R-4355

DLACZEGO MNIE PRZEŚLADUJESZ?

Dz. Ap. 9:1-19

ZŁOTY TEKST: - “A padłszy na ziemię, usłyszał głos do siebie mówiący: Saulu! Saulu! dlaczego mnie prześladujesz? – w.4

Po zaprowadzeniu Ewangelii w Judei i Samarii, zostały otworzone drzwi możliwości dla Pogan. Obecnie będziemy rozważali o szerzeniu się poselstwa między Poganami. To przyprowadza nas do zetknięcia się z Apostołem Pawłem, nad którego działalnością będziemy zastanawiać się od czasu do czasu.

Apostoł był znany Poganom jako Saul i Paweł. Zrodzony z żydowskich rodziców, dane mu było imię pierwszego króla Izraela, Saul, lecz ponieważ jego ojciec był rzymskim obywatelem, było właściwym by otrzymał specjalne imię, Paweł. Dowiadujemy się, że gdy misja Św. Pawła dosięgła obcych krajów, on używał wyłącznie imienia swojego rzymskiego obywatelstwa.

Jego rodzina była na wskroś żydowską i religijną — Faryzeuszami. Dlatego on nie był posłany do uczelni w Tarsie, ale raczej do Jerozolimy do Szkoły Gamaliela. Jednak, możliwe iż jego poprzednie obcowanie z uczonymi Grekami dało mu umysłową równowagę, która później była mu pomocną gdy przemawiał do różnych klas ludzi.

Tradycja podaje, że rodzice Pawła byli dość zamożni; już to samo, iż byli rzymskimi obywatelami, świadczyło o tym. Także i to, że Paweł kształcił się w Szkole Gamaliela, wskazuje na to, bo była to wyższa Szkoła, lub Seminarium, do której uczęszczało niewielu, prócz synów zamożnych rodziców. Przypuszcza się, że przyjęcie Chrześcijaństwa przez Pawła zupełnie odłączyło go od jego domu i rodziny i pozbawiło dochodu, którym się cieszył poprzednio; wszystko to on z radością pozostawił z miłości dla Chrystusa. Fakt, że on posiadał zawód robienia namiotów może wydawać się nieco dziwnym wobec tego co napisane powyżej, lecz zwyczajem zamożnych było wyposażyć swoich synów w taki lub inny sposób. Fakt, że Św. Paweł był ubogim i potrzebował zrobić użytek ze swego zawodu, zdaje się świadczyć, iż pozbawiony był rodzinnego zasiłku pieniężnego. Jego późniejszy stan, przeciwnie, wskazuje, że on potem otrzymał spuściznę po ojcu, która umożliwiła jemu mieszkać w najętym domu, z różnymi dogodnościami, które w owym czasie były dostępne tylko dla bogatych, i z pewnością nie dla więźniów w ogólności.

Jest godnym uwagi, że sprawy pieniężne są rzadko kiedy wspomniane w związku z naszym Panem i Apostołami; dostateczna ilość monety na podatki i składka na ubogich świętych w Jeruzalemie, były, na ile przypominamy sobie, jedynymi wyjątkami.— Mar. 12:17; Rzym. 15:26. Z radością staramy się podobnie postępować w związku z obecnym dziełem żniwa i zalecamy to wszystkim domownikom wiary gdziekolwiek się znajdują.

Chociaż Św. Paweł powiedział, — jak to jego ciała obecność była słaba i jego mowa niewiele znacząca, mimo to, przeciwstawiając się temu, przypominamy sobie że w mieście Listra lud porównał Pawła do ich boga Merkuriusza, co było komplementem dla jego przyciągającej i żywotnej osobistości. Dr. Peloubet sumuje charakter tego wielkiego męża następującymi określeniami, które my w zupełności podzielamy : -

“Apostoł był głęboko religijnym, gorliwym, energicznym, wytrwałym, szczerym, miłującym. On był wielkim pod wielu względami, może więcej aniżeli którykolwiek mężczyzna w ludzkiej historii. On był wielkim podróżnikiem, wielkim autorem, wielkim oratorem, wielkim organizatorem, wielkim misjonarzem, wielkim filozofem. Wszystka ta genialność oddana była w zupełnym poświęceniu się Jezusowi Chrystusowi. On jest Mojżeszem Nowego Testamentu. Ci dwaj stoją jako najprzedniejsi między ludźmi".

JAK ZACNYM JEGO NAWRÓCENIE

Nie mamy używać to słowo “nawrócenie” w jego zwykłym znaczeniu. Pamiętajmy na własne słowa Św. Pawła świadczące, iż miał on silną wiarę w Boga i był w zupełności poświęcony w służbie Jemu, nie w nominalnym lub formalnym znaczeniu, lecz z serca, energicznie, z gorliwością która prześladowała kościół. On miał gorliwość ku Bogu, lecz nie była ona według znajomości. Gdy Bóg dostarczył jemu tej znajomości, ona nie zmieniła jego serca, jego impulsu, jego przywiązania; ona jedynie zmieniła kierunek jego działalności. Słowo nawrócenie się znaczy obrócić się, lub odwrócić. Paweł nie odwrócił się od złego stanu serca do właściwego, ale odwrócił się ze swego kierunku działalności. On służył temu samemu Bogu, z tym samym zapałem, lecz inteligentnie i właściwie. Jest ważnym ażebyśmy to dobrze zauważyli, aby nie spodziewać się, iż Boskie obchodzenie się z niewierzącymi będzie wyglądało w taki sam sposób. On ich nie chłoszcze, lecz, jak Pismo Św. mówi, przyciąga ich. I On przyciąga tylko takich, którzy są we właściwym stanie serca, “którzy Pana szukają, owaby Go snać namacali i znaleźli" Dz. Ap. 17:27.

Doświadczenia Św. Pawła mogą znaleźć więcej zastosowania w Chrześcijańskim kościele, między poświęconymi Bogu, lecz zaślepionymi przesądami. Tacy mogą gwałtownie prześladować tych postępujących po “tej drodze" i mogą czynić wszystko to “z dobrego sumienia", jak czynił Paweł. Jest nadzieja dla wszystkich takich, że w jakiś sposób Pan sprawi, że ich oczy wyrozumienia zostaną otworzone. My mamy większą nadzieję nawrócenia od błędu do prawdy tych którzy, w swojej ślepocie, są zajadłymi prześladowcami tych "idących tą drogą," aniżeli mamy dla tych, którzy są zimni i obojętni. Pan zapewnił pomoc tym, których serca są właściwie nastawione ku niemu. Prawdą jest, iż wielu, jak Ap. Paweł, mogą później gorzko płakać nad swoimi, w ignorancji popełnionymi uchybieniami, nad tym że omieszkali zastosować się do instrukcji Pisma Św., lecz w końcu Pan ich wyzwoli. Natomiast, jest mała nadzieja dla takich, którzy raz skosztowali dobrego słowa Bożego i mocy przyszłego wieku, i stali się uczestnikami Ducha Św.— jeśli tacy odpadną, możemy czynić wszystko co jest w naszej mocy dla ich przywrócenia, lecz nie możemy mieć wiele nadziei. Jak Apostoł mówi, że jest niemożliwym by takich odnowić ku nawróceniu. Żyd. 6:4-6.

POWSTRZYMANIE “SZKODLIWEGO" CZŁOWIEKA

W poprzedniej lekcji opisaliśmy o progresji prawdy; jak Pan błogosławił aktywność postępujących według jej zasad. Lecz Saul z Tarsu nadal energicznie przeciwstawiał się naśladowcom Pana i, jako dobrze obeznany z Zakonem, przed Sanhedrynem, najwyższym kapłanem i ludem, on śmiele i uparcie prowadził to prześladowanie. Widocznie, było to za jego zezwoleniem, że Szczepan został ukamienowany. Jego następnym posunięciem było by otrzymać upoważnienie od najwyższego kapłana w celu przywiedzenia Chrześcijan z Damaszku do Jerozolimy, by byli sądzeni przed Sanhedrynem, raczej niż mieliby być sądzeni w ich lokalnej synagodze. Ten autorytet był jemu dany i Paweł, z bandą mężczyzn - prawdopodobnie byli to zapaleńcy jak on sam, lub możliwe, że byli to upoważnieni słudzy, coś w rodzaju policji - zbliżali się do Damaszku około południa. Nagle, wpośród jasności południa, zabłysnęło światło jeszcze jaśniejsze, które padło wokoło niego i w tym olśnieniu padł na ziemię. Czy było to porażenie słońca? Nie! Była to wizja “Ponad jasność słońca w południe" — wizja Jezusa, Syna Bożego w chwale. Głos był także słyszany, nie tylko przez Saula, lecz przez jego towarzyszy, choć nie zrozumieli słów tak jak on. On usłyszał w hebrajskim języku poselstwo od Pana, “Saulu! Saulu! dlaczego mnie prześladujesz?" Drżący i pełen przerażenia, Saul zapytał, “Kim jesteś, Panie?" Odpowiedź była, “Jam jest Jezus, którego ty prześladujesz." (“trudno tobie” itd. aż do wyrazu “Wstań”, w wierszu 6, nie ma w starych rękopisach.) “Wstań, i wejdź do miasta, a tam ci powiedzą co masz czynić."

Co za otworzenie oczu Saulowego zrozumienia nastąpiło w tym momencie, gdy utracił swój naturalny wzrok z przyczyny Bożego miłosierdzia nad nim! Możemy lepiej wyobrazić sobie, aniżeli objaśnić, jak on mógł tłumaczyć sobie to zdarzenie. Z poczuciem własnej sprawiedliwości on był wierzącym w Boga i sprzeciwiał się herezji i heretykom. Niezawodnie, myślał o sobie jako mającym specjalnie wielką miarę Boskiego uznania, z powodu swej niestrudzonej gorliwości — a teraz nagle miał powiedziane, że Jezus w rzeczywistości był Mesjaszem! Takie znaczenie zawierało się w pierwszej naganie Pana, Saulu, Saulu, dlaczego mnie prześladujesz!" Saul był pewnym, że on czynił Bogu przysługę w prześladowaniu tych, co do których wierzył, iż byli gromadką heretyków, między którymi nie było wielu wielkich, mądrych, uczonych lub zacnych. Teraz ku jego zdziwieniu dowiedział się, że ta Chwalebna Istota z wizji wyraża się o tych poniżonych, nieuczonych, biednych, jako o będących jego braćmi, jego członkami," których cierpienia były częścią jego własnych.

SAUL UPOKORZONY I ŁAGODNY

Ten żarliwy Faryzeusz, lojalny i wyznaczony do rozpędzenia a nawet zgładzania heretyków, ten, który szczycił się swoją gorliwością dla Pana, w jednej minucie był upokorzony, nie tylko powaleniem na ziemię, ale czul się powalonym umysłowo oraz także w poczuciu swej własnej godności. Do miasta Damaszek, do którego spodziewał się wejść z wielką powagą, jako przedstawiciel Najwyższego Kapłana, głowy żydowskiego religijnego systemu, on wszedł w zupełnie innej postawie. Otworzywszy oczy potem gdy głos powiedział jemu by poszedł do miasta, Saul poznał że jest ślepym, tak że potrzeba było aby go prowadzono za rękę. On był tym tak przytłoczony, że przez trzy dni nie jadł ani pił. Zapewne, on dobrze znał Damaszek lub może zatrzymał się w gospodzie, lecz widocznie na najarystokratyczniejszej ulicy miasta, zwanej "Prostą" bo była cna rzeczywiście prostą jakich było bardzo mało w starożytnych miastach. Ona odznaczała się w tych czasach wąskich ulic, ponieważ jej szerokość była sto stóp, i miała po obu stronach rząd marmurowych kolumn dzielących ulicę od budynków.

ANANIASZ POSŁAŃCEM BOŻYM

Jeżeli jeden Ananiasz wspomniany w Piśmie Św. był potępiony za kłamstwo Bogu, inny, mający to samo imię, okazał się wiernym. On zamieszkiwał w Damaszku. Pan przemówił do niego w widzeniu, dając jemu wskazówki jak on ma znaleźć Saula i co ma uczynić jemu by przejrzał. Ananiasz zaprotestował mówiąc, że musi być jakaś omyłka, dlatego że ten człowiek Saul wyrządził dużo złego świętym w Jeruzalemie. On wiedział także o celu jego wizyty do Damaszku.

Pańskim zaleceniem co do Saula, Ananiaszowi, było,Oto się modli!" O! jak wiele zawiera się w tych trzech słowach! Możemy być pewni, że ci co w podobnie pokornym duchu przystępują do Wszechmocnego w modlitwie nie mają szkodliwych intencji. Jest prawdą, iż są także obłudne modlitwy, jak to nasz Pan zilustrował w przypowieści o Faryzeuszu i celniku, lecz, biorąc ogólnie, prywatna modlitwa może być uważana jako pewny wskaźnik uczciwego i skruszonego serca. W naszym ocenieniu tylko modlący się nawet z poświęconego ludu Pana, ledwie będą mogli otrzymać nagrodę. Jeżeli oni dostatecznie nie miłują Pana by złożyć jemu dzięki za jego miłosierdzia i nie przystępują do tronu łaski niebieskiej by otrzymać miłosierdzie i siły ku pomocy w każdym czasie potrzeby, wątpliwym jest by mogli mieć dostateczną moc by ostać się w doświadczeniach i próbach. Pragnęlibyśmy być pewnymi, że wszyscy nasi czytelnicy są wiernymi i żarliwymi w praktykowaniu modlitwy. Jesteśmy pewni co do tego względem wielu z nich, lecz pragnąc by w tym czynili postęp, upominamy ich by całym sercem objęli ten wielki przywilej. Ananiasz był pierwszym, któremu przypisane jest użycie słowa “święci" w zastosowaniu do naśladowców Jezusa. Jak to już dobrze rozumiemy, słowo to oznacza “świętobliwi," “uświęceni". Z pewnością, jest to stosowne imię dla wszystkich, którzy wyznają i starają się postępować śladami swego Mistrza. Niech każdy z nas stara się być godnym tego imienia, bez względu czy ono kiedykolwiek będzie zastosowane do nas lub nie.

“WYBRAŁEM GO SOBIE ZA NARZĘDZIE"

W odpowiedzi na protest Ananiasza, Pan w tym widzeniu rzekł do niego: “Idź, albowiem on jest moim wybranym naczyniem aby nosił imię moje przed pogan, przed królów i przed synów izraelskich. Ja pokaże mu, ile cierpień będzie musiał znosić dla imienia mego". Saul osobliwie nadawał się z urodzenia, wykształcenia i temperamentu do tej służby da której Pan go wybrał. On był naczyniem wybranym, i to o wielkiej pojemności. A jednak, on był tyko naczyniem. Tymi dobrymi rzeczami, które to naczynie miało nosić, były Boskie poselstwa miłości i miłosierdzia. Tak samo jest z wszystkimi powołanymi “członkami" kościoła. Jesteśmy jedynie naczyniami. Dostojność, zasługa, wartość są z Boga a nie z nas. 2 Kor. 4:7. My jesteśmy jedynie sługami Pana i jego kościoła. Nie mamy rozumieć, że Paweł był wybrany by pójść do nieba, ale był wybranym by być naczyniem miłosierdzia. Lecz nawet w tym względzie, jego wybór zależał od jego własnej chęci. Mówiąc o tej sprawie, on sam oświadcza, “Nie byłem nieposłusznym temu niebieskiemu widzeniu" Dz. Ap. 26:19. W innym miejscu Apostoł mówi nam, “Pan odłączył mnie z żywota matki mojej, i powołał z łaski swojej"— Gal. 1:15. Przypuszczalnie, w tym znaczeniu, że Boska opatrzność tak zrządziła i pokierowała, że on miał się urodzić w pewnych warunkach i otoczeniu, które by dodatnio wpływały by uczynić z niego takie właśnie naczynie dla Ewangelii, jakim on był teraz. Ten wybór jednak nie naruszył jego wolnej woli. On sam oświadcza, że mógłby być odrzuconym nawet gdy już był głosił innym.— 1 Kor. 9:27. Ta sama lekcja jest stosowna dla wszystkich nas. Pan tak może pokierować naszymi sprawami aby dać nam specjalne sposobności i przywileje w łączności z jego dziełem; od nas zależy czy będziemy z nich korzystali, Bóg dał nam wolną wolę — On nikogo nie zmusza. W każdym czasie możemy wycofać się z tej służby, lecz św. Paweł mówi: “jeśliby się kto cofnął, nie upodoba sobie dusza moja w nim" — Żyd. 10:38; B.T.

To wybrane naczynie miało nieść poselstwo łaski, 1) Do Pogan; 2) Do Królów 3) Do Izraela. Możemy widzieć właściwość głoszenia do Pogan w pierwszej kolejności. Możemy także widzieć, że taka osoba jak Św. Paweł miała nadzwyczajne sposobności służenia prawdzie, przy takich okazjach jak ta kiedy stanął przed Feliksem, “któremu zdał sprawę" co się jego samego tyczyło, o swoim nawróceniu, o Jezusie i Jego zmartwychwstaniu. Następne okazje świadczenia były przed Agrypą, Festusem i innymi — możliwie przed Cesarzem Neronem. (2 Tym. 4:16,17.) Żydzi nie byli pominięci; pamiętamy śmiałe wypowiedzenie Ap. Pawła i Barnabasza: “Wamci najpierwej miało być opowiadane słowo Boże" — Dz. Ap. 13:46.

DLA IMIENIA MEGO

Jak dziwnie to się słyszy: “Ja pokażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla imienia mego". Czy jest jakakolwiek inna służba niż ta dla naszego Pana, podjęta na tych warunkach — obietnice cierpienia? Jednak jak szczerym był Pan że nie powoływał swych uczniów pod jakimkolwiek mylnym zrozumieniem faktów! Jesteśmy powołani by cierpieć z Nim — by ofiarować siebie, nasze ziemskie korzyści — mieć udział w Jego krzyżu, i, by przez te doświadczenia, udowodnić, że zostaliśmy spłodzeni z Jego ducha, i że duch ten napełnił nasze serca i uczynił nas kopiami drogiego Syna Bożego. Wierność dla tej sprawy zapewnia nagrodę współdziedzictwa z naszym Odkupicielem w jego Królestwie; tych zaszczytów Królestwa nie można spodziewać się na żadnych innych warunkach. Apostoł rozumiał to i zdaje się podawać także tę samą myśl, że im więcej który z naśladowców Chrystusa ma udział w ucierpieniach Chrystusowych, w ciele, proporcjonalnie będzie miał dział w chwale, która z czasem będzie nam objawiona— w “członkach jego ciała."

Wyrażenie “dla imienia mego" wiele w sobie obejmuje. Ono włącza wszystko co ma styczność z Boskim planem, którego Jezus, Mesjasz, jest ośrodkiem. To włącza cierpienia dla prawdy, ponieważ prawda jest żywotnie połączona z “jedynym Imieniem". To włącza braci, dlatego, że oni mianują imię Chrystusa i pod tym imieniem są członkami jego ciała. To włącza całe dzieło Tysiącletniego królestwa, ponieważ On jest Głową tego wszystkiego. Przeto radujmy się ze wszystkich cierpień, które przychodzą na nas pośrednio lub bezpośrednio z przyczyny naszej wierności temu “drogiemu imieniu" i tych różnych przywilejów, które są z nim połączone.

“UKAZAŁ CI SIĘ NA DRODZE"

Zapewniony Boskim kierownictwem, że droga została otworzona dla niego do służenia prawdzie, Ananiasz już dłużej nie wahał się. “W zupełnej ufności wiary on przystąpił do Saula, mówiąc: “Saulu, bracie, Pan Jezus który ukazał ci się na drodze, przysłał mnie, abyś przejrzał i został napełniony Duchem Świętym”” (w. 12) Natychmiast, jakoby łuski spadły z jego oczu. Widocznie nader silny blask zniszczył powłokę oczu, która teraz zsunęła się. Wzrok jego został przywrócony, lecz niezupełnie. Do końca życia miał słabe oczy, co przeszkadzało mu w pisaniu listów, oprócz jednego, który, jak nadmienił, był napisany dużymi literami. Możemy sobie wyobrazić jak ta choroba oczu, pod pewnymi względami niekorzystnie wpłynęła na jego służbę dla Pana. Powierzchowność Ap. Pawła nie była pociągająca, a tym mniej teraz. Tylko potęga prawdy mogła mieć wpływ na słuchaczy.

Możemy sobie wyobrazić sympatię jaką upośledzenie Św. Pawła wywołało pomiędzy miłującymi braćmi. Mogę wam to zaświadczyć, że gdyby to było możliwe, bylibyście sobie oczy wyłupili, aby mi je dać" Gal. 4:15.

Apostoł Paweł, jako wybrane narzędzie miał mieć bardzo wydatny udział w Planie Bożym, w opowiadaniu Ewangelii, w związku z czym jego pokora była bardzo ważną. Niezawodnie, Pan przewidział, że to co jeszcze pozostało z jego wzroku będzie przypominało Pawłowi jak wielki błąd popełnił w swej gorliwości bez znajomości, i o Pańskim miłosierdziu nad nim. Te dwie myśli zapewne utrzymały go w pokorze i ufności, i prawdopodobnie były dla niego wielkim błogosławieństwem, chociaż prosił o odstąpienie tego bodźca ciała", aż Pan wskazał inaczej, mówiąc: “Dosyć masz na łasce mojej" (2 Kor. 12:9). Apostoł osądził, że jeżeli moc Boża wykonuje się w słabości, i jeżeli to znaczy, iż dana mu będzie łaska Pana w większej mierze, to jest zadowolony z swojego stanu i żałowałby gdyby ta słabość go opuściła. Moi Drodzy, zapatrujmy się na nasze próby, prześladowania i trudności w ten sposób — jako z dozwolenia Bożego dla naszego dobra. Bądźmy pewni, że Ten, który przyjął nas w związkach miłości i który spłodził nas przez swego Ducha i nazwał nas synami, nie zapomniał o naszym najwyższym dobru i nie dopuści byśmy byli próbowani i kuszeni nad możność naszą.

Saul modlił się i pościł przez trzy dni i noce i teraz odczuł przebaczającą miłość Pana, co było zamanifestowane w przysłaniu Ananiasza w harmonii z jego snem, i częściowym odzyskaniu wzroku. Z tym dowodem Boskiej łaski, on postanowił rozpocząć na nowo. Najpierw będzie ochrzczony by w ten sposób zasymbolizować swoje oddanie się Onemu Ukrzyżowanemu. Następnie będzie jadł dla pokrzepienia swego ciała, by te wznowione siły mógł użyć w służbie swego nowego Mistrza.

Czytamy, że Saul zaraz zaczął nauczać w synagogach, że Jezus jest Synem Bożym. Podziwiamy jego odwagę i szczerość! Niech ta ilustracja wzbudzi w naszych sercach głęboką ocenę głoszenia o Chrystusie, korzystając ze wszelkiej sposobności i naprawiając cokolwiek poprzednio uczyniliśmy niewłaściwie. Prawdopodobnie, Apostoł odczuł potrzebę specjalnego przygotowania dla tej służby Krzyża Chrystusowego. W każdym razie, przypuszcza się, że krótko po jego nawróceniu i krótko po jego kazaniach w Damaszku, Saul usunął się z tego otoczenia by pójść na pustynię, do Arabii. Możliwe, iż te trzy lata były spędzone w studiowaniu różnych zarysów Boskiego Planu. Niezawodnie, tam on otrzymał wizje, które napełniły go entuzjazmem do służby ogłaszania onego wielkiego poselstwa którego błogosławieństwa przeszły przez te wszystkie wieki do naszych czasów i są z nami dotąd. “Wszystkie życia wielkich mężów przypominają nam, że powinniśmy uczynić nasze życia wzniosłymi, i, odchodząc, pozostawić za nami ślady naszych stóp na piaskach czasu."

W. T. 4355-1909

Straż 1972 str. 84-88