R4830 do 4831

GRZECH NA ŚMIERĆ.

Umysł ludzki ze wszystkimi swymi przymiotami może być trafnie przyrównany do ciała prawodawczego. Głos, czyli decyzja takiego ciała, jest jego wolą. Podobnież głos lub decyzja naszego umysłu jest wolą. Niegdyś, gdyśmy lepiej nie umieli czynić, głos umysłu naszego był za grzechem; lecz gdyśmy zostali oświeceni światłością z góry, to postanowiliśmy pozbywać się zmysłu cielesnego a kierować się zmysłem Chrystusowym i odtąd postanowiliśmy sobie być Nowym Stworzeniem rządzonym tymże nowym umysłem. Jak przedtem wyrażaliśmy się że stara nasza wola umarła w chwili gdy przyjęliśmy wolę Chrystusowa, tak też byłoby właściwym powiedzieć, że stara powstaje ze śmierci, gdy się ponownie wracamy do "marności tego świata".

Jakie to są wpływy, które mogą starą wolę wskrzesić? Są to zabiegi o rzeczy cielesne. Jeśli będziemy żyli według ciała, to jako Nowe Stworzenia pomrzemy (Rzym.8:13). Gdy pozwalamy, aby cielesne pożądliwości których się raz wyrzekliśmy, stały się ponownie wpływem rządzącym i kontrolującym nasz umysł, to dowodzi, że na nowo poddajemy się starej naszej woli. Tak więc z chwilą, kiedy staramy się czynić wolę naszego ciała raczej, aniżeli wolę Bożą - kiedy staramy się o rzeczy ziemskie zamiast o rzeczy niebieskie wówczas nowy umysł zamiera, a stary umysł, czyli wola powraca do życia.

W sprawie tych, którzy jeszcze nie przeszli "poza zasłonę", nowe stworzenie spłodzone z Ducha Świętego posiada ziemskie ciało, czyli organizm, którym się ono posługuje. Ciało to nie podda się od razu pod kontrolę nowej woli, lecz jest obowiązkiem nowej woli, aby kierować ciałem i doprowadzić je do zupełnego posłuszeństwa, aż do śmierci. Gdy zwycięstwo zostanie osiągnięte, w takim razie nowe stworzenie otrzyma nowe ciało, jakie Pan Bóg dla niego przygotował. Przez sprzeciwianie się grzechowi, nowe stworzenie wykazuje swoją wierność ku Bogu i zamiłowanie do sprawiedliwości. Bóg sądzi nowe stworzenie, nie według ciała, ale według jego woli. Gdyby ciału udało się odnieść zwycięstwo w jakiejś sprawie nad nową wolą i nastąpiłby upadek, to nie oznaczałoby, że nowa wola przestała już istnieć, tylko, że nie była dosyć czujną.

W podobnym wypadku Pan może z czasem osądzić nową wolę jako niegodną najwyższego zaszczytu, ponieważ nie zdołała, czy zaniedbała utrzymać ciało w posłuszeństwie lub poświęcać cielesne korzyści. Nowa wola trwając na złej drodze, stawać się będzie coraz słabsza, a ciało coraz mocniejszym tak, że w końcu nastąpi stopniowe zamieranie nowej woli, aż w końcu przestanie istnieć. Apostoł Jan mówiąc o tej sprawie oświad

cza, iż nowe stworzenie ma się tak zachowywać, aby "on złośnik nie dotykał się go" (1Jan 5:18). On także oświadcza, iż "wszelki co się narodził (został spłodzony) z Boga grzechu nie czyni" dokąd "nasienie" Boże w nim zostaje. Innymi słowy, tak długo, dokąd jego umysł i wola znajdują się w zupełnym posłuszeństwie Boskiej woli, on nie może dobrowolnie, świadomie i rozmyślnie czynić coś takiego, co jest przeciwne woli Bożej; tak samo jak człowiek nie może iść jednocześnie w kierunku północnym i południowym.

Z braku znajomości itp. nowa natura może znaleźć się w chwilowym uśpieniu.

Wierzymy, iż zachodzą wypadki, gdzie osoba spłodzona z Ducha Świętego ustaje w gorliwości i posłuszeństwie tej nowej woli z braku duchowego pokarmu lub znajomości, albo też z braku odpowiedniego ocenienia tych rzeczy, które zasilają nową naturę i "budują w najświętszej wierze". Czasami przyczyną zaniku gorliwości może być nieumiejętność lub przesąd. Coś podobnego może się przytrafić w czasie, gdy nowa wola nie jest ani umarła, ani też ciału w zupełności poddaną, jakby to się mogło zdawać. W takim wypadku nowa wola ulegając starej woli i jej wymaganiom, popełnia przestępstwo może z braku duchowego pokarmu, jak to już zaznaczyliśmy. Takie osoby, po lepszym zrozumieniu Słowa Bożego - po osiągnięciu lepszej znajomości - zdołały się ponownie podźwignąć i wyszli na wzorowych Chrześcijan, chociaż nowy umysł był u nich już chwilowo uśpiony. Apostoł ostrzega nas przed takim stanem mówiąc o sobie: "Karzę ciało moje i w niewolę podbijam"; w innym miejscu mamy powiedziane: "Nie opuszczajcie społecznego zgromadzenia", "Budując się na najświętszej wierze waszej". - 1Kor.9:27; Żyd.10:25; Juda 20.

Jeśli ktoś, będąc spłodzony z Ducha Świętego, powraca dobrowolnie i rozmyślnie do dawnego grzesznego życia to "nasienie", którym on został spłodzony (do nowości żywota) ginie i taki staje się jednym z tych, o których apostoł się wyraża, że są "dwakroć zmarłe i wykorzenione" (Juda 12), taki podpada pod potępienie wiecznej śmierci, za którego ofiara za grzech już nie dostaje (Żyd. 10:26). Gdy ktoś przedstawił samego siebie Bogu i został przez zasługę Chrystusową przyjęty wówczas jego nowa wola została przez Boga przyjętą, a on został spłodzony z Ducha Świętego. Stare rzeczy przeminęły, a wszystkie nowymi się stały. Jego ciało nie stało się nowym ciałem, ale jego nowa wola, jego zamiary stały się nowymi. Lecz gdyby on później dobrowolnie porzucił służbę Bożą i świadomie, rozmyślnie stałby się sługą grzechu, to znaczy, iż nowa jego wola umarła, a stara ożyła i wzięła nad nim przewagę.

Dokąd nowa wola trwa nową wolą ona grzeszyć nie może.

Przez postradanie Boskiej woli i przez ponowne dobrowolne przyjęcie woli cielesnej, nowe stworzenie może popełnić grzech na śmierć. To jednakowoż nie znaczy, że nowa wola - która jest zawsze w harmonii z Bogiem - może grzeszyć. Jeżeli wola grzeszy to ona już przestała być nową wolą. Kto się nigdy dobrowolnie od Boga nie odwróci, ten grzechu na śmierć nigdy nie popełni. Postradanie duchowego "nasienia", czyli pragnienia, aby czynić tylko to, co jest przyjemnym Bogu, byłoby krokiem ze stanu życia, do stanu śmierci. Nowego żywota w całej pełni jeszcześmy dotąd nie mieli; lecz możemy utracić ducha, czyli nowy zmysł. A utraciwszy tego ducha tracimy wszystko.

Jak była pewna szczególna chwila, w której Pan nas przyjął i w której zostaliśmy spłodzeni z Ducha Świętego, tak też w wypadku wstąpienia na drogę wtórej śmierci, musi być pewna chwila w której to następuje. Podobnie jak przy poznawaniu woli Bożej, dochodziliśmy stopniowo do tego punktu, aby stawić ciała nasze ofiarą żywą, tak przypuszczamy, że odpadanie i odwracanie się od Pana jest stopniowym. Raptowne zaparcie się Pana nie zdaje się być prawdopodobnym, ani zgodne ze świadectwem Pisma Świętego. Odpadanie jest ruchem wstecznym, procesem odwracania się od Boga żywego i od naszego przymierza z Nim. To może się najpierw ujawniać w stopniowym zaniedbywaniu warunków, na których nasze przymierze ofiary z Panem zawarliśmy; ono może się wzmagać coraz więcej, aż w końcu nastąpi jawne sprzeciwianie się Bogu, dobrowolne i rozmyślne grzeszenie.

Pomiędzy potykaniem się a rozmyślnym grzeszeniem zachodzi wielka różnica. Człowiek sprawiedliwy może się wiele razy potknąć a jednak się zawsze podniesie. My, więcej duchowni możemy naprawić takiego, upatrując każdy samego siebie, abyśmy sami nie byli kuszeni (Gal.6:1). Takie potykania się i upadki nie są jednak "grzechem na śmierć". Stan wtórej śmierci według Pisma Świętego rozumiemy, iż jest stanem zupełnego odrzucenia danej osoby od wszelkiej społeczności z Bogiem i przeznaczenie jej na zupełne i beznadziejne zniszczenie, z którego nie będzie zmartwychwstania. Lecz do stanu takiego dojść może tylko taki, który świadomie i dobrowolnie opuści Pana i któremu Pan wymierzył pewnego rodzaju chłostę w celu nawrócenia go i powstrzymania od tego stanu.

Po spłodzeniu rozpoczyna się dzieło przemiany charakteru.

Spłodzenie z Ducha Świętego jako nowych stworzeń następuje w chwili, gdy ktoś zupełnie poświęci się Bogu; wówczas otrzymuje zasługę Chrystusową, która jest konieczna do przykrycia naszych słabości. Boskie uznanie tego poświęcenia objawia się przez udzielenie Ducha Świętego, co Pismo Święte określa jako spłodzenie z Ducha Świętego. Dzieło, jakie następuje po tym spłodzeniu jest odnowieniem umysłu. "Przemieńcie się przez odnowienie umysłu waszego na to, abyście doświadczyli, która jest wola Boża dobra, przyjemna i doskonała" (Rzym.12:2; Ef.4:23). Apostoł nie mówił tego do świata, do grzeszników, ani do żadnych innych, tylko do braci. Aczkolwiek umysł braci jest już odnowiony to jednak pozostaje jeszcze dzieło doprowadzenia każdej myśli do harmonii z Bogiem w Chrystusie. Mamy doświadczyć i nauczyć się: 1) która jest wola Boża dobra - jaką jest Jego wola co do naszego postępowania w sprawiedliwości itd.; 2) co jest Bogu przyjemnym; 3) co jest Jego wolą doskonałą. Ten stopniowy rozwój ma się wzmagać w tych, którzy są spłodzeni z Ducha Świętego i tylko ci, co rozwój ten doprowadzą do punktu dojrzałości znajdą się w klasie Oblubienicy i osiągną doskonałość przy pierwszym zmartwychwstaniu - "Błogosławiony i święty, który ma część w pierwszym zmartwychwstaniu, albowiem nad tymi wtóra śmierć mocy nie ma; ale będą kapłanami Bożymi i Chrystusowymi i będą z Nim królować tysiąc lat". - Obj. 20:6.

Nie należy rozumieć, że złe postępowanie jednej osoby może przyprawić drugą osobę o wtórą śmierć bez jej współdziałania. Nikt nie może nas odłączyć od Boga; jak to Apostoł zaznacza: "Któż nas odłączy od miłości Chrystusowej?" (Rzym.8: 35). O ile posiadamy jaki wpływ na drugich to może on być użyty na dopomożenie drugim, albo na szkodzenie im. Jest możliwe dla nas nie tylko żyć tak, aby drugim być pomocą, ale też postępować tak, aby im szkodzić. Przykład drugiego człowieka nie może nam zapewnić wiecznego żywota, lecz postępowanie i przykład jednego może być pomocny drugim; a jeśli możemy być dla kogo pomocą to możemy być dla niego i szkodą.

Czy zły przykład może przyczynić się drugiemu do wtórej śmierci?

Nasuwa się pytanie: w jaki sposób przykład jednego brata mógłby podziałać na drugiego na tyle, aby ten mógł pójść na wtórą śmierć? Na to odpowiadamy: jeśliby zły przykład doprowadziłby drugiego do pogwałcenia jego sumienia, to mógłby on wstąpić na złą drogę, która z czasem mogłaby go całkiem odwieźć od sprawiedliwości. Początkiem tego mogłaby być sprawa mało znaczna, lecz, stopniowo taki może dojść i do wielkich grzechów. Przeto powinniśmy zwracać baczną uwagę, aby nasze słowa, nasze postępowanie było przykładem dla drugich, mogło ich wzmacniać i sumienie ich czynić czulszym. Powinniśmy się starać o ile tylko możliwe dopomagać drugim do dobrego, a nigdy do złego.

Apostoł mówi, że nasza wolność może czasem stać się obrażeniem dla słabych - "Jeźliby kto ujrzał cię który masz umiejętność, w bałwochwalni siedzącego, azaż sumienie onego, który jest mdły nie będzie pobudzone ku jedzeniu rzeczy bałwanom ofiarowanych?" (1Kor.8:10). Tak więc, my nieraz możemy wywierać gorszący wpływ, nawet wtenczas gdy według naszego sumienia nic złego nie czynimy, ani złego zamiaru nie mamy. Wiedząc także, iż językiem naszym możemy przeklinać ludzi i wielbić Boga (Jak.3:9), jak bacznymi powinniśmy być, aby wypowiadać słowa tylko pomocne i budujące dla drugich a nie gorszące i szkodliwe!

W.T. 1911 - 169.

Straż 1928 str. 55 - 57.