R4828 do 4830

JAKI SIEW, TAKI ZBIÓR.

"Nie błądźcie(...)bo kto sieje ciału swemu, z ciała żąć będzie skażenie; ale kto sieje duchowi, z ducha żąć będzie żywot wieczny". - Gal.6:7,8.

Zasiew dzieje się z przeświadczeniem, że rezultatem tego będzie wzrost nasienia a później zbiór - że nastąpi kiedyś czas żniwa. Podobnież rzecz się ma i z nami. Każda nasza myśl, jak i każdy nasz uczynek jest jakoby zasiewem przyszłego charakteru. To, co dziś siejemy to też jutro żąć będziemy. Jeśli nasza uwaga i nasze myśli kierowane są na rzeczy ziemskie, to rezultatem tego będzie rozwój ziemskich pragnień i dążeń; gdy zaś nasze myśli i uwagę kierujemy na rzeczy duchowe, duchowo też wzrastać będziemy.

Siać ciału, troszczyć się o rzeczy cielesne, znaczy ulegać cielesnym pożądliwością i zabiegać o rzeczy, których pożąda nasza upadła natura ludzka. Gdy tylko pożądaniom cielesnym zaczniemy ulegać, to one będą się stawać coraz silniejszymi i natarczywszymi. Niektórzy mniemają, że umiarkowane służenie ciału jest właściwym, lecz to jest błędem. Każde dogadzanie upadłemu ciału zwiększa tylko zwierzęce skłonności. Ci, co ulegają ustawicznie tym skłonnościom w końcu ściągają na siebie zniszczenie, śmierć, w niektórych razach wtórą śmierć. Ci zaś, co zabiegają i starają się o rzeczy duchowe zwracają swe uczucia ku rzeczom, które są w górze a nie ku tym, które są na ziemi; ci starając się o rozwój ducha, będą czynić i duchowy postęp. W czasie właściwym, tacy będą żąć charakter podobny do Chrystusowego i zostaną przypodobani obrazowi miłego Syna Bożego, uświęcając się coraz więcej Słowem Prawdy. Takim obiecany jest dar żywota wiecznego.

Słowa naszego tekstu odnoszą się do Kościoła, zatem stosują się do tych, "którzy uczynili z Bogiem przymierze przy ofierze". Gdyby tacy żyli według ciała pomrą, jak to Apostoł powiedział; ponieważ tacy wyzbyli się już swoich praw do życia ludzkiego. Gdy zaś gorliwie starają się by wydawać swoje życie doczesne a nowe życie pielęgnować, przez umartwianie ciała, przez pokonywanie pokus i odziedziczonych słabości, to w rychle zostaną uwolnieni od wszystkich tych przeszkód i zostaną przyobleczeni nowym ciałem. Wtenczas będą oni takimi, jakim jest nasz Pan.

Ogrom odpowiedzialności nie doceniamy.

Stosunkowo mało ocenia, do jakiego stopnia kształtujemy nasz charakter; do jakiego stopnia nasz umysł, nasze uczucia, są ogrodem, w którym możemy siać ciernie i osty grzechu, albo praktyczne przymioty odpowiadające pożytecznym warzywom, albo siać nasienie, które produkuje wonne i piękne kwiaty i owoce, które szczególniej przedstawiają niebiańskie i duchowe przymioty. Cokolwiek człowiek sieje to też żąć będzie, zbiór cielesny bądź duchowy. Ktokolwiek przeto zabiega o rzeczy duchowe, o współdziedzictwo z Chrystusem w królestwie itp. ten musi siać, czyli zaszczepiać w swym umyśle w swych uczuciach, takie przymioty i cnoty jakie Pan określił, iż są konieczne do rozwoju charakteru tych, którzy mają być "uczestnikami dziedzictwa świętych w światłości". - Kol.1:12.

Tak więc na tych, którzy zostali powołani do "wysokiego powołania" "powołaniem niebieskim" i powołanie to przyjęli i zawarli w tym względzie przymierze. Bóg kładzie na nich odpowiedzialność uzyskania lub utracenia onej nagrody. Pan Bóg przez Słowo Swoje mówi o ich cielesnych słabościach i niedoskonałościach, oraz wskazuje im, że w ofierze Syna Swego Bóg przygotował zupełne zrównoważenie, czyli zadośćuczynienie za te niedoskonałości, pokazuje im także, czym są owoce Ducha, jakie muszą posiadać, jeżeli pragną się stać współdziedzicami Chrystusowymi, jak również wskazuje, że mają wyznawać naukę swego Zbawiciela i naśladować Jego życie, jeżeli chcą dojść do chwalebnego stanu i do współdziedzictwa z Nim.

Ma się rozumieć, iż gdybyśmy patrzeli na tę sprawę tylko ze strony wielkiej odpowiedzialności, jaka na nas spoczywa to moglibyśmy się czuć wielce obciążonymi. Przeto powinniśmy tę raczej obserwować ze strony łaski Bożej i oceniać ten chwalebny przywilej, który nam był dany, że dostąpiliśmy odnowienia umysłu naszego, abyśmy coraz lepiej mogli poznawać, która jest wola Boża dobra przyjemna i doskonała i pełnić ją. W dodatku do tego, Bóg wystawił przed nami najchwalebniejszą nagrodę, o jakiej tylko pomyśleć można i to za czynienie tego, co jest naszym obowiązkiem i naszą rozumną służbą; za czynienie tego, co już samo w sobie, oprócz obiecanej nagrody, daje nam jeszcze obfitość wesela i pokoju. - 2Piotr.1:3,4.

Dobre nasiona mamy siać a złe wykorzeniać.

Wszyscy ludzie posiadają naturalny pociąg - skłonność do rzeczy ziemskich; podczas obecnego panowania złego, ziemskie rzeczy są skażone i w wielu razach są one pełne goryczy dla tych, co nauczyli się miłować sprawiedliwość a nienawidzą nieprawości; a mimo to ludzie czują silny pociąg ku tym rzeczom ziemskim znikomym i skażonym. Ziemskie uczucia i pożądania wyrastają jak chwasty z nasienia, które niewiadomo skąd się bierze. Chrześcijanin przeto musi czuwać aby serce swe utrzymać w miłości Bożej; i nie tylko ma wciąż siać i pielęgnować dobre rośliny, tj. skłaniać uczucia swoje ku rzeczom niebieskim, ale musi w dodatku wykorzeniać ustawicznie chwasty ziemskich pożądliwości i złych skłonności.

Nasze nowe życie nie wszyscy mogą zauważyć i nie przy każdej okazji. Myśl taką wyraża Apostoł, gdy mówi: "Żywot wasz skryty jest z Chrystusem w Bogu" (Kol.3:3), jest to żywot nowych pragnień, których świat ani widzieć ani ocenić nie może, chociaż może zauważyć niektóre zewnętrzne objawy nowego żywota - ich nowe, odmienne postępowanie, które się ujawnia w ich codziennym życiu. "Bracia" nie zawsze mogą ocenić postęp naszego nowego żywota; a nawet my sami możemy się znaleźć nieraz w zakłopotaniu, co do szybkości i mocy jego wzrostu i potrzebujemy nieraz cofnąć się myślą wstecz o kilka tygodni, miesięcy a może i lat zanim moglibyśmy na pewno zadecydować, że ono się wzmaga. To nasze nowe życie reprezentowane w naszych zabiegach naśladowania Chrystusa, jest skryte z Chrystusem w Bogu, który jest Ojcem tego życia.

Zgodnie z tą myślą, Apostoł oświadczył w innym miejscu, że ani świat, ani bracia nie są zdolni go sądzić, że tylko Pan, który czyta serce i zna wszystkie okoliczności, oraz pokusy i słabości, z którymi Sam musiał walczyć, może sprawiedliwie sądzić. Paweł apostoł oświadcza: "Lecz i sam siebie nie sądzę" (1Kor.4:3). Jest to najlepszy sposób, aby nie potępiać drugich, którzy twierdzą, że postępują szczerze jako dziatki Boże, oraz nie potępiać samych siebie o ile podejmujemy szczere wysiłki by czynić wolę Bożą a nie swoją. Starajmy się iść ciągle naprzód, czyniąc codziennie wszystko, co tylko uważamy za najlepsze, do wyrabiania w sobie duchowych przymiotów i do służenia naszemu Panu, a wynik naszych wysiłków pozostawmy Jemu. On ma pieczę o nas i dokąd nasze nadzieje, dążenia i cele życia koncentrują się na rzeczach niebieskich, a żywot nasz tym samym skryty jest z Chrystusem w Bogu, tak dalece nie potrzebujemy się obawiać złego, obecnego, ani przyszłego, ponieważ Pan będąc z nami, będzie nam błogosławił i chronił od upadku, aby ostatecznie przedstawić nas świętymi i niepokalanymi Swemu Niebieskiemu Ojcu.

Wyzbywanie się jednych a nabywanie drugich rzeczy.

Wracając się do szczegółów przemiany, jaka się dokonuje w tych, co poświęcili się Panu, Apostoł wylicza niektóre odmiany charakteru, o które należy się starać a o ile to możliwe wykonywać. I tak: Należy się wyzbywać gniewu, zapalczywości, złości, bluźnierstwa i sprośnych, nieczystych i kłamliwych mów wszelkiego rodzaju (Kol.3:8,9). Napominanie by się odwracać od takich rzeczy zdawałoby się na pierwszy rzut oka zbytecznym, bo takie grzechy są zbyt wielkie, aby je miał czynić Chrześcijanin; lecz gdy bliżej sprawę tę zbadamy to zauważymy, że Apostoł wyliczył tu prawie wszystkie słabości ciała, jakie usiłują usidlać tych, którzy są "Nowym Stworzeniem w Chrystusie".

Czy jest coś bardziej pospolitego pomiędzy ludem Bożym, jak unoszenie się gniewem? A ilu znajduje się takich, co mianują imię Chrystusowe a jednocześnie żywią w swych sercach zapalczywe lub, co najmniej złośliwe myśli przeciwko drugim, a nawet nieraz myśli te czynem popierają! Ilu jest takich, którzy bawią się złymi mowami i złorzeczeniami (a przetłumaczone "bluźnierstwa")! Czynionym jest to nieraz w sposób zwodniczy, nie tylko dla słuchacza, ale i dla tego, co mówi, który nieraz zwodzi samego siebie, co do swoich prawdziwych intencji mówienia szkodliwie i ujemnie o drugich.

Gdyby unikano wszystkich złych i nieczystych mów to jak miłym i pięknym byłby ten świat! Każdy Chrześcijanin powinien czuwać, aby każde słowo wychodzące z ust jego było przyjemne słuchającym, by wywierało wpływ dodatni, budujący. Wreszcie, jak niezbędnym jest, aby nie tylko mieć czyste pobudki serca, ale także, aby intencje swe wypowiadać wobec drugich szczerze, bez podstępu i obłudy. Serce prawdziwe, jeżeli ma być błogosławieństwem dla drugich, to musi też być czyste i pełne miłości, inaczej sprawiać będzie ustawiczne kłopoty. Gdyby samolubne i nieczułe serca, pełne złego posądzania, zazdrości i złości, miały się swobodnie wypowiadać to przymnożyłoby światu bardzo wiele kłopotów. Apostoł przeto napomina, by oczyszczać najpierw serca a potem całe postępowanie.

Opisawszy nam wymaganą jedność i wartość tych, którzy zostali przyjęci za członków Ciała Chrystusowego, Apostoł zwraca nasza uwagę nie tylko na konieczność wyzbywania się ujemnych stron naszego usposobienia, ale także nieodzowność nabywania, czyli wyrabiania w sobie pewnych owoców Ducha, jakie uwydatniały się w naszym Wodzu Jezusie Chrystusie. - Kol.3:12-14.

On wyszczególnia następujące owoce Ducha: (1) Miłosierdzie, czyli uczucie ludzkości i wspaniałomyślności dla wszystkich - dla braci, dla sąsiadów, przyjaciół i krewnych, dla nieprzyjaciół a nawet dla niemych stworzeń. Opisując to uczucie więcej szczegółowo on określa je następnie jako (2) dobrotliwość ku wszystkim; jako (3) pokorę umysłu, która jest przeciwstawieniem wyniosłości, pysze i arogancji; (4) cichość, czyli usposobienie łagodności i skromności; oraz (5) cierpliwość, czyli cierpliwe znoszenie wad i słabości drugich. To znaczy, że mamy znosić jedni drugich kaprysy, wybuchy temperamentu lub złego humoru, przebaczając sobie wzajemnie gdyby w chwili takiego rozdrażnienia ktoś nam ubliżył - ucząc się jednocześnie jak naprawiać swoje własne wady, które w drugich się uwydatniają. Doskonały wzór do naśladowania w podobnych sprawach, znajdujemy w Bogu i w Jego sposobie postępowania z nami; bo zaiste, że dobrym, hojnym i przebaczającym okazał się On względem nas.

Napomnienia te są stosowane tylko do Kościoła.

Apostoł zwraca uwagę "wybranym Bożym, świętym i umiłowanym" na fakt, że on nie usiłuje swym napomnieniem zreformować świata, a tylko dopomóc do odmiany tych, co weszli w szczególniejsze przymierze z Bogiem. Wszyscy, którzy zawarli przymierze z Bogiem i starają się by swoje "powołanie i wybranie" do członkostwa w uwielbionym Kościele pewnym uczynić, nie tylko będą te owoce Ducha w sobie wyrabiać, ale w miarę możności, dopomagać do wyrabiania tychże owoców swoim przyjaciołom i bliźnim, a przede wszystkim będą się starali wywierać tak dodatni wpływ na swoją rodzinę, a tak, jak ich dzieci otrzymały od nich, to jest od swoich rodziców, cielesne życie, oraz pierwsze nauki i jak postępować w tym życiu tak samo, aby na ile to możliwe, mogły od nich otrzymać zapoczątkowanie nowego żywota, oraz potrzebne do tegoż instrukcje i zapomogę.

Możemy jeszcze dodać, że Apostoł jako ustne narzędzie Ducha Świętego, jest doskonałym instruktorem. On nie tylko, że poucza nas, czego się mamy wyzbywać, a jakich cnót nabywać, ale przedstawiwszy Ciało Chrystusowe przyobleczone w tak zacne przymioty serca tj. w miłosierdzie, dobrotliwość, pokorę, cichość, cierpliwość i wspaniałomyślność, jeszcze dodaje: "A nadewszystko przyobleczcie miłość, która jest związką doskonałości" (w.14). Miłość jest tu przedstawiona jako "związka", czyli jako pas, który opasuje i podtrzymuje wszystkie części szaty Chrystusowej wraz z jej wyszywaniem (owoce Ducha) we właściwej pozycji. Innymi słowy, Apostoł pragnie, abyśmy rozumieli, iż pokora, cierpliwość itd. nie mają być u nas tylko oznaką zewnętrznej grzeczności wobec drugich. Choćby ktoś w początkowych swych zabiegach o te przymioty kierował się podobnym uczuciem i posiadał znaczny stopień tych przymiotów, to jednak taki bojownik nie udoskonali swego serca i nie będzie nadawał się do Królestwa prędzej, aż dosięgnie stopnia, gdzie wszystkie te przymioty woli i charakteru zostaną opasane węzłem miłości - miłości ku Panu, ku sprawiedliwości, ku braciom, oraz sympatycznej miłości ku wszystkiemu wzdychającemu stworzeniu. Zaiste, że miłość jest "związką doskonałości", esencja charakteru Bożego.

Czy w sprawie tej możemy być zwiedzeni?

W naczelnym naszym tekście Apostoł mówi: "Nie błądźcie". Nasuwa się więc pytanie: Czy istnieje niebezpieczeństwo że możemy nie wiedzieć czy siejemy ciału czy duchowi? Odpowiadamy, że pod tym względem można być zwiedzionym. Pismo Święte daje nam do zrozumienia, że skażone nasze ciało jest bardzo chytrym, a cielesny umysł nader zwodniczy. Dlatego nowy zmysł musi ustawicznie czuwać, aby nie wpaść w sidło starej natury. Jeźli kto żyje według ciała, to może się spodziewać i takiego plonu. A choćby udało się nam zwieść drugich ludzi, to jednak Boga, naszą zewnętrzną służbą i przyznawaniem się do Jego prawdy nie oszukamy, jeśli wewnętrznie według ciała żyjemy. Jak po zasianiu kukurydzy, kukurydzę zbieramy, a po zasianiu pszenicy, pszenicę; tak podobnie we wszystkich sprawach naszego życia, albo pielęgnujemy i dogadzamy starej naturze, która, zgodziliśmy się, iż ma być umarłą - zniszczoną, albo też staramy się umartwiać i uśmiercać uczynki ciała, aby Nowe Stworzenie mogło wzrastać.

Każdym razem, gdy pozwalamy ciału, by jego samolubne, niesprawiedliwe lub nieczyste pożądania wzięły górę w naszym sercu lub naszym postępowaniu, to znaczy, że "siejemy ciału". Każde takie posianie zwiększa możliwość fatalnego wyniku, czyli możliwość śmierci - Wtórej Śmierci. Z drugiej zaś strony, każde posianie Duchowi, każde sprzeciwienie się złym, samolubnym pożądaniom i każde naginanie odnowionego umysłu i woli, do tego, co jest sprawiedliwe, czyste, prawdziwe, poczciwe, przyjemne i chwalebne, przyczynia się do naszego wzrostu duchowego, a jeśli w sianiu takiego nasienia trwać będziemy, to wielkie i kosztowne obietnice Boże - obietnice żywota wiecznego i działu w Królestwie staną się ostatecznie naszym udziałem.

W.T. 1911 - 167.

Straż 1928 str. 11 - 14.