R5430 do 5431

SPRAWIEDLIWOŚĆ PODSTAWĄ CHRZEŚCIJAŃSKIEGO CHARAKTERU

"Czynić sprawiedliwość i sąd, bardziej się Panu podoba, niżeli ofiara". "Oto, posłuszeństwo lepsze jest niżeli ofiara, a słuchać lepiej jest niż ofiarować tłustość baranów" - Przyp.Sal.21:3; 1Sam.15:22.

Powyższe słowa były powiedziane do wybranego ludu Bożego, do Żydów. Naród Izraelski znajdował się w specjalnej społeczności z Bogiem. Przy górze Synaj Izraelici weszli w przymierze z Bogiem i zobowiązali się czynić sprawiedliwość i sąd. Takie były wymagania Boże. Pomiędzy Żydami atoli istniała skłonność do myślenia, że Bóg ma szczególniejsze upodobanie w ofiarach. Niektórzy mniemali, że bez względu jak niesprawiedliwymi by byli, jeżeli tylko złożą ofiarę, to wszystko będzie w porządku. Jednakowoż Bóg pokazał, że takie ofiary nie będą uwzględnione. Prawo Zakonu było Boskim wymaganiem, więc stosowanie się do niego było ważniejsze niżeli wszystko inne; gdy zaś ofiary dziękczynne były ofiarowane za zwycięstwo itp. one były tylko przywilejem, sprawą zależną od dobrej woli ofiarującego. Zakon wymagał zupełnej uległości Bogu.

Podstawą społeczności pomiędzy Izraelem a Bogiem był Zakon. Wyrazem zakonu była sprawiedliwość i sąd. Izraelici mieli postępować według wymagań zakonu - najpierw wobec Boga, potem i wobec bliźnich. Oni nie mieli kraść, ani zabijać, ani pożądać cudzej rzeczy itd. Esencja Złotej Reguły zawierała się w tym.

Czynić sprawiedliwość znaczy czynić to, co jest

słuszne i dobre; czynić sąd znaczyłoby czynić sprawiedliwe decyzje w umyśle, decydować sprawiedliwie. Ktoś może być sprawiedliwym w prowadzeniu swych interesów z bliźnimi; może być bardzo ostrożnym, aby nikogo nie oszukać; a jednak w swym umyśle on może żywić niedobry, niegodziwy sąd o drugich, a niekiedy może mówi o nich rzeczy bardzo niesprawiedliwe. Rada Mędrca ostrzega więc, nie tylko przeciw praktykowaniu niesprawiedliwości, ale także przeciwko złym myślom. Decyzje naszego umysłu, jak i nasze czyny powinny być zgodne z zasadami sprawiedliwości.

Nasza niezdolność do sądzenia drugich

Mamy powiedziane ażeby nie sądzić, czyli decydować nieprzychylnie o jakimkolwiek człowieku, z którym mamy styczność, bez pewnych dowodów. Gdy drudzy twierdzą, że starają się postępować dobrze, powinniśmy im dać uznanie za ich szczerość i dobre chęci, gdziekolwiek to jest możliwe. Nie mamy nazywać ich obłudnikami, bo serc ich czytać nie możemy. Prawda, że Pan Jezus podczas Swej bytności na ziemi, nazywał niektórych obłudnikami; lecz On posiadał władzę rozeznawania serc, my zaś tej władzy nie mamy. Przeto nie mamy sądzić uczuć drugich osób. Nie mamy iść poza ich zapewnienie, bo nie jesteśmy kompetentnymi, aby to czynić.

Możemy niekiedy sądzić zewnętrzną działalność i postępowanie niektórych osób jako złe i niewłaściwe, lecz ich serc sądzić nie należy, a tym mniej, gdy zachodzi możliwość mylnego sądu. Myśmy się podjęli stosować do Złotej Reguły we wszystkich naszych uczynkach, słowach i myślach, mamy więc pamiętać, że Bóg byłby o wiele więcej zadowolony z nas, gdybyśmy nie podejmowali żadnych ofiar a stosowali się do Złotej Reguły, aniżeli gdy okazujemy rzekomo wielką gorliwość i ofiarność, lecz zasadę sprawiedliwości gwałcimy. Wymaganiem Złotej Reguły jest, aby miłować bliźniego jak siebie samego. Jak to apostoł Paweł przytacza w niezrównanym rozdziale o miłości - 1Kor.13. "Choćbym wynałożył na żywność ubogich wszystką majętność moją i choćbym wydał ciało moje na spalenie, a miłości bym nie miał, nic mi to nie pomoże". - w.3.

Właściwy sposób postępowania dla uczni Chrystusowych jest, aby obserwowali Złotą Regułę w swym postępowaniu, czuwając także nad swymi myślami i słowami, oraz by trwali w stawianiu samych siebie i wszystkiego co mają, ofiarą Bogu. Jednakowoż posłuszeństwo i sprawiedliwość muszą iść najprzód, bo tego wymaga prawo Boże. Zanim ktokolwiek zacznie wyrabiać w sobie miłość ofiarniczą, powinien wpierw nauczyć się miłować sprawiedliwość. Istnieje wypróbowane i prawdziwe przysłowie, że zanim kto chce być szczodrym, powinien być wpierw sprawiedliwym. Ludziom mieniącym się być dziećmi Bożymi i Nowymi Stworzeniami, należy pilnie badać ten przedmiot ścisłej sprawiedliwości ku wszystkim i praktykować każdodziennie ten przymiot charakteru, który jest im absolutnie konieczny, jeśli chcą być przyjemnymi Bogu; albowiem sprawiedliwość jest fundamentem Chrześcijańskiego charakteru.

Dokąd jesteśmy w ciele, nie jesteśmy zdolni doskonale zachować tego prawa ścisłej sprawiedliwości w uczynku, w słowie i w myśli. Wszakże powinno być naszym usilnym staraniem, aby to czynić na tyle, na ile tylko nas stać. Zasługa Chrystusowa wyrówna wtedy wszystkie niedobrowolne i nieuniknione uchybienia. Tylko ci, co mają ten fundament charakteru dobrze założony, mogą czynić właściwy postęp. Miłość zbudowana na fundamencie niesprawiedliwości lub złym zrozumieniu sprawiedliwości, jest zwodniczą i nie jest tą miłością, do jakiej Bóg przez Słowo Swoje nas zachęca i którą stawia jako próbę prawdziwego uczniowstwa. Posłuszeństwo Bogu wymaga abyśmy starali się być sprawiedliwymi w uczynku, w słowie i w myśli.

Posłuszeństwo próbą wierności

Lekcja, jakiej dostarcza zgromienie Saula przez proroka Samuela, podane w naszym drugim tekście, może być także zastosowane do duchowego Izraela. W obecnym czasie często widzimy potrzebę takiego napomnienia pomiędzy rzekomymi naśladowcami Chrystusowymi! Wielu ich jest rzekomo Chrześcijańskimi pracownikami, w tak zwanych Chrześcijańskich kościołach i organizacjach, poświęcając wiele czasu, energii i pieniędzy; a ponieważ nie są posłusznymi Bogu, tracą błogosławieństwa jakie by mogli otrzymać i pozbawiają się większych przywilejów i sposobności. Możliwe, że wielu z nich pozbawia się królestwa, to jest chwały i współdziedzictwa z Mistrzem w tymże królestwie. Z doświadczenia Saula powinniśmy się nauczyć, że Ojciec Niebieski chce abyśmy byli bacznymi na Jego Słowo i nie myśleli ani na chwilę że możemy je ulepszyć lub że w niektórych warunkach i okolicznościach nie potrzebujemy Mu być posłuszni.

Gdyby Saul zastosował się do polecenia Bożego, a wynik tego okazał się niekorzystnym, to sumienie jego byłoby czystym. On powinien być posłusznym, pozostawiając wyniki Bogu. Bóg byłby odpowiedzialny za wynik. Jak wielkim błogosławieństwem byłoby dla wielu z ludu Bożego, gdyby się stosowali do rozporządzeń Bożych.

Niektórzy tak sobie mówią: "Ja widzę, że obecny ustrój i warunki kościoła, bardzo się różnią od prostoty, jaka znamionuje Ewangelię Chrystusową i jaką odznaczał się pierwotny Kościół. Jest jawne, że dziś wiele czyni się i naucza takich rzeczy, do których Pismo Święte nie upoważnia, lecz cóż ja mogę zrobić? Ja należę do tego systemu i czynię różne ofiary by go podtrzymać. Gdybym teraz miał od tego odstąpić, to wyrządziłbym pewną przykrość lub szkodę tak sobie jak i tej organizacji. Radbym być wolnym i chciałbym pracować na niwie Pańskiej zgodnie z nauką Słowa Bożego, lecz nie mogę porzucić tego, w czym jestem teraz; jestem związany koniecznością i wydaje mi się, że tu mam najodpowiedniejsze miejsce do pracy i do poświęceń".

Takie argumentowanie nie może podobać się Bogu. On oświadcza, że posłuszeństwo lepsze jest aniżeli ofiara, bez względu, z jaką gorliwością ponosilibyśmy różne ofiary. Bóg mówi wyraźnie, że żadna ofiara jaką by Mu ludzie ofiarowali nie będzie przyjętą, jeżeli nie będzie poprzedzona posłuszeństwem dla Słowa Bożego. Wezwanie wysłane do wszystkich naśladowców Chrystusa, znajdujących się jeszcze w jakiej bądź części Babilonu, obecnie jest: "Wynijdźcie z niego ludu mój! abyście nie byli uczestnikami grzechów jego, a iżbyście nie wzięli z plag jego". - Obj.18:4,5.

Owoce nieposłuszeństwa

Błędem króla Saula było niewykonanie rozporządzenia Bożego. Saul wytracił wszystkich Amalekitów, tak młodych jak i starych, ale zachował ich króla żywym, prawdopodobnie dla jakiej triumfalnej wystawy. Co do owiec i innego bydła, Saul pozwolił swym ludziom aby pobrali wszystko co lepsze, ułomne zaś i niepożądane kazał wytracić. Badając ten opis i oburzenie Samuela, oraz stanowczą zapowiedź kary Bożej na Saula, widzimy wyraźnie, że król ten zrozumiał dobrze polecenie Boże, ale je lekkomyślnie pogwałcił. Toteż jego usprawiedliwianie się przed Samuelem musimy rozumieć, że było w znacznej mierze obłudnym. Saul najprzód powitał Proroka błogosławieństwem i zapewnieniem, że wypełnił polecenie Pańskie. Samuel jednak odpowiedział: "A co to za wrzask trzód w uszach moich i co za ryk wołów, który ja słyszę". Samuel od razu zrozumiał, że Saul nie wytracił wszystkiego, a więc tylko częściowo usłuchał Pana.

Saul widząc oburzenie Proroka Pańskiego, począł go obłudnie zapewniać, że te owce i woły zostały zachowane, aby mogły być ofiarowane Panu Bogu. Oto jak upadła natura ludzka stara się zawsze usprawiedliwić swoją przewrotność i nieposłuszeństwo Boskim przykazaniom! O ile rozumniej i lepiej być posłusznym we wszystkich okolicznościach! Saul zebrał owoc swego nieposłuszeństwa w tym, że został odrzucony jako król Izraelski. Tak samo gorzkie są owoce każdego, kto zamiast wolą Bożą rządzi się własnym zamysłem; kto wchodzi w kompromis ze swym sumieniem i stara się wykręcić od odpowiedzialności, jaka na nim spoczywa jako na rzekomym dziecku Bożym. Taki sposób postępowania sprowadza na tych, co mienią się być ludem Bożym różne utrapienia i pewną utratę duchową, oraz sprawia, że oblicze Ojca Niebieskiego zostaje przed nimi zasłonięte.

Właściwie rozumiejąc, ofiara stoi o stopień wyżej od posłuszeństwa, lecz posłuszeństwo Bogu jest obowiązkiem wszystkich Jego stworzeń, a wola Boża jest prawem. Jest to obowiązek ponad wszelkie inne obowiązki. Przywilej dany ludowi Bożemu, iż mogli składać ofiary Bogu był czymś wyższym aniżeli obowiązkiem. Lud Boży może poświęcić Bogu coś takiego, czego On od niego nie wymaga; lecz cokolwiek poświęca w ofierze, powinien czynić to dobrowolnie a nie pod przymusem.

Pytanie teraz zachodzi: Jak możemy te teksty zastosować do samych siebie? Najprzód widzimy, że są tacy, co pragną być ludem Bożym i zdają się rozumieć, iż w obecnym czasie istnieje przywilej stawiania samego siebie ofiarą Bogu; lecz którzy nie mogą, czy nie chcą zauważyć, że Bóg stawia pewne przykazania, które muszą być zaobserwowane najprzód. Tacy powinni przyjść do przekonania, że najpierwszym i ważnym wymaganiem Bożym, jest posłuszeństwo. Nikt nie może odpowiednio zachować Boskiego prawa, nie okazawszy ducha posłuszeństwa i mocnego wysiłku, aby być w zupełnej zgodzie z prawem Bożym. Potem dopiero może nastąpić poświęcenie samego siebie, czyli ofiarowanie się Bogu na służbę. Za tych wszystkich co te warunki przyjęli i do nich się zastosowali, zostało dokonane pełne zadośćuczyńnienie poczym zostali przyjęci w Chrystusie. A "jeźli kto jest w Chrystusie, nowem jest stworzeniem; stare rzeczy przeminęły, oto się wszystkie nowemi stały". - 2Kor.5:17.

Św. Paweł mówi o takich: "Aby ona sprawiedliwość zakonu była wypełniona w nas, którzy nie według ciała chodzimy ale według Ducha" (Rzym. 8:4). A jeżeli według Ducha nie postępujemy i głosu Pańskiego we wszystkim nie słuchamy, to nie znajdujemy się w odpowiednim stanie i nie możemy być Bogu przyjemnymi, bez względu jak wiele Pańskiej pracy wykonujemy. Choćbyśmy poświęcali nasz czas na kolportowanie, na odwiedzanie Zborów jako pielgrzymi lub na jakąkolwiek inną pracę Pańską, a nie wypełnialibyśmy wymagań sprawiedliwości wobec drugich, to żadnym sposobem nie moglibyśmy okazać się przyjemnymi Bogu.

Jeżeli kto zadecydował poświęcić się Bogu, a zauważył, że wyrządził drugiemu jakąkolwiek niesprawiedliwość, powinien dokonać zadośćuczynienie. Nikt nie ma prawa być szczodrym cudzymi pieniędzmi, czyli przywłaszczyć sobie cudze mienie, aby je ofiarować na służbę Bożą. Jest to swego rodzaju niesprawiedliwość, która Ojcu Niebieskiemu jest bardzo wstrętna i takiej ofiary z pewnością nigdy nie przyjmie. Widzimy jednak, że to się praktykuje dość często. Wiele ludzi zdobywa pieniądze sposobami nie zupełnie sprawiedliwymi, ażeby zaś uspokoić swe sumienie dają pewną część tych pieniędzy na sprawy religijne. Ta kategoria ludzi nie dopatruje się ważniejszych rzeczy prawa Bożego. Tacy zabierają dobra drugich niesprawiedliwie, a potem chcą ofiarować Bogu to, co jest własnością drugich. Prawo Boże wymaga sprawiedliwości, nie dziw więc, że takie postępowanie nie może być przyjemnym Bogu.

Stosując tę zasadę do codziennego życia widzimy, że sprawiedliwość powinna być podstawą we wszystkich stosunkach pomiędzy mężem a żoną, rodzicami a dziećmi, braćmi a siostrami, nauczycielem a uczniami, pracodawcą a robotnikiem itd. Lekcja naszego tekstu jest szczególnie ważną dla Kościoła. U Chrześcijanina na pierwszym miejscu jest sprawiedliwość i posłuszeństwo Boskiemu prawu, następnym dopiero miłosierdzie i uczynność. Nie wiemy o innej zasadzie, którą by lud Boży powinien poznać więcej szczegółowo jak zasadę sprawiedliwości.

Niesprawiedliwość wyłania się z upadłej natury ludzkiej w różny sposób. W małych rzeczach daje się widzieć na każdym kroku i każdodziennie. Niektórzy mówią, że na to nie warto zwracać uwagi. Jednakże, kto uprawia niesprawiedliwość nawet w małych rzeczach, buduje charakter, który nie będzie odpowiednim do królestwa. Jak sprawiedliwość jest gruntem stolicy Bożej i Boskiego charakteru, tak sprawiedliwość musi być fundamentalną zasadą w postępowaniu ludu Bożego.

Posłuszeństwo Chrystusa

Lekcja posłuszeństwa powinna być głęboko wyryta w sercach osób poświęconych w Chrystusie Jezusie. Jest też nieodzownym, abyśmy mieli ducha posłuszeństwa a nie tylko słuchali litery. Kto ma ducha posłuszeństwa ten nie tylko, że będzie się stosował do Boskich przykazań wyrażonych w Jego słowie; ale będzie się jeszcze starał poznawać wolę Bożą we wszystkim. Będzie się starał rozpoznać drogi, po jakich Opatrzność go wiedzie, aby mógł być wprowadzony na drogę, którą Bóg chce aby kroczył. Wierne i posłuszne dzieci Boże wyrażają swe uczucia słowami Proroka: "Gdy się znalazły mowy Twoje, zjadłem ich, a było mi Słowo Twoje weselem i radością serca mego!" (Jer.15:16). Ci mogą powiedzieć wraz z drogim Mistrzem: "Oto idę, abym czynił o Boże! wolę Twoją" (Żyd.10:9). Niechaj więc wszyscy, którzy chcą być przyjemnymi Ojcu Niebieskiemu, będą pilnymi w budowaniu charakteru w zgodzie z Jego prawem, mając za swój fundament sprawiedliwość w myśli, w słowie i w uczynku; sprawiedliwość w naszych stosunkach z Bogiem, z braćmi i ze wszystkimi ludźmi, a na fundamencie tym budujmy różne inne przymioty miłości, abyśmy tym sposobem mogli rość w Chrystusa naszą Głowę, we wszystkich rzeczach i w końcu zdać rachunek z radością a nie z obawą.

W.T. 1914 - 101.

Straż 1929 str. 131 - 133.