R5445

SŁUDZY NIEUŻYTECZNI JESTEŚMY

Łukasz 17:1-10.

"Aby, jako napisano: Kto się chlubi w Panu się chlubił" - 1Kor.1:31.

Ustęp Pisma Świętego, który bierzemy do rozważania (Łukasz17:1-10), dzieli się na cztery części, z których każda zdaje się zawierać w sobie osobną i odrębną lekcję. Nawet okoliczności, przy jakich słowa te były wypowiedziane, nie są podane. Pomimo to ujawnia się w nich mądrość z góry pochodząca. Będziemy je więc rozważać w takim porządku jak są napisane.

"Nie można, aby zgorszenia przyjść nie miały". Słowo zgorszenie oznacza potknięcie się, albo, w znaczeniu więcej literalnym, usidlenie. Poświęceni naśladowcy Jezusa są nazwani maluczkimi, ponieważ oni są Nowymi Stworzeniami, które co dopiero zapoczątkowały nową drogę zupełnego poświęcenia się Boskiej woli. Są to "niemowlęta w Chrystusie", jak określa ich Apostoł Paweł (1Kor.3:1). Apostoł Jan zaś nazywa ich "dziateczkami". Jednakowoż ten stan niemowlęctwa nie powinien trwać na zawsze. Powinien następować stopniowy wzrost w łasce, znajomości i miłości. Powinno się także zdobywać moc charakteru, któryby był nie tylko roztropny, silny i trudny do usidlenia, ale także zdolny dopomagać drugim

mniej rozwiniętym.

To też w Kościele, ci więcej rozwinięci określani są jako starsi - dosłownie starsi bracia. Ci reprezentują Pana, w bardziej szczegółowym znaczeniu i przez tych zsyłane są niekiedy duchowe pociechy, rady i napomnienia młodszym współbraciom. Niebezpieczeństwo usidlenia istnieje, ponieważ szatan jest księciem tego świata i większość ludzkości znajduje się w mniejszym lub większym stopniu, pod jego wpływem zaciemniona błędem, przesądami, grzechem itp. "W których bóg świata tego oślepił zmysły, to jest w niewiernych, aby im nie świeciła światłość Ewangelii" (2Kor.4:4). Że Jezus nie miał na myśli dzieci cielesnych jest widocznym z Jego słów: "Ktoby zgorszył jednego z tych małych, którzy we Mnie wierzą" - Mat.18:6.

Nie należy rozumieć, że Jezus niesprawiedliwie potępi i ukarze każdego, kto nieświadomie i bez jakiejkolwiek złej intencji zgorszy, którego z Jego naśladowców, z Jego maluczkich. Musimy rozumieć, że On ostrzegał tych, którzy by chcieli celowo i rozmyślnie zwodzić, usidlać, gorszyć lub zniechęcić Jego małych, czyli Jego naśladowców. Może wszystkim nam są wiadome wypadki celowego, uplanowanego spisku przeciwko naśladowcom Pańskim, a gdziekolwiek i jakiejkolwiek mierze to jest podtrzymywane tam ujawnia1 się duch szatański.

Niekiedy prawdziwy lud Boży był w taki sposób usidlony do służby szatanowi, jak wyrażone to jest w słowach: "Azaż nie wiecie, że komu się stawiacie za sługi ku posłuszeństwu, tegoście sługami?" (Rzym.6:16). Saul z Tarsus był w taki sposób usidlony, służąc pewien czas onemu nieprzyjacielowi; jednak tłumaczył później, że Bóg ulitował się nad nim, ponieważ czynił to w nieświadomości. Gdyby był czynił to z zupełną świadomością i w złej woli, to z pewnością Bóg nie okazałby mu tyle miłosierdzia, aby go aż cudownym sposobem nawrócić, lecz pozostawiłby go na tej jego rozmyślnie złej drodze, co dla Saula byłoby tak groźnym, że lepiej by mu było, gdyby kamień uwiązano u szyi jego i utopiono go w morzu.

Takie utopienie rozmyślnego gorszyciela byłoby lepsze, ponieważ człowiek taki utraciłby tylko doczesne życie a nie przyszłe, w Tysiącleciu, gdy zostanie przebudzony ze snu śmierci. Taki miałby wtenczas łatwiejszą sposobność do uświadomienia przez posłuszeństwo i do podźwignięcia się z grzechu i śmierci. Natomiast ten, co z wyrozumieniem i rozmyślnie prześladuje naśladowców Jezusa i stara się ściągnąć ich z drogi sprawiedliwości, upadla swoje własne sumienie i tym sposobem degraduje samego siebie. Takiemu będzie o wiele trudniej dojść do odpowiedniego stanu harmonii z warunkami przyszłej nowej dyspensacji. Inaczej mówiąc, ktokolwiek grzeszy przeciw światłu i znajomości, naraża na niebezpieczeństwo swoją sposobność wiecznego żywota.

Przebaczający duch potrzebny

Wiersze 3-ci i 4-ty są widocznie częścią tej samej mowy, która zapisana jest u Mat.18:15-22. Nauka ta stosowana jest do naśladowców Jezusa a nie do świata. Określa przede wszystkim ich obowiązek ku braciom, domownikom wiary, lecz pobocznie ono ma także szersze zastosowanie. Ono czasami może mieć to szersze zastosowanie; lecz rada podana u Mateusza roz.18, że taki zatarg pomiędzy braćmi może w ostateczności (jeżeli zachodzi potrzeba tego) być przedłożony Zborowi, dowodzi, że napomnienie to nie jest zamierzone dla innych, lecz przeważnie dla Kościoła.

Nauką tego jest miłosierdzie - nieograniczone miłosierdzie. Podstawą tego argumentu jest, że wszyscy potrzebują Boskiego miłosierdzia, ponieważ wszyscy są niedoskonali. W celu dopomożenia nam do wyrobienia w sobie tej cnoty, Bóg tak zarządził, że Jego błogosławieństwa i łaski względem nas zależne są od tego, na ile my wobec drugich ten Boski przymiot miłosierdzia okazujemy. "Bądźcież doskonałymi jako i Ojciec wasz, który jest w niebiesiech doskonały jest" - Mat. 5:48.

Dziwić się trzeba, że nasi przodkowie, a nawet my sami byliśmy tak zwiedzeni fałszywymi naukami, które Św. Paweł nazywa "nauki diabelskie" (1Tym.4:1). Mniemaliśmy kiedyś, że Ojciec Niebieski nie jest wcale miłosiernym, ale pełnym zawziętości i mściwości dla Swoich ludzkich stworzeń, z powodu ich grzechów - zamiast przebaczać im. Obstawaliśmy za tym, że zapłatą, czyli karą za grzech muszą być męki i to męki wieczne. Jak mało znaliśmy istotny charakter miłościwego Boga, Ojca wszelkiej litości!

Niektórzy z nas może usprawiedliwiali swój błąd przypuszczeniem, że Bóg Sam jest dobrocią i miłością, lecz ma poza Sobą nieugięte prawo domagające się mąk dla Jego stworzeń; że od prawa tego Bóg nie może odstąpić i że ono zmusza Go do czynienia rzeczy, jakich Jego własne prawo zabrania ludziom.

Inni z nas zwodzili samych siebie myślą, że wszyscy ludzie mają w swym doczesnym życiu sposobność odwrócenia się od grzechu do sprawiedliwości i stania się świętymi. Dopiero w ostatnich kilkudziesięciu latach, Badacze Pisma Świętego dochodzą do zrozumienia, jak niedorzecznym było takie pojmowanie sprawy. Obecnie rozumiemy, że podczas czterech tysięcy lat tylko jeden niewielki naród Żydowski miał pewną znajomość Boga i pewną obietnicę wiecznego żywota, oraz nieco informacji o grzechu i karze za grzech. Nawet o Żydach, którym dany był Zakon, Jezus i Jego Apostołowie powiedzieli, że byli zaślepieni przez szatana. Jezus, przemawiając do Swoich uczni, rzekł: "Błogosławione oczy wasze, że widzą, a uszy wasze że słyszą". Naród Żydowski, jako całość, nie widział ani nie słyszał. Tak samo rzecz się ma z dziewięć-dziesiątych Chrześcijaństwa, nie mówiąc już nic o pogaństwie.

Bez najmniejszej podstawy Pisma Świętego, ale raczej w wyraźnym przeciwieństwie do tegoż, wielu z nas podtrzymywało okrutną teorię, że wszyscy, którzy nie słyszeli o Chrystusie w doczesnym życiu, a także ci, co nie naśladowali Go w świętobliwości, będą wiecznie męczeni przez diabłów. Teraz widzimy, że Biblia uczy, iż tylko stosunkowo mała liczba takich, co mają słuchające uszy, dochodzą do społeczności i przymierza z Bogiem, przez Chrystusa i mogą kroczyć śladami Jezusa. Tylko ci mają w obecnym życiu sposobność zaskarbienia sobie wiecznego żywota. Dla reszty ludzkości Bóg zamierzył przyszłe życie, przez powstanie na sąd.

Zmartwychwstanie nie jest zamierzone tylko dla klasy Kościoła - nie tylko pierwsze, czyli najgłówniejsze zmartwychwstanie - ale także dla "sprawiedliwych i niesprawiedliwych" (Dz.Ap.24:15). Kościół powstanie do chwały, czci i nieśmiertelności; niesprawiedliwi zaś powstaną na sąd, ćwiczenie, nagrodę lub karę. Aby im dać tę sposobność sądu i wiecznego żywota, Chrystus ustanowi na ziemi Swoje królestwo; w celu zaś, aby w tym królestwie mogli być odpowiedni sędziowie do nagradzania, ćwiczenia i dopomagania ludziom, On obecnie powołuje Kościół w ciele. "Azaż nie wiecie, iż święci będą sądzili świat?" - 1Kor.6:2.

Wiara a łatwowierność

Wiele rzeczy, które uchodzą za wiarę, są w istocie tylko łatwowiernością. Gdyby ktoś zapewniał nas, że księżyc składa się z zielonego sera, to uwierzenie mu byłoby łatwowiernością a nie wiarą. Powinniśmy stawić pytanie: Kto jest ten, co tak mówi i co on wie o tej sprawie więcej aniżeli my sami? Wiara zalecana w Piśmie Świętym jest ta, co spolega na Boskiej obietnicy. Jesteśmy zachęcani do zupełności takiej wiary, nic nie wątpiąc, ani kwestionując, czy to, co Bóg obiecał zdolnym jest dokonać.

Nasi przodkowie mieli za wiele zaufania w ludziach. To, co oni myśleli, że było wiarą, było tylko łatwowiernością. Przyjmowali różne artykuły wiary średniowiecza, a im niedorzeczniejsze one były tym mocniej w nie wierzyli, a raczej zdawało im się, że wierzyli. Oni powinni byli zająć raczej przeciwne stanowisko i zapytać się: "Jakie są na to dowody? Gdzie Bóg to powiedział?" Obrońcy tych różnych przepisów i artykułów wiary podnieśli zabobonny wrzask przeciwko trzeźwej wierze, nazywając ją herezją i bardzo często palili prawdziwie wierzących na stosach. Nauką tego jest, że powinniśmy wiarą przyjmować tylko to, o czym Bóg zapewnił w Swoim Słowie, a to znaczy, że mamy być bardzo ostrożni, czy to, co otrzymujemy jest czystym Słowem Bożym, a nie jakim błędnym tłumaczeniem lub dodatkiem.

Uczniowie Pana byli widocznie zdumieni pięknością Jego nauki, a także trudnościami, jakie przeszkadzały do uskutecznienia tych cudownych rzeczy, zapisanych w Zakonie i prorokach i wyjaśnionych przez Jezusa, odnośnie królestwa Chrystusowego itd. Przeto prosili Pana o pomnożenie ich wiary. Jezus odpowiedział słowami, które w dzisiejszych czasach są przez wielu źle zrozumiane. On rzekł: "Jeźlibyście mieli wiarę, jako ziarno gorczyczne, a rzeklibyście temu drzewu leśnej figi: Wyrwij się z korzenia a wsadź się w morzu, usłuchało by was". Przy dwu innych okazjach Jezus wyraził się w podobny sposób o górach, mówiąc, że słowo mocnej wiary byłoby dostateczne do przeniesienia góry w pośród morza.

Co Jezus miał na myśli

Z pewnością, że Pan nie miał na myśli zachęcać Żydów do rozkazywania górom, by przenosiły się do morza; ale raczej On chciał im dać do zrozumienia, że gdyby mieli właściwą wiarę w Boską moc i gdyby otrzymali polecenie od Boga do przeniesienia gór w morze i powtórzyliby to zlecenie z żywą wiarą, usunięcie się gór byłoby tego wynikiem. Lecz Bóg nie dał podobnego polecenia względem gór, ani względem drzew, stąd wiara niema podstawy do takich działalności.

Pewien murzyński brat miał dobrą myśl pod tym względem. Gdy był zapytany: Co by uczynił, gdyby jemu Bóg kazał skoczyć poprzez kamienny mur (na wylot)? "Skakałbym na ów mur, starając się go przebić" - było jego odpowiedzią. Słowem, należy nam mieć zupełne zaufanie w Boskim Słowie, a nie tylko spolegać na tym, że słyszeliśmy i zrozumieliśmy Jego poselstwo. Wtenczas możemy iść naprzód z tą góry przenoszącą wiarą, by dokonywać Boskie zlecenia. Należy wszakże pamiętać, że Bóg nie rozkazuje dokonywać niedorzecznych i niepotrzebnych zmian. Wykorzenianie drzew, przebijanie gór tunelami itp. dzieła, Bóg pozostawił ludzkiemu geniuszowi, lecz świętym Swoim podobnych zleceń nie daje. Gdyby zaś, jaki człowiek coś podobnego twierdził, to bylibyśmy łatwowiernymi gdybyśmy w to uwierzyli. Bóg nie działa w taki sposób.

Nieużytecznymi dla Mistrza

Niektórzy z naśladowców Chrystusa, z natury postępowi i czynni, są niekiedy zbyt zaczepni i zarozumiali. Stawszy się uczniem Pana, nie zmieni tych cech charakteru momentalnie. Stare rzeczy przemijają stopniowo, a nowe je zastępują. W niniejszym badaniu zawiera się dobra lekcja dla wszystkich naśladowców Pana, a szczególnie dla takich jak wspomnieliśmy powyżej. Oni muszą pamiętać, że działanie Boskiej łaski w nich jest dla ich własnego dobra i że ich posłuszeństwo do Jego przykazań jest przede wszystkim dla ich naprawy i rozwoju w celu osiągnięcia przyszłego żywota i błogosławieństw. Powinni pamiętać, że nawet ich służba dla Pana jest przywilejem - że Bóg nie otrzymuje żadnej korzyści z ich służby.

Wszyscyśmy nieużytecznymi sługami, w tym znaczeniu, że Bóg mógłby w zupełności obejść się bez nas, co więcej nawet, mógłby łatwiej wykonać Swoje dzieło w inny sposób aniżeli przez nas. On mógłby za Swoich posłańców użyć Aniołów lub inne narzędzia. Żaden z nas nie jest koniecznie potrzebnym do Jego dzieła i chwały. Przywilej wejścia do winnicy Pańskiej i pracowania w niej jest nam dany głównie dla naszego własnego dobra. Służba ta sprawia nam pewną radość, której inaczej nie mielibyśmy. Ona także sprowadza na nas pewne doświadczenia, konieczne do naszego rozwoju i wykwalifikowania się do większej służby poza zasłoną.

Apostoł powiedział: "Łaską zbawieni jesteście przez wiarę". W pewnej mierze ta wiara jest sprawą naszego własnego rozwoju. Jednakowoż Apostoł zaraz dodaje, że i wiara nie jest z nas samych, bo i ona jest darem Bożym. Nie mamy sposobności chlubienia się nawet z naszej wiary. Cóż takiego mamy, czego byśmy nie otrzymali od Boga? Zarodek wiary był oparty na pewnej znajomości, którą podała nam Boska opatrzność i do tego nawet może byliśmy przygotowani przez korzystny ród. Z czego więc moglibyśmy się chlubić?

W.T. 1914 - 125.
Straż 1933 str. 91 - 93.