R-5563

ŚW. PIOTR ODWIANY JAK PSZENICA

LEKCJA Z EWANGELII według św. Mar. 14:27-31; Mar. 14:53-54; Mar. 14:66-72. „Kto mniema, że stoi, niechże patrzy, aby nie upadł”. – 1 Kor. 10:12.

Ogólnie uznaje się, że święty Piotr był człowiekiem silnego charakteru, bardzo odważny, lecz zbyt popędliwy. Był on jednym z owych dwóch uczniów, o których jest napisane, że niektórzy ze słuchających i obserwujących ich poznali, iż „byli ludźmi nieuczonymi i prostakami” (Dz. Ap. 4:13). Zatem można byłoby powiedzieć, że pod niektórymi względami Piotr był pośledniejszym od Judasza. Obaj mieli jednakowe sposobności w szkole Chrystusowej, a jak odmienne były wyniki tych dwóch mężczyzn! Ten ostatnio wspomniany zginął niezawodnie na zawsze we wtórej śmierci; ten pierwszy zaś po pewnych potykaniach się w czasie swych prób i doświadczeń z pewnością otrzymał nagrodę chwały, czci i nieśmiertelności wraz ze swoim Panem, będąc zaliczonym do najprzedniejszych z Jego Apostołów.

Nasza lekcja jest związana z pewnym szczególnym „odwianiem”, jakie przyszło na Piotra, w czasie zasądzenia naszego Pana na śmierć, o którym to odwianiu Pan wcześniej uprzedził Piotra słowami: „Szymonie, Szymonie! oto szatan wyprosił was, aby was odwiewał jako pszenicę, alem ja prosił za tobą, aby nie ustała wiara twoja” (Łuk. 22:31,32). Odwaga Piotra, zademonstrowana przy kilku okazjach, była właściwie jego słabym punktem. Pomimo wszystkiego, co Jezus jemu powiedział, aby go przestrzec, Piotr nie okazał żadnej obawy, aby to, co Pan mówił mogło na niego przyjść. Stąd nie czuwał dostatecznie i nie dosyć modlił w porównaniu do tego, jak powinien to czynić, i ta pewność siebie prowadziła go przez pewien czas do zguby.

Był to ten sam św. Piotr, który, gdy było powiedziane, że zaprze się naszego Pana, zanim kur zapieje, odrzekł, że przepowiednia ta była zapewne omyłką, albowiem on jest gotów umrzeć ze swoim Mistrzem. Był to również ten sam Piotr, który w obronie Jezusa wydobył miecz i uciął ucho słudze najwyższego kapłana, którego Jezus następnie uleczył. Był to ten sam porywczy Piotr, który pierwszy uznał, że Jezus jest Mesjaszem.

Jezus zapytał uczniów za kogo ludzie Jego mają – a w końcu zapytał: „A wy kim Mię być powiadacie”? Św. Piotr prędko odpowiedział: „Tyś jest Chrystus [Mesjasz], On Syn Boga Żywego”. Jezus odrzekł, że ta odpowiedź wskazuje, iż św. Piotr znajduje się w stanie błogosławionej społeczności z Bogiem, bo inaczej nie miałby na tyle wiedzy, aby wypowiedzieć takie orzeczenie. Pan ową odpowiedź Piotra tak skomentował: „Tego ciało i krew nie objawiły tobie, ale Ojciec Mój, który jest w niebiesiech” (Mat. 16:13-17). Kto mógłby pomyśleć, że ten tak zacny charakter będzie tak zdjęty strachem, że zaprzeć się swego Mistrza, nawet pod przysięgą?

Jedno, co w łączności z tym wywiera silne wrażenie na nasze umysły jest myśl, że pisarze Nowego Testamentu bardzo różnili się od większości pisarzy tym, że pisali zupełną prawdę, bez jakiejkolwiek modyfikacji i wygładzania. Z pewnością żadna inna księga nie dorównuje pod tym względem Biblii. Założyciele wielkich systemów religijnych tego świata, jak i różnych systemów sekciarskich, objawiają zupełnie innego ducha. Ich bohaterowie są zawsze wielcy, zacni, uczeni, bohaterscy. Nigdy nie przyszło im ani na myśl, aby wykazywać takie słabości, jaką Piotr okazał owej nocy, kiedy nasz Pan był zdradzony a on, Jego uczeń, tak haniebnie zaparł się swego Mistrza.

Zapewne, że to daje nam tym większe zaufanie do Pisma Świętego – do jego szczerości i prawdziwości. Możemy polegać na tym fakcie, że ludzie, którzy tak otwarcie mówili o swoich słabościach i o braku swej uczoności, musieli być ludźmi na wskroś szczerymi, odważnymi i prawdomównymi. Rzeczywiście, świadectwo takich ludzi zasługuje na zupełne przyjęcie.

NIESPODZIANE DOŚWIADCZENIE ŚW. PIORTA

Pokusy przychodzą zwykle w sposób podstępny. Nie myślimy, aby w czasie, gdy występując w obronie swego Pana uciął ucho słudze najwyższego kapłana, Piotr miał jakąkolwiek, choćby najmniejszą, skłonność do zaparcia się Pana. Jednakowoż okoliczności i warunki uległy zmianie. Jezus został pojmany jako więzień. Jakiejkolwiek mocy On używał poprzednio, kiedy uchodził od nieprzyjaciół Swoich, a oni nie mogli Go pojmać, „bo jeszcze była nie przyszła godzina Jego”, (Jana 8:20) oczywiście nie użył teraz – gdy godzina Jego nadeszła. Zobaczenie swego Mistrza, jakoby nie miał żadnego przyjaciela w niebie, związanego pomiędzy nieprzyjaciółmi i wodzonego od jednego sądu do drugiego, wywarło paraliżujący wpływ na św. Piotra.

Św. Jan miał takiego znajomego, który mógł udzielić jemu i Piotrowi zezwolenia na wstęp do pałacu najwyższego kapłana. W taki sposób oni znaleźli się w zabudowaniach kapłana, lecz tam widocznie rozdzielili się. Piotr pozostał na dziedzińcu. Noc była chłodna, więc przybliżył się do roznieconego na podwórzu ognia, aby ogrzać się. W świetle podwórza, otoczony rozmawiającymi ze sobą sługami pałacu, Piotr był bliżej zaobserwowany przez pewną służącą, która przemówiła głośno: „I ten z nim (z Jezusem) był” (Łuk. 22:56).

Oszołomiony tym, że został rozpoznany i przestraszony tym, do czego to może doprowadzić, Piotr prędko zaparł się, twierdząc, że Jezusa nie zna. Następnie przeszedł do innej części owego podwórka, gdzie cień był większy, a ludzi mniej. Lecz znów został rozpoznany jako Galilejczyk i jeden z uczniów Jezusowych. Ponownie zaparł się tego, co mu zarzucono. Po raz trzeci ktoś uczynił mu ten sam zarzut, że jest jednym z uczniów Jezusa i Galilejczykiem, dodając, że nawet mowa jego zdradza go. Piotr znowu zaparł się, przysięgając, że nie zna Jezusa.

Mówimy: To okropne! I z pewnością św. Piotr poczuł później, że to było czymś okropnym; albowiem zaraz po tym jego zaparciu się, wczesnym rankiem, koguty zaczęły piać, co przywiodło Piotrowi na pamięć słowa Mistrza, że szatan chce odwiać go jako pszenicę i że zanim kur zapieje, on się trzykrotnie Jego zaprze. Cała ta sprawa spadła na niego z druzgocącą siłą i owinąwszy swoją głowę płaszczem, uszedł pospiesznie w ciemność gorzko płacząc; albowiem w chwili, gdy pianie koguta doszło do uszów Piotra, Jezus wiedziony był niedaleko od niego i gdy spojrzał na Jezusa Mistrz podniósł Swój wzrok i spojrzał na św. Piotra. Było to spojrzenie pełne współczucia, a nie gniewu; lecz ono zapadło w jego serce i poruszyło je do głębi.

Przestępstwo Piotra nie było tak wielkie, jak przestępstwo Judasza. Zapierając się Pana, Piotr miał na celu tylko własną ochronę. On nie chciał zranić ani wystawić na niebezpieczeństwo swego Mistrza. Zupełność pokuty Św. Piotra jest dostatecznie poświadczona jego późniejszą wiernością aż do śmierci. Tradycja głosi, że był zasądzony na śmierć krzyżową; i że pamiętając o swoim zaparciu się Pana, czuł, że byłby to za wielki honor umrzeć akurat taką samą śmiercią, jaką umarł jego Mistrz i z tego powodu, na jego własne żądanie, ukrzyżowany był głową do ziemi.

LEKCJA DLA WSZYSTKICH CHRZEŚCIJAN

Nasz złoty tekst przypomina wszystkim wierzącym wielką lekcję z tego doświadczenia św. Piotra – „kto mniema że stoi, niechże patrzy, aby nie upadł” (1 Kor. 10:12). Gdy w swej własnej ocenie czujemy się słabymi i pełni wiary trwale trzymamy się Ramienia Pańskiego, to w rzeczywistości jesteśmy mocnymi, w sile, której Bóg dodaje przez Swego Wiecznego Syna. Inną lekcją jest ta, że chociaż doświadczenia wiernych różnią się, wszyscy, którzy mają dostąpić przemiany i wywyższenia przy pierwszym zmartwychwstaniu, muszą się spodziewać różnych surowych przewiewań i doświadczeń, przez które muszą udowodnić swoją miłość do Pana, prawdy i braci, jak i swoją lojalność względem nich.

Nie zapominajmy więc, że przesiewania są dozwolone nie dlatego, iż Pan nie zajmuje się nami, ale dla tego, że tylko ci, którzy w tych przesiewaniach, próbach i doświadczeniach ostoją się, będą sposobni do Królestwa.

W.T. R5563-1914 r.
Straż 03/1955 str. 42,43

Do góry