R-3710

Święty, niewinny, doskonały

LEKCJA Z EWANGIELII ŚW. ŁUKASZA (Łuk. 2:40-52).

„Jezus pomnażał się w mądrości i we wzrośnie i w łasce u Boga i u ludzi” – Łuk. 2:52.

Jednym wyjątkowym szczegółem o Biblii, szczegółem, który wyróżnia ją od wszystkich ksiąg religijnych, jest jej otwartość, jej wierność w opisaniu faktów. Bez szczególniejszego gromienia kogokolwiek, Biblia opisuje różne słabości, wady i uchybienia poszczególnych bohaterów, na których zwraca naszą uwagę. Zwiedzenie matki Ewy, nieposłuszeństwo Adama, omyłkę Abrahama w tym, że nie pozostał zupełnie wiernym swej żonie, omyłkę Mojżesza w powtórnym uderzeniu skały, nieudolności Hellego, Samsona, Dawida, Salomona i innych mężów starożytności, wszystkie te rzeczy zostały w Biblii zanotowane w sposób prosty i otwarty. Nowy Testament również wspomina spór pomiędzy Apostołami, który z nich powinien być większym, wspomina niewłaściwego ducha w Jakubie i Janie w styczności z Samarytanami, zaparcie się Pana przez Piotra, dysputę pomiędzy Barnabaszem i Pawłem względem Marka itd. Ta wierność Słowa Bożego w wykazywaniu, że w całym rodzie Adamowym niema sprawiedliwego ani jednego, że wszyscy potrzebują przebaczenia, pojednania z Bogiem przez ofiarę – dowodzi, że jest ono wiarogodnym.

Wiedząc, że Pismo Święte było pisane przez wielu pisarzy w okresie szesnastu stuleci i że ci wszyscy pisarze ujawniają tę samą harmonijność i szczerość, możemy tym lepiej ocenić jak poważnym jest ich oświadczenie względem Jezusa – że był On „święty, niewinny, niepokalany i odłączony od grzeszników” (Żyd. 7:26). Było to w zupełnej zgodzie z proroczymi przepowiedniami o Mesjaszu, a także z opisem o Jego urodzeniu, o Jego życiu w wieku młodzieńczym i męskim, o Jego zmartwychwstaniu i wstąpieniu do niebieskiej chwały. Aniołowie i ludzie głoszą nam, że był On odłączonym od grzeszników (bezgrzesznym), że Jego życie nie wypłynęło ze skażonego i potępionego rodu Adama, ale, że było przemienione z poprzedniej duchowej egzystencji. Jego doskonałość, Jego zachowanie Boskiego zakonu, oraz przyjęcie Go przez Ojca były jak najwyraźniej zademonstrowane i upewnione tym, że „Bóg wzbudził Go od umarłych dnia trzeciego” (Dz. Ap. 10:40).

MŁODOŚĆ JEZUSA

Nasza lekcja (Łuk. 2:40) oświadcza, że przed dojściem do dwunastego roku życia Jezus rósł i umacniał się w Duchu, będąc stopniowo napełniany mądrością. Nie należy zapominać, że był On odrębnym od grzeszników, więc nie należy spodziewać się, że inni chłopcy w Jego wieku mogą odznaczać się podobną mądrością. Przeciwnie, odziedziczywszy różne umysłowe, fizyczne i moralne zboczenia, inni chłopcy nie mogą być zaliczeni do tej samej klasy, co Jezus. Pan nasz Jezus nie jest wzorem dla cielesnego człowieka, a zgodnie z tą myślą On nie prędzej jest przedstawiony nam jako nasz wzór, aż doszedłszy do męskiego wieku, poświęcił się na czynienie dzieła, jakie Ojciec Mu powierzył i, aż rozpoczął Swoją publiczną misję, będąc pomazany Duchem Świętem.

Nie należy również rozumieć, że Jego misja i nauki są wzorem, czyli przykładem dla świata, nie; one są wzorem tylko dla Jego naśladowców, dla Jego uczni – dla tych, co usprawiedliwieni z wiary w Jego krew, uczynili z Bogiem przymierze przy ofierze, poświęciwszy się, aby nie żyć już więcej dla siebie, ale dla tego, który za nich umarł. Bez wątpienia, że było to według mądrości niebieskiej, że tak mało jest napisane o dzieciństwie i młodości naszego Zbawiciela. Nie było to wzorem dla nas, dlatego nie próbujmy wyobrażać sobie pewnych szczegółów, jakie Bóg uznał za odpowiednie przykryć i nie objawić. Kontentujmy się prostym i szczupłym świadectwem ewangelicznym w tym względzie – że Jezus pomnażał się w mądrości jak i w mocy cielesnej.

ŁASKA BOŻA BYŁA NAD NIM” (Łuk. 2:40).

Słowo „łaska” oznacza coś, co jest przyjemne, jak: miłą postawę i miły charakter, czyli najpiękniejsze i najzacniejsze cnoty. Stąd łaska Boża oznacza, że Jezus jako dziecię był takim, że Ojciec miał w Nim upodobanie, a także, że w postaci i charakterze odzwierciedlał doskonałość i piękność charakteru Bożego. Św. Jan, mówiąc o naszym Zbawicielu powiedział: „Widzieliśmy chwałę Jego, chwałę jako jednorodzonego od Ojca, pełne łaski i prawdy”. (Jana 1:14) To wyraża doskonałość w jej najzupełniejszym znaczeniu, dlatego byłoby wielce zniechęcającym nie tylko dla dzieci, ale i dla rodziców, gdyby miało być rozumianym, że chłopiątko Jezus było dane od Boga na wzór dla innych. Z drugiej strony zaś ważnym jest abyśmy o faktach tych wiedzieli, jako, że one są potwierdzeniem tego świadectwa, że Jezus był niepokalany, odłączony od grzeszników, święty i przyjemny przed Ojcem, od niemowlęctwa aż do wieku męskiego.

Pod Boską opatrznością Jezus nie tylko urodził się pod korzystnymi wpływami religijnymi, ale był także w taki sposób ćwiczony. Jego matka i jej mąż byli ludźmi pobożnymi i widocznie byli posłuszni różnym szczegółom Boskiego zakonu, w takim stopniu jak było ich stać. Zgodnie z wymaganiem zakonu oni udawali się w każdym roku do Jeruzalem, na święto Paschy, które było wielką religijną uroczystością, wzywającą figuralny lud Boży w całym kraju do specjalnego uczczenia Boga, na pamiątkę ich uwolnienia z Egiptu i przyjęcia ich za lud Boży, co również było obchodzeniem figury przedstawiającej przyszłe błogosławieństwa zapewnione przez zabicie Baranka Bożego, który gładzi grzech świata i którego ciało jest prawdziwym pokarmem a krew prawdziwym napojem – w znaczeniu symbolicznym.

JEZUS SYNEM ZAKONU

Zwyczajem Józefa i Marii było udawać się do Jeruzalem na te święta w każdym roku i niezawodnie Jezus w miarę jak wzrastał, udawał się z nimi. Ta jedna okoliczność takiej podróży do Jeruzalem, wspomniana w naszej lekcji, była bardziej znamienną niż inne, z powodu zachowania się Pana przy tej okazji, które było odmiennym od poprzednich jak i następnych podobnych okazji. Według zwyczaju żydowskiego chłopiec dwunastoletni miał uczynić pewnego rodzaju poświęcenie samego siebie, pewnego rodzaju uznanie zakonu, przez co on mógł być nazwany „synem zakonu”, czyli dzieckiem zakonu.

Mądrość, w której nasz Pan wzrastał do tego czasu, podobnie jak wszystkie inne rzeczy odnoszące się do żydowskiego systemu, była ściśle przeplatana zakonem i proroctwami. Jezus rozpoznał, że nie był synem Józefa, ale synem Bożym i wiedział, że przyszedł na świat w pewnej specjalnej misji, dlatego wstępnym krokiem z Jego strony było dowiedzieć się więcej o tym dziele, jakiego miał się podjąć, a które było nakreślone w obietnicach, w zakonie i w świadectwach prorockich. Mądrzejszy ponad Swój wiek z powodu Swej doskonałości. On niezawodnie wgłębił się umysłem w ten zwyczaj dwunastu lat; zastanawiał się niezawodnie czy ten zwyczaj formalnego stawania się synem zakonu nie oznaczał czasem, że i On w tym czasie powinien w jakiś sposób utożsamić się z zakonem jako student, lub, w jakim innym stopniu.

Ponieważ Jezus był miłych obyczajów, w łasce u ludzi i u Boga, a przy tym roztropnym, dlatego Józef i Maria nie potrzebowali rozciągać nad Nim czujnej opieki. Widocznie jako dziecko w tym wieku, Jezus był w stanie dobrze zaopiekować się Sobą. Stąd w powrotnej podróży Józef i Maria uszli cały dzień drogi zanim zauważyli, że Jezusa nie było w ich gronie, że widocznie pozostał w Jeruzalem. Cały następny dzień zeszło im na powrót do Jeruzalem, a trzeciego dnia znaleźli Go w świątyni. Zostali wielce zdumieni, gdy zobaczyli to dwunastoletnie chłopiątko pomiędzy nauczonymi w Zakonie, przysłuchujące się ich dyskusjom i zadające im pytania. Nie mamy powiedziane, jakiego rodzaju pytania były im stawiane w tych trzech dniach, lecz możemy być pewni, że wszystkie one dotyczyły zakonu, przymierzy i proroctw, co do Mesjasza i Jego dzieła.

Jezus, wgłębiając się już w te sprawy Swoim umysłem, szukał teraz wszelkiej mądrości od tych, którzy z natury rzeczy powinni być najlepiej poinformowani o tych przedmiotach. Bez wątpienia częścią Jego dowiadywania się było, w jakim wieku Mesjasz mógłby rozpocząć swe dzieło w jakiejkolwiek mierze i czy ów zwyczaj uznawania dwunastoletniego chłopca synem zakonu, uzasadniał się na zakonie, czy też była to tylko ludzka tradycja. Jezus widocznie chętny był odszukać coś w zakonie, co usprawiedliwiałoby Jego zaangażowanie się do pewnego wydziału w sprawach Jego Ojca, lecz nic takiego nie znalazł, ponieważ było to tylko przepisem Talmudu a nie Boskiego autorytetu.

W odpowiedzi na łagodną wymówkę Matki, że spowodował im niepokój i zmartwienie i, że z boleścią Go szukali, Jezus odrzekł: „Cóż jest żeście mię szukali? Izaliście nie wiedzieli, iż w tych rzeczach, które są. Ojca Mego Ja być muszę?” (Łuk. 2:49) Poprawne tłumaczenie tego wiersza brzmi nieco inaczej, a mianowicie: „Czemuście Mię szukali? Czyż nie wiedzieliście; że Ja będę gdzieś w domu Mego Ojca?” Możemy być pewni, że te dni spędzone w Świątyni na badaniu wielkich i kosztownych obietnic Słowa Bożego były ucztą dla owego cudownego i światłego umysłu chłopięcego. Widocznie On doszedł do rozwiązania Swych kwestii i zrozumiał, że nie było to Boską opatrznością, aby On w owym czasie rozpoczynał Swoją służbę, czyli publiczną pracę. Zgodnie z tym zrozumieniem powrócił z Józefem i Marią do Nazaretu i był im poddany, czyli nie próbował rozpoczynać Swej niebieskiej misji.

„Ćwicz Młodego” (Przyp. 22:6)

Nie możemy zachęcać niedoskonałych rodziców, aby spodziewali się wychować doskonałe dzieci pełne mądrości i doskonałej łaski, lecz możemy ich zapewnić, że od ich ćwiczenia wiele zależy, jakimi ludźmi ich dzieci będą; czy przyniosą oni rodzicom szczęście, czy też nieszczęście, zmartwienie czy też radość. Jest to smutną prawdą, że wielu rodziców uczą swych dzieci dróg, jakimi oni chodzić nie powinni – zaszczepiają w nie złe uczucia, które później rozwijają charakterystyki, za które muszą się wstydzić i karcić swe dzieci i z którymi dzieci, gdy dorosną zmuszeni są walczyć do końca życia. Co za błogosławieństwo byłoby dla rodziców i dla dzieci, gdyby rodzice dobrze zrozumieli jak wcześnie ćwiczenie dziecka należy rozpoczynać – że w pewnym znaczeniu powinno rozpoczynać się jeszcze przed jego urodzeniem; że porządek i posłuszeństwo zaprowadzane łagodnie lecz stanowczo, powinny być wpajane zaraz od narodzenia dziecka.

Gdzie dziecko zostało stosunkowo dobrze urodzone, gdy wychowane zostało w domu chrześcijańskim, gdzie Biblia jest uznawanym probierzem, gdzie jedno lub obaj rodzice są poświęceni Bogu a modlitwa jest ustawicznym świadectwem ich wiary i ufności w Bogu i w Jego opatrznościowej pieczy, gdzie rodzice nie tylko przyświecają owocami Ducha – łagodnością, cichością, cierpliwością, wytrwałością, miłością itp. – ale starają się również wpajać takowe w swych dzieci, to dziecko ćwiczone w takich okolicznościach będzie gotowe poświęcić się Bogu niekiedy już w dwunastym roku życia – będzie się starać postępować za wskazówkami Boskiego poselstwa.

Obietnice dla tych, co wcześnie oddali swe serca Panu są znane nam wszystkim, a mądrość ich sprawdzoną została przez wielu – „Którzy mię szukają rano (czyli wcześnie, w młodości swej), znajdują mię”; „Ćwicz młodego według potrzeby drogi jego; bo gdy się zestarzeje nie odstąpi od niej”. (Przyp. 8:17; Przyp. 22:6) Ćwicz młodego używać świata póki służą lata, czyli postępować bezmyślnie, lekkomyślnie i samolubnie, a gdy się zestarzeje zapewne, że bardzo trudno będzie wykorzenić z niego samolubstwo i wprowadzić go na drogę przyzwoitości, roztropności i miłości dla drugich.

Przyznajemy, że w obecnym czasie właściwe ćwiczenie dzieci jest bardzo trudne. Mimo to jednak rodzice zamiast zaniedbywać swe obowiązki powinni raczej być tym więcej troskliwi i tym bardziej powinni szukać mądrości z góry, aby swe obowiązki wobec dzieci mogli tak wykonywać by dopomóc im do założenia właściwego fundamentu charakteru opartego na sprawiedliwości, miłosierdziu i na prawdzie.

WZROST MĄDROŚCI.

Orzeczenie, że Jezus pomnażał się w mądrości, we wzroście i w łasce u Boga i u ludzi (Łuk. 2:52) stosuje się do okresu Jego życia od dwunastego roku aż do Jego przedstawienia się Izraelowi jako Baranek Boży, gdy był w trzydziestym roku. Z pewnością, że nie tylko Maria zachowywała w swym sercu to wszystko, co widziała i słyszała, zastanawiając się jak słowa Anioła Gabriela wypełniają się w jej synu, lecz Jezus również zachowywał w Sobie całą tę sprawę w sekrecie aż do właściwego czasu gdy wystąpił publicznie, przy rozpoczęciu Swej misji. Niezawodnie, że taką była droga mądrości; On nie był jeszcze pomazany do wystąpienia ze Swoją nauką, a więc nie miał upoważnienia, aby to czynić.

Podobnie wszyscy, co słuchają tej dobrej nowiny, nie powinni starać się tłumaczyć prawdy drugim, aż wpierw otrzymają od Boga moc z wysokości – pomazanie Duchem Świętym. Zanim zaczną służyć innym powinni uczynić poświęcenie, które gdy zostanie uznane przez Boga wprowadzi ich do stanu pomazania i przysposobienia synowskiego, oraz uzdolni ich do ogłaszania drugim tej dobrej nowiny i wielkiej radości, która ostatecznie będzie wszystkiemu ludowi.

W.T. R-3710 -1906 r.
Straż 1/1937 str. 11-13

Do góry