Achimelek wyświadczył im przysługę. Król Saul, dowiedziawszy się o tym przez szpiega, wybił wszystkich kapłanów i ich potomków, osiemdziesiąt pięć osób. Sprowadziło to do Dawida jednego z synów Achimeleka, mającego efod kapłański. Jeden z proroków również przyłączył się do Dawida. Wszystko to przyczyniło się do umocnienia pozycji Dawida, zaś Saula upewniło jeszcze mocniej w przeświadczeniu, że łaska Boża się od niego odwróciła. Mimo to Saul nadal prowadził walkę z Bogiem i Jego planem.

W takich okolicznościach oddziały Dawida rozrosły się do liczby sześciuset, rozwijając jego doświadczenie i przygotowując go coraz lepiej do przyszłej pracy. Jak zauważa biskup Wilberforce: „Przemożne ćwiczenie tkwi w takim dzikim buntowniczym życiu, jeśli chodzi o poznanie ludzi i kierowanie nimi. Jednak tylko osobista przewaga mogła podporządkować ten wyjęty spod prawa element pod jakikolwiek rodzaj dowodzenia; a Dawid, który niechcący stał się głową takich zwolenników, dowodząc nimi, poznał tajniki zarządzania ludźmi i urobienia ich niezgodnych serc w harmonijną całość”.

Tak jak niegdyś, tak i teraz król Saul gorączkowo pragnął zgładzenia Dawida. Przy jednej z takich okazji Dawid i jego grupa zajmowali jaskinię wśród ponurych skał po zachodniej stronie Morza Martwego, kiedy to król Saul, prawdopodobnie ze sporym oddziałem, ścigając Dawida, zaszedł do tej samej jaskini, by się odświeżyć i nabrać sił – na jak długo, nie wiemy. Kitto nas informuje, że niektóre z tych jaskiń są na tyle duże, że mogą pomieścić nawet 1500 osób. Inny pisarz zauważa: „Podróżny nam opowiadał, że istotnie, w jednej z nich, położonej jakieś 32 km od En Gedi, ukryło się kiedyś nie mniej niż 30 tys. ludzi. Te pieczary są ciemne jak noc. Widok z nich na zewnątrz jest bardzo dobry, lecz w środku już po trzech krokach nic nie widać”.

Dawid i jego towarzysze wycofali się w głąb jaskini i gdy Saul i jego oddział weszli tam na odpoczynek, drużyna Dawida żądała zabicia przynajmniej Saula, bo tym sposobem mogłyby się wreszcie skończyć ich trudne doświadczenia, a król dostałby sprawiedliwą zapłatę za zło, jakie wyrządził i nadal wyrządzał. Jednak Dawid się na to nie zgodził. Zamiast tego odciął kawałek szaty króla Saula, by zademonstrować, że król znajdował się w zasięgu jego ręki, on jednak choć mógł zabić Saula, wybrał lojalność wobec króla i mu ją okazał.

Potem, gdy już król i jego świta odeszli na bezpieczną odległość, Dawid i jego towarzysze wyszli z kryjówki, protestując przeciwko temu, że król nie potrafi docenić lojalności swych poddanych i nastaje na ich życie, podczas gdy oni oszczędzili jego. Lepsza część natury Saula odezwała się w nim i zapłakał, mówiąc: „Jesteś sprawiedliwszy ode mnie”. Wtedy zaniechał pogoni za ukrywającym się Dawidem, obiecując, że nigdy już jej nie wznowi. A jednak nasza lekcja ukazuje podobne doświadczenie niedługo później.

Tym razem Dawid, tylko ze swym siostrzeńcem, udał się do obozu Saula i zabrał włócznię i królewski kubek na wodę, znajdujące sie tuż przy wezgłowiu jego posłania. Odszedłszy z tymi przedmiotami, już z oddali, stojąc na przeciwległym wzgórzu, oddzieleni wąwozem, mogli bezpiecznie zawołać do Saula i jego zastępu i być słyszani. Dawid zwrócił uwagę Saulowi, że żołnierze króla nie byli dość czujni, a on, Dawid, jest bardziej lojalny wobec spraw królewskich niż oni. Obiecał oddać włócznię i kubek posłańcowi i zapewnił, że nie chce krzywdy, a rzeczy zabrał po to, by jeszcze raz udowodnić swą absolutną wierność wobec króla, więc błędem jest ściganie go jako wroga.

Takie wtargnięcie do obozu króla byłoby dzisiaj niemożliwe ze względu na współczesne metody ustawiania straży i zabezpieczeń itd., ale nie w dawnych czasach ani też w znacznej części w krajach wschodnich dzisiaj. Pamiętamy, że Gedeon i jego ludzie podobnie zaatakowali obóz. Pamiętamy pościg Abrahama za pięcioma królami i jak otoczył ich, gdy spali niezabezpieczeni. Doświadczony podróżnik znający Wschód stwierdza: „Arabowie śpią twardo, zwłaszcza gdy są zmęczeni. Często podczas podróży moi tragarze i pomocnicy byli zgodni co do tego, by razem czuwać w miejscach uchodzących za niebezpieczne, ale za każdym razem szybko się przekonywałem, że już po chwili drzemali; zasypiali tak mocno, że mogłem przechodzić obok, nie budząc ich, a nawet zdjąć z nich przykrycie”.

Korzystna lekcja

Dawid wyjaśnił, że powodem, dla którego nie chce zabić swego wroga, jest fakt, że Saul jest Bożym pomazańcem i zaatakowanie go byłoby atakiem na Boskie postanowienia. Na to sumienie Dawidowi nie pozwalało. „Nie dotykajcie moich pomazańców i prorokom moim nie czyńcie krzywdy!” [1 Kron. 16:22 BT].

Dobrze by było, gdybyśmy my, współcześni, pamiętali o tej zasadzie. Nie mamy wszakże uważać za Pańskich pomazańców dzisiejszych królów. Oni się sami namaścili. Ich królestwa są królestwami tego świata. Natomiast Izrael był Bożym wyjątkowym królestwem, które zaakceptował On na mocy szczególnego przymierza. Z Boskiego rozporządzenia król Saul został pomazany specjalnym olejem namaszczenia, który symbolizował ducha świętego. Pomazanie Dawida tym samym olejem nie dawało mu prawa ingerowania w Pańskie pomazanie wcześniej dokonane wobec Saula, lecz dawało mu zapewnienie, że będzie następcą na tronie, nie przez samowolne usunięcie króla, lecz tylko wtedy, gdy Pan przekaże mu to stanowisko swoim sposobem i w swoim czasie.

Chociaż monety wszystkich królestw na ziemi przedstawiają ich władców i rządy jako reprezentantów Królestwa Mesjasza, my wiemy, że to pomyłka. Królestwo Mesjasza nie zostało jeszcze założone. Wciąż modlimy się: „Przyjdź królestwo twoje”.

Pięć uniwersalnych imperiów ziemi

Gdy Bóg usunął swoje figuralne królestwo z ziemi, poselstwo do ostatniego króla, Sedekiasza, brzmiało: „W gruzy, w gruzy, w gruzy obrócę je. Także ono nie pozostanie tak, aż przyjdzie ten, który ma do niego prawo; jemu je dam” [Ezech. 21:32 NB]. Sugerowało to okres bezkrólewia, jeśli chodzi o Boskie panowanie na świecie, od czasów Sedekiasza aż do tysiącletniego Królestwa Mesjasza. W międzyczasie Bóg dał poganom możliwość pokazania, jaki rodzaj królestwa będą one w stanie ustanowić na świecie. Od dni Sedekiasza (606 r. p.n.e.) do obecnych czasów mieliśmy cztery różne rodzaje rządu, a czwarty przekształcił się zwodniczym sposobem. Tymi królestwami były: (1) Babilonia, (2) Medo-Persja, (3) Grecja i (4) Rzym. Obecne rządy w Europie są cesarstwem rzymskim w nowym blasku czy odsłonie. Ich prawa, metody i ambicje są dokładnie te same co rzymskie, ale zwodząc i będąc zwodzonymi, określają się królestwami chrześcijańskimi, a za powszechnym przyzwoleniem cały świat przyzwyczaił się mówić o nich jako o chrześcijaństwie, czyli Królestwie Chrystusa.

Biblia to obrazuje i w tym symbolicznym wyobrażeniu, które przedstawiało wszystkie te rządy, stopy były z żelaza, jak i nogi, tylko z domieszką gliny, by wyglądały jak stopy z kamienia – kamień jest symbolem królestwa. Tak więc te królestwa Europy, które są dzisiaj w stanie wojny i nie przejawiają w ogóle ducha Chrystusowego – przejawiają natomiast złość, gniew, nienawiść i spór, o których apostoł mówi, że są to „uczynki ciała i diabła” – to są królestwa, które twierdzą, że stanowią Królestwo Mesjasza i pokazane są w stopach posągu, o kolorze kamiennego Królestwa, które wkrótce napełni całą ziemię (Dan. 2:31-45).

Królestwo Mesjasza ukazane jest jako „kamień, który oderwał się od góry bez udziału rąk”, nie ludzką mocą, i który w dniach tych królów, przedstawionych w palcach stóp posągu, ma uderzyć w posąg i skruszyć go na proch; zaś sam ma stać się wielką górą, czyli Królestwem Pana na całej ziemi. Wierzymy, że to uderzenie jest niedaleko; obecna wojna w Europie została zamierzona przez Pana, by osłabić narody i przygotować je na następny etap ucisku – wielkie trzęsienie ziemi, które symbolizuje rewolucję.

Następnie, zaraz za rewolucją nadejdzie wielki symboliczny ogień, który ma całkowicie zniszczyć obecny porządek rzeczy. Ogień ten symbolizuje anarchię, zburzenie wszelkiej władzy i panowania. W ten sposób Bóg pozwala człowiekowi samodzielnie doświadczyć, że jego najlepsze osiągnięcia są jedynie imitacją i ostatecznie prowadzą do katastrofy. Lekcja uczy, że cała ludzkość będzie gotowa na Królestwo Mesjasza, jakie wówczas zostanie wprowadzone i będzie „Pożądanym od wszystkich narodów” (Agg. 2:8 BG).

The Watch Tower, 15 kwietnia 1915, R-5672
Straż 3/2018

Do góry