R5588

GDZIE BYŁ PIERWEJ

Łuk.24:50-53; Dz.Ap.1:1-11

"Cóż gdybyście ujrzeli Syna człowieczego wstępującego gdzie był pierwej?" - Jan 6:62.

Czterdzieści dni po zmartwychwstaniu naszego Pana, były dostateczne do dokonania Boskiego zamysłu. Uczniowie ochłonęli z rozczarowania, w jakie popadli z powodu ukrzyżowania Tego, o którym mniemali, że miał wkrótce zdobyć tron i zapanować nad Izraelem i nad światem. Możemy zauważyć mądrość Boskiej metody zakomunikowania uczniom pewnych faktów, które potrzeba im było wiedzieć. Nie zostali oni zaalarmowani tak jak zapewne byliby, gdyby Jezus pokazał się im w jasności większej niż słońce, jak pokazał się nieco później Saulowi z Tarsu. Uczniowie stopniowo poznawali, że Pan nie był już więcej umarłym, ale żywym i że nie był już więcej istotą ludzką, ale duchową - że przeto nie był już więcej ograniczony do formy ludzkiej, lecz, na podobieństwo Aniołów, mógł przychodzić i odchodzić niepostrzeżenie, jako wiatr, mógł okazywać się i znikać według Swego upodobania.

Była to powolna lekcja. Pokazał się im trzy razy pierwszego dnia, poczym niezawodnie oczekiwali Go każdego dnia, lecz Pan nie pokazał się im aż w następny Sabat, w którym to dniu nastąpiło Jego czwarte objawienie się, czyli manifestacja. Taka zwłoka tym bardziej zaostrzyła ich pragnienie ku osiągnięciu większej znajomości względem Pana. W międzyczasie oni mieli sposobność rozważać i z pewnością, że też rozważali o tych wszystkich rzeczach, o których Jezus mówił im podczas Swej ziemskiej misji. Zauważyli, że popełnili omyłkę w tym, że królestwo niebieskie rozumieli, jako ziemskie - a przynajmniej, że omylili się, co do czasu ustanowienia królestwa Mesjaszowego.

Lekcja dana uczniom idącym do Emaus zapewne wywarła na nich silne wrażenie. Lekcja ta dotyczyła proroctw, które mówiły o Jezusie i wykazywała im; jak proroctwa te wypełniały się - niektóre już się wypełniły, a inne należały jeszcze do przyszłości. Nic też dziwnego, że serca ich pałały, gdy Jezus wyjaśniał im znaczenie różnych Pism.

Ważna lekcja

Po tym czwartym pokazaniu się, widocznie całe dwa tygodnie przeminęły bez żadnych, dalszych manifestacji. Przez ten czas zapał duchowy w uczniach znacznie ostygnął i troska o rzeczy ziemskie zaczęła zakradać się do ich umysłów. Co teraz ci uczniowie zrobią? Osobiście, każdy z nich prawdopodobnie myślał, że najmądrzejszą rzeczą byłoby powrócić do ich poprzedniego zajęcia, którym zajmowali się zanim Jezus powołał ich, aby uczynić ich rybitwami ludzi (Mar.1:17), lecz żaden nie śmiał przedstawić tej sprawy drugim. Św. Piotr, zawsze pierwszy w myśli i w uczynku, ostatecznie oświadczył: "Pójdę ryby łowić" - wrócę się do swego starego zajęcia, rybołówstwo. Jedno słowo w tym względzie było wszystkim, co było potrzeba. Wszyscy inni byli tego samego zdania i stara spółka rybacka została natychmiast zorganizowana.

Dla tej właśnie decyzji Apostołów Jezus odwłaczał Swoje wniebowstąpienie. On chciał im pokazać, że ich praca łowienia ludzi może postępować dalej i On będzie jej błogosławił, chociaż nie będzie obecnym. Mistrz miał ich dobro na uwadze i sprawił, że nocy tej nie mieli żadnego powodzenia. Nie złowili ani jednej ryby. Byli tym zniechęceni, lecz to było dla ich dobra. Jako napisano "Wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu tym, którzy miłują Boga" - nawet zawody finansowe.

Rano Jezus stał na brzegu jeziora i wołał na nich, pytając się, czy mają ryby do sprzedania. Odpowiedzieli, że nie ułowili nic. Tedy Pan rzekł: "Zapuśćcie sieć po drugiej stronie łodzi". Oni może czuli się, jakby powiedzieć, że taka rada była niedorzeczna, lecz gotowi byli spróbować czegokolwiek, aby tylko to niepowodzenie przełamać. Zarzucili sieć jak im było powiedziane i w bardzo krótkim czasie sieć została napełniona wielkimi rybami. Wtedy oni poznali, że tym, co stał na brzegu, był ich zmartwychwstały Pan, który w ten sposób im się pokazał.

Wnet przypłynęli do brzegu. Tylko raz poprzednio mieli podobne doświadczenie, kiedy to również Mistrz sprawił, że mieli tak obfity połów. Św. Piotr został tym obecnym wydarzeniem bardzo poruszony; to też łódź płynęła dla niego za wolno. Obawiał się, aby Pan czasem nie zniknął zanim oni do brzegu dopłyną. Przeto przepasawszy się swym rybackim odzieniem, wskoczył do wody i popłynął do brzegu. Mistrz nie odszedł, lecz zaprosił Piotra i współtowarzyszy do śniadania z ryby już upieczonej.

Była w tym wielka lekcja. Mistrz mógł przygotować im pieczonych ryb, gdy zachodziła tego potrzeba i mógł udzielić im tyle powodzenia w ich rybołówstwie, ile tylko uznał za odpowiednie. Ten, który mógł zaopatrzyć ich we wszelkie potrzeby przy tej okazji, mógł uczynić to samo w przyszłości, gdyby ich znowu miał upoważnić, aby nauczali lud w Jego imieniu. Żaden z uczni nie zapytał się o Jego imię, bo chociaż Jego zewnętrzny wygląd i odzienie były inne, oni jednak zrozumieli, że to była inna manifestacja ich Pana, który, nie będąc już więcej człowiekiem, mógł pokazywać się w różnych postaciach, jak czynił to już poprzednio.

Po udzieleniu odpowiedniej lekcji, Jezus znikł. On miał jeszcze raz spotkać się ze Swymi naśladowcami w Galilei. Spotkanie to było umówione naprzód. Jezus dał wiadomość, że uczniowie Jego mają się tam udać i na Niego oczekiwać. Św. Paweł mówi, że widziało Go około pięćset braci i byli przez to świadkami Jego zmartwychwstania - 1Kor.15:6.

Instrukcje Pana przy rozstaniu

Niniejsza lekcja odnosi się szczególnie do wniebowstąpienia Chrystusa Pana. To miało miejsce blisko Jeruzalem - w Betani. Jezus widocznie spotkał się ze Swymi naśladowcami w tymże świętym mieście prawdopodobnie rychłym rankiem, według poprzedniej umowy. Poprowadził ich do Betani, rozmawiając po drodze, tłumacząc im rzeczy, o których było potrzebnym, aby wiedzieli - rzeczy, co do których powinni być przekonani zanim On ich opuści i zanim znajdą się w odpowiednim stanie wiary, aby być gotowymi do błogosławieństw, które On jeszcze miał im zesłać.

Św. Łukasz, który także napisał Księgę Dziejów Apostolskich, mówi, że główna treść nauk Jezusowych podczas tych czterdziestu dni, odnosiła się do królestwa Bożego. Oni jednak wszystkiego nie rozumieli, ani też nie byli w stanie zupełnie zrozumieć, dokąd nie otrzymali spłodzenia z Ducha Świętego. Ku temu też właśnie Jezus skierował ich uwagę, zalecając im, aby nie wychodzili z Jeruzalem, ani nie podejmowali żadnego nauczania, ale aby czekali na obietnicę Ojca, o której poprzednio już im mówił - na dar Ducha Świętego. Jezus wyjaśnił, że Jan Chrzciciel chrzcił wodą, lecz On zamierzył, aby Jego uczniowie otrzymali wyższy chrzest i wykwalifikowanie; mianowicie, chrzest Duchem Świętym w dzień Pięćdziesiątnicy.

Przy tej ostatniej okazji, co było prawdopodobnie siódmą manifestacją, uczniowie ochłonęli już do takiego stopnia, że stawili Panu to ważne zapytanie: "Panie, izali w tym czasie naprawisz królestwo Izraelskie". Królestwo zostało odjęte od Izraela za czasów Sedekjasza, króla Judzkiego. W owym czasie Bóg zapowiedział, że Królestwo to zostanie zburzone aż do przyjścia Mesjasza - "aż przyjdzie Ten, co do niej ma prawo, którem Mu dał" - Ezech.21:25-27.

Uczniowie uznawali Jezusa za Mesjasza i myśleli, że nadszedł słuszny czas Boży na oddanie tegoż królestwa Jemu. Jednakowoż oni byli świadkami czegoś zupełnie przeciwnego; mianowicie, że królestwo niebieskie poniosło gwałt z rąk władców, że prawy dziedzic do tego tronu został zabity, lecz także, iż zmartwychwstał. Odzyskali zaufanie, że On będzie tym Królem, więc teraz pytali się Go, czy królestwo to zostanie ustanowione w tym czasie, czy też, przy jakim późniejszym przyjściu Pana - Dz.Ap.1:6,7.

Odpowiedź Pana była również znamienna: "Nie wasza rzecz jest znać czasy i chwile, które Ojciec w Swej mocy położył". Pan dał już do zrozumienia Swoim uczniom, że w słusznym czasie oni poznają czasy i chwile, lecz naonczas nie była jeszcze pora, aby mogli o tym wiedzieć. Muszą oczekiwać z cierpliwością. Wzrost cierpliwości wyjdzie im ku dobremu, wzmocni ich wiarę i charakter.

Ojciec wiedział, że danie uczniom do znajomości, iż królestwo będzie ustanowione dopiero za dziewiętnaście stuleci, nie byłoby rzeczą mądrą - nie byłoby rzeczą dobrą dla wiernych, bo myśl tak długiego oczekiwania byłaby dla nich zniechęcająca. Przeto Mistrz dał im do zrozumienia, że muszą postępować wiarą a nie widzeniem, a szczególnie, że nie mają spodziewać się zrozumieć cośkolwiek z Boskiego programu, dokąd nie otrzymają pomazania Duchem Świętym.

Po otrzymaniu Ducha Świętego oni dopiero zostaną wykwalifikowani na Boskich przedstawicieli, aby ogłaszać Jego poselstwo; a od czasu do czasu otrzymają "pokarm na czas słuszny". Tym sposobem oni nie znajdą się w ciemności na równi z światem, a on dzień Pański nie przyjdzie na nich jako złodziej w nocy, lub jako sidło. Błogosławieństwo Zielonych Świąt, jakie otrzymali uzdolniło ich w zupełności do ich misji, chociaż nie przykryło ich cielesnych słabości; albowiem już po otrzymaniu Ducha Świętego jest o nich napisane w Piśmie: "Iż ludźmi byli nieuczonymi i prostakami, dziwowali się (inni przysłuchując się im) i poznali, że byli z Jezusem" - Dz.Ap.4:13.

Wniebowstąpienie Pana

Wniebowstąpienie naszego Pana było zachwycającym widowiskiem, na ile to tyczyło się Kościoła, lecz nie dla świata. O świecie Jezus już poprzednio powiedział: "Maluczko, a świat Mię już więcej nie ogląda". Świat nie widział Pana podczas tych czterdziestu dni, w których Jezus ukazywał się uczniom, bo oprócz Swoich wiernych i poświęconych naśladowców, On nie pokazał się żadnym innym. Te dostrzegalne demonstracje, tak bardzo pomocne dla uczni, zakończyły się rzeczywistym wzniesieniem się Pana na powietrze w tym ciele, w jakim pokazał się im przy tej ostatniej okazji. Ponieważ oni nie byli jeszcze spłodzeni z Ducha, więc potrzebowali takiej manifestacji do wzmocnienia ich wiary i do upewnienia ich, że już więcej nie zobaczą swego Mistrza, aż do czasu, gdy On przyjdzie w mocy i wielkiej chwale, aby zabrać do Siebie Swoich świętych i błogosławić świat.

Nasz tekst przypomina nam, że Jezus już poprzednio mówił o Swoim wniebowstąpieniu. Wstąpienie tam, gdzie był pierwej, nie należy jednak rozumieć tylko jako powrót do poprzedniego miejsca. Należy raczej rozumieć, jako powrót do pierwotnego stanu - do stanu duchowego, w którym znajdował się Pan zanim stał się ciałem, aby odkupić świat.

Gdy Jezus wobec uczni wzniósł się i znikł w obłokach, mniemamy, że to ciało, w którym był wtenczas widziany, zostało rozpuszczone, czyli zdematerializowane. Użycie tego ciała było tylko dla utwierdzenia wiary w uczniach i było instrukcją, tudzież zapewnieniem, że Jezus odszedł na stałe - że nie potrzebują spodziewać się ujrzeć Go w jakiejkolwiek postaci. Była to celowa lekcja.

Sposób powrotu Pana

Jeden z Ewangelistów podaje, że gdy Jezus znikł, pokazało się dwóch Aniołów i przemówiło do uczni: "Mężowie Galilejscy, przecz stoicie, patrząc w niebo? Ten Jezus, który w górę wzięty jest od was do nieba, tak przyjdzie jakoście Go widzieli idącego do nieba". To oświadczenie pobudziło niektórych do wierzenia, że przy Swoim wtórym przyjściu, Jezus zmaterializuje się i objawi w ciele; lecz, według naszego wyrozumienia, tacy wyciągają z tego Pisma bardzo mylne wnioski. Świat już więcej nie ogląda Jezusa, a Kościół zobaczy Go tylko oczami wiary, aż do czasu, gdy dostąpi przemiany, przy końcu tego wieku. Wtenczas ujrzymy Go nie jako był, ale tak jako jest; albowiem będziemy podobni Jemu - 1Kor.15:50-52; 1Jan 3:2.

Jest godnym uwagi, że Aniołowie położyli nacisk na sposób odejścia Pana i sposób ten odpowiada temu, co Pismo Święte mówi względem wtórego przyjścia Pana. On odszedł cicho, sekretnie, świat nic o tym nie wiedział, podobnie miał powrócić, jako złodziej w nocy, a o Jego powrocie nikt nie miał wiedzieć, oprócz tych, których oczy wyrozumienia zostaną otworzone na rozpoznanie znaków obecności Syna Człowieczego. Będzie to gromadka Jego wiernych, świętych. Tak tłumaczył Jezus, dodając, że przy Jego wtórym przyjściu, przez pewien czas będzie tak jak było za dni Noego - ludzie będą jeść, pić, sadzić, żenić się, a o Jego obecności nie będą nic wiedzieć" - Mat.24:37-39.

W.T. 1914 - 365.
Straż 1934 str. 70 - 72.