R-5336

Wybieranie starszych i diakonów

Wpłynęły do nas liczne pytania wskazujące, że niektórzy z braterstwa mają trudności z zastosowaniem wskazówek podanych w VI Tomie na temat wyboru sług zborowych – starszych i diakonów.

Nie chodziło nam o to, żeby przedłożyć niezmienną zasadę w tej kwestii. Biblia żadnej nie podaje, nikt więc nie ma prawa ustanawiania takowej reguły. Sugerowaliśmy, że jeśli to możliwe, wybór powinien być jednomyślny i że przy otrzymaniu przez brata siedemdziesięciu pięciu procent głosów, lub jeszcze mniej, byłoby nierozsądne z jego strony przyjmowanie stanowiska, czyli służby. Nie mieliśmy przez to na myśli, że dwudziestopięcio- czy trzydziestoprocentowa mniejszość powinna się czuć zachęcona do hamowania zboru i utrudniania wyborów.

Mówiąc ściślej, przewaga jednego głosu w zborze przesądzałaby o każdej sprawie, z wyjątkiem miłości, jaką należałoby okazać względem upodobań innych osób, skoro, przykładowo, w liczącym sto osób zborze pięćdziesiąt jeden z nich miałoby prawo decydować odnośnie tego, kto powinien być sługą zboru, a pozostałe czterdzieści dziewięć miałoby się w cichości zgodzić na fakt, że stanowią one jedynie mniejszość i powinny lojalnie usiłować podporządkować się woli większości.

Tylko duch miłości i najwyższe dobro wszystkich w zborze wymagają więcej niż pięćdziesięciu jeden procent. Miłość powinna zabiegać o jednomyślność głosowania. Jak jednak można to osiągnąć? Przedstawimy pewną sugestię.

Przypuśćmy, że w zborze stuosobowym byłaby potrzeba sześciu starszych. A,B,C,D,E,F niech przedstawiają branych pod uwagę kandydatów o większych i mniejszych zdolnościach. A mógłby uzyskać sto głosów, B – dziewięćdziesiąt, C – osiemdziesiąt, D – siedemdziesiąt, E – sześćdziesiąt, F – pięćdziesiąt. W myśl surowej reguły głosowania według preferencji opartych na bazie dziewięćdziesięciu procent zostaliby wybrani tylko dwaj. Jednak my sądzimy, że w sposób jednomyślny można by wybrać wszystkich sześciu, jeśli mieściliby się w średniej tego, co posiada zbór i jeśli nie byłoby wiadomo o niczym, co podważałoby morale ich charakterów.

Błędem jest uważać, że należy dosłownie traktować standardy wyznaczone przez apostoła Pawła, gdyż nie znalazłby się nikt, kto w pełni odpowiadałby owym wymogom. Apostoł określa, jaki byłby idealny starszy. Każdy głosujący powinien pamiętać o tym ideale, myśląc o woli Pana, ale nie można zostawić zboru bez starszego, chyba że chodziłoby o bardzo poważne wady.

Nasz Pan również wystawia przed nami doskonały wzorzec, gdy mówi: „Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest” (Mat. 5:48 NB). Kto jest doskonały w takim sensie, w jakim doskonały jest Bóg? „Nie ma ani jednego sprawiedliwego” (Rzym. 3:10 NB). Mistrz miał wyraźnie na myśli to, że nie powinniśmy mierzyć samych siebie według niższych standardów, lecz według doskonałego wzorca i że w ten sposób będziemy sami sobie dopomagać do tego, by sięgać po najwyższe ideały zarówno w odniesieniu do naszego własnego życia i charakteru, jak i w odniesieniu do tych, co zostali wybrani, aby być starszymi i przykładami dla Stadka.

Zawsze należy pamiętać, że nie ma głosować nikt, kto nie wyznał pełnego poświęcenia, okazując to przez zwyczajowy symbol – chrzest w wodzie. Tych, którzy w ten sposób nie okazali swego poświęcenia, nie należy się wypierać jako braci, lecz uważać za niedojrzałych na tyle, by w sposób kompetentny wyrazili swoją opinię odnośnie tego, kto byłby sposobny do służby w Kościele i oczywiście sami również nie są kompetentni, by usługiwać drugim.

Inna kwestia, jaka tu i tam sama się narzuca: Czy na sługę Kościoła powinien być wybrany ktoś, kto nie uczynił specjalnego ślubu, jaki tak wielu z nas uznało za niezwykle pomocny i który był zalecany wszystkim? Nie możemy z tego ślubu uczynić sprawdzianu braterstwa, bo jakkolwiek uważamy, że Pan wywiódł go specjalnie w tym czasie i w jakimś stopniu zamierzył, by stanowił on test między poświęconymi, to jednak Biblia nie upoważnia nas do tego, byśmy czynili zeń test braterstwa. Jest to raczej sprawa osądu niż Boskiego kierownictwa, tak jak słusznie można by było brać pod uwagę niewystarczające władanie językiem angielskim lub odbiegające od przyjętych obyczaje, chociaż nie jest to wymienione w Biblii pośród cech kwalifikujących do starszeństwa.

Cieszyłoby nas niezmiernie, gdyby wszyscy drodzy starsi i diakoni wszędzie pośród ludu Pańskiego mogli z szacunkiem przystać na sensowność ślubu i jego harmonię z Boskim Słowem oraz z naszym ślubem poświęcenia, dla którego, jak dotąd, stanowi on błękitną obwódkę, obramowanie i wykończenie. Trudno powstrzymać zdziwienie, jakież to obiekcje mogliby mieć chrześcijańscy bracia czy siostry względem tego ślubu. Niektórym z nas się wydaje, że oznaczałoby to albo coś złego, jeśli chodzi o stan ich serc, albo jakiś brak w ich zdolnościach rozumowania. Nie jesteśmy jednak kompetentni, by to tak dokładnie osądzić. Mistrz powiedział: „Nie sądźcie”.

Uważamy, że przy wyborze starszych czy diakonów można z powodzeniem przyznać pierwszeństwo tym, którzy uczynili ów ślub i się z nim zgadzają. Niemniej jednak, jeśli znajdą się bracia, którzy są odpowiedni, by prowadzić zbór i są do przyjęcia pod każdym innym względem oraz nie sprzeciwiają się ślubowi, mogą być wybrani. Dotyczyłoby to szczególnie tych, którzy deklarują, że żyją zgodnie ze wszystkimi wymaganiami ślubu najlepiej jak potrafią, a odmawiają przyjęcia go jedynie z obawy przed tym, że jakimś sposobem uczynienie tego prostego ślubu mogłoby im zaszkodzić, chociaż pomaga on innym. Nie możemy pojąć ich toku rozumowania ani stanu ich serc, ale w takich okolicznościach potrafimy pominąć to, czego nie umiemy zrozumieć ani oszacować.

The Watch Tower, 15 października 1913, R-5336
Straż 4/2013

Do góry