"Kto wierny jest w małym, ten i w wielu wiernym jest, a kto w małym
niesprawiedliwy, i w wielu niesprawiedliwym będzie" - w. 10.
Ponieważ faryzeusze byli przedniejszymi nauczycielami Zakonu, Jezus kierował
niektóre ze swoich przypowieści przeciwko nim, natomiast niereligijnych Żydów
- saduceuszów, którzy nie przyznawali się do wiary, prawie zupełnie ignorował.
Niniejsza lekcja oparta jest na jednej z takich przypowieści skierowanych przeciwko
faryzeuszom. Została wypowiedziana jako strofowanie ducha faryzeuszy, którzy
nakładali ciężkie brzemiona na drugich, lecz sami ich unikali, ale jednocześnie
udawali ścisłe posłuszeństwo Zakonowi.
W dawnych czasach bardziej niż obecnie było w zwyczaju, że ludzie bogaci
naznaczali szafarzy nad swoimi dobrami. Szafarz taki miał niemal tak nieograniczoną
władzę nad dobrami pana jak sam pan. Można by rzec, że miał władzę legalnego
zwierzchnika lub zarządcy. Niektórzy tacy szafarze byli wierni, ale byli też
zarządcy rozrzutni i nieuczciwi. Szafarz wspomniany w przypowieści, nad którą
się zastanawiamy, był rozrzutny i rozpraszał dobra swego pana. Pan jego postanowił
go wydalić ze służby i zażądał, aby zdał sprawę ze swego szafarstwa.
W książkach jego były rachunki pewnych dłużników, którzy niezawodnie nadal
musieli pozostać dłużnikami, ponieważ nie byli w stanie wyrównać swoich zobowiązań.
Szafarz postanowił uczynić coś takiego, co dłużnikom tym umożliwiłoby spłacenie
długów, zanim on przekaże swój urząd następcy. Jednemu, który był winien 100
beczek oliwy, powiedział, że może ten dług zmniejszyć do 50 beczek. Drugiemu,
który był winien 100 korców pszenicy, zmniejszył dług do 80 korców i podobnie
postąpił z innymi dłużnikami. Takie użycie jego autorytetu zjednało mu przyjaciół
pomiędzy tymi, którym łaskę tę wyświadczył, a pan jego pochwalił go za roztropność.
Pan Jezus stosując tę przypowieść do faryzeuszy zganił ich, że nie postępują
w taki właśnie sposób. Oświadczył, że na stolicy Mojżeszowej usiedli nauczeni
w Piśmie i faryzeusze będąc nauczycielami Zakonu Mojżeszowego, którzy gdyby
poszli za przykładem tego szafarza, to zjednaliby sobie przyjaciół pomiędzy
celnikami i grzesznikami bagatelizując ich uchybienia i zachęcając ich do przestrzegania
Zakonu na tyle, na ile ich było stać. Zamiast tego, oni raczej wiązali ciężkie
brzemiona, kładli je na ramiona ludu i tym bardziej go zniechęcali.
Wszystko to było obłudą z ich strony; nie mogli oni bowiem nie widzieć,
że oni sami też nie są w stanie zastosować się do wszystkich wymagań Zakonu,
które są na miarę zdolności człowieka doskonałego. Właściwe z ich strony byłoby
wyznanie swych własnych uchybień, staranie się czynić tyle, na ile ich stać,
błaganie o Boskie miłosierdzie i uczenie ludu, by postępował podobnie. Tak postępując
i ucząc faryzeusze byliby lepiej przygotowani do przyjęcia łask ewangelicznych
przy końcu Wieku Żydowskiego. Zaś obłudna postawa, jaką okazali, odebrała im
szansę stania się uczniami Jezusowymi oraz szukania Boskich łask i przebaczenia
grzechu; ponadto stanęli na przeszkodzie innym twierdząc, że Boską łaskę można
sobie zaskarbić jedynie przez zachowanie Zakonu.
ZASTOSOWANIE PRZYPOWIEŚCI
Następnie Pan Jezus rzekł do uczniów: Czyńcie sobie przyjaciół z mamony
niesprawiedliwości, aby gdy ustaniecie - przy końcu waszego szafarstwa, w godzinie
śmierci, ta wasza hojność mogła sprawić to, że zostaniecie przyjęci przy zmartwychwstaniu
do wiecznych przybytków (w. 9 w parafrazie).
Można czerpać różne nauki z tej przypowieści, lecz zdaje się, iż dość
wyraźnie Jezus daje tu do zrozumienia, że roztropność onego szafarza powinna
stać się cechą Jego naśladowców w zarządzaniu ich mamoną, czyli bogactwami obecnego
życia. W chwili, gdy wierni Pańscy oddają samych siebie Bogu, oddają Mu również
swoje ziemskie prawa i korzyści i stają się tylko szafarzami swego czasu, talentów,
wpływu, bogactwa i wszystkiego, co mają lub kiedykolwiek na ziemi mieć będą.
"Nie jesteście sami swoi, aleście drogo kupieni. Wysławiajcie tedy Boga"
- l Kor. 6 : 19,20. Używajcie wszystkiego, co posiadacie, możliwie jak najlepiej
w służbie Bożej.
Szafarze łask Bożych mają zalecenie używania wszelkich rzeczy ziemskich
ku zapewnieniu sobie duchowego dobra. Zostanie to uznane za mądre szafarstwo;
a będąc uznani za wiernych w używaniu ziemskich rzeczy w służbie Bożej, godnymi
będą dostąpienia większych rzeczy w przyszłości. Zostaną przyjęci do wiecznych
przybytków i dostąpią działu z Chrystusem w Jego chwalebnym Królestwie. Powierzone
im zostaną wszystkie skarby Boskiej łaski, które przez nich zlane będą na ludzkość.
Ich postępowanie w miłości, ich gotowość do ofiary będą podstawą do Boskiego
uznania i chwały, jakiej dostąpią.
Niewierność w obecnym czasie w rzeczach stosunkowo mało znacznych świadczyłaby
także o niewierności w większych rzeczach w przyszłości. Ktokolwiek więc samolubnie
przyswaja sobie rzeczy, których jest szafarzem, temu nie będą powierzone przyszłe
większe rzeczy; a kto chętnie poświęca swe ziemskie rzeczy, udowadnia swoją
wierność Bogu i takiemu powierzone zostaną większe rzeczy w przyszłości. Czyż
może być inaczej? Czyż Bóg mógłby powierzyć skarby przyszłego żywota, chwały,
czci i nieśmiertelności komuś, kto okaże się niewiernym? Kto samolubnie i łakomie
używa obecnych dóbr i błogosławieństw tylko na dogadzanie sobie? Z pewnością
nie!
Dlatego Jezus stawia pytania: ,,Ponieważeście tedy w mamonie niesprawiedliwości
wiernymi nie byli, prawdziwego któż wam powierzy? A jeśliście w cudzym wiernymi
nie byli, któż wam da, co waszego jest?" W przypadku naśladowców Jezusa
w obecnym czasie wszystkie ich rzeczy są Boże - wszystko, co należy do obecnego
życia, jest Boskie, ponieważ poświęciliśmy, oddaliśmy to Jemu. Natomiast rzeczy
przyszłego żywota należą do nas, ponieważ Bóg je nam obiecał. Jednak wiążą się
z tym pewne warunki - mianowicie nasza zupełna wierność. Jeżeli nie jesteśmy
wiernymi w obchodzeniu się z rzeczami, które poświęciliśmy Bogu, to i On nie
da nam w przyszłości tego, co obiecał. Gdybyśmy tedy źle używali rzeczy poświęconych
Bogu - gdybyśmy nadużywali swego szafarstwa i samolubnie korzystali ze sposobności,
dóbr i talentów, to czy moglibyśmy się spodziewać, że Bóg da nam rzeczy, które
obiecał dać tylko wiernym?
SŁUŻENIE DWÓM PANOM
Istnieją dwie wielkie potęgi - jedna zła, a druga dobra. Potęgi te znane
są pod różnymi nazwami i pod każdym względem przeciwne są jedna drugiej. Bóg
jest onym dobrym Panem, Szatan zaś złym; a każdy z nich ma swoich przedstawicieli
i swoje dobra. Bóg, Jego duch i Jego nauki zawierają się w słowie miłość, natomiast
Szatan i cały jego sposób postępowania przedstawiony jest w samolubstwie, w
łakomstwie, w mamonie. Przez upadek człowieka cały świat stracił ducha Bożego
i przez całe wieki znajdował się pod panowaniem Szatana. Wszyscy stali się mniej
lub bardziej źli. Duch samolubstwa i łakomstwa pobudza do niesprawiedliwości,
która jest tak powszechna, że nawet, gdy rozpoznajemy zło, z wielką trudnością
możemy jego władzę nad nami odpierać. "Nie możemy czynić tego, co chcemy."
I oto przychodzi ewangeliczne posłanie: Bóg zamierzył, aby niektóre wierne
dusze miały udział z Jezusem w rozdzielaniu Bożych błogosławieństw. Tę wielką
nagrodę królestwa Bóg ofiarowuje tym, którzy okażą właściwego ducha. Nagroda
ta jest perłą niezrównanej wartości. Żadna rzecz nie może się z nią równać.
Ktokolwiek świadomie przyjmuje to ewangeliczne powołanie, ten odwraca się od
grzechu, samolubstwa, jak i wszelkich uczynków ciała i diabła, a zwraca swe
oblicze do Boga, do miłości i do sprawiedliwości.
Nie wystarczy jednak zawrzeć przymierze z Bogiem i porzuciwszy świat podążać
śladami Jezusa. Nie wystarczy nawet to, że Bóg kogoś przyjmie i spłodzi z ducha
świętego. Potrzeba czegoś więcej. Osoba poświęcona musi nie tylko zademonstrować,
iż wybiera dobro, a nie zło, ale też jest gotowa utracić choćby i wszystko,
aby tylko po stronie dobrego pozostać, pozostać po stronie Boga.
Następnie przychodzą doświadczenia i próby. Ten, kto stara się służyć Bogu i
dostąpić nagrody, chwały i nieśmiertelności w Królestwie z Jezusem, w ciele
swym zauważa skłonności do zabiegania o mamonę i ziemskie korzyści. To doprowadza
do wielkiej wewnętrznej walki. Jedno lub drugie musi zwyciężyć. Oprócz wzrastania
w łasce, w znajomości i w miłości, Nowe Stworzenie w Chrystusie musi karmić
się i zasilać Boskimi zachętami i obietnicami Pisma Św. Bez tego szybko zniechęciłoby
się i zaniechało tej walki ze światem, ciałem i diabłem.
Bóg obiecał wiernym dostatek łask w każdej potrzebie. On mówi, iż wie,
że jesteśmy prochem; zna nasze ulepienie, wie, że nie możemy czynić tego, co
chcemy, lecz wymaga, abyśmy czynili wszystko na co nas stać i zapewnia, że łaska
Jego będzie dostateczna, czyli, że braki swych wiernych dzieci On sam wyrówna.
W naszej lekcji Jezus przestrzega, że wybór, jaki uczynimy, musi pozostać
nieodmienny, a mniemanie, że można służyć jednocześnie Bogu i mamonie byłoby
wielką omyłką. Proporcjonalnie do tego, jak wiernymi jesteśmy jednemu, będziemy
niewiernymi temu drugiemu. Musimy więc służbę Bogu uważać za największy przywilej,
a obiecaną nagrodę za największą ze wszystkich nagród i to na wieki wieczne.
Dużo będzie zależeć od stopnia naszej wiary. Jeżeli mamy żywą wiarę w
Boga i w Jego wielkie i kosztowne obietnice, jeśli wierzymy w obiecaną nam przez
Zbawiciela łaskę i pomoc w każdym czasie i potrzebie, to będziemy w stanie dobrze
bojować ten bój wiary i osiągniemy koronę, którą Pan przygotował dla tych, którzy
Go miłują ponad wszystko.
W.T. 5436-1914 / Na Straży nr 5/1962