R-3752

Zobowiązania i przywileje sabatu

LEKCJA Z EWANGELII WEDŁUG ŚW. MATEUSZA (Mat. 12:1-14).

„Pamiętaj na dzień odpocznienia, abyś go świecił” – 2 Moj. 20:8.

Mało jest tych, co mają właściwe pojęcie względem sabatu. Niektórzy czują się tak jakoby byli Żydami pod prawem Mojżeszowym; inni znowu posuwają się do drugiej krańcowości i, oświadczając, że nie jesteśmy pod Zakonem, ale pod łaską, odrzucają sabat zupełnie. Naszym wierzeniem jest, że właściwy pogląd znajduje się w środku pomiędzy tymi dwoma krańcowymi stanowiskami, jak to postaramy się wykazać.

Bóg przyjął naród żydowski – całe potomstwo Abrahamowe przez Jakuba – jako Swoją szczególną posiadłość na świecie. Zawarł z nimi Przymierze Zakonu przez Mojżesza, przy górze Synaj, a także posyłał do nich posłańców, a w końcu posłał Syna Swego. Przyrzekł im, że gdy zachowają Jego Zakon, znajdować się będą pod szczególną łaską i błogosławieństwo Boskie będzie nad ich trzodami i stadami, nad ziemią i nad ludem i wolni będą od chorób, cierpień, posuchy i zarazy. Żadnemu innemu narodowi nie był dany Zakon Synaicki i z żadnym innym narodem przymierze to nie było zawarte, jako czytamy: „Tyłkom was samych poznał ze wszystkich rodzajów ziemi” (Am. 3:2).

Gdy Żydzi odrzucili Jezusa i gdy Jezus uczynił koniec Przymierzu Zakonu, gdy zawisł na krzyżu, to nie znaczyło, że ów Zakon został wtedy rozszerzony na inne narody świata, jak to niektórzy zdają się mniemać. To Przymierze Zakonu nie zostało też rozszerzone na Kościół, na naśladowców Chrystusa, wybieranych tak z Żydów jak i z innych narodów; ponieważ czytamy: „Końcem zakonu jest Chrystus ku sprawiedliwości każdemu wierzącemu” (Rzym. 10:4). Ktokolwiek dostrzega ten punkt wyraźnie, ma podstawę do właściwego poglądu względem sabatu i względem każdego innego zarysu Zakonu; którzy natomiast tego nie dostrzegają, pozostaną w zamieszaniu.

KRÓLESTWA TEGO ŚWIATA

Nie jest, więc naszą rzeczą domagać się, aby narody europejskie i amerykańskie przestrzegały sabat żydowski lub jakiś inny. Prawda, że świat cywilizowany mieni się być chrześcijańskim – Królestwem Chrystusowym, lecz jest to miano fałszywe. Królestwa ziemi wciąż jeszcze znajdują się pod panowaniem „boga tego świata” (2 Kor. 4:4); są to królestwa tego świata, a nie królestwa Boże. Prawda, że Bóg jest świadomy o ich egzystencji i pozwala im panować do czasu, lecz On nigdy nie próbował Swego autorytetu nad nimi ani czynił Siebie odpowiedzialnym za ich niedoskonałe rządy – one nie są Jego królestwami. Gdy Bóg niebieski ustanowi Swoje Królestwo przez uwielbionego Mesjasza, Głowę i Ciało w Tysiącleciu, to warunki i urządzenia tegoż będą w zupełnym przeciwieństwie od tych, jakie istnieją w królestwach tego świata. To też Bóg nie nakazuje narodom tego świata, aby święcili dzień sabatu itp.; cokolwiek one czynią w tym względzie, czynią to ze swej woli, bez żadnego przykazania, ponieważ pod Zakonem Mojżeszowym nie znajdują się a inny zakon nie był im dany.

Od czasu, gdy Jezus uczynił koniec Przymierzu Zakonu, przybiwszy go do krzyża (Kol. 2:14); my, jako chrześcijanie i naśladowcy Chrystusa, nie znajdujemy się pod Przymierzem Zakonu, ale, jak oświadczył apostoł: „Boście nie pod zakonem ale pod łaską” (Rzym. 6:14). Nasza społeczność z Bogiem jest tego rodzaju jaką cieszyli się niektórzy przed ustanowieniem Przymierza Zakonu dla Izraela – jaką cieszyli się Abraham, Izaak i Jakub; czyli jest to łaska pod Przymierzem Abrahamowym, ponieważ jesteśmy nasieniem obietnicy. (Gal. 3:29). Czy Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi szczęściło się bez Zakonu? Tak! Tym więcej szczęścić się może duchowemu Izraelowi, ponieważ teraz mamy różne korzyści z naszej szczególniejszej społeczności z Odkupicielem i dostęp do wielkich i kosztownych obietnic, które stosują się do wszystkich członków Jego Ciała – członków klasy Oblubienicy.

„KTÓRYCH SYN UWOLNIŁ”

Niektórzy są gotowi przestraszyć się na myśl, że są wolni od Przymierza Zakonu. Tacy powinni uspokoić się tą myślą, że Abraham, Izaak i Jakub byli uznani od Boga bez Zakonu. Ich wiara w Boga zobowiązywała ich do czynienia Boskiej woli według stopnia ich znajomości i zdolności. To samo jest prawdą o nas, ponieważ Pismo zapewnia, że jako dziatki Boże, przyjęte do Jego rodziny i uczestniczące w Jego Duchu, mamy odtąd rządzić się miłością, a dla nas miłość jest wypełnieniem Zakonu. To znaczy, że jeżeli otrzymaliśmy ducha adoptacji do rodziny Bożej, to w tym już ma się rozumieć, że posiadamy ducha miłości; ponieważ Bóg jest miłość; a miłość do Boga oznacza także miłość do wszystkich będących w zgodzie z Nim oraz miłość sympatyczną do wszystkich Jego stworzeń. Taka miłość nakazuje nam postępować i czynić wszystko według woli Bożej, na ile nas stać; a Bóg, który traktuje nas według naszych intencji i zabiegów, przykrywając nasze mimowolne słabości i uchybienia, liczy taką służbę serca i intencji jak doskonałe zachowanie Zakonu. To też Paweł apostoł powiedział: „Ona sprawiedliwość zakonu wypełniona jest w nas, którzy nie według ciała chodzimy ale według ducha” (Rzym. 8:4). Bez względu jak wiele nam nie dostaje do zupełności ducha Zakonu Bożego, uznani bywamy że pełnimy go, jeżeli w tym kierunku codziennie staramy się kroczyć najlepiej jak możemy.

Z tego punktu zapatrywania widzimy, że Bóg nie liczy się już więcej z Izraelem, ani też innych narodów nie przyjął za Swoje. On raczej formuje nowy naród, wybiera tegoż obywateli z wszystkich narodów, rodzajów, ludów i języków. Nowym tym narodem jest Kościół, o którym apostoł powiedział: „Wy jesteście rodzajem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym” (1 Piotra 2:9). Niezadługo naród ten zostanie dopełniony i wyniesiony do chwały, czci i nieśmiertelności, aby królować, błogosławić i podnosić wszystkie rodzaje ziemi. Boskie obchodzenie się, instrukcje, próby itp. są nad tym narodem, a nawet, jak to już zauważyliśmy, On nie włożył na nas żadnego zakonu, oprócz zakonu miłości ku Bogu i ku bliźnim. Przed naszym przyłączeniem się do tego świętego narodu, przyjęliśmy tegoż prawo miłości i uznaliśmy samolubstwo, jako jedno z uczynków ciemności; a w szkole Chrystusowej uczymy się coraz więcej jak głębokie znaczenie ma słowo miłość w swoim zastosowaniu do Boga i do bliźnich. Lekcje te trwają dotąd, lecz musimy dosięgnąć pewnego dopełnienia lub pewnej owocności zanim możemy być uznani za godnych przemiany do stanu niebieskiego, jako członkowie przyszłego Królestwa.

NASZA SPOŁECZNOŚĆ Z BOGIEM

Czy nie mamy tedy żadnej styczności z Zakonem danym cielesnemu Izraelowi, jak takowy jest wyrażony w dziesięciu przykazaniach, itd.? Nie, ponieważ, dzięki Bogu, jesteśmy wolnymi od Zakonu. Mimo to jednak możemy dostępować wiele błogosławieństwa przez badanie tegoż Zakonu, od którego wolnymi jesteśmy, ponieważ rozeznajemy, że on był sprawiedliwy, święty i dobry – że odłożony został nie dla tego, że był to Zakon niedoskonały, ale dla tego, że człowiek był niedoskonałym i niezdolnym zachować Zakon i przez to osiągnąć żywot wieczny. Obserwując tedy ów doskonały Zakon powinniśmy zauważyć nie tylko jego zewnętrzną formę i literę, ale szczególnie jego znaczenie wewnętrzne, jego ducha, aby zrozumieć, co on właściwie oznacza. Następnie, zrozumiawszy jego znaczenie, my, jako nowe stworzenia – chociaż nie pokładamy naszej ufności żywota na Zakonie, ale uznajemy, że droga krew Baranka Bożego wyrównuje wszystkie nasze mimowolne słabości i niedoskonałości – powinniśmy jednak stosować nasze życie do wszystkich błogosławionych myśli, jakie możemy wyciągnąć względem ducha Zakonu.

Powinniśmy to czynić nie, aby przez to zaskarbić sobie zbawienie, ale osiągnąwszy zbawienie, czyli odpuszczenie grzechów, oraz postąpiwszy dalej i będąc spłodzonymi z Ducha do nowości żywota, do nowej natury, my nie staramy się już więcej usprawiedliwiać przez Zakon, ponieważ zostaliśmy usprawiedliwieni przez krew Chrystusową. Obecnie, jako nowe stworzenia staramy się przypodobać naszemu Ojcu Niebieskiemu i radujemy się, gdy w Zakonie danym cielesnemu Izraelowi możemy znaleźć coś takiego, co dostarcza nam lepszego pojęcia o woli Bożej, abyśmy mogli ją tym lepiej czynić z całej naszej mocy.

Patrząc na Dekalog (dziesięcioro przykazań Bożych) mówimy: „Tak, prawa te są doskonałe”; i im ściślej je badamy tym lepiej pojmujemy ich głębokie znaczenie. Na przykład, w pierwszym i drugim z tych przykazań zakazanym jest nie tylko tworzenie obrazów i czczenie ich, ale tak samo zabronionym jest wystawianie i czczenie jakiejkolwiek osoby lub rzeczy – czy to żony, dzieci, mamony itp. – oprócz Boga. Stosując tę zasadę do czwartego przykazania względem sabatu, duchowi Izraelici zrozumieją, że oni nie znajdują się w niewoli co do dnia, jednakowoż będą się starać zrozumieć ducha, czyli intencje i cel tego przykazania, aby być w jak najlepszej harmonii z tymże duchem. Jak to pokazane jest w niniejszej lekcji, Izraelici trzymali się tylko zewnętrznej formy tych trzech przykazań, lecz w zupełności chybili względem ich rzeczywistej treści. Podobnie teraz wielu chrześcijan zajmują żydowski pogląd na to przykazanie o sabacie, a w zupełności przeoczają jego rzeczywistą ważność.

„KTÓRZYŚMY UWIERZYLI WCHODZIMY DO ODPOCZNIENIA” – DO SABATU

Apostoł mówił o rzeczywistym znaczeniu owego sobotniego odpoczynku wiary, do którego wchodzą duchowi Izraelici, skoro tylko przyjmują Jezusa ich Odkupiciela i Ubłagawcy ich win. Gdy zaczynamy wierzyć, zaczynamy też wchodzić do Jego odpocznienia i odtąd, jeżeli pozostajemy wiernymi Panu i trwamy w miłości Jego, nasz sabat nigdy nie ustaje. „Albowiem wchodzimy do odpocznienia, którzyśmy uwierzyli” (Żyd. 4:3).

Nasza lekcja wiary powinna trwać we wszystkich dniach tygodnia i w taki sposób duchowy Izrael zachowuje sabat każdego dnia – odpoczywając w dokonanym dziele Chrystusowym; odpoczywamy od naszej pracy, czyli od naszych starań, aby usprawiedliwić się przez Zakon. Czyż służba naszego Pana nie była nieustannym sabatem? I czyż lud Jego obecnie nie może tak samo odpoczywać w Panu wiarą i tak samo starać się sprawować dzieło Tego, który posyła nas na świat, jako Swoich przedstawicieli? Czyż w taki sposób nie możemy mieć sabatu każdego dnia? Wszelka praca życiowa może być w ten sposób poświęcona dla nas. Czy jemy czy pijemy, szorujemy lub kopiemy, piszemy czy mówimy, śpimy lub czuwamy, wszystko mamy czynić ku chwale Bożej – wszystko czynić jakoby Jemu; i we wszystkich naszych czynnościach mamy zachować odpoczynek sabatu w sercu – odpoczywając w Boskiej miłości i pieczy, która dochodzi nas przez naszą społeczność z Chrystusem Jezusem, naszym Panem.

WŁAŚCIWOŚĆ ŚWIĘCENIA NIEDZIELI

Zachodzi, więc pytanie: Czy lud Boży, który rozumie prawdziwy odpoczynek i korzysta z niego, powinien obserwować sabaty lub dni niedzielne naznaczone świeckimi prawami chrześcijaństwa? Odpowiadamy tak! I to z trzech powodów:

(1) Boskim przykazaniem jest abyśmy byli posłuszni wszystkim prawom ludzkim, które nie sprzeciwiają się naszemu sumieniu; a jest aż nadto wyraźnym, że niema nic takiego w ludzkim prawie względem niedzieli, co by mogło gwałcić nasze sumienie.

(2) Jeżeli inni mogą sobie pozwolić na odpoczynek od pracy w jednym dniu tygodnia, to lud Boży niezawodnie może to też uczynić i to z większą korzyścią aniżeli światowi, ponieważ znając lepiej Boga i Jego Słowo możemy mądrzej i lepiej zużytkować ten czas oderwany od spraw ziemskich.

(3) Duchowi Izraelici otrzymują znaczną korzyść z tego, że świat, czyli nominalne chrześcijaństwo popełniło omyłkę w tej sprawie, mniemając, że żydowski Zakon nakazywał święcenie jednego dnia w tygodniu, jako religijny dzień odpoczynku. Tak, więc wszystkie rzeczy – nawet pomyłki i nieświadomości tego świata – dopomagają ku dobremu tym, co miłują Boga.

Duchowi Izraelici nie tylko powinni z radością korzystać z tego przywileju odpoczynku w jednym dniu w tygodniu od cielesnej pracy, obracając ten dzień na duchowe sprawy, przyjemności i orzeźwienia, ale powinni także pamiętać, że światowi patrzą na nich i że ich wpływ ku dobremu znacznie osłabłby gdyby gwałcili to świeckie prawo, o którym światowi mniemają, że ma poparcie Boskiego przykazania.

Dlatego radą naszą dla wszystkich prawdziwych Izraelitów duchowych jest, aby w obserwowaniu niedzieli, jako dnia odpoczynku, byli tak samo ścisłymi albo jeszcze ściślejszymi jak ich sąsiedzi, - aby w niedzielę nie wykonywali żadnych robót, oprócz takich, co są konieczne i aby ten dzień uważali, jako łaskę od Pana, oraz jako wielki przywilej i sposobność do wzrastania w łasce, w znajomości i w miłości. Niechaj domy nasze będą w tym dniu odpoczynku najspokojniejsze ze wszystkich, niechaj nie rozlega się w nich odgłos pracy lub światowych zabaw, lecz obfitujmy w duchowych radościach, w nadziei, w miłości i w wierze, a radosne serca nasze niechaj objawiają się w przyjemnych słowach, tonach i spojrzeniach, aby przez to nasza skromność, jak i radość w Panu były widoczne wszystkim, z którymi mamy jakąkolwiek społeczność, aby oni mogli poznać, że byliśmy z Jezusem i nauczyliśmy się od Niego (Dz. Ap. 4:13). Tym sąsiadom i przyjaciołom, z którymi znajdujemy się w bliższej przyjaźni, możemy wyjaśnić, że z naszego punktu zapatrywania każdy dzień jest dniem sabatu, czyli odpoczynku w wierze – że chociaż w niektóre dni potrzeba nam pracować na pokarm, który ginie, to jednak serca nasze odpoczywają w Tym, który jest Panem sabatu i w Jego dokonanym dziele.

To jednak nie znaczy, że obecnie mamy się starać zachować zewnętrzną formę zakonu, tak jak jest właściwym i wymaganym u Żydów. Na przykład, byłoby to pogwałceniem czwartego przykazania operować linię tramwajową w sabat; i gdybyśmy znajdowali się pod żydowskim Zakonem byłoby dla nas złem i grzesznym jechać w sabat tramwajem, a jeszcze bardziej grzesznym byłoby operować takowy. Ponieważ jednak nie znajdujemy się pod Zakonem, ale pod łaską i ponieważ jazda tramwajem nie jest zabroniona prawem świeckim ani jest uważana za grzech przez naszych współbliźnich, przeto nie ma powodu abyśmy w takiej jak i w innych sprawach nie mieli korzystać z wygód transportowych w dniach świątecznych.

FARYZEJSKI SABAT

Lekcja nasza stosuje się do czasu, w którym Zakon żydowski był jeszcze w mocy i pokazuje, że nawet wtedy dobre, prawdziwe i właściwe tłumaczenie czwartego przykazania było więcej według naszego obserwowania dni świątecznych aniżeli według krańcowego obserwowania zalecanego jeszcze dziś przez żydowskich nauczycieli. Różnica w ówczesnym obserwowaniu a obecnym byłaby tylko w tym, że Zakon zabraniał Żydom wszelkiego rodzaju ziemskiej pracy w sabat, gdy zaś nam nie jest to zabronione, chyba, że prawa ziemskie kładą pewne ograniczenia i że my ochotnie możemy wstrzymywać się od doczesnych robót abyśmy tym zupełniej mogli korzystać z duchowych przywilejów.

Nasza lekcja pokazuje nam Jezusa i Jego uczni idących publiczną drożyną przez pole pszeniczne. – Pszenica była dojrzała lub prawie dojrzała, a uczniowie będąc głodnymi zerwali kilka kłosów, wykruszyli w rękach ziarna i jedli. Faryzeusze, obserwując więcej łupinę aniżeli jądro zakonu, byli bardzo uważnymi w zewnętrznym obserwowaniu tegoż, gdy zaś jego rzeczywistą treść, czyli ducha przeoczali i zaniedbywali. Tu, więc zdawało się im, że mają dobrą sposobność pokazania swej religijnej gorliwości, przez zwrócenie uwagi uczniom Jezusowym, że byli przestępcami zakonu, a samemu Jezusowi, że był nie wiele lepszym od Swych uczni, bo będąc ich nauczycielem, nie zgromił ich.

Podobnego ducha spotykamy pomiędzy Żydami także i teraz. Niektórzy jeszcze dziś są bardzo skrupulatni w tym, że w sabat nie jechaliby tramwajem, lecz wcale nie uważają sobie za złe, gdy umysł ich nie tylko, że goni za rzeczami tego świata, ale co gorsze zabawiają się rzeczami złymi lub zamyślają jakby wykorzystać bliźniego w następnym dniu. Jest to obłuda, jeden z najgorszych grzechów, z Boskiego punktu zapatrywania.

Jest to rzeczywiście zabawnym jak Żydzi, zaniedbując rzeczywistą treść i ducha Zakonu, tak wobec Boga jak i wobec ludzi, wyolbrzymiają tenże Zakon pod względem drobnostek i mało znacznych spraw. Na przykład, Rabini orzekli, że chwycenie wszy na kimś byłoby polowaniem i z tego powodu było zabronionym w sabat, że wycieranie kłosów w obu dłoniach i zdmuchiwanie plew było przewiewaniem i dreszowaniem i że gwałciło odpoczynek sabatu.

Pan nasz nie przyjął tej nagany, ale wykazał raczej, że uczniowie Jego nie tylko, że mają Jego uznanie w tej sprawie, ale że byli w tym zupełnie usprawiedliwieni postępkiem innych, których faryzeusze uznawali. Nasz Pan uczynił ilustrację konieczności i miłosierdzia, przytoczywszy biblijny opis o tym jak to Dawid jadł chleby pokładne, które według Zakonu mogli jeść tylko kapłani; a jadł je z konieczności, będąc bardzo głodnym. Przytoczył też pracę dokonywaną każdego sabatu przez kapłanów w łączności z ich służbą Bożą. Nasz Pan utrzymywał logicznie, że te uznawane sprawy wykazywały właściwą zasadę względem sabatu. On nie twierdził, że koszenie, dreszowanie i przewiewanie w Sabat byłoby usprawiedliwione; argumentem Jego było, że Zakonu nie należało tłumaczyć tak, aby zaspokojenie głodu, jak to uczynili uczniowie, było zbrodnią, gwałceniem przykazania o sabacie.

„PANEM TAKŻE I SABATU”

Przekonawszy faryzeuszów argumentami z Pisma Świętego, że ich stanowisko było bezpodstawne, nasz Pan potwierdził im Swój autorytet do tłumaczenia Zakonu słowami: „Mówię wam, iż tu większy jest niż kościół”. Jeżeli właściwym było dla Lewitów dokonywać pewnych czynności w kościele w sabat, to Jezus był większy niż Kościół, ponieważ był Synem Bożym i Jego mówczym narzędziem, przeto uczniowie Jego mogli być spokojni w tym cokolwiek czynili służąc Jemu, lub mając Jego uznanie. Co za dostojność musiał posiadać nasz Pan, że mógł takie coś oświadczyć przed swymi wrogami i żaden nie śmiał się Jemu sprzeciwić! Jesteśmy przekonani, że On nie tylko mówił tak jak żaden inny nie mówił, ale także cały Jego wygląd musiał być ponad wszystkich innych członków rodu ludzkiego.

Zauważmy także Jego oświadczenie w wierszu ósmym: „Albowiem Syn człowieczy Panem jest i sabatu”. Nasz Pan, jako wielki Nauczyciel nie miał prawa znieść tego zarysu Zakonu, chyba tylko przez wypełnienie go „przybiwszy go do krzyża”; lecz jako Pan sabatu On był odpowiednim nauczycielem do wyjaśnienia Żydom właściwego znaczenia sabatu. Nasz Pan zwrócił uwagę Swoich krytyków na oświadczenie Boże przez proroka: „Miłosierdzia chcę a nie ofiary” (Oz. 6:6). Pan oświadczył, że gdyby oni słuchali tej rady to myśli ich byłyby więcej miłosierne, bardziej zgodne z uczuciem Bożym, a to powstrzymałoby ich od potępiania Jego uczni, o których Pan oświadczył, że wcale nie pogwałcili przykazania o sabacie.

Podobnie możemy powiedzieć obecnie, że wielkim niedomaganiem wielu dzisiejszych krytyków i wyszukiwaczy wad jest ich brak miłości. Miłość jest wypełnieniem Zakonu i kto ma jej najwięcej ten jest najbliżej właściwego ideału. Posiadanie miłości zawsze przejawia się w miłosierdziu – do przyjaciół, do braci, do świata, a nawet do nieprzyjaciół. W drodze do bóżnicy wznowiona została ta sama kwestia – wyższość miłości ponad przepisy zakonne. Był tam człowiek mający uschłą rękę i faryzeusze starając się podchwycić i oskarżyć Jezusa zapytali się Go, czy godzi się w sabat uzdrawiać. Nie mogąc potępić Pana w sprawie uczni, chcieli Go teraz podchwycić względem leczenia w sabat.

Odpowiedź naszego Pana była w zgodzie z proroctwem, które dopiero co zacytował; mianowicie że w Boskiej ocenie miłosierdzie było większe aniżeli ofiara; i przystąpił do okazania miłosierdzia choremu. Najprzód jednak wykazał im, z ich własnego sposobu życia, że byli nierozsądni. Pokazał im, że gdyby, który z nich miał tylko jedną owcę i gdyby mu ta w sabat w dół upadła, czyżby jej nie ratował? – Nie z miłości do tej owcy, ale z obawy poniesienia straty. Następnie Pan zapytał: „A czymże zacniejszy jest człowiek aniżeli owca? Przetoż godzi się w sabat dobrze czynić”. To pytanie, co do wyższej wartości człowieka od bydlęcia, jest dla świata trudnym do odpowiedzenia; lecz poświęceni Pańscy, duchowi Izraelici powinni mieć na nie prędką odpowiedź. Pan sam wystawił wartość człowieka, gdy z łaski Bożej wydał Samego Siebie zań. Ci, co otrzymali Jego Ducha powinni uważać sobie za przywilej czynić, co tylko mogą ku ulżeniu bliźniemu, tak w sprawach doczesnych jak i duchowych.

Faryzeusze otrzymali stosowną odpowiedź na każdy punkt, a będąc już mniej popularni w Galilei aniżeli w Judei, czuli, że przez ich sprzeczność z Onym wielkim Nauczycielem Jezusem, wpływ ich pomiędzy ludem tym więcej osłabł. Gdy więc Jezus uzdrowił uschłą rękę chorego, oni wyszli z bóżnicy rozgniewani i uczynili radę przeciwko Niemu jakby Go zniszczyć. Byli to krańcowi sekciarze, w zupełności przekonani o swej powadze. Czuli, że cokolwiek przynosi ujmę im, musi być szkodliwe Bogu i Jego sprawie. Zdawało im się, że tylko oni byli prawowiernymi i że będą w zupełności usprawiedliwieni, gdy zabiją takiego, którego słowa i czyny przewyższały ich do takiego stopnia, że wstrzymywały ich wpływy od rozszerzania się nad Izraelitami. Spostrzegamy, że podobny duch panuje i dziś pomiędzy takimi, co powierzchownie są bardzo gorliwi w religii. Są oni tak przywiązani do sekciarskiego systemu, z którym się łączą i tak im brak miłosierdzia i miłości, że gotowi są prześladować tak zupełnie jak tylko warunki pozwoliłyby im jakichkolwiek wiernych Pańskich, których prawda zdaje się umniejszać ich cześć i stanowisko u świata. Pamiętajmy, więc, drodzy bracia, na słowa Mistrza, starajmy się coraz głębiej rozumieć i oceniać naszą społeczność z Panem i bądźmy posłuszni duchowi tego, co On powiedział.

W.T. R-3752 -1906 r.
Straż 02/1941 str. 20-24

Do góry