Według rachuby żydowskiej
Pamiątka Wielkanocnej Wieczerzy przypada w tym roku na dzień 26 marca po godzinie
szóstej. Pamiątka Wielkanocnej Wieczerzy obchodzona była przez pierwszych chrześcijan
w podobny sposób jak i dzisiaj. Troską pierwszych chrześcijan było ustalenie stałej
daty tego święta celem odwrócenia umysłów chrześcijan od uroczystości żydowskich
- bardzo podobnych w tym względzie. Aby to uczynić, postanowiono zmienić liczenie
i datę obchodzenia Wielkanocnej Wieczerzy. Zwyczajem żydowskim nie jest ważne,
w którym dniu lub w którym tygodniu przypadnie Wielkanoc, czyli zabicie baranka.
Natomiast według zmiany dokonanej przez chrześcijan, pamiątka śmierci Pana naszego,
Jezusa Chrystusa przypada zawsze na dzień zwany "Wielkim Piątkiem",
zaś pamiątka Jego zmartwychwstania przypada zawsze na niedzielę. Żydowski sposób
określania czasu opiera się zarówno na kalendarzu słonecznym, jak i księżycowym.
Z tego też powodu, rok żydowski liczy raz dwanaście miesięcy, a innym razem trzynaście
miesięcy. Data Wielkanocy u Żydów przypada na pełnię księżyca dnia 14-go pierwszego
miesiąca, licząc od chwili zrównania się dnia z nocą. Chrześcijanie zaś przyjmują
piątek najbliższy pełni księżyca po wiosennym zrównaniu się dnia z nocą, choćby
nów księżyca był przed zrównaniem się dnia z nocą.
CO UPAMIĘTNIAMY?
Podczas Wieczerzy Wielkanocnej upamiętniamy cztery istotne rzeczy, a mianowicie:
1) Obchodzimy pamiątkę śmierci Pana naszego jako Baranka Wielkanocnego.
2) Wielkanocna Wieczerza przypomina nam nasz udział w cierpieniach Chrystusowych
i w Jego śmierci jako tych, którzy są naśladowcami Chrystusa oraz uczestnikami
Jego kielicha.
3) Obchodzimy mające nastąpić wkrótce wielkie wyzwolenie, które będzie miało miejsce
po skończeniu się obecnego świata nocy. Wyzwolenie to nastąpi najpierw dla Kościoła
- "maluczkiego stadka" i "wielkiego grona", czyli pozafiguralnego
królewskiego kapłaństwa i zastępów pokolenia Lewiego. Będzie to miało miejsce
w poranek tysiącletniego dnia, w poranek zmartwychwstania.
4) Upamiętniamy również wielką "ucztę z rzeczy tłustych", która nastąpi
po wyzwoleniu Kościoła, gdy połączy się on ze swoim Panem w Jego duchowym Królestwie
i razem będą stanowić onego wielkiego Proroka, Kapłana, Sędziego, Pośrednika i
Króla nad wszystką ziemią, by podnosić z upadku wszystkie ludy ziemi przez zasługi
drogocennej krwi, która sprawia, że ci, co obecnie biorą udział w ofierze Pana,
będą też mogli dostąpić uczestnictwa w Jego chwale.
Chcąc odnieść korzyści z obchodzenia pamiątki Ostatniej Wieczerzy, musimy
mieć ciągle w pamięci te wszystkie wyżej wymienione rzeczy, rozważając każdą z
osobna.
Jezus Chrystus jako Baranek Boży przedstawia się nam bez zmazy jako "święty,
niepokalany, odłączony od grzeszników". Dzieje Apostolskie tak o Nim piszą:
"Jako owca ku zabiciu wiedziony jest, a jako baranek niemy przed tym, który
go strzyże, tak nie otworzył ust swoich" - Dzieje Ap. 8:32.
Gdyby coś powiedział, przeszkodziłby tym, co czyhali na Niego, by Go zabić.
Pan Jezus zaznaczył wyraźnie, że nikt nie może odebrać Mu życia, które On dobrowolnie
oddaje w ofierze. Oddaje je zgodnie z wolą swego Ojca, aby Jemu się podobać, tak
jak kiedyś psalmista powiedział: "Abym czynił wolę twoją, Boże mój! pragnę,
albowiem zakon twój jest w pośrodku wnętrzności moich" - Psalm 40:9. Jest
to więc ofiara dobrowolna, gdyż sprawiedliwość nie mogła wymagać innej ofiary.
Z tego punktu widzenia, chrześcijanie mogą się radować, że Zbawiciel nie oszczędził
samego siebie, lecz wydał na śmierć według przewidzenia i zamiaru Bożego. W ostateczności
wyszło to na korzyść Jego naśladowców i sprowadziło błogosławieństwo na wszystkie
narody. Biorąc tedy udział w łamaniu przaśnego chleba, obchodzimy pamiątkę niepokalanego
stanu tego, który wydał samego siebie, aby stać się okupem za cały rodzaj ludzki.
Przelana, niepokalana krew Jezusa dowodzi, że Jego śmierć była nieodzowną koniecznością,
gdyż bez niej potępiony rodzaj ludzki bez naruszenia Boskiego prawa nie mógłby
zostać przywrócony do życia. Serca nasze winny cenić nie tylko miłość Pana Jezusa,
ale również miłość Ojca Niebieskiego, który jest twórcą tego mądrego planu. Sporządzenie
takiego planu jest dowodem mądrości Bożej, zaś jego wykonanie przez Jezusa Chrystusa
ukazuje sprawiedliwość Bożą. Poprzez wiarę zaś pojmujemy cudowną moc Bożą, która
objawi się w spełnieniu chwalebnych obietnic, których obrazową pamiątkę teraz
obchodzimy.
Treść punktu drugiego jest tak samo ważna, jak i treść punktu pierwszego.
Błogosławieństwo, jakie niesie ofiara naszego Zbawiciela, odczuli w pierwszym
rzędzie w wieku głoszenia Ewangelii ci, co "mają uszy ku słuchaniu"
i serce, które umie to błogosławieństwo ocenić. To zaiste wielkie i wspaniałe
błogosławieństwo! Sprowadza ono bowiem za sobą następne błogosławieństwa dla tych,
którzy z powodu grzechu odwrócili się od Boga, powoduje, że przez wiarę przyjmą
łaskę Bożą, która jest w Jezusie Chrystusie i sprawia, że ciała ich przez zupełne
poświęcenie i ślubowanie podążania zawsze śladami Jezusa, staną się ofiarą żywą
i świętą Bogu. Tak w ciągu Wieku Ewangelii, aż do dzisiaj Zbawiciel zsyła im owoce
swej ofiary po to, aby z kolei oni mogli swoje ofiary uczynić przyjemnymi Bogu,
aby mogli cierpieć z Jezusem oraz mieć z Nim współudział teraz i w chwili zmartwychwstania.
Uwielbieni jako członkowie Jego Ciała, znajdą się w Jego tysiącletnim Królestwie
wtedy, gdy On stanie się Pośrednikiem między Bogiem a ludźmi. Wyraz ,,ludźmi"
oznacza tutaj wszystkich tych, którzy nie zostali zrodzeni z ducha św. i nie będą
Nowymi Stworzeniami na poziomie duchowym.
Udział nasz w łamaniu chleba symbolizuje nasz udział w doskonałym człowieczeństwie
Jezusa. Stajemy się uczestnikami Jego doskonałości nie w rzeczywistości, ale poprzez
wiarę. On nie daje nam restytucji, to jest powrotu do doskonałości ludzkiej, ale
przypisuje nam swoją doskonałość i sprawiedliwość jako pokrycie przed obliczem
Bożym naszych wad duchowych i niedoskonałości naszego ciała, z którego chcemy
złożyć Bogu ofiarę żywą.
Kiedy wielki nasz Orędownik i Odkupiciel przypisze naszej ofierze swoje
zasługi, wówczas Ojciec Niebieski przyjmie nas i powoła do nowego życia duchowego
jako "członków Ciała Chrystusowego". Od tego czasu nie stajemy się od
razu doskonałymi jako Nowe Stworzenia, gdyż posiadamy jeszcze śmiertelne ciała,
ale Ojciec Niebieski adoptuje nas w tym znaczeniu, że na mocy usprawiedliwienia
uważa nasze ciało ze wszystkimi jego sprawami za sprawiedliwe. Jedynie tacy, którzy
stali się uczestnikami zasług Chrystusowych oraz których ofiary zostały przyjęte
przez Boga, winni iść za wskazówką zastosowania się do uczynionego z Bogiem przymierza,
a to przez ofiarowanie samych siebie, przez picie z kielicha Pańskiego i codzienne
rozpamiętywanie Jego śmierci.
MÓJ KIELICH NOWEGO PRZYMIERZA
Kielich nie jest nasz, ale Pański. Życie, czyli ofiara wyobrażona przez
krew, nie jest nasza, ale naszego Odkupiciela. Nam dany jest tylko przywilej uczestnictwa
w kielichu, to jest picia z niego. Krew Jezusowa mogła przypieczętować testament
między Bogiem a Izraelem i całym rodzajem ludzkim, nie dając nam możliwości naszego
udziału w tej ofierze. Przywilej uczestniczenia w kielichu Chrystusowym, dany
nam przez Jezusa Chrystusa, to nic innego jak dopuszczenie nas do udziału w Jego
cierpieniach i Jego śmierci. Przywilej ten nie oznacza wcale jakoby ofiara Chrystusowa
była niedoskonała, nie oznacza on również i tego, że my dołożyliśmy coś do niej.
Wskazuje on jedynie na łaskę Bożą oraz na to, że Bóg chciał nas przyjąć i uczynić
współdziedzicami z naszym Panem i Zbawicielem, pod warunkiem ustawicznego posiadania
Jego ducha. Duch poświęcenia pobudził Jezusa do tego, aby pełnić wolę Ojca w najmniejszych
szczegółach aż do śmierci. Tym duchem winni być ożywieni wszyscy, którzy pragną
stać się członkami Ciała Chrystusowego, Jego Oblubienicą, Jego Kościołem. Pan
Jezus mówi wyraźnie, że wszyscy, co chcą z Nim siedzieć na Jego stolicy, muszą
pić Jego kielich samozaparcia i samoofiary oraz muszą być ochrzczeni w Jego śmierć.
Wskazuje na to apostoł i mówi, że Pan nasz, Jezus Chrystus jest prawdziwym
chlebem, który zstąpił z nieba, my zaś jesteśmy powołani do tego, abyśmy uczestniczyli
w tym chlebie, który w Tysiącleciu stanie się chlebem żywota dla całego świata.
Według planu Ojca stajemy się nie tylko uczestnikami Chrystusa, lecz również członkami
Jego Ciała oraz częścią wielkiego chleba Chrystusa, składającego się z wielkiej
liczby wybranych. Stąd apostoł Paweł snuje myśl, że obchodząc Pamiątkę i łamiąc
ten chleb, musimy sobie uświadomić, że jest to symbol nie tylko wydanego na śmierć
ciała Jezusowego, ale również w szerszym znaczeniu - symbol śmierci Kościoła jako
członków Pańskich. "Chleb, który łamiemy, izali nie jest społecznością ciała
Chrystusowego? Albowiem jednym chlebem, jednym ciałem wiele nas jest: bo wszyscy
chleba jednego jesteśmy uczestnikami" - l Kor. 10:16,17.
Kielich z winem wyobraża ofiarowane życie naszego Pana. W sensie dodatkowym
oznacza on i przypomina, że od chwili, gdy staliśmy się uczniami Jezusa, przyjęliśmy
i współudział w piciu z Jego kielicha. Współudział ten oznacza naszą wierność
w ofiarowaniu samych siebie. Kielich błogosławienia, który błogosławimy, za który
składamy dzięki jako za największą łaskę Bożą, jaką można sobie tylko wyobrazić,
czyliż nie jest społecznością krwi Chrystusowej? Czyż to nie oznacza ofiary Pana
naszego oraz udziału naszej ofiary w Jego ofierze - zgodnie z planem Ojca, który
przewidział nas w Jezusie od początku świata? Gdy popatrzymy z tego punktu widzenia,
to dostrzegamy, jak wielkie i głębokie znaczenie związane jest z uczestnictwem
w piciu kielicha Chrystusowego. Jakże wielką radością winny pałać serca nasze
z tego powodu! Współudział w kielichu Chrystusowym oznacza nie tylko odwrócenie
się od grzechu, nie tylko wiarę w Jezusa Chrystusa, nie tylko zamiłowanie do dobrego
i odwrócenie się do wszelkiego zła, ale oznacza głównie złożenie ofiary Bogu ze
swego człowieczeństwa, ofiary uznanej za świętą z powodu zasług Chrystusowych,
które są nam przypisane (Rzym. 12:1). Nie dziwimy się tedy apostołowi Pawłowi,
że przestrzega, aby nie brać udziału w tym symbolicznym ciele i symbolicznej krwi
w sposób lekceważący lub nieświadomy. Kto to czyni, sprowadza na siebie potępienie.
Nauka apostoła Pawła na ten temat zawarta jest również w Liście do Hebrajczyków
10:29. Tam też mówi apostoł Paweł o tych, co byli powołani w Wieku Ewangelii celem
odziedziczenia wielkich i chwalebnych tajemnic, którzy byli poświęceni krwią Chrystusową
i posiadali ducha łaski, a jednak zelżyli go, uważając te dary za pospolite.
Dla takich według apostoła Pawła Bóg przewidział powtórną śmierć. Ta powtórna
śmierć przeznaczona jest nie dla tych, którzy nigdy nie oddali się w zupełności
Bogu, nie dla tych, którzy nigdy nie zrozumieli prawdziwego przywileju, jaki stał
się ich udziałem. Przeciwnie, z kontekstu wynika, że przeznaczona jest ona dla
tych, którzy rozumieli dobrze te rzeczy, dla tych, którzy byli usprawiedliwieni
przez wiarę w drogocenną krew Jezusa, by móc zbliżyć się do Boga, którzy byli
już raz ,,oświeceni", lecz nie postąpili stosownie do tego. Omawiany tekst
wykazuje, że stosuje się ona tylko do takich, którzy krew przymierza (,,kielich"),
przez którą zostali poświęceni, zgodzili się pić ofiarując również samych siebie,
lecz w późniejszym czasie zelżyli ducha łaski.
TO JEST POŚWIĘCENIE WASZE
Poświęcenie nasze, które jest wolą Bożą, uczynione zgodnie z powołaniem
Wieku Ewangelicznego, nie stało się wtedy, gdy zostaliśmy powołani, ani wtedy,
gdy odwróciliśmy się od grzechu, lecz wtedy, gdy będąc pod wpływem błogosławieństwa
i miłosierdzia Boga, ofiarowaliśmy wszystkie nasze ziemskie sprawy i przywileje,
wtedy gdy staliśmy się uczniami, gdy oddaliśmy się Bogu dokonując samozaparcia
i samoofiary. Zrobiliśmy to wszystko, aby w zamian za to móc otrzymać błogosławieństwo
- Boską naturę i współdziedzictwo z naszym Panem w Jego Królestwie. Czyż mógłby
wzgardzić ktoś tego rodzaju łaską? Czy mógłby ktoś pogardzić przywilejem zostania
współofiarnikiem ze swoim Panem, czyż mógłby ktoś odsunąć od siebie "Jego
kielich" lub "Jego chrzest" mając zapewnienie, że za to otrzyma
nagrodę w Jego Królestwie? Odpowiedź jest jedna i niedwuznaczna, że nikt tego
nie uczyni, kto posiada ducha zrodzonego z wiary, przez którą potrafi ocenić rzeczy
niewidzialne, takie jak chwałę, cześć i nieśmiertelność. Jeżeli więc tacy, którzy
byli już raz oświeceni, którzy skosztowali daru niebieskiego stając się uczestnikami
ducha św., którzy spróbowali dobrego Słowa Bożego i mocy przyszłego wieku, mimo
wszystko odpadli, to czy jest rzeczą możliwą nakłonić ich do opamiętania się?
Ponieważ nie możemy wejrzeć do serca człowieka ani odczytać jego myśli, nie możemy
absolutnie powiedzieć, kto popełnił "grzech na śmierć", a kto go nie
popełnił. Z tej też przyczyny nie możemy sądzić drugich, chyba że postępowanie
ich może być porównane do szkodliwych cierni i ostu. Gdyby jednak ktoś wzgardził
"krwią przymierza, przez którą był poświęcony", uważając, że uczestnictwo
z Chrystusem w piciu Jego kielicha jest rzeczą pospolitą, a nie nadzwyczajną,
uważając, że nie jest uczestnikiem w Jego ofierze, to znaczyłoby to, że taki człowiek
stracił duchowy wzrok oraz duchową ocenę ważności tego, czym jest uczestniczenie
w kielichu Chrystusowym, we krwi przymierza, które niedługo zostanie przypieczętowane
dla Izraela, a przez Izrael dla wszystkich narodów, które przyjdą do zgody z Boskimi
prawami i Boskimi zamiarami.
Jest możliwe, że są i tacy, którzy twierdzą, że widzą i pojmują duchowe
sprawy, którzy powiadają, że ofiarowali się Bogu aż do śmierci, którzy twierdzą,
że oceniają przywilej w łamaniu tego jednego chleba i piciu tego jednego kielicha,
nigdy w rzeczywistości nie pojęli ważności, ani nie ocenili właściwie tych zagadnień.
W związku z tym jest możliwe, że tacy ludzie swym pojmowaniem duchowych spraw
zwodzą nie tylko nas, ale również i samych siebie.
Pamiętajmy na słowa Pana naszego, który powiedział?: "Z owoców ich
poznacie je". Jeżeli więc ci, co wyznają, że poświęcają się służbie Bożej,
że stali się ofiarnikami jako członkowie Ciała Chrystusowego i którzy pili z Jego
kielicha cierpień i zaparcia samego siebie oraz objawili ducha świątobliwości,
dając dowody rozwijania w sobie owoców tego ducha, takimi są w rzeczywistości,
to możemy ich uważać za zrodzonych z ducha przez wiarę. Gdyby tacy odrzucili krew
przymierza, a przywilej w uczestniczeniu kielicha Chrystusowego uważaliby za rzecz
pospolitą, a nie jako przywilej i jedynie dla członków Ciała Chrystusowego oraz
gdyby nie postępowali naprzód w rozwoju duchowym i nie wykazywali owoców tego
ducha, a przeciwnie wykazywaliby owoce złego ducha, to musielibyśmy powiedzieć
o nich, że stracili nie tylko światło, ale również i ducha. Tacy niekoniecznie
muszą się od razu dopuszczać gwałtów, morderstw, kradzieży czy tym podobnych rzeczy,
aby powiedzieć o nich, że stracili ducha. Dostatecznym powodem do tego, aby tak
o nich sądzić, byłby np. nawrót do nienawiści, walki, gniewu itp.
Według apostoła Pawła takie rzeczy to uczynki ciała i pochodzą od złego.
Nie oznacza to wcale, że członkowie Ciała Chrystusowego nie mogą upaść lub uczynić
czegoś, co wskazywałoby na gniew. Posiadanie jednak złości i nienawiści już im
nie przystoi. Gdyby więc ktokolwiek upadł i poznał swój upadek, to natychmiast
uda się do tronu łaski z prośbą o przebaczenie, starając się wynagrodzić uczynioną
krzywdę oraz błagając o przebaczenie tych, którzy jego postępkiem zostali skrzywdzeni.
Ktokolwiek uczynkami swymi wykazuje ducha złośliwości, tym samym wskazuje na utratę
ducha Bożego i staje się drzewem "dwakroć zmarłym, wykorzenionym" (Judy
1:12). Taki należy do rodziny cierni i chwastów, a nie do rodziny winnego krzewu.
Obchodząc doroczną pamiątkę śmierci Pana naszego, mamy rozważać nie tylko
cierpienia Chrystusa oraz cierpienia członków Jego Ciała, którzy postępują za
Jego przykładem ku ofiarniczej śmierci, ale przeciwnie - starajmy się o duchową
radość z powodu uczestniczenia w Jego kielichu. Czytamy w Piśmie Świętym, że Jezus
radował się w duchu, a i apostoł zachęca wszystkich uczestników cierpień Chrystusowych
do radości mówiąc: ,,Radujcie się w Panu i znowu mówię, radujcie się". Życie
chrześcijanina nie powinno być ponure ani zgryźliwe, lecz jak najweselsze.
Chrześcijanin może się nawet cieszyć w ucisku i w różnych doświadczeniach
wiedząc, że ,,ucisk cierpliwość sprawuje, a cierpliwość doświadczenie, a doświadczenie
nadzieję" - Rzym. 5:3,4. Apostoł pisze dalej, że "ten króciuchny i lekki
ucisk nasz nader zacnej chwały wiecznej wagi nam sprawuje" - 2 Kor. 4:17.
Tym sposobem pijemy z kielicha cierpień i radości, które są zadatkiem naszego
dziedzictwa (Efez. l:14), które przyobiecane jest przy powtórnym przyjściu Pana
Jezusa.
Ta duchowa radość jest nam potrzebna dla dodania nam odwagi i gorliwości
w wykonywaniu służby Bożej. Tę właśnie radość spostrzegamy u Pawła i Sylasa, którzy
będąc uwięzieni i skuci w kajdany śpiewali i wysławiali Boga. Tak powinni postępować
wszyscy prawdziwi naśladowcy Chrystusa na tej wąskiej drodze. Mimo ran zadawanych
cierniami, mimo bólu spowodowanego ostrymi strzałami przykrych słów, którymi jesteśmy
obrzucani dla Chrystusa, możemy posiadać niewymowną radość.
RADOŚĆ NOWEGO TESTAMENTU
Radość możemy osiągnąć wtedy, gdy rozmyślać będziemy nad znaczeniem krwi
Nowego Przymierza, czyli nowego testamentu, w której Pan nasz daje nam możność
uczestnictwa. Poprzez przypisane nam Jego zasługi, jesteśmy zdolni z Nim umierać.
Tym sposobem, ta krew Nowego Przymierza przechodzi na członków Pańskiego Ciała.
Dane to jest jedynie tym, którzy uważają siebie za umarłych z Chrystusem, a nawet
i wtedy nie jest to nam dane, lecz tylko przypisane, jakby pożyczone, aby nasza
ofiara mogła być ważna, gdy Najwyższy Kapłan, nasz Orędownik przedstawi ją Ojcu
i gdy Bóg przyjmie ją w Jego imieniu udzielając nam przysposobienia synowskiego.
Prawa ziemskie, które należą niepodzielnie do Pana naszego i są w Jego władaniu,
mają przejść na Izrael na mocy prawa Nowego Przymierza (Jer. 31:l). "Aby
dla miłosierdzia wam okazanego i oni miłosierdzia dostąpili" - Rzym. 11:31.
Możemy się przeto radować, że błogosławieństwa te przyjdą również do Izraela,
a i cały rodzaj ludzki będzie miał możność w nich uczestniczyć. Na początku Wieku
Ewangelicznego odrzucenie narodu żydowskiego było przygotowaniem do przyjęcia
pogan. Jakże winniśmy się cieszyć, że przyjęcie nas nie oznacza ich wiecznego
odrzucenia, lecz przeciwnie - i oni odniosą korzyść z błogosławieństw udzielanych
przez członków Najwyższego Kapłana i Pośrednika, "który nas też uczynił sposobnymi
sługami nowego testamentu" - 2 Kor. 3:6. W ten to sposób Izrael otrzyma błogosławieństwa
ziemskie, którymi Pan Bóg zamierzył obdarować ich pierwotnie, a które zostały
symbolicznie przedstawione w Prawie Zakonu i jego pośredniku - Mojżeszu, który
był figurą Wielkiego Pośrednika Bożego - Chrystusa, a którego Jezus jest Głową,
zaś święci Jego i wierni naśladowcy - członkami (Dzieje Ap. 3:22,23).
Starajmy się więc właściwie oceniać tę chwalebną Pamiątkę, dopatrując się
w niej coraz więcej miłości Bożej, której rozmiary przewyższają wszelkie ludzkie
pojęcia.
A TAK OBCHODZIMYŚWIĘTO
Zalecamy tym wszystkim, którzy przyznają, iż należą do ludu Bożego i którzy
uznają przez nas przedstawioną naukę i jej znaczenie, aby zgromadzili się jako
Jego członkowie i zastosowali się do Jego wezwania: "To czyńcie na pamiątkę
moją", a nie jak Żydzi, którzy obchodzą pamiątkę figury. Apostoł Paweł powiedział:
"Ilekroć byście jedli ten chleb i ten kielich byście pili, śmierć Pańską
opowiadajcie, ażby przyszedł" - l Kor. 11:26.
Przy powtórnym zaś swoim przyjściu, Pan przemieni swój Kościół, który teraz
jest poniżonym Jego Ciałem, aby stał się już w całym tego słowa znaczeniu Jego
chwalebnym Ciałem. Sugerujemy także, aby wierzący, gdzie to jest możliwe, gromadzili
się w małych gromadkach, a gdzie niemożliwe - sami z Panem. Nie zalecamy tedy,
aby miały to być wielkie zgromadzenia, ale przeciwnie, niech każda mała grupa
zbierze się jako oddzielna cząstka Ciała Chrystusowego, albowiem "gdzie są
dwaj albo trzej zgromadzeni w imię moje, tamem jest w pośrodku ich" - Mat.
18:20.