R-3777

Igranie z sumieniem

LEKCJA Z EW. WEDŁUG ŚW. MARKA (Mar. 6:14-29).

„Nie upijajcie się winem, w którym jest rozpusta” – Efez. 5:18.

Igranie z sumieniem jest jednym z największych niebezpieczeństw w czasach obecnych, tak jak było zawsze w przeszłości. Niniejsza lekcja podaje nam ilustrację w tym względzie, pokazując jak Herod Antypas, król Galilei i Berei, igrał ze swoim sumieniem i przez to został usidlony do cudzołóstwa i do morderstwa. Każdy człowiek myślący i mający nieco doświadczenia przyzna, że grzechy zakradają się zwykle stopniowo. Żaden nie stacza się z czystości do głębi grzechu w jednym momencie. Zwykle bywa nieznaczny początek, w którym głos sumienia odzywa się i usłuchanie tego głosu może zapobiec nieszczęściu popadnięcia w większe przestępstwa, lecz gdy głos ten nie jest słuchany, staje się on coraz słabszy, wpływ jego na życie danej osoby niknie, aż uśpiwszy sumienie zupełnie, zewnętrzne postępowanie przechodzi ze złego w gorsze, usidlając daną osobę i czyniąc ją niewolnikiem rozpusty, złodziejstwa lub morderstwa, albo wszystkich tych występków, nie dając szansy wyrwania się z tego. Ile to osób doszedłszy do tego opłakanego stanu, pragnęło otrzymać jeszcze raz tę sposobność, jaką mieli na początku, tj. usłuchania głosu sumienia i obrania drogi sprawiedliwości!

„DUCH ZDROWEGO UMYSŁU”

Cały świat przechodzi takie doświadczenie do pewnego stopnia, bo chociaż jesteśmy zdegradowani i upadli, jako rodzaj to jednak nie jesteśmy zdegradowani zupełnie. Wciąż jeszcze pozostaje w każdym z nas nieco zdrowego rozsądku, nieco sumienia i nieco zdolności do rozeznawania prawdy od fałszu, sprawiedliwości od niesprawiedliwości, dobrego od złego. Chrześcijanie na początku ich nowego żywota może nie mieli tych przymiotów więcej ani mniej od innych ludzi, lecz poświęciwszy się Bogu i Jego służbie, mają to zapewnienie, że będą wyuczeni od Boga. Będąc tak uczonymi, ich pojęcia o dobrym i złym rozjaśniają się – wyzbywają się przesądów, mniej kierują się wrażeniami, mając natomiast pewniejszą instrukcję Słowa Bożego, przez którą mogą coraz lepiej poznawać, co jest dobre a co złe. Sumienie jest zawsze to samo, tylko otrzymało więcej objaśnienia i ono musi być w chrześcijaninie nie mniej baczne aniżeli w osobie światowej.

Przeciwnie, zasileni duchem zdrowego umysłu, poświęciwszy swoje wszystko Panu i prowadzeni wielkimi i kosztownymi obietnicami Słowa Bożego, mają oni wszelki powód do słuchania głosu sumienia uważniej aniżeli kiedykolwiek przedtem. Oświeconemu chrześcijaninowi, którego rozsądek kierowany jest Boskim objawieniem, czyli Pismem świętem, głos sumienia staje się rzeczywiście głosem Bożym i posłuszeństwo temuż jest konieczne. Jakiekolwiek przestąpienie jego przykazań sprowadza pewne nieszczęście i to poważniejsze aniżeli zwykłemu człowiekowi cielesnemu, ponieważ chrześcijanin podjął pewne wyższe stopnie i otrzymał wyższą znajomość. Dlatego dla chrześcijanina sprawa słuchania głosu sumienia może oznaczać wieczne życie albo wieczną śmierć – wtórą śmierć. A nawet pomiędzy tymi, co osiągną, żywot wieczny, Pismo Święte pokazuje, że będą dwie klasy – „więcej niż zwycięzcy”, czyli „Maluczkie Stadko”, którzy będą dziedzicami Bożymi i współdziedzicami Chrystusowymi, oraz „Wielkie Grono”.

Możemy być pewni, że należący do tej pierwszej klasy, pilnie słuchali głosu sumienia i dobrowolnie, chętnie i szybko postępowali za jego kierownictwem, jako za głosem prawdy, za głosem Pańskim mówiącym przez Jego Słowo i przez Jego opatrzność, prowadzącym ich z łaski w łaskę i z chwały w chwałę aż do ich ostatecznej przemiany w pierwszym zmartwychwstaniu. Dla tej drugiej klasy, tj. dla klasy Wielkiego Grona, z księgi Objawienia r. 7, sumienie też będzie owym kierownikiem, przez którego osiągną swoje miejsce przed stolicą w czci i błogosławieństwach, którymi Pan ich obdarzy, jako zwycięzców z świata. Czemuż tedy sumienie zaprowadzi ich na niższy poziom chwały, małe stadko zaś na wyższy poziom, czyli do Boskiej natury? Nie dla tego, że sumienie, jako głos Pański, prowadziło ich inaczej, ale dla tego, że słuchali tego głosu mniej uważnie, mniej gorliwie, z mniejszą pilnością i z mniejszą oceną jak wiele zależy na ich postępowaniu za głosem sumienia.

SUMIENIE HERODOWE DRĘCZYŁO GO

Herod, o którym jest mowa w naszej lekcji (Antypas), był synem „Heroda wielkiego”, który pobił niemowlęta Betlejemskie, w zamiarze, aby pokrzyżować Boski program. Palestyna była pod bezpośrednią kontrolą rzymskich władców, którzy zamiast uwiecznić królestwo Herodowe, podzielili je i jedną czwartą część tegoż dali jego synowi, Herodowi, Antypasowi, który jest główną figurą niniejszej lekcji. Herodiada, piękna i ambitna niewiasta z rodu Kleopatry, wnuczka Heroda wielkiego, w swej ambicji, aby zostać królową, poślubiła swego najstarszego wuja, Filipa, mniemając, że jemu przypadną królewskie zaszczyty z rąk rzymskiego cesarza. Lecz Filip został pominięty i Antypas został tetrarchą (tj. rządcą jednej czwartej części królestwa). Herodiada została wielce zawiedziona i gdy Herod Antypas przybył do Rzymu, aby dostąpić królewskiego zaszczytu, ona postarała się, aby on był podejmowany w domu jego brata, czyli w jej domu i sposobność tę wykorzystała, aby usidlić go swoim osobistym czarem, tak, że gdy Herod odjechał do swego królestwa, ona pojechała z nim.

Tu widzimy rozstajne drogi dla tych dwu osób i jak oboje obrali złą drogę; Złota Reguła i wrodzony instynkt ku sprawiedliwości powinny ich były powstrzymać od tej drogi. Nie ulega wątpliwości, że tak jedno jak i drugie odczuwało naonczas pewien głos sumienia, na który zatwardzili swe serca. U owej niewiasty głos sumienia zasilony był jeszcze nie tylko węzłem niewieściej czystości, ale i ślubem małżeńskim, co powinno było ją tym więcej wstrzymywać od tej złej drogi. Mężczyzna ów także posiadał sumienie i wiedział, że przyjmując względy od swej bratowej, gwałcił małżeńskie śluby wobec swej własnej żony; musiał on także rozumieć, że nadużywając w tak nikczemny sposób gościnności swego brata, popełniał czyn niegodny brata. Miał on też dosyć znajomości o żydowskim Zakonie, aby wiedzieć, że taki postępek był obrzydłym w oczach Bożych.

To przywiezienie przez Heroda do swego pałacu Herodiady, jego bratowej, (dla której był on także wujem), w roli kochanki, wywołało wielki skandal w całej Palestynie, ponieważ ludność pouczona Zakonu, rozumiała, że ich rządca żyje w jawnym gwałceniu tegoż Zakonu. Jego prawowita żona upokorzona i zgnębiona obecnością tej uzurpatorki, uzyskała zezwolenie na wyjazd z Galilei na drugą stronę jeziora, czyli do innej części państwa, do zamku Machaerusza. Była ona córką arabskiego króla Aretasa i wnet powróciła do domu jej ojca. Aretas został całą tą sprawą mocno rozgniewany i groził Herodowi wojną.

HEROD GROMIONY

Misja Jana Chrzciciela była wtedy u szczytu swego rozwoju. Jan gromił grzech w wszelkiej jego formie i gdy postępek Heroda doszedł do jego wiadomości, Jan napiętnował takowy publicznie, mówiąc, że było to przeciwko Zakonowi, aby Herod miał swoją bratową i siostrzenicę za żonę. Grecki tekst wskazuje, że to nie było mówione tylko raz, ale jakoby „Jan mawiał” – ustawicznie głosił, że wielkie zło czynione było przez naczelnika narodu. Ponieważ naród żydowski mienił się być i był wybranym ludem Bożym, przyznając, że żyje według Zakonu we wszystkich szczegółach, Jan widocznie miał słuszność w tej sprawie, gdy gromił rządcę żydowskiego, chociaż innych rządców, niebędących pod Boskim Zakonem i przymierzem, nie krytykował.

Mimo to jednak pamiętać nam trzeba, że Jezus nie komentował tej sprawy. W tym postępowaniu Jana nie było nic takiego, co by było specjalnym przykładem dla nas, co powinniśmy w obecnym czasie czynić względem publicznych funkcjonariuszy – krytykując ich życie i sprawy. Nie ma obecnie na świecie narodu, któryby Bóg przyjął w takim samym znaczeniu jak przyjął naród Izraelski; żaden naród nie rości nawet pretensji, aby znajdował się pod takim ćwiczeniem i kierownictwem Bożym jak był Izrael w owym czasie. Nasz Pan pokazał nasz stosunek do świata, gdy powiedział: „Oddajcie cesarzowi co jest cesarskiego, a Bogu co jest Boskie” (Mat. 22:21). Apostoł wytłumaczył, że we wszystkich sprawach takich gdzie nasza osobista wolność i sumienie nie są gwałcone, mamy uznawać urzędowe stanowiska tych co rządzą światem. To też chrześcijanie mają sądzić samych siebie, mają skrupulatnie badać sprawy tyczące się Kościoła i mają wyczyszczać z pomiędzy siebie wszelki kwas, lecz nie mają starać się, aby oczyszczać świat, lub mniemać, że świat znajduje się pod ich sądem już teraz.

Prawdą jest, że apostoł powiedział: „Izali nie wiecie, że świat sądzić będziemy?” (1 Kor. 6:2). Lecz on niezawodnie odnosił się do tego czasu, gdy święci będą wykwalifikowani, jako sędziowie, gdy po zakończeniu się tego wieku oni zostaną przemienieni z śmiertelności do nieśmiertelności, z niedoskonałości do doskonałości, gdy będą podobni ich Panu i złączeni z Nim w sądzeniu i rządzeniu świata, co obejmie wtedy wszystkie narody, każdego członka Adamowego rodu. W obecnym czasie chrześcijanie mają, na ile to możebne, żyć w pokoju z wszystkimi ludźmi, oddając posłuszeństwo, komu posłuszeństwo się należy, a komu cześć temu cześć, lecz zawsze, tak publicznie jak i prywatnie, mają uznawać, że najgłówniejsze zobowiązania ich są wobec Ojca Niebieskiego i wobec Jego Syna a naszego Odkupiciela.

HEROD WTRĄCIŁ JANA DO WIĘZIENIA

Pycha Herodowa została zadraśnięta uwagami Jana i niezawodnie obawiał się, że gdy takowe nie zostaną skarcone i powstrzymane to mogą wywołać zamieszanie w jego państwie. Załatwił się z tym w ten sposób, że podał Jana do więzienia. Czytamy jednak, że on obawiał się także Jana, rozumiejąc, że to mąż sprawiedliwy – mąż, który za głosem swego sumienia postępował drogą dobrą, najlepiej jak go było stać. Wspomnianym nawet jest (w. 19 i 20), że uwięzienie Jana było, częściowo przynajmniej, dla ochronienia go od zemsty Herodiady, która chciała go zabić i niezawodnie nie zawahałaby się wynająć skrytobójców, którzy tym śmielej połakomiliby się na wielką nagrodę, bo ufaliby, że w razie przyłapania, Herodiada wstawiłaby się za nimi do króla i zapewniłaby im uwolnienie.

W greckim tekście zawiera się myśl, że Herod dawał częsty posłuch Janowi, że sam dobrowolnie słuchał jego argumentów, lecz znajdował się w wielkim zakłopotaniu. Herodiada widocznie dorozumiewała się, że jej wpływ nad królem był zagrożony. Zdaje się, że była ona kobietą prawie bez sumienia. Zaryzykowała wszystko, aby dojść do stanowiska królowej, więc czegoż by teraz nie zaryzykowała, aby stanowisko to utrzymać? Gdyby kazania Jana Chrzciciela pobudziły króla do oddalenia jej od siebie to znalazłaby się w gorszym stanie aniżeli była kiedykolwiek – byłaby osobą pogardzoną, wyrzutkiem, bez nazwiska, bez domu i bez niczego. Dla takiej jak ona było to nie do pomyślenia – wszystko należało uczynić, aby to niebezpieczeństwo usunąć.

Podobnie rzeczy się miały z wielu innymi zajmującymi mniej wybitne stanowiska w historii świata; ambicja uwiodła ich, a pycha była ową siłą, która nie tylko zgłuszyła głos sumienia, lecz w końcu zrobiła mordercami takich, którzy na początku, gdy sumienie zaczęło ich strofować, wzdrygaliby się na samą myśl o takich wynikach. Na mniejszą skalę, rzecz się ma podobnie z wielu innymi: pycha i ambicja działają w nich, chociaż może w nieco innym kierunku – odpychają głos sumienia, aż w końcu, obrazowo mówiąc, przyciśnięci w ciasnym kącie, uciekają się do kłamstw, potwarzy i mordowania reputacji, na samą myśl, których na początku odwracaliby się z odrazą. Jak ważnym, więc i koniecznym jest słuchanie głosu sumienia!

Zauważmy także Heroda, jak zaniedbanie głosu sumienia wprowadzało go w coraz gorsze bagno. Zauważmy, że gdy na początku słyszał Jana i został zaniepokojony, gdyby poszedł za głosem sumienia, mógłby się jeszcze uwolnić; lecz zaniechawszy to popadał w coraz większe sidło, aż doszedł do najgorszej rzeczy, o jakiej jest mowa w naszej lekcji, czyli aż stał się mordercą Pańskiego proroka.

Herodiada ustawicznie upatrywała za sposobnościami, aby coraz więcej usidlić człowieka, który już znajdował się w jej mocy przez zaniedbanie swego głosu sumienia. Każdy dzień był dla niej drogim, ponieważ nie wiedziała, kiedy słowa proroka przenikną sumienie Heroda; ona wiedziała, że on ma jeszcze nieco sumienia i że ono go trapiło do pewnego stopnia. Sprzyjająca jej okazja nadchodziła z rocznicą urodzin Heroda; postanowiła podniecić jego próżność; dopomagała do poczynienia jak największych przygotowań, aby urządzić w tym dniu wspaniałą ucztę. W ten sposób starała się przymilić Herodowi, jako ta, która najwięcej się stara o wywyższenie go przed światem.

Herod wysłał Jana Chrzciciela z Galilei do zamku Machaerusa, który to zamek był także fortecą. To czyniąc on oddalił Jana od Herodiady i jej niecnych wpływów, starając się zadowolić ją i tym, że Jan będzie w większym oddaleniu i że rzadziej będzie go widywał. Przypuszcza się, że owa uczta odbywała się w tym zamku fortecznym, że Herod faktycznie tam się znajdował, gotując się do wojny z królem Arabskim i że owo zgromadzenie przywódców i dostojników kraju było do pewnego stopnia patriotyczną uroczystością urządzoną po całym królestwie, aby zapewnić Herodowi przychylność i dobrą wolę wszystkich przedniejszych i wpływowych dostojników. Na ucztach takich uczestniczyli sami tylko mężczyźni i byli hojnie zaopatrzeni nie tylko we wszelkiego rodzaju potrawy, ale i w napitki, aby zgromadzeni mogli się czuć jak najlepiej.

Herodiada znała króla dość dobrze i założyła na niego pułapkę. Wiedziała, że w otoczeniu swych podwładnych oficerów i książąt, gdyby król uczynił, jaką obietnicę, czułby się zobowiązany takową wypełnić; wiedziała także, że było wówczas zwyczajem, że przy końcu takich uczt występowały tancerki w przejrzystych strojach, a król zwykł był dawać upominki każdej tancerce w proporcji do jego oceny jej rozpustnego, zmysłowego tańca. Herodiada przygotowała niespodziankę dla zgromadzonych gości. Tancerki były zwykle z niższej klasy społeczeństwa – ona zaś postanowiła wywrzeć szczególniejsze wrażenie na zebranych przez posłanie swej własnej córki, księżniczki, wnuczki Heroda wielkiego, aby przed nimi tańczyła. Chytrość tej kobiety okazuje się na każdym kroku i plan jej rozwinął się akurat tak jak, się spodziewała. Król i zebrani dostojnicy byli zachwyceni tą niespodzianką i po ukończeniu jej tańca król rzekł do dzieweczki: „Powiedz, jaki podarek chcesz, a dam ci aż do połowy mego królestwa”. Jeżeli bylibyśmy gotowi pomyśleć o tym, jako o zbyt przesadnej rozrzutności, to wspomnijmy, że wielu lubieżnych bogaczy popełniało takie same głupstwa, tracąc tysiące i setki tysięcy na aktorki i inne rozpustne kobiety.

CHYTROŚĆ WĘŻOWA

Herodiada zachowała tę sprawę dla siebie – nawet jej córka Salomea nie wiedziała, o jaki dar miała prosić, była tylko poinformowana, że gdy król da to jej do wyboru i ogłosi swoją gotowość dania jej cokolwiek by zażądała, ona miała udać się do swej matki o informację, co ma żądać. Herod został zdumiony jej prośbą o głowę Jana Chrzciciela. Był on nie zasadniczy, twardego serca, bez sumienia i wielce zdegradowany, jednak on nigdy nie zamyślał zamordować proroka Bożego. Czytamy, że „król zasmucił się bardzo”. Widocznie zrozumiał do pewnego stopnia, że został usidlony. U człowieka dobrze zrównoważonego umysłowo, kierującego się zdrowym rozsądkiem, kwestia taka byłaby łatwą do rozstrzygnięcia, lecz nie tak miała się sprawa u człowieka o takim charakterze, jaki miał Herod.

Jeżeli Herod miał jeszcze nieco sumienia to ono przechyliło się na drugą stronę tej kwestii i nalegało, że on uczynił przysięgę i że takowa nie powinna być złamana; że dla króla złamanie przysięgi, uczynionej w obecności jego dostojników, znaczyłoby, że on jest człowiekiem bez zasad i charakteru i że jego hetmani i książęta nie mogą polegać na nim ani na jakichkolwiek obietnicach, jakie czyniłby w łączności z wojną, która miała się wnet rozpocząć. To też czytamy, że dla przysięgi i dla współbiesiadników, a dodać możemy i dla jego pychy, Herod ugiął się, a że prośba była o głowę Jana zaraz, przeto natychmiast posłał kata, aby ściął Jana. W ten sposób chciał on okazać swoją wielkość, jako króla, swój respekt dla tak zacnych gości i wysoką ocenę swej przysięgi, swego autorytetu i swej królewskiej władzy. Prawdziwie Pismo Święte określa, że wiele rzeczy wysoko cenionych pomiędzy ludźmi, obrzydliwością są w oczach Bożych, a w miarę jak wierni Pańscy napełniani są Jego duchem, Jego umysłem, usposobieniem, czyli duchem zdrowego umysłu, w takiej samej mierze rzeczy te stają się obrzydliwością dla nich.

JAN CHRZCICIEL A HEROD ANTYPAS

Mamy tu przed sobą dwa charaktery podane na kartach historii: proroka Bożego, o którym Jezus powiedział: „Nie powstał prorok większy nad Jana Chrzciciela” i Heroda Antypasa przedniejszego w jego czasach, ale znajdującego się na czarnej liście przez wszystkie minione wieki. Ów pierwszy był mężem Bożym, którego życie i chwile były poświęcone na służbę swemu Stwórcy, ku rozpowszechnianiu Jego sprawiedliwych zasad, ku zachęcaniu swoich współbliźnich, aby porzucili grzech i naśladowali sprawiedliwości; ten drugi zaś uposażony władzą, z wielkimi sposobnościami wpływów ku dobremu lub złemu, użył tych sposobności na własną szkodę i w przeciwieństwie do wszelkich zasad sprawiedliwości i jakichkolwiek dobrych wpływów, jakie mógłby wywierać na swoich poddanych. Jeden zużył swoje życie na głoszenie prawdy, za co był uwięziony i później ścięty; drugi wiódł życie wystawne i wygodne pomiędzy wyniosłymi tego świata i miał władzę pozbawiać życia drugich. Jakiem będzie żniwo?

Czy ktoś wierzący w Boga i ufający w Jego obietnice względem przyszłego życia, może wątpić w to, że wielka różnica będzie pomiędzy tymi dwoma ludźmi w przyszłości? Czy ktokolwiek rozumiejący plan Boży może wątpić w to, że Jan Chrzciciel, wierny aż do śmierci, będzie jednym z owych książąt, których Pan chwały naznaczy w przyszłości do nadzorowania i dyrygowania sprawami świata i do podnoszenia wzdychającego stworzenia? Tak zacnym i silnym charakterom Pan może powierzyć wiele ze Swego dzieła, a my, sprawdzając ten wybór Pański, możemy mieć tym większe zaufanie w chwalebne wyniki tegoż dzieła w słusznym Bożym czasie. Czego jednak mamy spodziewać się dla Heroda i innych podobnych jemu, którzy gwałcili swe sumienie, degradowali samych siebie i nadużywali swe sposobności ku złemu zamiast ku dobremu? Musimy się spodziewać, że poniosą oni liczne chłosty i karania – nie wieczne męki, dzięki Bogu, ale, jak Pismo Święte określa, sprawiedliwą odpłatę duszy każdego człowieka, który zło popełnia (Rzym. 2:9).

W proporcji jak Herod miał wielkie sposobności, a kalał i degradował swoje sumienie, w takiej też proporcji będzie on wzbudzony w poranku zmartwychwstania w niższym stanie moralnym i w stosunku do tego będzie miał więcej stopni do podnoszenia się zanim dojdzie do tego stanu, w jakim znajdował się na początku swej kariery, chociaż i ten stan był niezawodnie bardzo biedny. Następnie potrzebował będzie dalszego rozwoju i podnoszenia się prawdopodobnie przez całe tysiąc lat, aby dosięgnąć tej doskonałości, jaka była stracona w raju a odkupiona na Kalwarii.

„WSTYD I WZGARDA WIECZNA”

Gwałcenie sumienia i nadużywanie władzy, praktykowane przez Heroda i Herodiadę, uczyniło ich bezecnymi na całym świecie. Pismo Święte zapewnia, że w słusznym czasie podczas Tysiąclecia, oni wraz z innymi dziećmi Adama, powstaną z grobów, w rezultacie okupowego dzieła Chrystusowego. Przez proroka Daniela Bóg obrazowo przedstawił masy ludzkości, jako wzbudzone ku hańbie wiecznej, (co właściwie znaczy trwałej tj. trwałej tak długo aż ze swego haniebnego stanu podniosą się); a tych dwoje będą mieli szczególniejszą hańbę, wraz z Neronem i innymi potwornymi charakterami historycznymi. Możemy przypuszczać, że zanim tacy powstaną, świat dojdzie już do znacznego stopnia rozwoju i postępu ku doskonałości.

Znajomość Pańska będzie na cały świat szeroka i jak ocean głęboka, a w proporcji do tego rozjaśnią się umysły ludzkie tak, że owe niecne czyny tej pary budzić będą większe obrzydzenie aniżeli budzą teraz. Będzie to ciężkim brzemieniem dla winnych, gdy zobaczą jak wielką znajomość miał świat o ich niecnym postępowaniu. Ze wstydu czuć się będą jakby mieli zapaść się pod ziemię. Co więcej, gwałcenia sumienia i degradacja z tego wynikła będą trzymać ich dłużej w tym niskim stanie aniżeli byliby żyjąc inaczej – ich postęp ku doskonałości będzie powolniejszy, a więc i miara wstydu i wzgardy większa i dłużej trwająca.

Dziękujemy Bogu jednak, że przez Chrystusa jest przebaczenie grzechów nawet i najgorszych i nawet tacy, co nigdy nie słyszeli o Chrystusie, w prawdziwym znaczeniu tego słowa, a których umysły są zaćmione i zdegradowane grzechem pod wpływem boga tego świata, będą ostatecznie oświeceni, a poznawszy łaskę Bożą w Chrystusie, otrzymają sposobność odwołania się do Jego miłosierdzia i dostąpią łaski i błogosławieństwa, które stopniowo podniosą ich z tego stanu hańby i wzgardy od współbliźnich – albo też, gdy nie zechcą skorzystać z tych łask i sposobności i przez to okażą się niegodnymi jakichkolwiek darów Bożych, umrą śmiercią wtóra.

W łączności z tym pamiętajmy także na Pańskie słowa, że lżej będzie w owym dniu Sodomie i Gomorze aniżeli Kapernaum i innym miastom Galilejskim. Z tego wnosimy, że lżej będzie królowi Sodowskiemu aniżeli królowi Herodowi. Mimo to jednak, chwalebne zarządzenia Pańskie są takie, że nawet i dla najgorszych z ogólnej ludzkości, nie będą za trudne do zniesienia. Możemy być pewni, że wszystko, co będzie mogło być uczynione dla podniesienia ich z grzechu i śmierci, będzie uczynione.

W.T. R-3777 -1906 r
Straż 09/1941 str. 140-143.

Do góry