R4010 do 4011

PROWADZENI DROGĄ KTÓREJ NIE ZNALI

Lekcja z drugiej Księgi Mojżeszowej 16:1-15

Złoty tekst: - "Jamci chleb on żywy, którym z nieba zstąpił" - Jan 6:51.

Wielce uradowani z wielkiego wybawienia mocną ręką Bożą, Izraelici, wciąż prowadzeni słupem obłoku, podróżowali do ziemi obiecanej drogą okrężną. Rozpoczęli podróż, która trwała czterdzieści lat, chociaż mogłaby być dokonana w czterdziestu dniach. Celem tak długiej zwłoki było wyćwiczenie ich w sprawiedliwości a jeszcze więcej w wierze. To byłoby korzystnym dla każdego narodu, a szczególnie dla narodu poddanego, zrodzonego w niewoli i nieprzyzwyczajonego do wolności i samodzielnego postępowania. Ponadto cielesny Izrael był zamierzony od Boga, aby stanowił typ, czyli figurę na duchowego Izraela i lekcje tamtego miały ilustrować lekcje tego drugiego. Ktokolwiek czytając historię Izraelitów nie zauważył, że oni i ich doświadczenia byli cieniem rzeczy przyszłych, ten nie uchwycił lekcji jaką Pan uczy. Doświadczenia i instrukcje, jakie naród ten otrzymał na puszczy, przypominają nam słowa poety: "Bóg działa tajemniczo by cudów Swych dokonać".

Pierwsza lekcja w tej podróży wykazała, że lud ten potrzebował nauczyć się wiary i ufności w Bogu. Ktoś mógłby myśleć, że plagi, jakie spadły na Egipt przyczyniając się do ich uwolnienia, były dla nich przekonywującym dowodem Boskiej łaski i powinny były upewnić ich, że Ten, który rozpoczął tak dobre dzieło dla nich, nie zaniecha ich ani opuści. Jednakowoż po trzech dniach drogi doszli do wód Mara gdzie doznali wielkiego zawodu, gdy znaleźli jak trafną była ta nazwa Mara, oznaczająca gorzkość. Wody były gorzkie i niemożliwe do picia. Wielkie szemranie zaczęło podnosić się z wszech stron, zawód był ogromny. Gdzie jest Mojżesz? Czemu te wody są tak gorzkie? Krzyk ludu do Mojżesza był w niewierze i gromieniu; lecz Mojżesz wołał do Pana z wiarą i Pan pokazał mu drzewo, które wrzucone do wody osłodziło ją, uczyniło ją możliwą do picia. Lekcja, jaką lud odniósł z tego, była z pewnością wartościowa, pobudzająca ich do większej ufności w Boga i do lepszego zrozumienia Jego opieki nad nimi.

Woda, jeden z najważniejszych elementów potrzebnych do istnienia ludzkiego, jest w Piśmie Świętym używana, aby przedstawiała prawdę - poselstwo Boże - nadzieję wiecznego żywota. W pewnym znaczeniu przymierze zakonu zawarte z Izraelem było taką nadzieją, takim źródłem wody, z którego Izraelici mogli pić, orzeźwiać się i otrzymać żywot wieczny. Jednakowoż zakon, chociaż był dobry pod wieloma względami, to jednak miał też pewne potępiające zastrzeżenia, które sprawiały, że Izraelici nie mogli otrzymać tego orzeźwienia i wiecznego żywota, których się spodziewali. Zakon niczego do doskonałości nie przywiódł, powiedział Apostoł i dodał, że to, co miało być ku żywotowi znalazło się ku śmierci. - Rzym.7:10.

Uleczenie gorzkich wód

Mojżesz, pośrednik przymierza Zakonu przedstawiał Chrystusa (Głowę i ciało). Pośrednika nowego przymierza, a drzewo, które Mojżesz wrzucił do onych wód ku ich osłodzeniu przedstawiało inne drzewo - to, o którym powiedział Apostoł: "Przeklęty każdy, który wisi na drzewie" (Gal.3:13). Drzewo to przedstawiało więc krzyż Chrystusowy, przewód, przez który wody prawdy i Boskiego zakonu staną się wodami łaski i błogosławieństw dla całej ludzkości, gdy w Tysiącleciu uwolnią wszystkich z niewoli szatana i grzechu, co było przedstawione w niewoli Egipskiej. Jak to wykazał Apostoł, niemożliwym jest aby Bóg uczynił nowy zakon pod którym miałby błogosławić ludzkość, albowiem zakon dany Izraelowi był dobry i doskonały, jakim zakon Boży zawsze musi być. Boskie obietnice przedstawione przez wodę zostały zatrute grzechem - Adamowym nieposłuszeństwem - i przez to były niekorzystne, czyli nie mogły dać pożądanego błogosławieństwa. Krzyż Chrystusowy zgładziwszy grzech Adamowy, zgładził też owo potępienie, jakie zakon Boży nałożył na ludzkość, co ostatecznie dozwoli Owemu wielkiemu pozafiguralnemu Pośrednikowi uskutecznić oną chwalebną obietnicę Bożą i orzeźwić wszystkich, którzy starają się postępować drogami Pańskimi. Nowe przymierze pomiędzy Bogiem a Izraelem, w którym wszystkie rodzaje ziemi mają również dostąpić błogosławieństwa, zostanie wnet zapieczętowane drogocenną krwią - zostanie zatwierdzone i stanie się czynne. Ono tylko czeka na dokonanie ofiar Dnia Pojednania, a w międzyczasie członkowie Kościoła pierworodnych wliczeni są za członków ciała Onego Pośrednika i mają dozwolone cierpieć z Nim - mieć udział w Jego ucierpieniach w obecnym czasie, aby także mogli mieć udział w Jego chwale w przyszłości, gdy Nowe Przymierze zostanie już zapieczętowane i przez nie błogosławieństwo Boże spłynie na wszelkie stworzenie.

Nowe stworzenie nie znajduje się pod zakonem, ale pod łaską - nie pod przymierzem zakonu ani pod nowym przymierzem, ale pod przymierzem pierwotnym, pod "wiecznym przymierzem", które brzmi: "W nasieniu twoim (Abrahamowym) błogosławione będą wszystkie rodzaje ziemi". Apostoł zapewnia, że przywilejem Kościoła pierworodnych, czyli tych, co uczynią swe powołanie i wybranie pewnym, jest stanowić członków owego "nasienia", które pod nowym przymierzem błogosławić będzie najprzód cielesnego Izraela a następnie wszystkie narody: "My tedy bracia, tak jak Izaak, jesteśmy dziatkami obietnicy" (Gal. 4:28). "A jeźliście wy Chrystusowi, tedyście nasieniem Abrahamowym, a według obietnicy dziedzicami" (Gal.3:29). Owo pierwotne przymierze, jak wyjaśnia to Apostoł, było obrazowo przedstawione w Sarze. To przymierze było matką naszego Pana i wszystkich Jego członków. Nie mamy nic do czynienia z przymierzem Agary, czyli z przymierzem zakonu, ani z przymierzem Ketury, to jest z nowym przymierzem, oprócz tego, że obietnica jest, iż przez nasienie przymierza Sary, potomstwa obu tych drugich przymierzy dostąpią błogosławieństw.

Dwanaście źródeł i siedemdziesiąt palm

Podróżując kilka godzin Izraelici przyszli do Elim, znamienne z tego, że było tam dwanaście źródeł i siedemdziesiąt drzew palmowych. Było to idealne miejsce do odpoczynku i symbolicznie może przedstawiać błogosławieństwa, jakie przychodzą po doświadczeniach. Dwanaście źródeł przypomina nam dwunastu Apostołów, szczególny dar, czyli błogosławieństwo Boże dla Kościoła. Przez dwunastu Apostołów doszła do nas orzeźwiająca woda żywota i oni będą również przedniejszymi w królestwie - w dziele błogosławienia Izraela i wszystkich narodów. Owe siedemdziesiąt palmowych drzew przypomina nam owych siedemdziesięciu, których Pan rozesłał później i których służba przedstawiała publiczne usługi sprawowane w wieku Ewangelii aż do żniwa, czyli zakończenia się tegoż wieku. Owym siedemdziesięciu było polecone, aby szli do każdego miasta gdzie Pan miał ostatecznie iść i powiedziane im było "Nie obejdziecie wszystkich miast Izraelskich a Syn Człowieczy przyjdzie", co znaczyło, że nasze poselstwo jest do wszystkich narodów, ludów, rodzajów i języków, gdziekolwiek możemy znaleźć słuchające ucho, z tym zapewnieniem, że zaledwie zdołamy dokonać tej pracy głoszenia dobrej nowiny narodom a Syn Człowieczy przyjdzie w mocy i wielkiej chwale Swego królestwa.

Nasza lekcja rozpoczyna się oświadczeniem, iż Izraelici ruszyli do Elim i szli w kierunku góry Synaj piętnastego dnia drugiego miesiąca, czyli akurat trzydzieści dni po spożyciu baranka i wyjściu z Egiptu. Zdaje się więc że obozowali w Elim około dwa tygodnie zanim zagłębili się w pustynię otaczającą górę Synaj, której jeden szczyt zwany był także górą Horeb, gdzie Bóg ukazał się Mojżeszowi w gorejącym krzaku. Nie tylko Mojżesz przechodził tą drogą kilka razy, lecz zna ją także i Aaron, gdyż pamiętamy, że po pierwszym Pańskim objawieniu przy gorejącym krzaku, On posłał Aarona do Mojżesza i ci dwaj spotkali się w Horeb na górze Bożej. To spotkanie się Mojżesza z Aaronem przed ocaleniem pierworodnych itd. może być rozumiane jako przedstawiające rozpoczęcie się wieku Ewangelii i zetknięcie się dwóch części dzieła Chrystusowego: Aaron mógłby przedstawiać ofiarnicze Jego dzieło jako kapłana, Mojżesz zaś przyszłe dzieło jako wodza narodu. Kościół pierworodnych był figuralnie przedstawiony w niższych kapłanach, w synach Aarona, a także w ciele Mojżeszowym, co również mogłoby ilustrować nasz udział w cierpieniach w obecnym czasie a także dziedzictwo z Nim w przyszłej chwale.

Podróż ludu ku górze Synaj mogłaby więc przedstawiać rozwijanie się wielkiego planu nakreślonego na początku, gdy Mojżesz i Aaron spotkali się według Boskiego zrządzenia; zebranie wszystkich zastępów Izraelskich przy górze Synaj przedstawiałoby nie błogosławieństwa jakie spłynęły na Kościół w dniu Pięćdziesiątnicy, ale te błogosławieństwa jakie wnet mają spłynąć na świat, na wszystkich tych co zechcą takowe przyjąć, pod nowym przymierzem. Przymierze uczynione z cielesnym Izraelem przy górze Synaj, przez Mojżesza pośrednika owego przymierza zakonu, przedstawia nowe i lepsze przymierze, jakie wnet zostanie uczynione z Izraelem, a ubocznie także z całą ludzkością, przez lepszego Pośrednika, czyli przez Chrystusa Głowę i ciało. Apostoł wykazuje to wyraźnie w swoim objaśnieniu podanym w liście do Żydów rozdział 12, gdzie opisał czas ucisku przy końcu tego wieku w łączności z zapieczętowaniem nowego przymierza i porównuje to z wydarzeniami przy górze Synaj, gdzie przymierze zakonu zostało zapieczętowane i wprowadzone w życie. Oświadczeniem Apostoła jest, że w tym zbliżającym się ucisku, wszystko, co może być potrząśnięte, tak ustrój polityczny, społeczny, religijny jak i finansowy, wszystko to zostanie potrząśnięte i załamane, aby pozostały tylko te rzeczy, które się nie chwieją. O tych niechwiejących się rzeczach Apostoł mówi, że spokrewnione są z królestwem Chrystusowym, w którym będziemy mieć dział, "przyjmując królestwo niechwiejące się". - Żyd.12:28.

"Chleb z nieba"

Podróżni mówią, że puszcza Synaicka nie jest wcale pusta. Jeden z podróżnych podaje takie objaśnienie: "Cała strona doliny, którą podróżowali Izraelici jest dotąd pokryta różnymi roślinami, które niezawodnie dostarczyły paszy dla ich bydła. W trawie rosnącej pod drzewami i krzakami znajduje się pełno ślimaków znacznego rozmiaru i lepszego gatunku. Chociaż dla nas takie pożywienie mogłoby się wydawać wstrętne to jednak tam uważane były jako łakocie. Te rośliny i ziemne skorupiaki dopomagały do wyżywienia ludu".

Możemy jednak domyśleć się że tak wielki zastęp ludu miał bardzo ograniczoną ilość pożywienia, a zrozumienie tych warunków dopomoże nam sympatyzować z nimi w ich szemraniu gdy mówili: "Obyśmy byli pomarli od ręki Pańskiej w ziemi Egipskiej, gdyśmy siadali nad garncy mięsa, gdyśmy się najadali chleba do sytości; bo teraz wywiedliście nas na tę puszczę, abyście pomorzyli to wszystko mnóstwo głodem". Zdawało im się, że ich pierwsze nadzieje zamarły, że Pan nie okazał im szczególniejszych względów i że powinni byli pozostać w niewoli Egipskiej. Widzimy, że brak im było wiary i że owe liczne lekcje plag, rozdzielenia morza i uleczenie wód w Mara nie nauczyły ich zupełnej ufności, że Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba prowadził ich, aby w nich wypełnić Swoją chwalebną obietnicę daną ich ojcom, tj. błogosławienie świata.

Jednakowoż ganiąc ich za brak wiary, nie możemy ganić ich za to, że pożądali pewnych koniecznych środków do życia; ani też Bóg nie ganił ich za to, ale czekał, aby oni zrozumieli i odczuli swe potrzeby, aby potem mogli lepiej ocenić ową hojność, w jaką zamierzył ich zaopatrzyć. W odpowiedzi na ich wołania Bóg zesłał im chleb z nieba - nie już upieczony, pokrajany i masłem posmarowany, ale według Swego zwykłego sposobu, uczynił im to, czego oni sami uczynić by sobie nie mogli; przygotował substancję, z której oni mogli naczynić sobie chleba. Proporcjonalne zsyłanie manny, jej każdodzienny opad przez tak długi okres czasu, zaznaczyło tę rzecz jako cud.

Są i inne manny pochodzące z puszczy Arabskiej. Jeden rodzaj wypływa kroplami z drzewa wrześniowego i jest to słodka, zgęszczona płynna substancja. Manna, którą handlują jest cieczą wypływającą z jesionu. Lecz żadna ze znanej w Arabii manny nie odpowiada tej o jakiej podane jest w drugiej Księdze Mojżeszowej. (1) Inne manny są tylko w małych ilościach i tylko w niektórych porach roku; (2) nie są odpowiednie na pokarm; (3) mogą być przetrzymywane przez nieograniczoną długość czasu. Manna dana Izraelitom ulegała zepsuciu po dwudziestu czterech godzinach, oprócz tej, którą zbierali szóstego dnia i która nie ulegała zepsuciu aż po czterdziestu ośmiu godzinach, co dawało Izraelitom sposobność odpoczywania w Sabat. Manna ta była mielona i pieczona jako chleb lub warzona. Przez ten cud manny Bóg uczył Izraelitów wiary w Niego jako w ich wielkiego żywiciela.

Dla duchowych Izraelitów znajduje się pewna lekcja także w łączności z ową manną. Ona nazywana jest w Biblii "chlebem anielskim", "chlebem mocarzów", oraz "chlebem z nieba" (Ps. 78:25). Był to pokarm dostarczony Boską opatrznością. Pan nasz Jezus powiedział, że On był pozafigurą owego chleba - że ów chleb przedstawiał życiodajne przymioty, jakie On posiadał i ofiarował za nas; aby umierający rodzaj ludzki mógł korzystać z Jego śmierci i otrzymać prawo do wiecznego żywota. Dzięki Bogu że niektórzy z nas mieli otworzone oczy i uszy wyrozumienia by mogli usłyszeć dobre poselstwo, jak wielką wartość miała śmierć Chrystusowa. Nie tylko to ale niektórzy z nas już zakosztowali, że dobrotliwy jest Pan i już karmimy się tym chlebem z nieba, radując się, że chleb ten jest nie tylko dla pierworodnych ale także dla całego Izraela, czyli dla wszystkich, którzy ewentualnie zechcą dojść do społeczności z Bogiem. Z Boskiego polecenia, nieco z tej manny zostało włożone do złotego wiadra i zachowane w arce przymierza wraz z tablicami zakonu, pod złotą ubłagalnią. Ta skryta manna przedstawiała nieśmiertelność, którą Pan przygotował dla Kościoła pierworodnych, którym postał poselstwo: "Temu co zwycięży, dam jeść z onej manny skrytej" (Obj.2:17). Ta nieskazitelna, skryta manna w złotym wiadrze przedstawia łaskę Bożą okazaną Kościołowi pierworodnych i uczy to co i w innych miejscach Pisma Świętego jest wyraźnie powiedziane; mianowicie, że "małe stadko" dostąpi życia nieskazitelnego, nieśmiertelnego. Gdy ci będą mieli wrodzone życie, resztę rodzaju ludzkiego w ich wiecznej doskonałości, będą zaopatrzeni w żywot wieczny.

"Przystąpcie przed obliczność Pańską"

Lekcja wiary miała być tak wyrażona przed zesłaniem manny, że jej opad był naprzód przepowiedziany i Izraelici byli zgromadzeni, aby oglądali chwałę Pańską. Spoglądali oni na obłok przedstawiający Pana i obłok ten zajaśniał szczególniejszym blaskiem. Gdy Aaron przemówił do zgromadzenia oznajmiając, że ich szemranie było nie przeciwko niemu i Mojżeszowi ale przeciwko Panu, wskazał na obłok, a oto chwała, czyli jasność Pańska ukazała się w obłoku i dał się słyszeć głos mówiący: "Usłyszałem szemranie synów Izraelskich; rzeczże do nich mówiąc: Między dwoma wieczorami będziecie jeść mięso, a rano nasyceni będziecie chlebem i poznacie żem Ja Pan Bóg wasz". Jak cierpliwie obchodził się Pan ze Swoim ludem - jak litościwie i dobrotliwie! Lud ten powinien był wołać do Pana: "Chleba naszego powszedniego daj nam dziś", lecz nie powinien był szemrać i domagać się czegoś tak dobrego jak garncy mięsa, jak mieli w Egipcie.

Wielu duchowych Izraelitów może uczyć się lekcji pod tym względem. Nie naszą rzeczą jest dyktować Panu, w co On ma nas zaopatrywać, lecz z wiarą mamy przyjmować cokolwiek nam daje według Jego obietnic; możemy prosić Pana, ale zawsze według Jego woli. "Wola Twoja niechaj się stanie", powinno być duchem naszego serca, a więc i duchem naszych modlitw. Ojciec nasz wie czego nam potrzeba, zanim my Go jeszcze prosimy i jest On bardziej chętny dać dobre dary Swym dzieciom aniżeli ziemscy rodzice swoim.

Przepiórki na dwa łokcie grubo

Podróżni opowiadają, że w porze wiosennej wielkie stada przepiórek często przelatują nad Arabską zatoką czerwonego morza. Przelatują w wielkich stadach i będąc zmęczone dalekim lotem nad morzem, lecą tak nisko, że łatwo mogą być schwytane ręką ludzką. Tristram powiedział: "Ja sam widziałem w Algierii jak pewnego poranka w kwietniu ziemia na kilka akrów (mórg) pokryta była przepiórkami; a po południu tego samego dnia nie było już ani jednej". Opis podany w czwartej Księdze Mojżeszowej 11:31, zdaje się wyrażać, że przy tej okazji przepiórek było około dwa łokcie grubo i niedowiarkowie wskazywali na to jako na absurd. Właściwym jest jednak rozumieć, że opis ten oznacza, iż wielka ilość przepiórek leciała nisko, nawet na dwa łokcie od ziemi tak, że mięsa pragnący Izraelici mogli łatwo je chwytać. Z późniejszego opisu wynika, że przepiórki nie były zsyłane regularnie, a tylko przy rzadkich okazjach - zdaje się, że tylko na puszczy Synaj i na puszczy Faran. - 4Moj.11:31-34.

Następnego poranka po otrzymaniu przepiórek Izraelici mieli nowe doświadczenie, otrzymali "ziarno z nieba". Opadło to z rosą, a gdy rosa zginęła ukazało się na puszczy coś drobnego, okrągłego jak szron na ziemi. Odtąd było to częścią ich regularnego zajęcia zbierać tę niebieską mannę, każda rodzina dla siebie. Słowo manna ma rzekomo znaczyć: Co to jest? A Mojżesz odrzekł: "Tenci jest chleb, który nam dał Pan ku jedzeniu". Zbierając te ziarna, mieląc je, robiąc z tego chleb itd., oni mogli ustawicznie przypominać sobie o Boskiej opatrznościowej pieczy nad nimi. Jak powinno to z każdym dniem coraz więcej utwierdzać ich w wierze i wierności ku Bogu! Jesteśmy więc zdumieni gdy raz po raz spotykamy objawy niewiary, skłonność do bałwochwalstwa itp. Jeżeli jest to dziwnym dla nas to powinniśmy pozwolić aby to wywarło na nas silne wrażenie, abyśmy mogli zastosować to do siebie. Bo czyż nie mamy onego prawdziwego chleba, który z nieba zstąpił? i czyż Bóg nie ułożył naszych spraw tak, że koniecznym jest abyśmy ustawicznie udawali się do tronu niebieskiej łaski, byśmy dostąpili miłosierdzia i łaskę znaleźli w każdym czasie potrzeby? Pomimo to czy nie jest prawdą, że serca wielu są tak obciążone pieczołowaniem o ten żywot, że ich wiara w Boga potrzebuje ustawicznego odświeżania? Jak mało jest takich co regularnie udają się do tronu łaski aby otrzymać ich zasób codziennego orzeźwienia! Jak mało z tych co należą do nowego stworzenia zrozumiewa że toż nowe stworzenie potrzebuje codziennego pokarmu, tak samo jak cielesny człowiek!

Zasób manny był piękną figurą na zasób łaski Bożej w Chrystusie. Manna musiała być zbierana codziennie; nie można było jej przetrzymywać do następnego dnia (oprócz Sabatu). Lekcją z tego mogłoby być, że ci, co nazbierają dużo Boskiej łaski i prawdy muszą także być rozdawaczami tejże. Bóg nie udziela prawdy na to, aby pomiędzy tymi, co ją przyjmują wytworzyć pewną duchową arystokrację. Jak często jednak to się przejawia. Ci co badają Słowo tylko dla samych siebie, nie łączą się z braćmi i nie dzielą się swymi błogosławieństwami, nie są w swoim dłuższym biegu tak zaawansowani jak można by się tego spodziewać. Nasze zbieranie manny ma być codzienne; nasze karmienie się niebieskim chlebem jest ustawicznym przywilejem; bez tego nie mielibyśmy dosyć siły do naszej życiowej podróży, lecz korzystając z tego będziemy mocnymi w Panu i niekiedy będzie nam dozwolone dopomóc drugim przez udzielenie im łaski Bożej.

Gdy nasz Pan powiedział o sobie, że był Chlebem z nieba, wielu z Jego słuchaczy nie mogło zrozumieć tego porównania, więc niektórzy mówili: "Twardać to jest mowa. Jakoż ten może nam dać ciało swoje ku jedzeniu?" (Jan 6:52,60). Oni nie zauważyli, że Pan był uosobieniem prawdy, wielkiego planu Bożego, który ześrodkowywał się w Nim, że On przyszedł, aby złożyć życie Swoje za świat, abyśmy my mogli żyć przez Niego. Jedzenie literalnego ciała Jezusowego wytworzyłoby tylko ciało, lecz jedzenie z Niego w znaczeniu przyswajania sobie Boskich błogosławieństw i litości w Nim przygotowanych, oraz w znaczeniu przyswajania sobie Jego ducha i usposobienia, jest właściwą myślą. Gdy przyswajamy sobie Pańskie przymioty to one stają się naszymi, gdy karmimy Nim nasze serca, stajemy się mocnymi w wierze i we wszystkich owocach Jego ducha. Zbierajmy więc codziennie naszą porcję manny i starajmy się używać ją codziennie rozumiejąc, że ona będzie naszą porcją aż dojdziemy do niebieskiego Chanaanu. Przeto wszelki zasób Boskiej łaski udzielany wiernym Pańskim, powinien zasilać naszą wiarę i ufność w Tego, który powołał nas z ciemności do Swej przedziwnej światłości.

W.T. 1907 - 183.

Straż 1938 str. 118 - 121.