R-3841

Bez przestanku módlcie się w pokorze

LEKCJA Z EWANGELII WEDŁUG ŚW. ŁUKASZA (Łuk. 18:1-14)

„Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu”

Znowu mamy lekcję o modlitwie, z różnych punktów zapatrywania. Uczniowie potrzebowali w tym względzie pewnej lekcji, której Pan udzielił im przez wypowiedzenie dwóch interesujących przypowieści. Pierwsza lekcja była względem wytrwałości w modlitwie, że powinni się modlić, a nie ustawać, nie słabnąć, nie zniechęcać się, gdy modlitwy ich nie były zaraz wysłuchane. Oni potrzebowali zapewnienia względem Boskiego charakteru, że Bóg chętnie wysłucha ich prośby i da im potrzebne i dobre rzeczy, we właściwym czasie i we właściwy sposób. Zwłoka w wysłuchaniu modlitwy miała być dla nich błogosławieństwem ku pomnożeniu w nich wiary i ufności.

NIESPRAWIEDLIWY SĘDZIA

Przypowieść ilustrująca to mówi o sędzim, który nie bał się Boga ani ludzi; nie zważał na przykazania Boże, ani na opinię ludzką, byle tylko dopiąć swoich samolubnych celów. Takimi są niektórzy sędziowie w krajach azjatyckich. W chrześcijańskich krajach wierzymy, że sędziowie są uczciwi i więcej godni zaufania, chociaż i tu trafiają się niesprawiedliwości, lecz są to wyjątki. W krajach wschodnich zaś niesprawiedliwość urzędników uważana jest za rzecz zwykłą. Urzędnicy zajmują dane urzędy tylko dla własnego zysku. W dawnych czasach i prawie aż do ostatniego stulecia, sędziowie byli nie tylko sędziami, ale i prawodawcami. Obecnie w krajach cywilizowanych funkcje te są rozdzielone; prawodawczy wydział rządu oddzielony jest od sądowniczego i wykonawczego wydziału, co jest korzystnym dla publiki i pomaga w zaprowadzeniu sprawiedliwości.

Do niesprawiedliwego sędziego naszej przypowieści przyszła pewna pokrzywdzona wdowa i prosiła, ażeby się pomścił jej krzywdy. Nie będąc zamożną, nie mogła dać łapówki, dlatego jej żądania sprawiedliwości sędzia ignorował. Pomimo to ona nie ustąpiła, aż sędzia przyznając sam, że nie z powodu zamiłowania do sprawiedliwości, ale ze samolubnych pobudek, aby uniknąć jej naprzykrzania się, zajął się jej sprawą i załatwił ją sprawiedliwie.

BÓG NIE JEST NIESPRAWIEDLIWY

Przypowieść nie przyrównuje niesprawiedliwego sędziego do naszego niebieskiego Ojca; nie uczy, że Bóg jest niesprawiedliwym. Przeciwnie, podaje kontrast między obydwoma. Podaje myśl i naukę, że jeżeli niesprawiedliwy sędzia tylko z samolubnych pobudek zajął się sprawą wdowy, daleko więcej nasz Ojciec niebieski, który jest sprawiedliwym, miłosiernym i dbałym o sprawy ich dzieci, wysłucha ich modlitwy. Dlatego jeżeli mniemamy, że zachodzi jakaś ważna sprawa, która wymaga gorącej modlitwy, a nie otrzymujemy prędkiej odpowiedzi, nie sądźmy, że Bóg jest niesprawiedliwym sędzią, który nie dba o nasze sprawy, bo nie możemy go przekupić itp.; ani mniemajmy, że jest tak obojętnym, że dopiero po długim naprzykrzaniu się, nas wysłucha. Raczej mamy rozumieć, że nasz Ojciec niebieski jest miłosiernym; ramię Jego nie jest ukrócone, żeby nie mogło nam usłużyć. Jego miłość nie słabnie, ale jest nadal gorącą; miłuje nas, jako ojciec swoje dzieci. Opierając się na znajomości Jego charakteru i ufając, że jest wierny, powinniśmy być cierpliwymi i wierzyć, że On uczyni zadość naszym prośbom, według Swojej mądrości, miłości i mocy. Mamy wierzyć, że On sprawi, aby wszystkie rzeczy pomagały tym, którzy go miłują i według Jego postanowienia powołani są.

Nasz Pan, stosując ową przypowieść, rzekł: „Bóg izali się nie pomści krzywdy wybranych Swoich, wołających do Niego we dnie i w nocy?” Chociaż może się zdawać, że nie spieszy Mu się. Nauka z tego jest, że mamy ufać Bogu i Jego obietnicy, że ostatecznie słuszność zatriumfuje. Nasza ufność ma dojść do absolutnej wiary, która mając obietnice, nie będzie wątpić, ale czekać. Którzy w taki sposób z wiarą i ufnością przystępują do Boga, będą to często czynić i za każdym razem będą posileni. Tacy nie przystąpią do Boga w nadziei, że On stosownie do ich modlitwy zmieni swoje zarządzenia i plany, które są sprawiedliwe. Przeciwnie, oni, wierząc obietnicom, przystępują do Boga, aby otrzymać ulgę i mieć społeczność z Nim, aby przez modlitwę upewnić się, że Ojciec ich nadal miłuje i w czasie odpowiednim wyrwie ich z niewoli grzechu, śmierci i przeciwnika. To może nie stanie się od razu, ale, jeżeli mamy silną wiarę, to przy każdej zwłoce otrzymamy błogosławieństwo, co będzie dla nas nagrodą.

Pan dalej mówi: „Powiadam wam, iż się pomści krzywdy ich w rychłe”. To może znaczyć, że gdy przyjdzie odpowiedni czas, ażeby lud Boży był wybawiony, Bóg uczyni to niezwłocznie. Załatwi się z przeciwnikiem i z całą machinacją niesprawiedliwości, która pod dowództwem księcia tego świata, zajęła ważne stanowisko w sprawach ludzkości, sprzeciwiając się prawdzie i sprawiedliwości. Możemy też rozumieć, że to, co Pan powiedział, znaczyło, że Bóg w rychłe zaprowadzi Swoje sprawiedliwe Królestwo. Z punktu światowego zapatrywania, przeszło osiemnaście stuleci, od złożenia okupu do ustanowienia Królestwa, jest długim okresem czasu, jak więc można było powiedzieć, że to miało się stać „w rychłe?” Odpowiadamy, że „dzień u Boga jest jako tysiąc lat, a tysiąc lat jako jeden dzień”. Z tego punktu zapatrywania, ten okres czasu byłby niecałe dwa dni. Rzeczy te należy brać z punktu Boskiego zapatrywania. Oba powyższe poglądy są zgodne z Biblią, dlatego nie potrzebujemy dyskutować, który z nich Pan miał na myśli, może oba.

„IZALI ZNAJDZIE WIARĘ”

Oddzielnie od przypowieści, Pan dodał zdanie: „Ale gdy przyjdzie Syn Człowieczy, izali znajdzie wiarę na ziemi?” Przez to Pan dał do zrozumienia, że w czasie, gdy On przyjdzie po wtóre, aby ustanowić swoje Królestwo, będzie wielki brak wiary, prawie wcale jej nie będzie. Podobnie jak było za czasów Jego pierwszego przyjścia, jak czytamy: „Do swojej własności przyszedł, ale Go właśni nie przyjęli”. Podobnie przy końcu tego wieku, podczas wtórej obecności i ustanowienia Swego Królestwa, On doświadczy i wypróbuje nominalnego duchowego Izraela. Po wtóre przyjdzie do Swojej własności, ale jego właśni nie przyjmą Go nie znajdzie prawdziwej wiary na ziemi. Dalej odnośnie pierwszego przyjścia, czytamy: „Lecz którzy Go kolwiek przyjęli, dał im tę moc, by się stali synami Bożymi” (Jana 1:12). Tak i przy wtórym przyjściu: tym, którzy mieli wiarę i przyjęli Go, dał im szczególne błogosławieństwa.

Łącząc te słowa z naszą przypowieścią, przychodzimy do wniosku, że Kościół, wybrani, Maluczkie Stadko, przez cały Wiek Ewangelii miał stale spodziewać się pomocy i wybawienia, lecz nie miał zupełnie być wybawiony, aż przy pierwszym zmartwychwstaniu, przy wtórym przyjściu Mistrza, w czasie ustanowienia Jego Królestwa. W zgodzie z powyższym apostoł napominając, mówi: „Nie mścijcie się najmilsi, ale dajcie miejsce gniewowi. Albowiem napisano: Mnie pomsta, a Ja oddam, mówi Pan”. (Rzym. 12:19.) Tak więc spostrzegamy, że całe Pismo jasno wskazuje, że podczas wtórego przyjścia naszego Pana będzie dzień ucisku, dzień gniewu Bożego i odpłaty za złości ludzkie. Prorok tak to określił: „Albowiem dzień pomsty jest w sercu Moim, a rok odkupionych Moich przyszedł”. I znów czytamy: „Albowiem to dzień pomsty Pańskiej będzie i rok odpłaty, aby się pomszczono Syonu” (Iz. 63:4, 34:8.

Biorąc, jako całość, nauka naszej przypowieści jest, że lud Boży musi być cierpliwym i nie oddawać złem za złe swoim przeciwnikom, ale ma miłować nieprzyjaciół i czynić dobrze tym, którzy złość wyrządzają. Prosić mamy Boga o taką pomoc, jaką by On uważał za stosowne, a choćby zupełna ulga długo nie nadchodziła; my przez wiarę powinniśmy się czuć odświeżeni i mieć pokój, wiedząc, że już czas bliski jest, gdy wszystkie obietnice, wypełnią się obficie. „Według wiary twojej niech ci się stanie”. Ci, co mają mało wiary i ufności w obietnice Boże, mało będą się modlić, a w następstwie tego trudno im będzie zdobyć więcej wiary i błogosławieństwa, i dlatego nie będą się mieli, z czego radować. Natomiast ci, co mają silną wiarę, wielce oceniają Boga, stale przystępują do tronu Jego łaski, wierząc w chwalebny wynik ich modlitwy i starań. Ci dostępują pewnej radości już teraz, a zupełną radość otrzymają w przyszłości.

MODLITWA SAMO – USPRAWIEDLIWIAJĄCYCH NIE JEST PRZYJEMNA

Z pośród klas żydowskich faryzeusze byli bardzo moralnymi, pobożnymi i akuratnymi, lecz tylko powierzchownie. Pan o nich powiedział, że wewnątrz byli dalekimi od tego. Tylko On sam był zdolny wydać srogie oskarżenie, że oni byli grobami pobielanymi. Pięknie wybielonymi z, zewnątrz, lecz wewnątrz pełno zgnilizny. W obecnych czasach też jest podobna klasa, wśród chrześcijaństwa, która powierzchownie jest moralna, bardzo ścisła i skrupulatna, lecz nie jest przyjemna Bogu. Tacy chlubią się swoją sprawiedliwością; nie zdają sobie sprawy z tego, że jeżeli z natury są nieco mniej upadłymi od innych, to jeszcze nie mają się, czym chlubić, ponieważ daleko im do zupełnej doskonałości. Przypowieść zdaje się wskazywać, że Bóg ma więcej sympatii i litości dla tych, którzy są szczerzy i pokorni, choćby byli bardziej upadli, aniżeli dla stojących wyżej moralnie, lecz mniej pokornych.

Druga przypowieść mówi o dwóch, którzy weszli do świątyni, aby pomodlić się według zwyczaju. Jeden z nich był faryzeusz, sam siebie usprawiedliwiający, moralny, pod wieloma względami dobry człowiek, bardzo poważający własne uczynki i swoją doskonałość w zachowaniu Boskich praw. Drugi mężczyzna był to człowiek z niższej klasy, rozumiejący, że miał więcej słabości i upadków. Faryzeusz stał i modlił się sobie; oczywiście modlitwa nie doszła do Boga. Prawdziwie mówiąc, on modlił się sam sobie, sam siebie wysłuchał, pogratulował sobie i na ogół radował się swoim samo-usprawiedliwieniem. Jego modlitwa nie była taką, aby Ojciec niebieski mógł ją uznać; ponieważ On szuka takich, którzy by „Go chwalili w duchu i prawdzie” (Jana 4:23). Zdaje się jest niemożliwym, ażeby ktoś mógł przystępować we właściwym duchu do Boga, jeżeli nie widzi swoich słabości, niedoskonałości i upadków, i gdy nie widzi potrzeby ich uleczenia w sposób przez Boga naznaczony.

MODLITWA SAMO-USPRAWIEDLIWIAJĄCEGO SIĘ

Faryzeusz mówił: „Dziękuję Tobie Boże, żem nie jest, jako inni ludzie, drapieżni, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik” (Łuk. 18:11). Faktycznie modlitwa taka, o ile byłaby prawdziwą, wyrażałaby litościwy stan serca, za co należałoby dziękować Bogu. Prawdziwi chrześcijanie, będący w społeczności z Bogiem, mają grzechy przykryte szatą sprawiedliwości Chrystusowej, spłodzeni z Ducha Świętego, których serca stopniowo są przekształcane, mają wszelki powód dziękować Bogu, że się różnią od większości ludzi. Lecz nie mają się, czym chlubić, bo jak apostoł mówi: „Cóż masz, czego byś nie wziął? Któż cię różnym czyni?” (1 Kor. 4:7). Jeżeli tedy uznajemy, że różnica, jaka jest między nami a innymi ludźmi, jest dziełem Bożym, dziełem Jego łaski, a nie naszą zasługą, to jesteśmy we właściwym stanie serca. Wszyscy, którzy tak rozumieją, słusznie powinni dziękować Bogu, że pod tym względem różnią się od innych. Bo On nas uczynił różnymi, z Jego łaski jesteśmy tym, czym jesteśmy.

Z faryzeuszem naszej przypowieści była ta trudność, że on nie dziękował Bogu za to, że Bóg uczynił go różnym. Dziękował za to, że on sam siebie uczynił różnym. On ufał w swoich uczynkach ciała, które nie były takimi, aby Bóg mógł je przyjąć. Zatem Bóg odrzucił faryzeusza, podobnie jak faryzeusz odrzucił przypisane usprawiedliwienie, oparte na ofiarach dnia pojednania. W teraźniejszym czasie byłoby tak samo z nami, jeżeli chełpilibyśmy się sami w sobie w jakikolwiek sposób. Ktokolwiek modli się na podobieństwo owego faryzeusza, powinien wiedzieć, że taka modlitwa nie idzie do Boga, jest tylko przechwałką, z której niema żadnego pożytku. Właściwa postawa w modlitwie jest, gdy rozumiemy, że wszystko, czym jesteśmy, z Boga jest, który wyróżnił nas i trzyma nas mocą Swoją, pokrywając nasze słabości szatą sprawiedliwości Chrystusowej. On przygotowuje nas do chwały, czci i nieśmiertelności. Rzeczy te obiecał nam, jeżeli będziemy wierni i posłuszni Jego nauce i kierownictwu. Lud Boży powinien upewnić się przed tronem łaski, że nie jest drapieżnym, niesprawiedliwym lub cudzołożnym, jak inni ludzie. Zgodnie z orzeczeniem naszego Pana: „Jeżeli byście byli ze świata, świat co jest jego miłowałby, lecz iż nie jesteście ze świata, alem Ja was wybrał z tego świata, przetoż was świat nienawidzi” (Jana 15:19.) Powinniśmy się radować, jeżeli mamy świadectwa, że jesteśmy odłączeni od świata, lecz nie mamy się chełpić, lub rozumieć, że dopięliśmy tego przez własne zdolności, lecz, jak to już wykazaliśmy, że z łaski Bożej jesteśmy tym, czym jesteśmy.

Faryzeusz, chwaląc się, mówił, że pości dwa dni w tygodniu i dawał dziesięcinę ze wszystkiego, co miał. Poszcząc, on czynił więcej niż Zakon od niego wymagał i z tego powodu niewątpliwie czuł się lepszym. Lecz z punktu Boskiego zapatrywania, uczynki nas nigdy nie usprawiedliwiają. Gdybyśmy poszcząc zagłodzili się nawet na śmierć, i tak z tego nie mielibyśmy żadnej zasługi. Uczynki nie mają żadnej wartości, jeżeli nie uznawalibyśmy własnej niedoskonałości i nie widzielibyśmy potrzeby usprawiedliwienia, które możemy otrzymać przez wiarę w Jezusa. Zaś w Wieku Żydowskim usprawiedliwienie było figuralnie przypisywane narodowi żydowskiemu, na podstawie ofiar dnia pojednania. Lud Boży w czasach obecnych może otrzymać wiele korzyści z postu. Post, znaczy odmawianie sobie czegoś. Możemy być pewni, że odmawianie sobie pokarmów nie jest najważniejszą rzeczą w oczach Bożych. Jest wiele innych pożądliwości ciała, które naśladowcy Pańscy powinni starać się kontrolować, zmniejszać i umorzyć, aby przez to mogli lepiej karmić się i rozwijać duchowo.

CHEŁPIENIE SIĘ Z DAWANIA DZIESIĘCINY

Dawanie dziesięciny było właściwym; Bóg rozkazał, ażeby dziesięcina była oddawana z wszystkiego dochodu i dobytku. Zatem, gdy ktoś stosował się do tego rozporządzenia, nie miał się, czym chlubić. Szczególnie, gdy weźmiemy pod uwagę, że Bóg jest hojnym dawcą wszelkiego daru dobrego. Jakżeż ktoś mógłby się pysznić lub chlubić z dawania dziesięciny? To raczej wskazywałoby na samo – zadawalający stan serca, niezdolny do większego poświęcenia, jakie jest wymagane od domu synów, czyli naśladowców Jezusa. Ci mają poświęcić wszystko Panu i od tego czasu być niejako szafarzami, gotowymi zdać rachunek jak wykorzystali każdą sposobność, jak użyli każdego dolara lub talent. Czy święci będą skłonni do chełpienia się ze służby Panu i zaparcia samego siebie? Poważne zastanowienie się nad tym wykaże im, jak mało mogą dokonać nawet najenergiczniejsi z nich i wtedy ze wstydem wyznają, że z tego, co poświęciliśmy Bogu, oddają zaledwie małą odrobinę.

BOŻE BĄDŹ MIŁOŚCIW MNIE GRZESZNEMU

Celnik ilustruje tych, co nie wynoszą się swoją pobożnością. Pokornie usposobieni ludzie, zdając sobie sprawę z tego, że nie mogli żyć według doskonałych praw Bożych, a będąc zniechęceni twierdzeniami faryzeuszy, że powinni przykazania zachowywać, popadli w tym większe zwątpienie, stawali się niedbałymi i bardziej grzesznymi. Celnik – w naszej przypowieści – nie śmiał przystąpić bliżej do świętych przydziałów świątnicy, ale stał z daleka. On widział wielką różnicę pomiędzy Boską doskonałością, a swoją niegodziwością i niedoskonałością. Bił się w piersi, jakby chciał powiedzieć, że godzi się na śmierć, jako zasłużoną karę Bożą. Pomimo to prosił o miłosierdzie – „Boże, bądź miłości w mnie grzesznemu!” Aczkolwiek na zewnątrz (sądząc z ludzkiego punktu zapatrywania) nie był tak dobry, lub moralny, jak faryzeusz, to jednak z punktu Boskiego widzenia, serce celnika było lepsze, o nim było więcej nadziei. Nie ufał w samym sobie, dlatego był w korzystniejszym stanie do dostąpienia łaski Bożej, którą można otrzymać tylko na warunkach wiary i pokory. Nasz Pan zaznaczył, że z tych dwóch, celnik – pomimo że powierzchownie nie był tak moralny, nie tak szlachetny, to jednak wewnętrznie więcej nadawał się, aby być przyjętym od Boga, był więcej usprawiedliwiony, aniżeli faryzeusz. Następnie, jako wynikającą z tego naukę, nasz Pan wypowiedział te słowa:

„ALBOWIEM, KTO SIĘ WYWYŻSZA, BĘDZIE PONIŻONY, A KTO SIĘ PONIŻA, BĘDZIE WYWYŻSZONY”.

Bardzo często w Piśmie Świętym Pan zwraca uwagę na potrzebę pokory, zapewniając, że bez niej nie będziemy mogli wejść do Królestwa, chociaż posiadalibyśmy inne kwalifikacje. W przypowieści, którą rozważamy, wzór pokory jest pokazany w celniku, zaś brak tejże w faryzeuszu. Z tego można wyciągnąć jedyny wniosek, że tylko pokorą wewnątrz ozdobieni, są gotowi wyznać, że są grzesznikami, niegodnymi łaski i miłości Bożej, potrzebującymi usprawiedliwienia i przebaczenia zgotowanego dla nas w Chrystusie. Co więcej, gdybyśmy okazali pokorę, przyszli do Pana i byli przyjęci, a później utracili ją, to i nasze stanowisko w Chrystusie byłoby zachwiane. Pycha oznacza zadowolenie z samego siebie, kto by się tak czuł, ten ignoruje Pana, bo On powiedział: „Beze mnie nic uczynić nie możecie” (Jana 15:5).

Niestety, wielu z tych, którzy do pewnego stopnia poznali Boga i Jego plan, nie dostąpią zbawienia z braku pokory; ponieważ tacy nie mogą dopatrzyć się swoich błędów i wyznać ich przed Bogiem, aby otrzymać od niego łaskę i miłosierdzie. Wielu z tych, którzy posiadali wiarę i zostali omyci z grzechów swoich, z czasem, z braku pokory, popadają w wyniosłość i pychę, co na pewno zaszkodzi im jako nowym stworzeniom, niwecząc nadzieję udziału w Królestwie naszego Pana, w którym tylko ci, co się uniżają, będą wywyższeni.

W.T. R-3841 – 1906 r.
Straż 04/1944 str. 57-61

Do góry