R-5669

Powrót do spraw zawodowych

Niektórzy z naszych drogich czytelników w sposób bardzo chwalebny tak pokierowali swoimi sprawami w ostatnim okresie, by cały swój czas poświęcić dziełu Żniwa, nie przewidując wydłużenia się Żniwa – dzieła gromadzenia, palenia kąkolu, młócenia pszenicy itd. Co więcej, wielu z nich wykorzystało w dziele Żniwa niemalże wszystkie nadwyżki swoich ziemskich dóbr – dążąc do nagromadzenia sobie skarbu w niebie. Niektórzy z tych drogich braci i sióstr niemal w zupełności wykorzystali wszystkie swoje możliwości, jeżeli chodzi o obecny porządek. Z całą słusznością rozglądają się, by dojrzeć kierownictwo Pańskiej opatrzności w stosunku do ich przyszłych działań. Czy zaangażują się w sprawy zawodowe tak bardzo, że pozostanie im niewiele czasu na sprawy duchowe? Czy zajmą się jakimś rodzajem spekulacji i poświęcą czemuś, co być może przyniesie im ostatecznie stratę? Czy raczej będą szukać czegoś, co będą w stanie wykonywać w spokojny sposób, by pokryć swoje wydatki i być w stanie nadal w pewnym stopniu uczestniczyć w dziele Żniwa obejmującym gromadzenie? Spodziewamy się, że wybiorą to drugie i, jak wierzymy, będzie to w zgodzie z duchem Pańskim – duchem zdrowego zmysłu (2 Tym. 1:7).

Przypomnijmy sobie wielkie rozczarowanie apostołów w związku ze śmiercią Odkupiciela. Aż do dnia Jego ukrzyżowania sądzili, że Jego wzmianki o śmierci, ukrzyżowaniu itd. były tylko językiem symbolicznym oraz że w rzeczywistości zostanie On wywyższony do władzy i wielkiej chwały. Doświadczenia, jakie przeszli w owym czasie, musiały być dla nich ciężką próbą pod każdym względem. Zmartwychwstanie naszego Pana trzeciego dnia ożywiło ich nadzieje, mimo że Jego cudowne pojawienia się wskazywały na jakąś wspaniałą przemianę, której nie byli w stanie zrozumieć; dopiero później dowiedzieli się, że działo się tak, ponieważ nie był już człowiekiem, lecz Nowym Stworzeniem w boskiej naturze.

Później nastąpiła długa przerwa pomiędzy pojawieniami się – tygodniami Go nie widzieli, nie słyszeli o Nim. Niespokojne, pełne zawodu dni! Ich wiara i cierpliwość osłabły. W końcu całkowicie zrezygnowany, święty Piotr jako pierwszy ogłosił swoje postanowienie, by porzucić wszelkie myśli o dalszym głoszeniu i powrócić do zajęcia rybaka. Stwierdził: „Pójdę ryby łowić”. Szybko odpowiedzieli mu pozostali: „Pójdziemy i my z tobą” (Jan 21:3). Oto mamy siedmiu głównych uczniów porzucających wspaniałe dzieło, do którego zostali zaproszeni przez Pana – uczynili to jednak wskutek swoich rozterek, choć serca ich były tak samo wierne jak zawsze.

Najwyraźniej była to okazja, na którą czekał Jezus. Nie znamy żadnego innego powodu, dla którego czekał czterdzieści dni przed wstąpieniem do Ojca. Pozwolił uczniom powrócić do swych poprzednich zajęć i poczuć smak rozczarowania. Już pierwszej nocy „wstąpili w łódź, a onej nocy nic nie pojmali”! Biedni ludzie! Musieli czuć się tak, jak gdyby wszystko było przeciwko nim. Jednak Jezus czuwał nad nimi cały czas i celowo dozwolił, by przeszli ten kryzys, żeby mógł nauczyć ich wspaniałej lekcji – i nas przez nich. Lekcją tą było, że On ma pieczę nad wszystkimi ich sprawami i że powinni byli mocno Mu ufać, cokolwiek by przyszło, tak długo, jak są wierni i podążają za Jego wskazówkami.

Z podłamaną wiarą we własne możliwości jako przedsiębiorców, rano byli gotowi dostrzec na brzegu Jezusa i przyjąć Jego zaproszenie, by wspólnie z Nim zjeść śniadanie w postaci ryb już przygotowanych na ogniu – skąd pochodziły ryby i ogień, nie wiedzieli. Rzeczy te zostały zapewnione cudowną mocą, podobnie jak ciało, w którym Jezus im się ukazywał, oraz ubrania, które nosił. Jezus niewiele do nich powiedział, poza słowami skierowanymi do świętego Piotra: „Paś baranki, paś owce moje, jeśli mnie miłujesz”. Apostołowie zrozumieli tę lekcję i powrócili do głoszenia Ewangelii jako głównego zajęcia w swoim życiu. Pańskie błogosławieństwo było z nimi. On zapewniał im wszystko stosownie do ich potrzeb, mimo że czasem byli w więzieniu, czasem w postach, głodni, nadzy i w niebezpieczeństwie. Dał im to, co miał najlepszego dla rozwoju Nowego Stworzenia.

Nie chcemy tutaj czynić żadnego porównania i sugerować, że wszyscy bracia i siostry powinni porzucić swe ziemskie sprawy, jak uczynili to apostołowie. My nie jesteśmy apostołami. Ich było tylko dwunastu. Nie możemy oczekiwać, że mamy tak ważne dzieło do wykonania ani że Pańska opatrzność tak wyraźnie okaże się w naszym przypadku. Mamy jednak pamiętać stwierdzenie Mistrza: „Jeden jest mistrz wasz, Chrystus; ale wy jesteście wszyscy braćmi” [Mat. 23:8]. Chociaż apostołowie byli ważniejszymi braćmi niż my jesteśmy, jednak wciąż jesteśmy braćmi i jeden jest nasz Pan, nasza Głowa, a wszyscy mamy jednego Ojca. Boskie obietnice zapewniają nas, że wszystkie rzeczy współdziałają ku dobremu dla nas, ponieważ miłujemy Boga i zostaliśmy powołani według Jego zamierzenia oraz staramy się, by nasze powołanie i wybranie uczynić mocnym.

Lekcją, jaką wyciągamy, jest to, że Boski plan się nie zmienił. Żniwo z całą pewnością nie jest zakończone. Czas wielkiego ucisku już się rozpoczął. Chociaż jest to dla nas konieczne, byśmy starali się o rzeczy, które są dobre i uczciwe w oczach wszystkich ludzi, nie możemy zapominać, że naszym głównym zajęciem jest bycie ambasadorami Boga – przedstawicielami Pana Jezusa Chrystusa – głosicielami radosnej nowiny o wielkiej radości, która ostatecznie spłynie na wszystkich ludzi. Nigdy nie możemy zapominać, że mamy najpierw szukać Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, które mamy reprezentować i krzewić.

To ma być naszym głównym dziełem, głównym celem życia. Wszystko inne ma być drugorzędne. Mamy oczekiwać, że Pan da nam niezbędną mądrość i łaskę, jeżeli będziemy ich szukać, przez co będziemy mogli Mu służyć z Jego akceptacją i dalej zapewniać sobie rzeczy konieczne dla naszej cielesnej wygody, bez całkowitego porzucania dzieła. Oznacza to, że musimy czuwać i modlić się, prosząc o Pańskie kierownictwo, a następnie oczekiwać, by dostrzec, w którym kierunku Jego opatrzność zda się pokierować naszą ścieżką. Powinniśmy także uważać na podstępy Przeciwnika, który będzie starał się uwikłać nas w sprawy zawodowe, przyjemności czy cokolwiek innego.

Doradzamy, aby cały lud Pański postawił Królestwo i jego sprawy na pierwszym miejscu, w słowie, w myśli i w uczynku, poświęcając tylko absolutnie niezbędny czas na zdobywanie rzeczy potrzebnych ze względu na ziemską wygodę dla nas samych, jak i dla tych, którzy są od nas zależni. Z pewnością w ten sposób będziemy podążać za przykładem Mistrza, będąc przyjemni Ojcu oraz pomocni dla siebie nawzajem. W ten sposób staniemy się przykładami dla naszych bliźnich, jak również będziemy przygotowywać się do Królestwa.

The Watch Tower, 15 kwietnia 1915, R-5669
Straż 2/2015

Do góry